East Side Story: Chwycił Rusek Tatarzyna, bo ten zdradzić chciał Stalina [Achtem Seitabłajew „Chajtarma” - recenzja]Esensja.pl Esensja.pl Wyreżyserowana przez Achtema Seitabłajewa „Chajtarma” to film historyczny. I to nie tylko dlatego, że opowiada o wydarzeniach sprzed prawie siedemdziesięciu lat. To pierwszy w dziejach obraz nakręcony przez Tatarów krymskich (także za ich pieniądze) – naród bez oficjalnej ojczyzny, którego siedliskiem od wieków średnich jest wchodząca dzisiaj w skład Ukrainy Autonomiczna Republika Krymu. Sam film opowiada natomiast o wysiedleniu Tatarów z półwyspu, do którego doszło na rozkaz Stalina w maju 1944 roku.
East Side Story: Chwycił Rusek Tatarzyna, bo ten zdradzić chciał Stalina [Achtem Seitabłajew „Chajtarma” - recenzja]Wyreżyserowana przez Achtema Seitabłajewa „Chajtarma” to film historyczny. I to nie tylko dlatego, że opowiada o wydarzeniach sprzed prawie siedemdziesięciu lat. To pierwszy w dziejach obraz nakręcony przez Tatarów krymskich (także za ich pieniądze) – naród bez oficjalnej ojczyzny, którego siedliskiem od wieków średnich jest wchodząca dzisiaj w skład Ukrainy Autonomiczna Republika Krymu. Sam film opowiada natomiast o wysiedleniu Tatarów z półwyspu, do którego doszło na rozkaz Stalina w maju 1944 roku.
Achtem Seitabłajew ‹Chajtarma›EKSTRAKT: | 60% |
---|
WASZ EKSTRAKT: 0,0 % |
---|
Zaloguj, aby ocenić |
---|
| Tytuł | Chajtarma | Tytuł oryginalny | Хайтарма | Reżyseria | Achtem Seitabłajew | Zdjęcia | Władimir Iwanow | Scenariusz | Nikołaj Rybałka | Obsada | Achtem Seitabłajew, Aleksiej Gorbunow, Walerij Szytowałow, Usnije Chaliłowa, Jurij Curiło, Andriej Saminin, Andriej Mostrienko, Dmitrij Surżykow, Guram Babliszwili | Muzyka | Siergiej Krucenko, Dżemil Karikow | Rok produkcji | 2013 | Kraj produkcji | Autonomiczna Republika Krymu, Ukraina | Czas trwania | 86 min | Gatunek | dramat, wojenny | Zobacz w | Kulturowskazie | Wyszukaj w | Skąpiec.pl | Wyszukaj w | Amazon.co.uk |
Taki film jak „Chajtarma” powinien powstać już dawno, co najmniej na początku lat 90. ubiegłego wieku, kiedy to Ukraina, a wraz z nią Krym, wybiły się na niepodległość, opuszczając Związek Socjalistycznych Republik Radzieckich. Kiedy żyli jeszcze ludzie pamiętający, „zafundowaną” im przez okrutnego satrapę, jakim był Józef Stalin, wywózkę na wschód i północ ówczesnego Kraju Rad. Był to jednak jeszcze okres wielkich zawirowań społecznych i politycznych, kiedy akcja przesiedleńcza, związana z powrotami na półwysep Tatarów wysiedlonych z niego wiosną 1944 roku, wciąż nie została zakończona, ba! dopiero nabierała rozpędu. Należało więc najpierw odbudować swoją autonomię, co wcale nie należało do zadań łatwych, a dopiero później można było myśleć o rozpoczęciu batalii o pamięć historyczną. Musiało minąć dwadzieścia lat, aby stworzenie filmu o tamtych dramatycznych wydarzeniach stało się realne. Wyzwania tego podjął się Achtem Seitabłajew, potomek Tatarów krymskich wywiezionych przez Sowietów do Uzbekistanu. Urodził się on w 1972 roku w miejscowości Yangiyo’l (rosyjski Jangijul), niespełna dwadzieścia kilometrów od Taszkientu. Gdy miał siedemnaście lat, a więc już w czasach Gorbaczowowskiej pierestrojki, wrócił z rodzicami na Krym. Po ukończeniu szkoły artystycznej (aktorskiej) w Symferopolu (stolicy autonomii) zdecydował się na studia na wydziale reżyserii i dramaturgii w Kijowskim Narodowym Uniwersytecie Teatru, Kina i Telewizji imienia Iwana Karpenko-Karego. Po zdobyciu dyplomu w 1999 roku został aktorem i reżyserem symferopolskiego Państwowego Krymskotatarskiego Akademickiego Teatru Muzyczno-Dramatycznego. Cztery lata później pojawił się po raz pierwszy na ekranie. Pochodzenie etniczne Seitabłajewa i charakterystyczne rysy twarzy sprawiały, że nie mógł przebierać w rolach. Obsadzano go głównie w filmach historycznych i serialach kryminalnych – jako Tatara (co oczywiste), ale również Kozaka bądź przybysza z Kaukazu. Zadebiutował w „Mamaju” (2003) Ołesia Sanina, pojawił się też w epizodycznej rólce w telewizyjnej wersji „ Bohdana Zenobiego Chmielnickiego” (2006) Mykoły Maszczenki. Być może właśnie to ograniczające aktora emploi spowodowało, że na dobre zainteresował się reżyserią – najpierw w teatrze, potem w filmie. Przed „Chajtarmą” w ciągu sześciu lat zrealizował osiem obrazów dla telewizji; były to przede wszystkim melodramaty i klasyczne opowieści obyczajowe („Kwartet dla dwojga”, 2007; „Fabryka szczęścia”, 2007; „Operacja CheGuevara”, 2008; „Jesienne troski”, 2009; „Jesienne kwiaty”, 2009; „Pewnego razu w Nowy Rok”, 2011; „Ciemne wody”, 2011); dopiero w czteroodcinkowych „Czempionach iż podworotni” (2011) Seitabłajew zahaczył o nieco inną tematykę – sportową. Rok później rozpoczął pracę na planie swego – bez dwóch zdań – najambitniejszego, jak do tej pory, projektu. Pieniądze – budżet wyniósł w sumie niedużo, bo zaledwie półtora miliona dolarów – dała, mająca swoją siedzibę w Symferopolu, tatarska stacja telewizyjna ATR, choć tak naprawdę – i nie jest to żadna tajemnica – całość sfinansował biznesmen krymskotatarski Lenur Iszamow. Zdjęcia kręcono w Ałupce (niedaleko Jałty), Sudaku oraz w okolicach Bachczysaraju (historycznej stolicy Chanatu Krymskiego). Uroczysta premiera odbyła się w Kinoteatrze imienia Tarasa Szewczenki w Symferopolu 17 maja 2013 roku, a więc w Dniu Pamięci o Ofiarach Deportacji. Zaszczycili ją swoją obecnością Weronika Amet-chan (wnuczka głównego bohatera filmu), Mustafa Dżemilew (od dwudziestu dwóch lat przewodniczący Medżlisu Tatarów Krymskich oraz deputowany do Rady Najwyższej Ukrainy, a jednocześnie jedna z najmłodszych ofiar wywózki) oraz Gieorgij Psarow (wicepremier rządu Autonomicznej Republiki Krymu). Jak więc widać, było to nie tylko wydarzenie artystyczne, ale i polityczne. Dzień później „Chajtarma” trafiła na ekrany kin w kilku miastach Krymu – między innymi Kerczu, Sudaku, Biłohirsku, Teodozji i Eupatorii; jedynym miejscem, poza półwyspem, w jakim można było obejrzeć dzieło Seitabłajewa było Kirowskie w odwodzie donieckim. Nie da się ukryć, że autorom bardzo zależałoby na tym, aby obraz pokazano w Rosji; na razie jednak na to się nie zanosi. Konsul rosyjski w Symferopolu wypowiedział się o takim pomyśle bardzo krytycznie, co natychmiast wywołało protesty Tatarów krymskich. Swoją drogą postawa dyplomatów kremlowskich może nieco zaskakiwać, bo skoro opinia publiczna w Rosji „przełknęła” jakoś „Katyń” Andrzeja Wajdy, to z „Chajtarmą” tym bardziej nie powinna mieć problemu. Inna sprawa, że film o zbrodni katyńskiej pokazano w dawnym Związku Radzieckim (bo przecież także na Białorusi) w bardzo specyficznym momencie, zaledwie kilka dni po katastrofie smoleńskiej. Może więc i w tym wypadku potrzeba jakiegoś wstrząsu, by przyszła głębsza refleksja. Może też być jednak i tak, że niektórzy z podwładnych prezydenta Władimira Putina wolą chuchać na zimne i a priori występują przeciwko wszystkiemu, co mogłoby zburzyć wewnętrzny spokój sowieckich weteranów Wielkiej Wojny Ojczyźnianej. Warto przy tym, gwoli ścisłości, zaznaczyć, że jeżeli jakaś formacja radziecka została w obrazie Seitabłajewa pokazana negatywnie, to wcale nie Armia Czerwona, ale NKWD (zwłaszcza zaś „Smiersz”). Na początek warto wyjaśnić znaczenie tytułu. Chajtarma to taniec ludowy Tatarów krymskich (ale również mieszkających na półwyspie Karaimów), który symbolizuje odwieczne odradzanie się życia. I właśnie od symbolicznej sceny takiego tańca rozpoczyna się obraz Seitabłajewa. Jego głównym bohaterem – dodajmy: postacią historyczną – jest pochodzący z Ałupki na południu Krymu major Armii Czerwonej Amet-chan Sułtan, nieustraszony lotnik, który ma już na piersi niezliczoną ilość odznaczeń, w tym tę najważniejszą – Złotą Gwiazdę, jaką otrzymywali Bohaterowie Związku Radzieckiego. Amet jest Tatarem, którego rodzina zamieszkuje półwysep od czasów średniowiecza; Krym jest ich ojczyzną. Gdy hitlerowcy zaatakowali Kraj Rad, ani przez moment nie wahał się, po czyjej stronie należy walczyć. W maju 1944 roku, kiedy to rozgrywa się akcja „Chajtarmy”, wojska sowieckie opanowały już praktycznie cały półwysep, Niemcy wycofali się na północny zachód. Jednostka Ameta stacjonuje w stepie nieopodal Sewastopola, on sam marzy natomiast o tym, aby wyrwać się na kilka dni z kieratu wojskowego i udać do rodzinnej miejscowości odwiedzić najbliższych, których nie widział od kilku lat. Te marzenia przerywa alarm, na niebie pojawia się bowiem wrogi samolot. Major nie zwleka ani chwili, pędzi na lotnisko i wsiada do swojej maszyny. W czasie zaciętego boju decyduje się staranować w powietrzu Niemca, wcześniej wyskakuje na spadochronie. Osiąga tym samym trzy cele – zabija faszystę, ratuje własną skórę i na dodatek może jeszcze pomóc zestrzelonemu przyjacielowi. Inna sprawa, że traci przy tym rzecz dla przełożonych najcenniejszą – samolot. I właśnie z tego powodu zostaje wszczęta przeciwko niemu sprawa, prowadzi ją przydzielony do jednostki major NKWD (a konkretnie „Smiersza”) Aleksiej Krotow. Amet-chan nic nie robi sobie z prowadzonego przez „bezpieczniaka” przesłuchania. Wie, że racja jest po jego stronie i pewnie, gdyby musiał po raz kolejny podejmować decyzję, zrobiłby dokładnie to samo – zaryzykował utratą samolotu, aby ratować innego lotnika. Z kolei Krotow na taką dezynwolturę pozwolić sobie nie może, tym bardziej że kontaktują się z nim przełożeni – chodzi konkretnie o generała NKWD Wasiljewa – którzy przekazują dalej rozkazy wydane na Kremlu przez samego Józefa Stalina. A rozkazy są jasne – rozpocząć przygotowania do deportacji Tatarów krymskich! Dlatego też major bezpieki sprzeciwia się dowódcy pułku lotniczego, który wyraża zgodę na trzydniowy urlop dla Amet-chana. Kiedy Krotow dowiaduje się, że lotnik, przeciwko któremu prowadzone jest śledztwo, mimo jego braku zgody, wyjechał do rodzinnej miejscowości, natychmiast rusza za nim. Tymczasem Amet dociera do domu, w którym czekają na niego, choć się go nie spodziewają, rodzice i młodsza siostra. Gdy dodatkowo pojawiają się kompani wojenni Tatara, Rosjanin Wowka (Władimir) i przybyły z Francji François, ojciec Ameta postanawia wydać z tej okazji ucztę, na którą zaprasza wszystkich pobratymców z Ałupki. Wszak nie każdego dnia ma się okazję gościć pod swoim dachem aż trzech Bohaterów Związku Radzieckiego. Kiedy zabawa powoli dobiega końca, zaczyna się jednak to, co najtragiczniejsze – do akcji wkraczają oddziały NKWD. Do Ałupki dociera też Krotow, któremu bardzo zależy na tym, aby spotkać Amet-chana. W jakim celu? Wyjaśnienie tej zagadki jest tyleż wzruszające, co – niestety – mało prawdopodobne. Ale przecież i Andrzej Wajda w „Katyniu” zdecydował się pokazać postać dobrego Rosjanina (vide kapitan Popow). Być może Seitabłajewowi był on potrzebny po to, aby stępić trochę, chcąc nie chcąc, antyrosyjskie ostrze filmu. „Chajtarma” dzieli się wyraźnie na dwie części. Pierwsza przedstawia obraz niemal sielankowy. Wiosenny step, piękne krymskie krajobrazy, skały i błękitne Morze Czarne; radośni Tatarzy w Ałupce, którzy wykorzystują każdą okazję, by świętować; w końcu – służąca podkreśleniu kontrastu – scena uczty, w trakcie której ojciec głównego bohatera wznosi uroczysty toast za Józefa Stalina, „ojca wszystkich narodów Związku Radzieckiego”. Te partie filmu wypadają mimo wszystko mało przekonująco; trudno też wyobrazić sobie taką niesubordynację w Armii Czerwonej, jaką popisuje się Amet-chan, kiedy zabiera samolot, jak własność prywatną, by polecieć nim do rodziców. W swej niewiarygodności ta część przypomina mało udany dramat wojenny Mychajła Iljenki „ Ogniem chrzczony” (2011). Na szczęście znacznie lepiej wypada ciąg dalszy, można by rzec – martyrologiczny, a więc sceny, w których enkawudziści pędzą Tatarów do wagonów bydlęcych, by wywieźć ich do Azji Środkowej (głównie Uzbekistanu), na Syberię i Ural; opornych zaś zabijają na miejscu. Niczym nie różni się to od obrazów znanych z filmów o Holokauście. Dworzec kolejowy w Ałupce równie dobrze mógłby być warszawskim Umschlagplatzem, z którego wywożono Żydów z getta do komór gazowych w Treblince. I zapewne takich właśnie porównań Rosjanie obawiają się najbardziej. Nic bowiem nie boli bardziej prezydenta Putina – głównego apologety Wielkiej Wojny Ojczyźnianej – niż zrównanie żołnierzy radzieckich z hitlerowcami. Inna sprawa, że deportacja Tatarów nie mogła wyglądać inaczej. Skoro w ciągu trzech dni – pomiędzy 18 a 20 maja 1944 roku – wywieziono z Krymu, według danych oficjalnych, ponad 194 tysiące osób! W ciągu kilku kolejnych lat w nowych miejscach osiedlenia w wyniku głodu i chorób zmarła blisko połowa z nich. Wszystko to zostało umotywowane przez Stalina zdradą, jakiej dopuścili się Tatarzy w czasie Wielkiej Wojny Ojczyźnianej, współpracując z nazistami. W pewnym sensie dyktator miał rację, ale przecież na kolaborację z Niemcami zdecydowało się po 22 czerwca 1941 roku kilka milionów obywateli ZSRR, a nacją najliczniejszą w tym gronie byli… nie, wcale nie mieszkańcy Krymu, ale rodowici Rosjanie. Ich jednak nie można było deportować, więc nieszczęście to spotkało inne, znacznie mniej liczne narody Kraju Rad, które nie miały żadnych możliwości sprzeciwić się zaprawionym w bojach ze swoimi oddziałom NKWD. W kontekście tego dziwić może dalszy los głównego bohatera, który wrócił w szeregi Armii Czerwonej i służył w niej aż do końca wojny, zdobywając drugą Złotą Gwiazdę i kolejny tytuł Bohatera Związku Radzieckiego. Był jednym z siedmiu Tatarów krymskich, których spotkał taki zaszczyt. Główną rolę, lotnika majora Amet-chana Sułtana, reżyser zarezerwował dla siebie. Jego przyjaciół z wojska Władimira Naryszkina i „Francuza” François zagrali odpowiednio Andriej Saminin i Andriej Mostrienko, Ukraińcy mający na koncie przede wszystkim występy w serialach i filmach telewizyjnych. Dla Walerija Szytowałowa i Usnije Chaliłowej, czyli filmowych rodziców Amet-chana, był to w ogóle pierwszy występ przed kamerą. W generała NKWD Wasiljewa wcielił się natomiast sześćdziesięciosześcioletni Jurij Curiło („ Przenicowany świat”, „ Milczące dusze”, „ PiraMMMida”), a w majora „Smiersza” Aleksieja Krotowa – jeden z najbardziej charakterystycznych współczesnych aktorów rosyjskich, urodzony w Kijowie w 1961 roku, Aleksiej Gorbunow („ Ten, który gasi światło”, „ Bikiniarze”, „ Ja”, „ Szpieg”). Scenariusz filmu wyszedł spod pióra Nikołaja Rybałki, który do tej pory nie miał na koncie szczególnych osiągnięć, bo trudno uznać za takowe chociażby wojenne obrazy Anatolija Matieszki „ Bunkier” i „ Ich dwóch” (oba z 2010 roku). Za ścieżkę dźwiękową odpowiadało dwóch autorów: muzykę ilustracyjną stworzył Siergiej Krucenko (do tej pory komponujący głównie na potrzeby programów telewizyjnych i dokumentów), a ludową, tatarską – kierujący własnym zespołem folkowym Dżemil Karikow. Autorem zdjęć jest natomiast, pochodzący ze stolicy Ukrainy, Władimir Iwanow (rocznik 1985), absolwent tej samej szkoły wyższej, jaką ukończył Seitabłajew. Dotąd pracował przede wszystkim z jednym reżyserem, Siergiejem Krutinem; razem nakręcili osiem filmów i seriali, między innymi „Parę gniadych” (2007), „Do Paryża!” (2009), „Guwernantkę” (2009), „Kronikę zdrady” (2010), „Gdybym cię kochał” (2010), „Kocham 9 marca!” (2010) oraz trzydziestodwuodcinkowy kryminał „Posterunek śledczego Sawieljewa” (2012).
|