Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 19 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Alfonso Cuarón
‹Grawitacja›

EKSTRAKT:60%
WASZ EKSTRAKT:
80,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułGrawitacja
Tytuł oryginalnyGravity
Dystrybutor Warner Bros
Data premiery11 października 2013
ReżyseriaAlfonso Cuarón
ZdjęciaEmmanuel Lubezki
Scenariusz
ObsadaSandra Bullock, George Clooney, Eric Michels, Basher Savage, Paul Sharma
MuzykaSteven Price
Rok produkcji2012
Kraj produkcjiUSA
GatunekSF, thriller
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup

Wenecja 2013: „Houston, mamy problem”
[Alfonso Cuarón „Grawitacja” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
„Nienawidzę kosmosu” – mówi grana przez Sandrę Bullock dr Ryan Stone, bohaterka „Gravity”, najnowszego filmu Alfonso Cuaróna otwierającego 70-tą edycję Międzynarodowego Festiwalu Filmowego w Wenecji. Szybko przekonujemy się, dlaczego.

Marta Bałaga

Wenecja 2013: „Houston, mamy problem”
[Alfonso Cuarón „Grawitacja” - recenzja]

„Nienawidzę kosmosu” – mówi grana przez Sandrę Bullock dr Ryan Stone, bohaterka „Gravity”, najnowszego filmu Alfonso Cuaróna otwierającego 70-tą edycję Międzynarodowego Festiwalu Filmowego w Wenecji. Szybko przekonujemy się, dlaczego.

Alfonso Cuarón
‹Grawitacja›

EKSTRAKT:60%
WASZ EKSTRAKT:
80,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułGrawitacja
Tytuł oryginalnyGravity
Dystrybutor Warner Bros
Data premiery11 października 2013
ReżyseriaAlfonso Cuarón
ZdjęciaEmmanuel Lubezki
Scenariusz
ObsadaSandra Bullock, George Clooney, Eric Michels, Basher Savage, Paul Sharma
MuzykaSteven Price
Rok produkcji2012
Kraj produkcjiUSA
GatunekSF, thriller
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup
„Gravity” rozpoczyna scena pracy na wahadłowcu kosmicznym. Gdyby nie to, że wszystko odbywa się kilkaset kilometrów nad Ziemią, mogłoby się wydawać, że obserwujemy zwykły dzień pracy. Słychać country, doświadczony astronauta Matt Kowalsky (George Clooney) żartuje z bazą o nieprzypadkowo dobranym przezwisku „Houston”, ktoś inny tańczy i tylko dr Stone wydaje się źle znosić swoją pierwszą misję. Ten swobodny nastrój nie potrwa jednak długo: w wahadłowiec uderzają odłamki satelity, astronauci tracą łączność z bazą, a moc uderzenia wyrzuca ich w przestrzeń z ograniczonym zapasem powietrza.
Następuje tu odwołanie do syndromu Kesslera, który opisuje sytuację, w której mamy do czynienia z tak dużym nagromadzeniem kosmicznych pojazdów, że gdy dojdzie do kolizji między niektórymi z nich, może wywołać to reakcję łańcuchową.
Twórcy podkreślali, że ważne było dla nich zachowanie zgodności z nauką, na planie obecni byli doradcy, a Bullock rozmawiała z astronautami z NASA. Największym wyzwaniem okazało się ukazanie, jak rzeczy zachowują się i reagują w stanie nieważkości, jednak zawsze pamiętano o tym, że jest to film fabularny, a nie dokument.
Od ostatniego filmu Alfonso Cuaróna upłynęło siedem lat. „Gravity” zdecydował się nakręcić już w 3D, co stanowi dobre posunięcie. Stan nieważkości aż prosi się o wykorzystanie tej technologii, której ostatnie wcielenia raczej rozczarowywały. Bawi, gdy na amerykańskim wahadłowcu w powietrzu unosi się Marsjanin Marwin, po chińskiej stacji latają rakietki do ping-ponga, a na dłużej zostanie w pamięci ujęcie, gdy spływająca łza odrywa się od policzka Bullock. W przeciwieństwie do przetwarzanych na szybko „G.I. Joe” czy „Zmierzchu tytanów” tutaj decyzja o zastosowaniu 3D rzeczywiście ma sens, wzbogaca opowiadaną historię.
Jak wiemy z „Obcego” Ridleya Scotta, w kosmosie nikt nie usłyszy krzyku. „Gravity” to film o samotnej walce o przetrwanie. Zagrożenie nie ma tu twarzy, tym trudniej jest więc przewidzieć kolejne przeszkody. Walka prowadzona jest z technologią oraz z grawitacją, a raczej jej brakiem. Bezwładnie przerzucani z jednego miejsca w drugie bohaterowie w obliczu chaosu wydają się bezbronni jak pacynki, zupełnie nie kontrolują swoich ruchów. To najmocniejsze sceny filmu.
Niestety, Cuarón często zupełnie niepotrzebnie popada w sentymentalizm. Nie pomaga bombastyczna muzyka Stevena Price’a, która bardziej pasowałaby do sensacyjnego widowiska typu „Armageddon”. Trudno oprzeć się wrażeniu, że panująca na górze przejmująca cisza byłaby w przypadku tego filmu o wiele efektywniejsza.
Aktorstwo w filmie jest bardzo nierówne. Rozmawiając z dziennikarzami, George Clooney luźno podchodził do swojej roli: „Nie myślałem o tym, czy postać Matta jest podobna do mnie, po prostu bardzo mi się spodobała. Nie miałem wyboru, tu były tylko dwie role, a nie chciałem kręcić się w kółko w samej bieliźnie. (…) Sandy miała w tym filmie do wykonania o wiele trudniejsza pracę, na planie wciąż towarzyszył jej osobisty trener. Ja przygotowywałem się do roli, pijąc”.
Clooney rzeczywiście wydaje się grać w zupełnie innym filmie niż Bullock, jego sypiąca z rękawa anegdotami postać wydaje się doklejona na siłę. Nie stara się on zbudować pełnowymiarowej postaci, ale pozostaje po prostu ironicznym, dowcipnym George’em, którego kochają widzowie. To nie tyle rola, ile występ gościnny.
Sandra Bullock radzi sobie lepiej, mimo że rola jest wymagająca zarówno pod względem fizycznym, jak i psychicznym. Jak zauważyła podczas konferencji prasowej, ludzie, którzy doświadczyli straty, doświadczają także fizycznej transformacji. W przypadku Ryan oznaczało to pozbycie się wszystkiego, co kobiece i macierzyńskie, silne ciało staje się maszyną, której jedynym zadaniem jest wspomaganie umysłu. Mimo wysportowanej sylwetki Ryan wydaje się krucha, zamknięta w sobie. Decyduje się walczyć o życie nawet mimo tego, że od dawna nie ma ono dla niej żadnego sensu, ogranicza się do pracy i długich, bezcelowych przejażdżek samochodem. „To osoba, która wypisała się już z wyścigu o życie. Jej już nie zależy, nie ma po co żyć. Co może sprawić, ze osoba, która nie ma już nic do stracenia zapragnie znów żyć? Dla mnie właśnie to pytanie stanowiło najważniejszy element filmu”.
„Gravity” to porządnie zrealizowany, trzymający w napięciu thriller. Ani mniej, ani więcej. Jak zauważył autor scenariusza i zarazem syn reżysera, Jonás Cuarón, głównym celem było to, aby stworzyć historię, która trzymałaby widza na skraju fotela przez 90 minut. „Chcieliśmy, żeby był to film, podczas którego nie możesz przestać obgryzać paznokci, ale też żeby stanowił żonglerkę poważniejszymi tematami”. Niestety, te poważniejsze tematy giną na tle efektów specjalnych. Na dużym ekranie multipleksu „Gravity” z pewnością będzie robiło wrażenie, jako film otwierający festiwal w Wenecji pozostawia jednak uczucie niedosytu.
koniec
30 sierpnia 2013

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Klasyka kina radzieckiego: Odcięta głowa Jima Clarka
Sebastian Chosiński

17 IV 2024

Niby powinny cieszyć nas wielkie sukcesy odnoszone przez polskich artystów poza granicami kraju. A powieść Brunona Jasieńskiego „Człowiek zmienia skórę” bez wątpienia taki sukces odniosła. Tyle że to sukces bardzo gorzki: po pierwsze – książka była typowym przejawem literatury socrealistycznej, po drugie – nie uchroniła autora przed rozstrzelaniem przez NKWD. Cztery dekady po jego śmierci na jej podstawie powstał w sowieckim Tadżykistanie telewizyjny serial.

więcej »

Co nam w kinie gra: Perfect Days
Kamil Witek

16 IV 2024

„Proza życia według klozetowego dziada” może nie brzmi za zbyt chwytliwy filmowy tagline, ale Wimowi Wendersowi chyba coraz mniej zależy, aby jego filmy cechowały się przede wszystkim potencjałem na komercyjny sukces. Zresztą przepełnione nostalgią „Perfect Days” koresponduje całkiem nieźle z powoli podsumowującym swoją twórczość Niemcem, który jak wielu starych mistrzów, powoli zaczyna odchodzić do filmowego lamusa. Nie znaczy to jednak, że zasłużony reżyser żegna się z kinem. Tym bardziej że (...)

więcej »

Fallout: Odc. 1. Odkrywanie realiów zniszczonego świata
Marcin Mroziuk

15 IV 2024

Po obejrzeniu pierwszego odcinka z jednej strony możemy poczuć się zafascynowani wizją postapokaliptycznego świata, w którym funkcjonują bardzo zróżnicowane, mocno od siebie odizolowane społeczności, z drugiej strony trudno nie ulec lekkiej dezorientacji, gdyż na razie brakuje jeszcze połączenia pomiędzy poszczególnymi wątkami.

więcej »

Polecamy

Bo biblioteka była zamknięta

Z filmu wyjęte:

Bo biblioteka była zamknięta
— Jarosław Loretz

Wilkołaki wciąż modne
— Jarosław Loretz

Precyzja z dawnych wieków
— Jarosław Loretz

Migrujące polskie płynne złoto
— Jarosław Loretz

Eksport w kierunku nieoczywistym
— Jarosław Loretz

Eksport niejedno ma imię
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy – kontynuacja
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy
— Jarosław Loretz

Zemsty szpon
— Jarosław Loretz

Taśmowa robota
— Jarosław Loretz

Zobacz też

Inne recenzje

Esensja ogląda: Listopad 2013 (3)
— Miłosz Cybowski, Jarosław Loretz, Agnieszka Szady

Esensja ogląda: Październik 2013 (2)
— Karolina Ćwiek-Rogalska, Piotr Dobry, Kamil Witek

Kosmos, jakiego do tej pory nie znaliście
— Konrad Wągrowski

Z tego cyklu

Pani Zemsta
— Marta Bałaga

W drodze
— Marta Bałaga

Ze szkoły drukarskiej na festiwal w Wenecji
— Marta Bałaga

Samotność w wielkim mieście
— Marta Bałaga

Umarli milczą
— Marta Bałaga

Happy Ending
— Marta Bałaga

Mała najbliższa ojczyzna
— Marta Bałaga

Obcy wśród nas
— Marta Bałaga

Ladies Punk
— Marta Bałaga

Anarchy in Sweden
— Marta Bałaga

Tegoż twórcy

Każde dziecko jest Zbawicielem
— Konrad Wągrowski

Złote dziecko
— Kamil Witek

Zgaś światło…
— Ewa Drab

Wszystko, co da się wycisnąć z Pottera
— Tomasz Kujawski

Dorastanie w drodze
— Michał Chaciński

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.