Kolejny po „Kobiecie w Berlinie” Maksa Färberböcka i „4 dniach maja” Achima von Borriesa głos na temat pierwszych tygodni alianckiej okupacji ziem III Rzeszy dotarł do Europy z odległej Australii. Zdobyła się nań Cate Shortland, która w filmie zatytułowanym „Lore” postanowiła opowieść historię niemieckiego rodzeństwa, zaczynającego doświadczać grozę wojny dopiero w chwili jej zakończenia.
Po trupie III Rzeszy, czyli Tam, lecz bez powrotu
[Cate Shortland „Lore” - recenzja]
Kolejny po „Kobiecie w Berlinie” Maksa Färberböcka i „4 dniach maja” Achima von Borriesa głos na temat pierwszych tygodni alianckiej okupacji ziem III Rzeszy dotarł do Europy z odległej Australii. Zdobyła się nań Cate Shortland, która w filmie zatytułowanym „Lore” postanowiła opowieść historię niemieckiego rodzeństwa, zaczynającego doświadczać grozę wojny dopiero w chwili jej zakończenia.
Cate Shortland
‹Lore›
EKSTRAKT: | 70% |
---|
WASZ EKSTRAKT: 0,0 % |
---|
Zaloguj, aby ocenić |
---|
|
Tytuł | Lore |
Dystrybutor | Aurora Films |
Data premiery | 12 lipca 2013 |
Reżyseria | Cate Shortland |
Zdjęcia | Adam Arkapaw |
Scenariusz | Cate Shortland, Robin Mukherjee, Rachel Seiffert |
Obsada | Saskia Rosendahl, Nele Trebs, Mike Weidner, Ursina Lardi, Hans-Jochen Wagner, Nick Holaschke, André Frid, Mika Seidel, Sven Pippig |
Muzyka | Max Richter |
Rok produkcji | 2012 |
Kraj produkcji | Australia, Niemcy, Wielka Brytania |
Czas trwania | 109 min |
Gatunek | dramat, thriller, wojenny |
Zobacz w | Kulturowskazie |
Wyszukaj w | Skąpiec.pl |
Wyszukaj w | Amazon.co.uk |
Kiedy podobne filmy wychodzą spod ręki reżyserów niemieckich, zawsze mogą pojawić się – i najczęściej właśnie się pojawiają (zwłaszcza w Polsce) – zarzuty czy wręcz oskarżenia o próbę relatywizowania ofiar drugiej wojny światowej. Cierpienia Niemców wypędzonych z Prus Wschodnich, Śląska czy Pomorza Zachodniego nie mogą – przynajmniej zdaniem tych, którzy występują najgłośniej przeciwko takim produkcjom, jak „Kobieta w Berlinie” (2008) Maksa Färberböcka, „Gustloff. Rejs ku śmierci” (2008) Josepha Vilsmaiera, „
4 dni maja” (2011) Achima von Borriesa czy „Nasze matki, nasi ojcowie” (2013) Philippa Kadelbacha – równoważyć ofiar poniesionych przez Polaków, Żydów bądź narody byłego Związku Radzieckiego. Może więc dobrze się stało, że kolejnym twórcą, który zabrał głos w sprawie, jest artystka z Antypodów, którą trudno przecież podejrzewać o określone sympatie czy antypatie. Cate Shortland (rocznik 1968) pochodzi z Nowej Południowej Walii, studiowała w Australijskiej Wyższej Szkole Filmowej, Telewizyjnej i Radiowej w Sydney. Po zrealizowaniu kilku krótkometrażówek dane jej było pracować nad dwoma serialami: obyczajowym „The Secret Life of Us” (2001-2003) oraz komediowo-kryminalnym „Bad Cop, Bad Cop” (2002-2003). W dużym metrażu zadebiutowała w 2004 roku kinowym melodramatem „Salto”, w którym opowiedziała historię piętnastoletniej Heidi wkraczającej w świat miłości i seksu. Potem był jeszcze telewizyjny dramat sensacyjny „The Silence” (2006) oraz – po kilku latach przerwy – nakręcona z myślą o dużym ekranie „Lore” (2012).
Film ten Shortland – która prywatnie jest żoną reżysera Tony’ego Kravitza (dla niego też przeszła na judaizm, co mogło mieć wpływ na zainteresowanie dziejami III Rzeszy) – zrealizowała w koprodukcji z Niemcami i Brytyjczykami. Dziwić to nie powinno, albowiem akcja „Lore” rozgrywa się w Niemczech, a autorką powieści „The Dark Room” (2001), która posłużyła za kanwę scenariusza, jest mieszkająca na stałe w Londynie czterdziestodwuletnia pisarka Rachel Seiffert (mająca zresztą w swoich żyłach zarówno krew niemiecką, jak i australijską). Co ciekawe, była to jej pierwsza – z trzech dotychczas opublikowanych – książka; żadnej z następnych nie udało się już zdobyć takiego rozgłosu. Krótko po wydaniu powieść trafiła w ręce scenarzystki Robin Mukherjee i ta napisała tekst, który… trafił do szuflady. Po latach dotarła do niego Cate Shortland, po czym dokonała licznych zmian i, pozyskawszy producentów europejskich, przystąpiła do zdjęć. Dzieło Australijki pokazano na kilkunastu festiwalach filmowych. Ze szwajcarskiego Locarno powrócił on z nagrodą publiczności; w Sztokholmie zdobył laury za rolę żeńską, zdjęcia, muzykę oraz Brązowego Konia dla najlepszego filmu; z kolei w hiszpańskim Valladolid uhonorowano panią Shortland jako „najlepszego nowego reżysera”. Wyróżnienia otrzymane w ojczyźnie autorki trudno byłoby zliczyć; jednym z ważniejszych była zapewne krajowa nominacja do Oscara (mimo że do ścisłego grona wybrańców „Lore” już się nie zakwalifikowała).
Główną – ba! tytułową – bohaterką filmu jest Hannelore (w zdrobnieniu Lore) Dressler, nastoletnia Niemka wychowana przez rodziców w duchu narodowego socjalizmu. Jej ojciec jest oficerem Wehrmachtu, zapewne wpływowym, skoro rodzina mieszka w okazałej willi gdzieś w Schwarzwaldzie w południowo-zachodnich Niemczech. Matka nie pracuje, zajmuje się licznymi dziećmi; Lore ma bowiem aż czwórkę młodszego rodzeństwa – siostrę Liesel, braci-bliźniaków Güntera i Jürgena oraz – najmłodszego z całej rodziny – zaledwie kilkutygodniowego Petera, który otrzymał imię po ojcu. Żyją z dala od teatru wojennego, wokół siebie mają piękną przyrodę, od strony materialnej również nie brakuje im niczego; chwile, w których odwiedza ich ojciec, choć nieczęste, należą zatem do szczególnie radosnych i podniosłych. Przekonanie o nieomylności Adolfa Hitlera i wiara w ostateczne zwycięstwo III Rzeszy są w rodzinie Dresslerów dogmatem. Powoli zbliża się jednak wiosna 1945 roku, granice państwa niebezpiecznie się kurczą; od wschodu nadciągają Sowieci, od zachodu – Amerykanie, Brytyjczycy i Francuzi. Kolejna wizyta ojca nie jest już więc takim świętem; pojawia się w nocy, żonie i dzieciom każe spakować jedynie najpotrzebniejsze rzeczy, sam zaś pali w ogrodzie dokumenty, które mogłyby skompromitować go ostatecznie w oczach aliantów. Następnie wywozi rodzinę do domku w lesie i znika.
Mimo pierwszego dramatycznego doświadczenia, Dresslerowie nie odczuwają jeszcze nadciągającej grozy okupacji alianckiej. Choć ta, pełzając, podchodzi do nich coraz bliżej. Matka Lore, chcąc wykarmić dzieci, udaje się do miasteczka; ma zamiar zapłacić za jedzenie srebrnymi sztućcami, wszak pieniądze straciły swoją wartość. Gdy wraca w nocy, jest mocno poturbowana – nietrudno się też domyślić, że została zgwałcona przez żołnierzy amerykańskich. Po tym zdarzeniu trudno kobiecie odzyskać równowagę psychiczną – zamyka się w sobie, niechętnie wstaje z łóżka, ciężar opieki nad rodzeństwem bierze na siebie najstarsza z całej gromadki Hannelore. Aż w końcu nadchodzi w dzień, w którym matka postanawia odejść, względnie zniknąć, ponieważ tak naprawdę, mimo pewnych sugestii, do końca filmu nie dowiadujemy się, jaki był dalszy los Petera Dresslera seniora i jego małżonki. Pozostają jedynie domysły… Przed pożegnaniem kobieta wręcza Lore pieniądze, rodzinną biżuterię i każe jej dotrzeć z dziećmi do Hamburga, a następnie przedostać się pieszo do leżącego nad Morzem Północnym Husum, gdzie mieszka jej matka, a ich babcia. Zdawałoby się, nic trudnego, ale pamiętajmy – wojna wciąż jeszcze trwa (choć Hitler popełnił już samobójstwo), nie kursują pociągi, żołnierze alianccy chętnie biorą odwet na Niemcach i Niemkach za popełnione przez nazistów zbrodnie. Na dodatek Szlezwik-Holsztyn, gdzie znajduje się dom babci, dzieli od Schwarzwaldu – bagatela! – dziewięćset kilometrów. Mimo to Hannelore rusza w niebezpieczną drogę, ciągnąc za sobą Liesel, Güntera, Jürgena i malutkiego Petera.
Cate Shortland opowiada w swoim filmie w zasadzie dwie historie. Z jednej strony przez pryzmat losów rodziny Dresslerów (a w zasadzie jej najmłodszego pokolenia) przedstawia sytuację w Niemczech u schyłku wojny i na początku okupacji alianckiej, z drugiej – skupia się na postaci tytułowej, nadając tym samym swemu dziełu charakter filmowego bildungsroman. Lore, pod wpływem zaistniałych okoliczności, musi bowiem bardzo szybko dorosnąć, wziąć na swoje wątłe, nastoletnie barki odpowiedzialność za młodsze rodzeństwo. I to w czasach, kiedy życie ludzkie – doprecyzujmy: życie Niemca – nie stanowi żadnej wartości. Kształtowanie osobowości dziewczyny wiąże się również z rewizją jej przekonań na temat nazizmu. Pokazane zostało to w sposób nie nachalny, dzięki temu bardzo wiarygodny; poglądy panny Dressler ewoluują wraz z przedłużającą się drogą i widzianymi na własne oczy okrucieństwami dokonywanymi przez Niemców i wobec Niemców. W finale zaś decyduje się na otwarty, choć milczący, bunt przeciwko systemowi, tradycji, ideologii, w jakich została wychowana. Droga Hannelore (i jej siostry i braci) przez Niemcy może kojarzyć się z powrotem Odyseusza spod Troi. Ale różnice są też zasadnicze. Odyseusz powracał w glorii zwycięzcy, jako wielki bohater; młodzi Dresslerowie natomiast noszą nie tylko piętno przynależności do narodu, który wydał na świat Hitlera, ale na dodatek z racji funkcji pełnionych podczas wojny przez ojca rodziny, narażeni są na agresję i nienawiść ludzi doświadczonych przez nazizm.
Przemierzając setki kilometrów, Hannelore styka się z okropnościami, o jakich wcześniej nie miała pojęcia. Żyła przecież w pewnym sensie pod kloszem, znając tylko tę pozytywną stronę narodowego socjalizmu – ustroju, który pozwolił jej rodzicom osiągnąć wysoki status społeczny, a dzieciom zapewnił bezpieczeństwo i dobrobyt. Tym większy jest więc szok, który przeżywa, gdy w drodze na północ kraju widzi ciała zgwałconych i pomordowanych kobiet, gdy ze zdjęć wywieszonych przez żołnierzy amerykańskich na murach zrujnowanego miasta dowiaduje się o istnieniu obozów koncentracyjnych, o masowych mordach popełnianych na zamkniętych za drutami kolczastymi Żydach, Polakach, Rosjanach. Gdyby autorem „Lore” był reżyser znad Łaby czy Renu, mogłaby pojawić się bardzo realna pokusa, aby postać nastolatki interpretować jako symbol wyzwalającego się z kajdan nazizmu młodego pokolenia Niemców; Australijka patrzy jednak na problem trochę szerzej i – niejako dla równowagi – wprowadza bardzo niejednoznaczną postać Thomasa, młodego mężczyzny, starszego o kilka lat od głównej bohaterki, który, jeśli mu wierzyć, jest Żydem mającym za sobą doświadczenia Auschwitz i Buchenwaldu. Tyle że jego zachowanie w sytuacjach ekstremalnych budzi poważne wątpliwości. W każdym razie nie waha się on przekroczyć granicy, która wyraźnie oddziela ofiarę od oprawcy. W filmie Shortland Thomas pełni jeszcze jedną istotną rolę – sprawia, że w Hannelore zaczynają budzić się, jak na dojrzewającą dziewczynę przystało, namiętności. I chociaż trudno targające nią uczucia nazwać miłością, to jednak są one bliskie jakiejś fatalnej fascynacji, zauroczeniu, którego zdecydowanie powinna się wystrzegać. Ale jeśli reżyserce filmu zależało na realizmie, wątku swoistej inicjacji erotycznej pominąć nie miała prawa.
W Hannelore Dressler wcieliła się pochodząca z Halle w byłym NRD dwudziestoletnia Saskia Rosendahl. Wcześniej przez dziesięć lat aktorka ta uczyła się baletu; obraz Cate Shortland był jej debiutem filmowym. Siostrę Lore, Liesel, zagrała młodsza od Rosendahl o sześć lat, ale już znacznie bardziej doświadczona, Nele Trebs (na małym i dużym ekranie występującą od dziewiątego roku życia). Rolę ojca australijska reżyserka powierzyła Hansowi-Jochenowi Wagnerowi, znanemu z dramatu psychologicznego „
Wszyscy inni” (2009) Maren Ade. Jego żona ma z kolei twarz Szwajcarki Ursiny Lardi, która – podobnie zresztą jak grający Thomasa Kai-Peter Malina – zaliczyła występ w nagrodzonej Złotą Palmą w Cannes i nominowanej do Oscara „Białej wstążce” (2009) Michaela Hanekego. Za ścieżkę dźwiękową odpowiada Max Richter, którego kompozycje polscy widzowie mogli usłyszeć także w „
Drodze do Hiszpanii” (2012) Anji Salomonowitz. Z Australii natomiast Shortland przywiozła ze sobą operatora zdjęć, Adama Arkapaw (między innymi thriller „Królestwo zwierząt” Davida Michôda sprzed trzech lat), który tym samym miał okazję po raz pierwszy pracować poza Antypodami.