Starzec” Ermeka Tursunowa zabiera nas w niezapomnianą i pełną emocji podróż do Azji Środkowej, w kazachstańskie stepy – tyleż piękne i fascynujące, co nieprzyjazne i niebezpieczne. Historia wiekowego Kasyma to opowieść w duchu Ernesta Hemingwaya – o zmaganiach człowieka zarówno z przeciwnościami losu i natury, jak i własnymi słabościami.
East Side Story: Obława, obława! Na starych ludzi obława
[Ermek Tursunow „Starzec” - recenzja]
Starzec” Ermeka Tursunowa zabiera nas w niezapomnianą i pełną emocji podróż do Azji Środkowej, w kazachstańskie stepy – tyleż piękne i fascynujące, co nieprzyjazne i niebezpieczne. Historia wiekowego Kasyma to opowieść w duchu Ernesta Hemingwaya – o zmaganiach człowieka zarówno z przeciwnościami losu i natury, jak i własnymi słabościami.
Ermek Tursunow
‹Starzec›
EKSTRAKT: | 70% |
---|
WASZ EKSTRAKT: 0,0 % |
---|
Zaloguj, aby ocenić |
---|
|
Tytuł | Starzec |
Tytuł oryginalny | Shal |
Reżyseria | Ermek Tursunow |
Zdjęcia | Murat Alijew |
Scenariusz | Ermek Tursunow, Meuleh Aszymbajew |
Obsada | Erbołat Tuguzakow, Orynbek Mołdachan, Isbek Abilmażynow, Ondasyn Besikbasow, Erżan Besikbasow, Erżan Nusipakynow, Oleg Połtorackich, Igor Gorszkow, Diana Mukuszewa, Amanbaj Maldybajew |
Kraj produkcji | Kazachstan |
Czas trwania | 102 min |
Gatunek | dramat, psychologiczny |
Zobacz w | Kulturowskazie |
Wyszukaj w | Skąpiec.pl |
Wyszukaj w | Amazon.co.uk |
Niejeden już raz polecaliśmy w „East Side Story” obrazy z dalekiego Kazachstanu. Nie tylko dlatego, by zachęcić czytelników do obcowania z egzotyką, a głównie z tego powodu, że w kraju rządzonym twardą ręką przez Nursułtana Nazarbajewa zwyczajnie kręci się dobre filmy. Jedyna w zasadzie rzecz, której brakuje dziełom powstającym w istniejącej już prawie dziewięćdziesiąt lat wytwórni „Kazachfilm” (której patronuje legendarny kazachstański aktor i reżyser Szaken Ajmanow), to zróżnicowanie tematyczne. Przeważają bowiem zdecydowanie obrazy o proweniencji sensacyjnej i kryminalnej, rzadziej powstają filmy historyczne, a najrzadziej chyba, co może dziwić, dzieła o tematyce współczesnej. „Starzec” w pewnym sensie wypełnia tę lukę, choć oczywiście znacznie mu bliżej do dramatu psychologicznego aniżeli opowiastki obyczajowej. Co zresztą jest w pełni zrozumiałe, jeśli zdamy sobie sprawę z tego, że Ermek Tursunow – autor scenariusza i reżyser w jednym – obmyślając fabułę, inspirował się przede wszystkim słynnym opowiadaniem Ernesta Hemingwaya „Stary człowiek i morze”. Z tą różnicą, że akcję przeniósł na step kazachstański, a głównemu bohaterowi kazał zmagać się – zamiast z potężnym marlinem – z watahą wygłodniałych wilków.
Tursunow przyszedł na świat w 1961 roku. Początkowo nic nie zapowiadało, że kiedykolwiek będzie robił karierę filmową; interesował go bowiem głównie sport, był nawet reprezentantem swego kraju w futsalu. Później jednak zdecydował się na studia dziennikarskie w Kazachskim Narodowym Uniwersytecie imienia Al-Farabi w Ałmatach (co ciekawe, nawet Komisja Standaryzacji Nazw Geograficznych poza granicami Polski ma wątpliwości, czy nazwę dawnej stolicy państwa należy odmieniać przez przypadki, czy też nie), po których wybrał się do Moskwy, aby w szacownych murach Wszechrosyjskiego Państwowego Instytutu Kinematografii (WGIK) uczyć się na wydziale scenariuszowym i krytyki filmowej. Był autorem scenariusza między innymi do głośnego dramatu biograficzno-historycznego „Mustafa Szokaj” (2008) Satybałdy Narymbetowa oraz sensacyjnego „
Wilczego śladu” (2009) Huata Ahmetowa. Jako reżyser zadebiutował przed pięcioma laty ponurą, skandalizującą baśnią historyczną z życia ludzi pierwotnych „Dziewczyna”, która była kazachstańskim kandydatem do Oscara (i przeszła nawet wstępną selekcję). Trzy lata później Tursunow przystąpił do pracy nad, opartym notabene na własnej powieści (opisującej rzeczywiste wydarzenia, które rozegrały się w Ałmatach w 2001 roku), dramatem sensacyjnym „Siedem dni maja”; niestety, tego projektu nie było mu dane ukończyć. Inną wydaną przez niego powieścią jest historyczny „Mameluk” (2009), którego bohaterem Kazach uczynił żyjącego w XIII wieku sułtana Egiptu Bajbarsa.
„Starzec”, którego całkowity budżet wyniósł zaledwie 800 tysięcy dolarów, miał swoją premierę w październiku 2012 roku. Spodobał się zarówno krytykom, jak i władzom. Uhonorowano go tytułem „film roku” podczas odbywającego się w Ałmatach XIII festiwalu „Wybor goda”; otrzymał również nagrodę państwową jako najlepszy film wyprodukowany w Kazachstanie w ciągu minionych dwunastu miesięcy. Czy laury te są zasłużone? Nawet nie znając innych obrazów, nie należy mieć większych wątpliwości – mimo pewnych wad, Tursunowowi udało się stworzyć bardzo przejmującą i uniwersalną opowieść o sile woli i charakteru, które pozwalają bohaterowi wyjść (prawie) cało z największych opresji. Bohaterem tym jest liczący sobie już ponad siedemdziesiąt lat Kasym. Całe życie spędził w tej samej wsi; przez długie lata pracował w miejscowym kołchozie, który wspomina zresztą z nostalgią – wszak „był duży i bogaty”. Teraz mieszka z córką i wnuczkiem Szajtanbekiem, który specjalnie za dziadkiem nie przepada. Chłopcu przeszkadzają maniery Kasyma i jego zamiłowanie do… piłki nożnej. Staruszek namiętnie ogląda mecze, swoim baranom nadał nawet imiona słynnych przed laty piłkarzy; największą sympatią darzy czarnego Garrinchę, pewnie dlatego, że właśnie to zwierzę przysparza mu najwięcej problemów. Jak wielu swoich rodaków, wychowany na stepie Kasym jest także myśliwym.
Nigdy jednak nie poluje dla przyjemności. Kiedy więc pewnego dnia w jego domu pojawiają się trzej jadący na łowy myśliwi i proszą go, aby został ich przewodnikiem – stanowczo odmawia. Nie kuszą go nawet pieniądze. Inna sprawa, że przecież musi zająć się swymi baranami. Dwa dni później Kasym zabiera stado i samotnie rusza w step na pastwiska. Tam zaskakuje go nagłe załamanie pogody – nadciąga mgła, a wraz z nią śnieg i mróz. Mimo że doskonale zna okolice, starzec, widząc dokoła jedynie białą równinę, gubi drogę. Mijają kolejne dni, a on nie jest w stanie wrócić do domu; noce stara się spędzać w opuszczonych, zniszczonych przez czas i ludzi budowlach. Niebawem też okazuje się, że poza fatalnymi warunkami atmosferycznymi, ma jeszcze innych wrogów – watahę wygłodniałych wilków, które podążają za nim jak złowrogi cień, co rusz atakując bezbronne barany. Tymczasem we wsi zaniepokojony wnuczek namawia sąsiadów do wyruszenia w step w poszukiwaniu dziadka. Jego namowy odnoszą skutek i wkrótce kilkadziesiąt osób – w tym także funkcjonariusze milicji – stara się odnaleźć Kasyma. On sam natomiast trafia na myśliwych, którzy kilka dni wcześniej prosili go o wsparcie. Dwóm z nich nie będzie już jednak w stanie w żaden sposób pomóc.
Kasym to najważniejsza postać filmu – on bowiem jest głównym nośnikiem idei, którą pragnie przekazać widzom Ermek Tursunow. A co to za idea? Przekonanie o zespoleniu człowieka z naturą, o koniecznej do zachowania równowadze we wzajemnych relacjach, na których opiera się od tysiącleci istnienie świata. Starzec jest więc częścią natury – dopóki stosuje się do rządzących nią zasad, ma szansę na ocalenie, ci, którzy zasady te naruszyli, zostają boleśnie doświadczeni. Granica między tym, co dozwolone, a tym, czego absolutnie robić nie wolno, jest wyraźnie określona; kto ją przekracza, naraża się na odwet, krwawą zemstę. Gdy Kasym staje oko w oko ze stadem wilków, jest przez nie postrzegany jako rywal, ale nie śmiertelny wróg; akceptuje bowiem reguły gry narzucone przez naturę, nie staje naprzeciw zwierząt uzbrojony w nowoczesny karabin. Jeśli ma zwyciężyć, to sprytem, hartem ducha, siłą wewnętrzną. Zupełnie inaczej niż myśliwi, których nieprzemyślane safari po stepie narusza kruchą równowagę i prowadzi prostą drogą do dramatu. „Starzec” Tursunowa jest również filmem o skomplikowanych relacjach międzyludzkich, w mniejszych stopniu o konflikcie pokoleń, który jest tu jedynie zarysowany. Dwunastoletni Szajtanbek okazuje się ostatecznie nieodrodnym synem swojej ziemi i swego narodu; choć niekoniecznie o tym marzy, w końcu świadomie przejmuje pałeczkę po dziadku. By jednak do tego doszło, musi najpierw – w wyniku dramatycznych wydarzeń – dostrzec w nim, zamiast zdziwaczałego na punkcie piłki nożnej i baranów starca, męski autorytet, którego zawsze mu brakowało. Hemingway zapewne ucieszyłby się z takiego odczytania jego najsłynniejszego opowiadania. Choć zaskoczyć mógłby go sposób, w jaki reżyser z Kazachstanu sportretował głównych – notabene bardzo ludzkich w swoich zachowaniach (co raczej nie przynosi nam chluby) – adwersarzy Kasyma.
Główną rolę Tursunow powierzył sześćdziesięciopięcioletniemu Erbołatowi Toguzakowowi, który mimo zaawansowanego wieku, na dużym ekranie po raz pierwszy pojawił się dopiero przed pięcioma laty w „
Prezencie dla Stalina” Rustema Abdraszowa. W ubiegłym roku zagrał natomiast jedną z ważniejszych postaci w niemiecko-rosyjskiej komedii romantycznej „Bajkonur” Veita Helmera. We wnuczka starego Kasyma wcielił się trzynastoletni Orynbek Mołdachan, dla którego była to już czwarta wizyta na planie filmowym. Kazachskiego myśliwego, którego próbuje ratować Kasym, zagrał natomiast Ondasyn Besikbasow (rocznik 1952), znany przede wszystkim z obyczajowego melodramatu „Tulpan” (2008) Siergieja Dworieckoja. Z kolei szef służb porządkowych przeczesujących step w poszukiwaniu starca ma twarz od lat mieszkającego i pracującego w Kazachstanie Rosjanina Igora Gorszkowa („
Zagubiony”, „
Likwidator”). Autorem zdjęć jest dobrze znany reżyserowi z pracy nad „Mustafą Szokajem” i „Dziewczyną”, urodzony w Kirgizji, operator Murat Alijew, absolwent WGIK-u z 1979 roku. Ścieżka dźwiękowa wyszła natomiast spod ręki Kuata Szyldebajewa, który wcześniej komponował między innymi na zamówienie wspomnianych już wcześniej Abdraszowa („
Prezent dla Stalina”) i Ahmetowa („
Wilczy ślad”) oraz… samego Volkera Schlöndorffa („Ulzhan. Zapomniane światło”).