Kolejny międzynarodowy sukces rumuńskiego filmu może się już wydawać nudny, ale z pewnością nie jest niezasłużony. Călin Peter Netzer, który „Pozycją dziecka” zwyciężył zesłoroczne Berlinale, udowadnia, że Rumunia może i jest jednym z najbardziej rozwarstwionych społeczeństw w Unii Europejskiej, ale za to o swojej niechlubnej pozycji potrafi pięknie opowiadać.
Wszystko o pewnej matce
[Calin Peter Netzer „Pozycja dziecka” - recenzja]
Kolejny międzynarodowy sukces rumuńskiego filmu może się już wydawać nudny, ale z pewnością nie jest niezasłużony. Călin Peter Netzer, który „Pozycją dziecka” zwyciężył zesłoroczne Berlinale, udowadnia, że Rumunia może i jest jednym z najbardziej rozwarstwionych społeczeństw w Unii Europejskiej, ale za to o swojej niechlubnej pozycji potrafi pięknie opowiadać.
Tekst nadesłany na konkurs Esensji.
Calin Peter Netzer
‹Pozycja dziecka›
EKSTRAKT: | 80% |
---|
WASZ EKSTRAKT: 0,0 % |
---|
Zaloguj, aby ocenić |
---|
|
Tytuł | Pozycja dziecka |
Tytuł oryginalny | Pozitia copilului |
Dystrybutor | Aurora Films |
Data premiery | 14 marca 2014 |
Reżyseria | Calin Peter Netzer |
Zdjęcia | Andrei Butica |
Scenariusz | Razvan Radulescu, Calin Peter Netzer |
Obsada | Luminita Gheorghiu, Bogdan Dumitrache, Natasa Raab, Florin Zamfirescu, Ilinca Goia, Vlad Ivanov, Mimi Branescu, Isfan Alexandru, Adrian Titieni |
Rok produkcji | 2013 |
Kraj produkcji | Rumunia |
Czas trwania | 112 min |
WWW | Polska strona |
Gatunek | dramat |
Zobacz w | Kulturowskazie |
Wyszukaj w | Skąpiec.pl |
Wyszukaj w | Amazon.co.uk |
Jest we współczesnym kinie rumuńskim coś takiego, co nie pozwala widzowi oddychać. Ciasne kadry, duże zbliżenia, długie ujęcia kręcone często kamerą z ręki. I problemy, które wydają się nie do rozwiązania. Kiedy sześć lat temu Cristian Mungiu zrealizował „4 miesiące, 3 tygodnie i 2 dni”, scena, w której dwie studentki dyskutują o przeprowadzeniu nielegalnej aborcji z odpychającym pseudolekarzem, wydawała się trwać przynajmniej tyle, ile wskazuje tytuł filmu i wywoływała fizyczne pragnienie ucieczki. Netzer nawiązuje do tej stylistyki, wtłaczając swoich zantagonizowanych bohaterów w ograniczone, duszne przestrzenie i zmuszając do trudnych rozmów. Efektem takich eksperymentów może być zarówno wojna, jak i oczyszczenie.
Sześćdziesięcioletnia Cornelia (w tej roli rewelacyjna Luminiţa Gheorghiu) należy do bukareszteńskiej elity. Obwieszona złotem, powoli sączy kolejnego drinka, wydając polecenia służbie i potulnemu mężowi. Nie ma takiej rzeczy, której dzięki swoim rozległym znajomościom nie byłaby w stanie załatwić. Oprócz tej, której pragnie najbardziej – miłości swojego dorosłego syna (Bogdan Dumitrache).
Gdyby temu nie udało się uciec spod jej zaborczych skrzydeł, zapewne – jak niegdyś bohater „Spokoju” Róberta Alföldiego – wysłuchiwałby nieustannie powtarzającego się jak echo pytania „gdzie byłeś synu?”. Barbu jednak wyprowadził się do przyjaciółki, z którą usiłuje stworzyć dom rodzinny, jak najdalszy od tego, z którego się wywodzi. Kiedy jednak śmiertelnie potrąca na autostradzie czternastoletniego chłopca, jego plany idą w łeb. Na miejscu szybko pojawia się matka, gotowa poruszyć niebo, ziemię, a jeśli trzeba także piekło, by ukochana latorośl wyszła z opresji bez szwanku i z wdzięcznością powróciła do rodzinnego gniazda.
„Pozycja dziecka” udowadnia, że Netzer znakomicie odrobił lekcję Arystotelesa, konstruując bohaterów zgodnie z antyczną teorią katharsis. Nie ulega pokusie zbyt łatwego w tym przypadku podążenia w rejony społecznej karykatury (a przecież ubrana w futra Cornelia, ze swoją słabością do elitarnych rozrywek i modnych powieści, stanowiłaby do tego znakomity materiał), ale tworzy postaci zdolne obudzić w widzu litość i trwogę.
Dumitrache mistrzowsko oddaje stan osaczenia, w którym znajduje się Barbu. Jego sporadyczne wybuchy agresji są skazaną na porażkę próbą wyrwania się spod zaciskających się wokół niego opiekuńczych ramion matki i mieszają się z momentami całkowitego podporządkowania. Przygarbiona, nieobecna postać mężczyzny (chłopca?) sugeruje, że niszcząca praca Cornelii trwa już od lat, i jej skutków nie da się tak po prostu odwrócić. Barbu miota się i wyrywa, by zaczerpnąć łapczywego oddechu, ale – jak Herbertowski Hamlet – natychmiast wymiotuje skażonym powietrzem bukareszteńskiej rzeczywistości.
Kiedy jednak ten rozpieszczony, ponad trzydziestoletni dzieciak zaczyna rozumieć, że coś się musi zmienić, dochodzi do jednej z najlepszych scen filmu. Zdezorientowana matka, zmuszona przez syna do spokojnej rozmowy na temat przyszłości, wyrwana zostaje z typowej dla siebie pozycji siły i wtrącona w pozycję bezbronnego dziecka. Nie rozumiejąc, co mogła zrobić źle (w końcu „rodzice znajdują spełnienie w swoich dzieciach”), próbuje uzyskać odpowiedź od syna, dla którego to pytanie przestało już mieć znaczenie.
Zmagania Netzerowskich bohaterów to utkana wedle Heglowskiej dialektyki pana i niewolnika walka na śmierć i życie. Dotyczy to nie tylko znakomicie zagranego duetu matki i syna, ale wszystkich tych, którym tragiczny wypadek na autostradzie wyznaczył role ofiar i sprawców. Jest wielką siłą reżysera, że w owym starciu pozostaje jedynie – i aż – wnikliwym świadkiem, nie zaś jednostronnym sędzią.