Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 19 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Alex van Warmerdam
‹Borgman›

EKSTRAKT:90%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułBorgman
Dystrybutor Film Point Group
Data premiery28 lutego 2014
ReżyseriaAlex van Warmerdam
ZdjęciaTom Erisman
Scenariusz
ObsadaJan Bijvoet, Hadewych Minis, Jeroen Perceval, Alex van Warmerdam, Tom Dewispelaere, Sara Hjort Ditlevsen, Elve Lijbaart, Dirkje van der Pijl, Pieter-Bas de Waard
MuzykaVincent van Warmerdam
Rok produkcji2013
Kraj produkcjiHolandia
Czas trwania113 min
Gatunekdramat, thriller
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup

Przemoc w czasach dobrobytu
[Alex van Warmerdam „Borgman” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
„Borgman” to przykład filmu niezwykle świadomego: zakorzenionego w historii kina, ale jednocześnie odważnego i poszukującego. Jego reżyser, Alex van Warmerdam, łączy tu kinofilską erudycję z własnym, oryginalnym językiem.

Marcin Sarna

Przemoc w czasach dobrobytu
[Alex van Warmerdam „Borgman” - recenzja]

„Borgman” to przykład filmu niezwykle świadomego: zakorzenionego w historii kina, ale jednocześnie odważnego i poszukującego. Jego reżyser, Alex van Warmerdam, łączy tu kinofilską erudycję z własnym, oryginalnym językiem.

Tekst nadesłany na konkurs Esensji.

Alex van Warmerdam
‹Borgman›

EKSTRAKT:90%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułBorgman
Dystrybutor Film Point Group
Data premiery28 lutego 2014
ReżyseriaAlex van Warmerdam
ZdjęciaTom Erisman
Scenariusz
ObsadaJan Bijvoet, Hadewych Minis, Jeroen Perceval, Alex van Warmerdam, Tom Dewispelaere, Sara Hjort Ditlevsen, Elve Lijbaart, Dirkje van der Pijl, Pieter-Bas de Waard
MuzykaVincent van Warmerdam
Rok produkcji2013
Kraj produkcjiHolandia
Czas trwania113 min
Gatunekdramat, thriller
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup
Lista filmowych skojarzeń, jakie mogą przyjść na myśl podczas seansu „Borgmana” jest imponująca i sama w sobie mogłaby posłużyć jako materiał do solidnej analizy. Pod tym względem najnowszy obraz holenderskiego reżysera słusznie przywodzi na myśl ostatnie dzieło Leosa Caraxa (choć w przeciwieństwie do niego nie jest hołdem dla kina jako takiego). Podobieństwo do „Holy Motors” przejawia się również w konstrukcji bohatera: tak jak postać kreowana przez Denisa Lavanta, tak tytułowy Borgman, w którego wcielił się Jan Bijvoet, nie ma jednoznacznie ustalonej tożsamości. Zamiast tego odgrywa on kolejne role – włóczęgi czy ogrodnika – co pozostawia widza w ciągłej niewiedzy dotyczącej jego celu czy motywacji.
Zawiązaniem akcji jest scena, w której Borgman puka do napotkanego domu, podając się za dawnego znajomego mieszkającej w nim kobiety. Jej mąż, Richard (Jeroen Perceval), widzi w przybyszu zagrożenie dla bezpieczeństwa rodziny i intuicyjnie reaguje przemocą. Wywołuje to w Marinie (Hadewych Minis) sprzeciw i przypływ litości dla bezbronnego gościa. Małżonkowie niemal odruchowo wchodzą więc w stereotypowe, przypisanej każdej z płci role – wprowadza to między nimi konflikt, który nie zgaśnie niemal do ostatnich ujęć. Co więcej, nabierze on intensywności, gdy Marina zgodzi się na to, by nieznajomy zamieszkał – bez wiedzy męża – w położonej nieopodal domu komórce. W pewnym momencie Borgman posłuży się fortelem, który wprowadzi go (a wraz z nim kilku jego współpracowników) jeszcze bliżej w zycie rodziny, a jednocześnie uruchomi spiralę wydarzeń, z której uwolnienie okaże się niemożliwe. Za pomocą różnorakich technik manipulacyjnych powoli przejmie on kontrolę nad życiem rodziny, uderzając stopniowo w jej kolejne ogniwa.
I właśnie ta część filmu – pokazująca wkraczanie intruzów w pozornie bezpieczny świat dobrze sytuowanej rodziny – jest najciekawsza i najmocniej skłania do refleksji nad kształtem dzisiejszego społeczeństwa. Tym bardziej nie wypada zdradzać wszystkich szczegółów – dość powiedzieć, że reżyser uderza tu w różne, czasem zupełnie odległe struny. W jednej chwili niczym David Lynch w „Zagubionej autostradzie” obnaża mieszczańskie obawy przed naruszeniem bezpiecznej strefy, jaką stanowi dom rodzinny. W innej punktuje bezradność człowieka wobec autorytetów – lekarz stawiający absurdalną diagnozę czy ogrodnicy dewastujący działkę nie budzą żadnych podejrzeń ze strony bohaterów. Jeszcze innym razem stawia ważne pytania o edukację i socjalizację dzieci, które są tu nie tylko naiwne, ale też właściwie pozbawione indywidualnych cech. Ostatnim, najgłębszym poziomem filmu wydaje się być konflikt pomiędzy naturą a kulturą. Borgman w pierwszej scenie wychodzi przecież z ziemianki, a przed zamieszkaniem w domu obserwuje go z pobliskiego lasu – jest więc jakby uosobieniem nieujarzmionych sił przyrody. Sprzeciw wobec norm kulturowych wyłania się również z brutalnej i pozbawionej morału bajki, jaką opowiada na dobranoc trójce dzieci Mariny i Richarda.
Z kolei arbitralność i konwencjonalność pewnych zachowań społecznych nasuwa skojarzenia z twórczością Giorgiosa Lanthimosa. Grupka nieproszonych gości, wkraczająca w życie rodziny pod przykrywką prac ogrodniczych, jest jakby wypaczoną wersją bohaterów „Alp” – aktorów, którzy wcielali się w role zmarłych, by przez jakiś czas zająć ich miejsce i w ten sposób ulżyć rodzinie w cierpieniu. Natomiast gra z mitem domu jako twierdzy, która obroni rodzinę przed światem zewnętrznym, łączy „Borgmana” z „Kłem”. Holenderski reżyser wydaje się jednak mniej zainteresowany wyciąganiem uniwersalnych filozoficznych wniosków niż Grek – świat jego filmu, pomimo swojej umowności i absurdalności, jest głębiej zakorzeniony w rzeczywistości. Jest to więc wypowiedź podobna pod względem konstrukcji fabuły czy estetyki, ale mimo wszystko na nieco inny temat.
Dużo bardziej uprawnione wydają się skojarzenia ze słynnym „Teorematem” Pier Paolo Pasoliniego. Oba filmy łączy nie tylko postać przybysza, który zmienia diametralnie życie rodziny, ale też trafność diagnoz społecznych. O ile u Włocha bogaci mieszczanie żyli w odizolowanej od świata enklawie, to w „Borgmanie” zamiast bram i krat widzimy przeszklone elewacje nowoczesnego, położonego w lesie domu. Furtka jest otwarta, a drzwi do mieszkania, położone w poziomie trawnika, wręcz zachęcają do wkroczenia do środka. Świat burżuacji z lat 60. miał solidne zaplecze w postaci środków materialnych czy wręcz fizycznej siły – by go obalić (a przynajmniej głęboko przebudować), niezbędna była więc rewolucja. Dzisiejsze poczucie bezpieczeństwa, charakteryzujące bogate zachodnie społeczeństwa, zbudowane jest już na zupełnie innych podstawach – na powszechnym zaufaniu (również do obcych), otwarciu na inność czy przestrzeganiu ogólnie przyjętych zasad.
Reżyser filmu, Alex van Warmerdam, uświadamia zagrożenia wynikające z takiego myślenia: może jesteśmy bardziej cywilizowani, ale wobec pierwotnych instynktów i niepohamowanej (choć nie bezmyślnej, i niekoniecznie fizycznej) przemocy wciąż pozostajemy bezbronni. Ten na pozór banalny wniosek nabiera dodatkowej siły w kontekście ostatnich wydarzeń politycznych za naszą wschodnią granicą. Choć film powstał jeszcze przed zawirowaniami na Ukrainie (miał premierę na zeszłorocznym festiwalu w Cannes) i rzecz jasna nie ma z nimi zupełnie nic wspólnego, to pokazuje pułapkę, w jaką wpadła mamiona końcem historii bogata Europa: wyrzekamy się przemocy, ale przez to jesteśmy na nią jeszcze bardziej narażeni – w filmie zaproszenie gościa do domu jest przecież w pewnym sensie zadośćuczynieniem za wyrządzoną mu początkowo krzywdę. W tym świecie wszelkie przejawy siły są niepożądane – a jeśli nie obcujemy na co dzień ze złem, przestajemy zauważać i rozumieć jego symptomy. Agresja ze strony intruzów (tak fizyczna, jak psychiczna) zostaje tu zupełnie zbagatelizowana. Gdy mieszkańcy domu zauważają powagę sytuacji, na jej naprawę jest już po prostu za późno.
„Borgmana” trudno oczywiście odczytywać jako pochwałę przemocy czy nawoływanie do powszechnego chwycenia za broń. To raczej kubeł zimnej wody wylany na głowę społeczeństwa pławiącego się w swoim „małym luksusie”, niezainteresowanego zewnętrzną, brudną rzeczywistością. Reżyser udowadnia, że brak komunikacji między członkami rodziny (czy między ludźmi w ogóle) i nieumiejętność odczytywania psychologicznych manipulacji mogą doprowadzić do tragicznych konsekwencji. Dzieło van Warmerdama nie jest więc wyłącznie błyskotliwą grą z filmową konwencją, ale przede wszystkim ważną i aktualną (choć wymagającą od widza niemałego wysiłku) wypowiedzią na temat bierności i naiwności zachodniego świata.
koniec
19 kwietnia 2014

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Fallout: Odc. 2. Elementy układanki zaczynają do siebie pasować
Marcin Mroziuk

19 IV 2024

Z jednej strony trudno nam zachować powagę, gdy obserwujemy, jak bardzo zachowanie Lucy nie pasuje do zwyczajów i warunków panujących na powierzchni. Z drugiej strony w miarę rozwoju wydarzeń wygląda na to, że właśnie ta młoda kobieta ma szansę wykonać z powodzeniem misję, która na pierwszy rzut oka jest ponad jej siły.

więcej »

Klasyka kina radzieckiego: Odcięta głowa Jima Clarka
Sebastian Chosiński

17 IV 2024

Niby powinny cieszyć nas wielkie sukcesy odnoszone przez polskich artystów poza granicami kraju. A powieść Brunona Jasieńskiego „Człowiek zmienia skórę” bez wątpienia taki sukces odniosła. Tyle że to sukces bardzo gorzki: po pierwsze – książka była typowym przejawem literatury socrealistycznej, po drugie – nie uchroniła autora przed rozstrzelaniem przez NKWD. Cztery dekady po jego śmierci na jej podstawie powstał w sowieckim Tadżykistanie telewizyjny serial.

więcej »

Co nam w kinie gra: Perfect Days
Kamil Witek

16 IV 2024

„Proza życia według klozetowego dziada” może nie brzmi za zbyt chwytliwy filmowy tagline, ale Wimowi Wendersowi chyba coraz mniej zależy, aby jego filmy cechowały się przede wszystkim potencjałem na komercyjny sukces. Zresztą przepełnione nostalgią „Perfect Days” koresponduje całkiem nieźle z powoli podsumowującym swoją twórczość Niemcem, który jak wielu starych mistrzów, powoli zaczyna odchodzić do filmowego lamusa. Nie znaczy to jednak, że zasłużony reżyser żegna się z kinem. Tym bardziej że (...)

więcej »

Polecamy

Bo biblioteka była zamknięta

Z filmu wyjęte:

Bo biblioteka była zamknięta
— Jarosław Loretz

Wilkołaki wciąż modne
— Jarosław Loretz

Precyzja z dawnych wieków
— Jarosław Loretz

Migrujące polskie płynne złoto
— Jarosław Loretz

Eksport w kierunku nieoczywistym
— Jarosław Loretz

Eksport niejedno ma imię
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy – kontynuacja
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy
— Jarosław Loretz

Zemsty szpon
— Jarosław Loretz

Taśmowa robota
— Jarosław Loretz

Zobacz też

Inne recenzje

Transatlantyk 2014: Dzień 5 i 6
— Sebastian Chosiński

Z tego cyklu

Wspomnienie miłości, czyli „Grand Budapest Hotel”
— Karolina Rochnowska

Kiedy tarcza nie wystarcza
— Piotr Przytuła

Dandys-wędrowiec
— Elżbieta Obroślak

Piękne kino
— Bartosz Marzec

Wszystko o pewnej matce
— Katarzyna Pochmara-Balcer

Bohater na nasze czasy
— Jarosław Robak

Depresja wampira
— Maciej Rumiancew

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.