Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 20 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup

Esensja ogląda: Czerwiec 2014 (3)
[ - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
Zapraszamy do kolejnej edycji krótkich recenzji filmowych w ramach cyklu „Esensja ogląda”. Dziś o dwóch dostępnych w kinach filmach dokumentalnych, dodatkowo trzy recenzje DVD i dwa spojrzenia na kino świata.

Sebastian Chosiński, Piotr Dobry, Jarosław Loretz, Konrad Wągrowski

Esensja ogląda: Czerwiec 2014 (3)
[ - recenzja]

Zapraszamy do kolejnej edycji krótkich recenzji filmowych w ramach cyklu „Esensja ogląda”. Dziś o dwóch dostępnych w kinach filmach dokumentalnych, dodatkowo trzy recenzje DVD i dwa spojrzenia na kino świata.
KINO
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup
O krok od sławy
Piotr Dobry [80%]
Oscarowy „O krok od sławy” to zaiste piękny hołd dla wokalistek obdarzonych niezwykłym talentem, które nie zaistniały w masowej świadomości w wyniku braku szczęścia, siły przebicia, niekiedy nawet otwartej niechęci do blichtru czy gry według cudzych reguł. Większość artystek ukazanych w filmie oczywiście marzyło o wielkiej karierze i otarło się o nią; były płyty, wyprzedane koncerty, nagrody Grammy. A chwilę potem niespodziewanie milczące telefony i brutalna degradacja z pozycji gwiazdy do statusu sprzątaczki lub nauczycielki hiszpańskiego. Ale jest też tu na przykład bodaj najbardziej inspirująca historia Lisy Fischer, która śmiało mogłaby być diwą na miarę Whitney Houston, ale WOLAŁA zostać głównym głosem wspierającym Stonesów, którą to funkcję pełni od ′89. Wolała tylne szeregi w ekipie gigantów rocka niż pierwsze miejsca popowych list przebojów, bo właśnie obcowanie z geniuszem Micka i spółki dawało jej i wciąż daje, jak twierdzi, prawdziwe spełnienie. Co prawda Morgan Neville, podobnie jak wcześniej Malik Bendjelloul w „Sugar Manie”, nieco tu koloryzuje „pod tezę”, ale i tak – też jak w przypadku historii Rodrigueza – mamy do czynienia z wybitnym dokumentem subiektywnym.
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup
Dziennik z podróży
Konrad Wągrowski [70%]
Pomysł na dokument Tomasza Wolskiego i Piotra Stasika jest prosty. Wystarczyło zetknąć ze sobą nestora polskiej fotografii ponad 80-letniego Tadeusza Rolke i młodego ucznia szkoły artystycznej 15-letniego Michała Gonickiego i wysłać ich „w Polskę”, by z wykorzystaniem starego, klasycznego sprzętu fotografowali ludzi w małych miasteczkach. Stasik, jak sam przyznaje, dostał bardzo dużo materiału filmowego, z którego mógł zmontować wiele różnych opowieści – zdecydował się jednak na historię budowania przyjaźni i otwierania się przed sobą dwóch ludzi z różnych epok. W efekcie powstaje bardzo ciepła opowieść o zderzeniu starości i młodości, doświadczenia i nauki, o tym, że porozumienie dusz jest możliwe nawet mimo 65 lat różnicy wieku, byle tylko dzielić pasje i być otwartym. Wiele dowiadujemy się również o samym Rolkem, postaci ciekawej, nietuzinkowej, pełnej niesamowitej siły witalnej mimo podupadającego już zdrowia. Do tego garść praktycznych rad na temat samej fotografii i analiza powstawania dzieła sztuki. A w tle jeszcze prowincjonalna Polska, różne postacie, różne miejsca, różne historie zamknięte na czarno-białym kawałku papieru. Aż niesamowite, że Stasikowi i Wolskiemu udało się zmieścić tyle tematów w zaledwie 50-minutowym dokumencie. Warto.
• • •
DVD
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup
Ida (2013)
Sebastian Chosiński [80%]
Choć Paweł (ewentualnie „Paul”, bo i tak podpisuje swoje filmy) Pawlikowski urodził się w Warszawie (w 1957 roku), przez długie lata pracował – najpierw jako reżyser filmów dokumentalnych, a następnie fabularnych – w Anglii. „Ida” jest jego pierwszym dziełem w całości zrealizowanym w kraju; wcześniej wpadał jedynie do ojczyzny, realizując polskie sekwencje obrazów, których zasadnicza część akcji rozgrywała się w innych krajach – między innymi, jak w przypadku „Korespondenta” (1998) – w Rosji. Kręcąc „Idę”, opartą na scenariuszu autorstwa własnego i Rebekki Lenkiewicz, Pawlikowski podążył szlakiem przetartym przez Władysława Pasikowskiego w „Pokłosiu” (2012) – postanowił bowiem podjąć temat wciąż jeszcze nieuregulowanych stosunków polsko-żydowskich i polskiej (współ)odpowiedzialności za tragiczny los Żydów podczas II wojny światowej. O ile jednak twórca „Psów” przeniósł akcję swego filmu do lat nam współczesnych, przybysz z Wysp postanowił spojrzeć na przeszłość z nieco mniejszej, przynajmniej dla bohaterów dzieła, perspektywy czasowej. Są lata 60. XX wieku (na pewno przed rokiem 1968 i wydarzeniami marcowymi), nowicjuszka w zakonie, młodziutka siostra Anna (w tej roli Anna Trzebuchowska), ma w najbliższych tygodniach złożyć śluby i już na dobre zamknąć przed / za sobą drzwi do świata zewnętrznego. Siostra przełożona nie chce jednak, by dziewczyna podejmowała decyzję ostateczną bez rozliczenia się ze swoją przeszłością. Dlatego nalega, aby wcześniej odwiedziła swą jedyną żyjącą krewną, ciotkę Wandę Gruz (kolejna świetna rola Agaty Kuleszy). Od niej Anna dowiaduje się, że wcale nie jest Anną – naprawdę nazywa się Ida Lebenstein, jest Żydówką, która jako malutka dziewczynka w czasie wojny trafiła do sierocińca prowadzonego przez zakonnice. Jej rodzice zginęli. Ale jak? I gdzie znajdują się ich groby? – na te pytania dopiero przyjdzie obu kobietom znaleźć odpowiedzi. Podróż w przeszłość dla młodej zakonnicy, a nade wszystko starszej od niej o pokolenie dawnej pani prokurator z czasów stalinowskich, skazującej na śmierć „wrogów ludu” – jest niezwykle traumatycznym przeżyciem. Ból z rozdrapywanych ran okaże się bowiem nie do wytrzymania. Ciekawa jest zwłaszcza postać Wandy Gruz, zdystansowanej wobec rzeczywistości, lecz także targanej wyrzutami sumienia, z jednej strony ofiary wojny, z drugiej – kata bohaterów wojennych (można w niej dostrzec wiele cech wspólnych z granym przez Olega Mieńszykowa Dmitrijem ze „Spalonych słońcem” Nikity Michałkowa). Pawlikowski nie próbuje jej przed widzem usprawiedliwiać, wskazuje jednak, jakie mogły być źródła zatruwającej ją nienawiści. Na drugim biegunie znajduje się Anna / Ida – oddana Bogu i spolegliwa, która ze stoickim spokojem odkrywa, że dotąd żyła w wielkim kłamstwie; okłamywała ją zarówno siostra przełożona (nic nie mówiąc o jej żydowskim pochodzeniu), prawdy nie wyjawił również ksiądz Andrzej, proboszcz wiejskiej parafii, wypierający się jakichkolwiek kontaktów z Żydami podczas wojny (choć jego postępowanie można jeszcze zrozumieć). W efekcie dziewczyną zaczynają targać wątpliwości – czy to, co planowała zrobić, jest najwłaściwszym wyborem? czy ma prawo wyrzec się swych najbliższych i swojej wiary?
WASZ EKSTRAKT:
70,0 (0,0) % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup
Kraina lodu
Jarosław Loretz [60%]
Klasyczny Disney, czyli ładnie zrobiona, dynamiczna i dowcipna, choć nie wolna od łopatologicznego moralizatorstwa opowiastka o potędze miłości i potrzebie stadnego życia, pełnego tolerancji i zrozumienia bliźniego swego. Niestety, tym razem trochę szwankuje strona graficzna historii, wahając się od zapierającej dech w piersi żonglerki śnieżnym pyłem po mocno przeciętną kreację postaci (bywają chwile, gdy ta czy inna osoba rusza się jak plastelinowy ludek), a w dodatku całość sypie się stylistycznie, raz proponując zaskakująco głębokie i ponure przemyślenia na temat samotności i odpowiedzialności za swoje czyny, kiedy indziej przeskakując w styl bajeczki dla malutkich dzieci (wliczam w to bałwanka, jak dowcipny by nie był), zaś w finale łupiąc zupełnie pozbawionym finezji morałem. Nie da się jednak zaprzeczyć, że chwilami film potrafi wywołać naprawdę silne emocje, fabuła kilkakroć sprytnie wymyka się sztampie, a piosenka „Mam tę moc” jest istnym – również psychologicznie – majstersztykiem (inne, przepraszam, ale zahaczają o częstochowszczyznę, na dodatek pozbawioną rymu). A perłą nad perły jest fragmencik z bacą, wyjątkowo wredny i celny, w dodatku stokroć zabawniejszy w wersji polskiej, niż w tej oryginalnej. Tyle tylko że jako całość „Kraina lodu” raczej niespecjalnie zachwyca i za parę lat pewnie mało kto będzie o niej pamiętał…
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup
Tatarak
Jarosław Loretz [10%]
Żaden tam film fabularny, a ordynarna, pretensjonalna instalacja ahtystyczna, złożona jakby z trzech elementów i tylko z grubsza udająca ekranizację opowiadania Iwaszkiewicza. Bo część podstawowa filmu, nieskutecznie próbująca dominować nad całością projektu, to rzeczywiście historia chorej na raka żony lubianego lekarza z Grudziądza, świadomej swojej choroby i próbującej przynajmniej na chwilę odmłodzić się romansem z jakimś 20-latkiem z sąsiedztwa, co znajduje tragiczny finał. Tragiczny przynajmniej w teorii, bo w rzeczywistości nurt opowieści jest co i rusz przerywany ordynarnymi przeskokami na plan filmowy, uwagami reżysera czy kogoś z ekipy, a blisko finału wręcz ucieczką aktorki z planu, przez co nie da się brać na poważnie perypetii bohaterów. Bo zamiast wzruszającej opowieści dostajemy niewykończone ścinki montażowe z nieudanej produkcji. A ponieważ Janda pierwotnie planowała nakręcenie „Tataraku” ze swoim mężem, ale ten przegrał walkę z rakiem i zmarł, nim produkcja doszła do skutku, do kompletu dochodzą trzy 10-15 minutowe, wepchnięte w losowe miejsca wstawki, w których aktorka siedzi sobie w pustym pokoju bądź się po nim przechadza i wolno, mozolnie – bokiem lub tyłem do widza – prowadzi wspomnieniowy monolog o chorobie męża, co po części wygląda jak teatr, a po części jak interwencyjne programy tv. Dość frustrujące doświadczenie.
• • •
KINO ŚWIATA
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup
Rok przestępny (2010)
Sebastian Chosiński [70%]
Meksykański film wyreżyserowany przez twórcę z Australii. Michael Rowe (rocznik 1971) studiował na uniwersytecie w Melbourne (został specjalistą od angielskiej literatury postkolonialnej), a karierę artystyczną zaczynał od pisania poezji i dramatów. Jako dwudziestotrzylatek po raz pierwszy pojechał do Meksyku, a po czterech kolejnych latach zdecydował się pozostać tam na stałe. Zarabiał na życie jako dziennikarz, jednocześnie ucząc się scenariuszopisarstwa na kursach prowadzonych przez Vicente Leñero. Po nakręceniu dwóch krótkometrażówek, w 2010 roku zadebiutował w pełnym metrażu. Jego „Rok przestępny” trafił nawet na festiwal w Cannes, gdzie reżysera nagrodzono Złotą Kamerą. Krytycy byli jednak podzieleni. Niektórych bowiem szokowała obyczajowa odwaga reżysera i współscenarzysty w jednym. Obraz Rowe’a to historia dziennikarki Laury (w tej roli Monica del Carmen, znana z drugoplanowej roli w „Pragnieniu miłości”) – niemłodej już i zdecydowanie niezbyt ładnej samotnej kobiety w średnim wieku. Większość dnia spędza ona w domu, pisząc teksty ekonomiczne na zamówienie; wieczorami natomiast udaje się do nocnych klubów, gdzie poznaje wciąż nowych mężczyzn. Sprowadza ich następnie do mieszkania, gdzie oddaje się nieskrępowanemu seksowi. Ale kolejne związki nie przynoszą jej szczególnej satysfakcji – nieznajomi są zainteresowani głównie zaspokojeniem swoich żądz, nie myśląc w żaden sposób o satysfakcji Laury. Dopiero Arturo (gra go Gustavo Sánchez Parra, portier z „Aurory i archanioła”) potrafi dotrzeć do najgłębiej skrywanych tajemnic kobiety i odgadnąć jej pragnienia. To pcha, oddającą się sadomasochistycznym grom, parę na skraj przepaści, prostą drogą prowadząc do tragicznego końca. Widz stawia zaś sobie pytania: Jak daleko bohaterowie zdołają się posunąć? I oczywiście: Skąd w nich, a zwłaszcza w kobiecie, tak szaleńcze dążenie do autodestrukcji? Rowe odpowiada na obie te kwestie, choć w drugim przypadku robi to jedynie między wierszami. Mimo to nie można mieć wątpliwości, że przyczyna tego stanu rzeczy tkwi w przeszłości dziennikarki. Film zrealizowany został bardzo skromnymi środkami; przez większość czasu nie opuszczamy mieszkania Laury. Mimo to – a może właśnie dzięki temu – Australijczykowi udaje się osiągnąć zamierzony efekt: oddać uczucie osaczenia, klaustrofobii i nieprzystosowania do życia.
Policjant (2011)
Sebastian Chosiński [60%]
Pierwszy pełnometrażowy film urodzonego w Tel Awiwie w 1975 roku scenarzysty i reżysera Nadava Lapida (twórcy tegorocznego dramatu „Haganenet”) składa się z dwóch prowadzonych równolegle wątków. Bohaterem pierwszego z nich jest dobiegający czterdziestki tytułowy policjant Yaron (gra go Yiftach Klein), funkcjonariusz jednostki antyterrorystycznej; drugiego – młodziutka Shira (w tej roli dopiero startująca do wielkiej kariery Yaara Pelzig), radykalna bojowniczka o komunistycznych poglądach, która mimo że wywodzi się z dobrze sytuowanej rodziny – a może właśnie z tego powodu – w grupie, do której należy, głosi najbardziej ekstremistyczne poglądy. Sensem życia Shiry jest walka z klasami uprzywilejowanymi, kapitalistami wykorzystującymi pracę robotników, do których należą również jej rodzice. Chcąc dać wyraz swoim przekonaniom, dziewczyna przygotowuje akcję przeciwko rodzinie bogaczy. Gdy jej grupa zaczyna realizować plan i bierze zakładników, do rozwiązania problemu zostaje skierowany oddział Yarona. Do tej pory policjanci z grupy antyterrorystycznej za wrogów mieli głównie radykałów palestyńskich, teraz natomiast – po raz pierwszy – przychodzi im skierować broń przeciwko młodym Żydom. Co nie pozostaje bez wpływu na psychikę funkcjonariuszy. Podstawowym problemem dzieła Lapida jest brak przekonującego powiązania obu wątków, które de facto przecinają się dopiero w dramatycznym finale. Zabrakło jednak skonfrontowania obu postaw (służącego ojczyźnie najlepiej jak potrafi Yarona oraz starającej się wysadzić to państwo w powietrze Shiry), przedstawienia racji jednej i drugiej strony. W efekcie widz otrzymuje dość jednostronny obraz rzeczywistości, a jedynym, co może wzbudzić w nim sympatię i litość wobec dziewczyny, jest jej uroda i – wynikająca z młodego wieku – naiwność. Lecz to zdecydowanie zbyt mało, aby mogło zapoczątkować głębszą dyskusję na temat żydowskich ugrupowań ekstremistycznych. Zbyt mało również, aby niepodważalnie umotywować decyzję podjętą w finale przez Yarona.
koniec
18 czerwca 2014

Komentarze

18 VI 2014   18:33:07

Nie zgadzam się z tak niską oceną "Tataraku", ani z opiniami Pana Loretza. Rzeczywiście nie jest to film fabularny sensu stricto, ale czy pretensjonalny i "ahtystyczny"? - nie dla mnie. Film nie udaje ekranizacji opowiadania Iwaszkiewicza, jest opowiadaniem samym w sobie,elementy łączą wariacje na temat śmierci/przeczucia śmierci. Pisze Pan:"część podstawowa filmu, nieskutecznie próbująca dominować nad całością projektu, to rzeczywiście historia chorej na raka żony lubianego lekarza z Grudziądza, świadomej swojej choroby i próbującej przynajmniej na chwilę odmłodzić się romansem z jakimś 20-latkiem z sąsiedztwa, co znajduje tragiczny finał.". Myślę, że takie podsumowanie relacji głównej bohaterki i jej młodego partnera to ogromne uproszczenie! Naprawdę sądzi Pan, że chodziło tu o próbę odmłodzenia się? Myślę, że u źródła tego związku mamy zupełnie inny motyw, inne tęsknoty i wręcz atawistyczna ucieczkę od śmierci a nie o walkę ze zmarszczkami. Dalej pisze Pan o "ordynarnych przeskokach na plan filmowy". Pomysł nie jest nowy (były już filmy w których zastosowano ten sam zabieg), może się nie podobać, ale dlaczego zaraz ordynarny"? Temat spajający plan filmowy i ten zewnętrzny wydaje się wystarczającym uzasadnieniem takiego collage'u. Wstawki z K. Jandą (której ekspresja jak zwykle histeryczna, patetyczna, taka za którą można Aktorkę kochać lub jej nie znosić) mnie osobiście porażają a nie frustrują. Byłam zdumiona takim ekshibicjonizmem, nie wywołującym u widza jednakowoż zażenowania, bo ubranym w umowną szatę monodramu. Natomiast końcowe porównanie do "programów interwencyjnych" sprawiło, że wylałam tyle słów na klawiaturę;). Właśnie artyzm tego filmu sprawia, że nie jest on łzawą historyjką z gatunku "Dlaczego ja?".

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Fallout: Odc. 2. Elementy układanki zaczynają do siebie pasować
Marcin Mroziuk

19 IV 2024

Z jednej strony trudno nam zachować powagę, gdy obserwujemy, jak bardzo zachowanie Lucy nie pasuje do zwyczajów i warunków panujących na powierzchni. Z drugiej strony w miarę rozwoju wydarzeń wygląda na to, że właśnie ta młoda kobieta ma szansę wykonać z powodzeniem misję, która na pierwszy rzut oka jest ponad jej siły.

więcej »

Klasyka kina radzieckiego: Odcięta głowa Jima Clarka
Sebastian Chosiński

17 IV 2024

Niby powinny cieszyć nas wielkie sukcesy odnoszone przez polskich artystów poza granicami kraju. A powieść Brunona Jasieńskiego „Człowiek zmienia skórę” bez wątpienia taki sukces odniosła. Tyle że to sukces bardzo gorzki: po pierwsze – książka była typowym przejawem literatury socrealistycznej, po drugie – nie uchroniła autora przed rozstrzelaniem przez NKWD. Cztery dekady po jego śmierci na jej podstawie powstał w sowieckim Tadżykistanie telewizyjny serial.

więcej »

Co nam w kinie gra: Perfect Days
Kamil Witek

16 IV 2024

„Proza życia według klozetowego dziada” może nie brzmi za zbyt chwytliwy filmowy tagline, ale Wimowi Wendersowi chyba coraz mniej zależy, aby jego filmy cechowały się przede wszystkim potencjałem na komercyjny sukces. Zresztą przepełnione nostalgią „Perfect Days” koresponduje całkiem nieźle z powoli podsumowującym swoją twórczość Niemcem, który jak wielu starych mistrzów, powoli zaczyna odchodzić do filmowego lamusa. Nie znaczy to jednak, że zasłużony reżyser żegna się z kinem. Tym bardziej że (...)

więcej »

Polecamy

Bo biblioteka była zamknięta

Z filmu wyjęte:

Bo biblioteka była zamknięta
— Jarosław Loretz

Wilkołaki wciąż modne
— Jarosław Loretz

Precyzja z dawnych wieków
— Jarosław Loretz

Migrujące polskie płynne złoto
— Jarosław Loretz

Eksport w kierunku nieoczywistym
— Jarosław Loretz

Eksport niejedno ma imię
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy – kontynuacja
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy
— Jarosław Loretz

Zemsty szpon
— Jarosław Loretz

Taśmowa robota
— Jarosław Loretz

Zobacz też

Inne recenzje

Esensja ogląda: Maj 2015 (3)
— Jarosław Loretz, Jarosław Robak

DocPoint 2014: Bohaterki drugiego planu
— Marta Bałaga

Esensja ogląda: Grudzień 2013 (4)
— Sebastian Chosiński, Konrad Wągrowski

Esensja ogląda: Grudzień 2013 (3)
— Sebastian Chosiński, Karolina Ćwiek-Rogalska, Agnieszka Szady

Esensja ogląda: Listopad 2013 (2)
— Karolina Ćwiek-Rogalska, Ewa Drab, Krystian Fred

13. T-Mobile Nowe Horyzonty: Relacja druga
— Konrad Wągrowski

Z tego cyklu

Marzec 2018 (2)
— Sebastian Chosiński, Grzegorz Fortuna, Krzysztof Spór, Konrad Wągrowski

Marzec 2018 (1)
— Piotr Dobry, Marcin Mroziuk, Konrad Wągrowski, Kamil Witek

Luty 2018 (2)
— Jarosław Loretz, Anna Nieznaj, Agnieszka ‘Achika’ Szady

Luty 2018 (1)
— Marcin Mroziuk, Agnieszka ‘Achika’ Szady, Konrad Wągrowski, Kamil Witek

Styczeń 2018 (1)
— Jarosław Loretz

Grudzień 2017 (4)
— Konrad Wągrowski

Grudzień 2017 (3)
— Jarosław Loretz, Konrad Wągrowski

Grudzień 2017 (2)
— Sebastian Chosiński

Grudzień 2017 (1)
— Piotr Dobry, Jarosław Loretz, Marcin Mroziuk

Listopad 2017 (3)
— Jarosław Loretz, Kamil Witek

Tegoż twórcy

I gwiazdka z nieba nie pomoże, kiedy brak natchnienia
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

Nie ma tej mocy
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Miłość, szmaragd i renifer
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

By nie pozostał po nim nawet powidok…
— Sebastian Chosiński

Miłość zimna jak rozpalone żelazo
— Sebastian Chosiński

W miłości jak na wojnie
— Joanna Najbor

CamerImage 2016: Ostatnie dzieło mistrza
— Konrad Wągrowski

Co nam w kinie gra: Wałęsa. Człowiek z nadziei
— Marta Bałaga

Wenecja 2013: Przypadkowy bohater
— Marta Bałaga

Grobowiec z kliszy
— Piotr Dobry

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.