Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 19 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Kyle Smith
‹Blue Highway›

EKSTRAKT:60%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułBlue Highway
Dystrybutor GoTo Films
Data premiery7 marca 2014
ReżyseriaKyle Smith
ZdjęciaJeff Powers
Scenariusz
ObsadaKerry Bishé, Dillon Porter, Kyle Rouse, Charla Cochran, Bernadette Chapman, Jeremy Spencer, Mathew Spencer, Jeff Morrison
MuzykaInfinite Body
Rok produkcji2013
Kraj produkcjiUSA
Czas trwania71 min
Gatunekkomedia
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup

Transatlantyk 2014: Dzień 7
[Kyle Smith „Blue Highway”, Daniel Ribeiro „W jego oczach”, Diego Quemada-Díez „Złota klatka”, Aharon Keshales, Navot Papushado „Duże złe wilki” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
Dziś ostatnia już relacja z zakończonego w piątek tegorocznego Festiwalu Transatlantyk w Poznaniu. Dziś recenzje czterech filmów: „Blue Highway”, „W jego oczach”, „Złotej klatki” i „Dużych złych wilków”. Zapraszamy.

Sebastian Chosiński

Transatlantyk 2014: Dzień 7
[Kyle Smith „Blue Highway”, Daniel Ribeiro „W jego oczach”, Diego Quemada-Díez „Złota klatka”, Aharon Keshales, Navot Papushado „Duże złe wilki” - recenzja]

Dziś ostatnia już relacja z zakończonego w piątek tegorocznego Festiwalu Transatlantyk w Poznaniu. Dziś recenzje czterech filmów: „Blue Highway”, „W jego oczach”, „Złotej klatki” i „Dużych złych wilków”. Zapraszamy.

Kyle Smith
‹Blue Highway›

EKSTRAKT:60%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułBlue Highway
Dystrybutor GoTo Films
Data premiery7 marca 2014
ReżyseriaKyle Smith
ZdjęciaJeff Powers
Scenariusz
ObsadaKerry Bishé, Dillon Porter, Kyle Rouse, Charla Cochran, Bernadette Chapman, Jeremy Spencer, Mathew Spencer, Jeff Morrison
MuzykaInfinite Body
Rok produkcji2013
Kraj produkcjiUSA
Czas trwania71 min
Gatunekkomedia
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup
Blue Highway (reż. Kyle Smith)
Klasyczny przykład amerykańskiego filmu niezależnego – nic intrygującego się w nim nie dzieje, a jednak przez cały czas ogląda się go z dużym zainteresowaniem. Bohaterowie – para dwudziestokilkuletnich ni to przyjaciół, ni kochanków – rozmawiają, przekomarzają się, urządzają sobie quizy wiedzy o ulubionych filmach. Nie pada z ich ust ani jedno zdanie, które można by uznać za tak zwaną mądrość życiową; wręcz przeciwnie, czasami gadają o głupotach, od których aż uszy puchną, jak to w życiu, gdy trzeba wypełnić gadką długą podróż. I to jest chyba największą wartością obrazu Kyle’a Smitha – jego normalność, zwykłość, życiowość, brak silenia się na powiedzenie czegoś wiekopomnego. Smith pochodzi z Los Angeles i ma ponoć domieszkę krwi polskiej. Zadebiutował w pełnym metrażu przed trzema laty komedią o tematyce sportowej „Indycze rozgrywki”; „Blue Highway” to jego drugie dzieło. W Polsce po raz pierwszy pokazano je w październiku ubiegłego roku na American Film Festival we Wrocławiu; do dystrybucji kinowej trafiło natomiast w marcu tego roku, choć pewnie do niewielu miast dotarło. Bo przecież trudno liczyć na to, aby na „Blue Highway” dało się zarobić.
Główni bohaterowie to Kerry (w tej roli, znana z „Operacji Argo”, Kerry Bishé) oraz Dillon (gra go Dillon Porter, dla którego był to pierwszy występ na dużym ekranie, później zagrał jeszcze w dramacie poświęconym Johnowi Lennonowi i Yoko Ono „Rubber Soul”). On rozpoczyna nowe życie w Los Angeles, ona – na jego prośbę – przyjęła zaproszenie do wspólnej podróży samochodem przez Stany Zjednoczone, z Karoliny Północnej do Kalifornii. Znają się od lat, dzielą też tę samą pasję – fascynację amerykańskimi komediami. W drodze zatrzymują się w miejscach, które związane były z powstawaniem ich ulubionych filmów, regularnie też sprawdzają swoją wiedzę – a w zasadzie dobrą pamięć – na ich temat. I tyle, nic więcej. Od czasu do czasu zatrzymują się na stacjach benzynowych, aby zatankować paliwo, albo na nocleg w przydrożnych motelach, a gdy nie ma takiej możliwości, śpią w samochodzie. Ich podróż jest monotonna jak krajobraz za oknem; przez większość czasu widać step lub pustynię. Inżynierowi Mamoniowi z „Rejsu” obraz Kyle’a Smitha na pewno by się nie spodobał; z pewnością też najbardziej znany krytyk polskiego kina z miejsca wyczułby płynącą w żyłach reżysera słowiańską krew.
Co zatem sprawia, że „Blue Highway” mimo wszystko się broni? Że po wyjściu z kina widz nie powinien spędzonego w nim czasu uznać za stracony? Plusów jest kilka. Sympatyczni bohaterowie, którzy przeżywają problemy dokładnie takie same, jak ich rówieśnicy w każdym innym cywilizowanym kraju. Krery martwi się chorobą matki, Dillona zżera niepewność, jak powiedzie mu się w nowym miejscu zamieszkania. Nie do końca też potrafią poradzić sobie z tym, co ich łączy. Bo tak naprawdę wcale nie wiadomo, kim dla siebie są. Jeśli parą, to by oznaczało, że jest to dla nich podróż pożegnalna, bo przecież w takiej sytuacji przeprowadzka Dillona musi oznaczać rozstanie. Jeśli tylko przyjaciółmi, zaskakiwać mogą bardzo bliskie, intymne wręcz relacje. Ale to w końcu Stany Zjednoczone, więc czy fakt, że przyjaciele chodzą ze sobą do łóżka może jeszcze dziwić? Podobać mogą się również krajobrazy (kilka widoczków zapiera dech w piersiach), z kolei lekko usypiający rytm narracji wprowadza widza w subtelny trans, który sprawia, że seans mija zaskakująco szybko.

Daniel Ribeiro
‹W jego oczach›

EKSTRAKT:80%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułW jego oczach
Tytuł oryginalnyHoje Eu Quero Voltar Sozinho
Dystrybutor Tongariro
Data premiery29 sierpnia 2014
ReżyseriaDaniel Ribeiro
ZdjęciaPierre de Kerchove
Scenariusz
ObsadaFabio Audi, Ghilherme Lobo, Tess Amorim, Selma Egrei, Eucir de Souza, Isabela Guasco, Victor Filgueiras, Júlio Machado
Rok produkcji2014
Kraj produkcjiBrazylia
Czas trwania95 min
WWW
Gatunekdramat, melodramat
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup
W jego oczach (Hoje Eu quero voltar sozinho, reż. Daniel Ribeiro)
Filmy o związkach gejowskich czy lesbijskich na ekranach polskich kin nikogo już nie dziwią ani nie szokują (przynajmniej od czasu sukcesu „Filadelfii” i „Tajemnicy Broeback Mountain”), lecz mimo to premiera brazylijskiego dramatu młodzieżowego „W jego oczach” – zaplanowana na 29 sierpnia – może być dla części środowisk w Polsce intelektualnym wyzwaniem i specyficznym miernikiem poziomu ich tolerancji. Dlaczego? Bo to film o męskiej fascynacji wśród… nastolatków, uczniów szkoły średniej. Scenarzystą i reżyserem dzieła jest, urodzony w São Paulo w 1982 roku, Daniel Ribeiro, który pracę w kinematografii zaczynał od montowania obrazów. Co ciekawe, przed czterema laty przymierzył się do tej historii po raz pierwszy, realizując jej wersję krótkometrażową (trwającą zaledwie siedemnaście minut), notabene z tymi samymi młodymi aktorami. Filmik zdobył masę nagród, co zachęciło jego autora do rozbudowania fabuły, w efekcie czego powstał pełnometrażowy obraz kinowy. W tym przypadku także laurów nie zabrakło; jedną z bardziej prestiżowych była nagroda FIPRESCI na tegorocznym festiwalu w Berlinie (dla dzieł pokazywanych w sekcji „Panorama”).
Kilkunastoletni Leonardo (gra go Ghilherme Lobo) jest niewidomy od dziecka; mimo to, pogodzony ze swoją niepełnosprawnością, radzi sobie całkiem nieźle. Może przecież zawsze liczyć na rodziców, ojca Carlosa (Eucir de Souza) i matkę Laurę (Lúcia Romano), oraz przyjaciółkę Giovanę (Tess Amorim), z którą wychowywał się praktycznie od dziecka. Giovana pomaga mu w szkole, po lekcjach zawsze odprowadza do domu, często też spotykają się popołudniami i wieczorami, prowadząc wielogodzinne rozmowy – o swoich marzeniach, fascynacjach, planach na przyszłość. Nie mają przed sobą tajemnic. Leo zdaje sobie sprawę, że zwłaszcza w szkole uzależniony jest od przyjaciółki, która niejednokrotnie ratowała go przed wygłupami złośliwych kolegów z klasy. A jednak ta specyficzna opieka rówieśniczki mu nie przeszkadza; dużo bardziej irytuje go nadopiekuńczość matki, która traktuje chłopca, jakby miał nie kilkanaście, ale zaledwie kilka lat. Laura stara się kontrolować każdy krok syna; Leonardo musi meldować się jej telefonicznie tuż po powrocie ze szkoły, a jeśli miałby zostać gdzieś dłużej, może to się stać tylko za jej zgodą. Tymczasem nastolatek pragnie samodzielności, chce sprawdzić, na ile go tak naprawdę stać, czy poradziłby sobie w normalnym życiu. Ale jedynymi osobami, którego go rozumieją i popierają, są Giovana i babcia chłopca, Maria.
Życie Leo, choć niezbyt szczęśliwe, jest mimo wszystko stabilne. Wszystko zmienia się jednak w dniu, gdy w klasie nastolatka pojawia się nowy uczeń – przystojny Gabriel (Fabio Audi). Przybysz z prowincji szybko zaprzyjaźnia się zarówno z Leonardo, jak i Giovaną, choć niebawem przychodzi moment, gdy ich wzajemne relacje zostają poddane bardzo ciężkiej próbie. Daniel Ribeiro podjął w swoim filmie temat, jeśli nie kontrowersyjny, to na pewno taki, który wymagał niezwykłej delikatności w ujęciu. Nie da się bowiem ukryć, że najważniejszy bohater „W jego oczach” różni się – chociażby z powodu swej ułomności fizycznej – od głównych postaci z innych podobnych dzieł. Łatwo byłoby więc naruszyć granicę społecznej akceptacji i dobrego smaku, wywołać szok. Szczęśliwie, reżyserowi udało się tego nie zrobić. Naruszając tabu, zachował przy tym tyle subtelności, by nie ośmieszyć, nawet niechcący, żadnego ze swoich bohaterów. Brazylijski reżyser sportretował ich zresztą w sposób bardzo ciepły i zwyczajnie ludzki. To naprawdę duża sztuka wyjść z podobnego tematu nie tylko obronną ręką, ale na dodatek stworzyć obraz, który ma wielkie szanse, by uczyć tolerancji innych.

Diego Quemada-Díez
‹Złota klatka›

EKSTRAKT:90%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułZłota klatka
Tytuł oryginalnyLa jaula de oro
Dystrybutor Art House
Data premiery20 marca 2015
ReżyseriaDiego Quemada-Díez
ZdjęciaMaría Secco
Scenariusz
ObsadaBrandon López, Rodolfo Domínguez, Karen Martínez, Carlos Chajon, Héctor Tahuite, Ricardo Esquerra, Luis Alberti, César Bañuelos
MuzykaLeonardo Heiblum, Jacobo Lieberman
Rok produkcji2013
Kraj produkcjiHiszpania, Meksyk
Czas trwania108 min
WWW
Gatunekdramat
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup
Złota klatka (La jaula de oro, reż. Diego Quemada-Díez)
Zebrało się w tym roku na Transatlantyku sporo filmów o nastolatkach. I chociaż pokazywane były pod różnymi hasłami, dałoby się ułożyć z nich osobny program, przedstawiający młodych ludzi, którzy znaleźli się w sytuacjach skrajnych i nierzadko zmuszeni zostali do przekraczania granic – zarówno tych dosłownych, jak i symbolicznych. „Droga krzyżowa”, „Duży zeszyt”, „A jeśli Bóg jest?”, „W jego oczach”… wreszcie „Złota klatka” – kolejny obraz, obok którego nie sposób przejść obojętnie. Wyreżyserował go Hiszpan, rodem z Burgos, Diego Quemada-Díez (rocznik 1969), który karierę zaczynał jako operator kamery i autor zdjęć. Po paru krótkometrażówkach zdecydował się wreszcie na realizację kinowego debiutu. Jego dzieło było już pokazywane w naszym kraju: jesienią ubiegłego roku znalazło się w programie Warsaw Film Festival, w czerwcu 2014 natomiast pokazano je na koszalińskim Festiwalu Debiutów Filmowych „Młodzi i Film”. Oprócz Hiszpanów powstanie „Złotej klatki” sfinansowali jeszcze producenci z Gwatemali i Meksyku; nie bez powodu – z pierwszego kraju pochodzą bowiem bohaterowie wykreowani przez Quemadę-Díeza, przez drugi zaś wiedzie ich droga do spełnienia marzeń. Marzeń, które oczywiście nie mają najmniejszych szans ziszczenia, ale tego nastolatkowie wiedzieć nie mogą. Nie do końca zgodne z rzeczywistością jest również stwierdzenie, że reżyser stworzył postaci, które pokazał na ekranie. Są one raczej emanacją osób istniejących naprawdę, a dramatyczne perypetie, jakie stają się ich udziałem, zostały wzięte z autentycznych opowieści dzieci, które starały się nielegalnie dotrzeć z Ameryki Łacińskiej do Stanów Zjednoczonych.
Żyjący w slumsach stolicy Gwatemali Juan (w tej roli Brandon López), Samuel (Carlos Chajon) i ich koleżanka Sara (Karen Martínez) postanawiają poszukać szczęścia w mitycznej krainie, jaką jawią im się Stany Zjednoczone. Nie mają jednak najmniejszych szans, aby dostać się tam legalnie, dlatego decydują się ruszyć przez zieloną granicę – najpierw do Meksyku, a potem jeszcze dalej na północ. Zdają sobie sprawę z tego, że będzie to droga pełna niebezpieczeństw (nie bez powodu tuż przed wyruszeniem w drogę Sara ścina długie włosy i obwiązuje piersi bandażem, aby nikt nie rozpoznał w niej dziewczynki), co świadczy tylko o tym, jak beznadziejna musi być ich egzystencja w ojczyźnie, skoro gotowi są zaryzykować życiem. Nie mają pieniędzy, dlatego próbują zarobić je po drodze. Uważać muszą nie tylko na policję, ścigającą nieletnich uciekinierów z miejsc zamieszkania, ale i przeróżne bandy cwaniaczków, dla których przedstawiają oni wartość jako niewolnicza siła robocza. Trudno się więc dziwić, że nie wszyscy wytrzymują napięcie. Tuż przed przekroczeniem granicy gwatemalsko-meksykańskiej wykrusza się Samuel; do Sary i Juana dołącza za to Indianin Chauk (Rodolfo Domínguez). Chłopiec nie zna języka hiszpańskiego, za to z miejsca zaczyna pałać sympatią do Sary, co z kolei wywołuje zazdrość Juana. Między chłopakami dochodzi więc do rywalizacji, która w każdej chwili może przerodzić się w otwartą wrogość.
Z czasem jednak Juan i Chauk przekonują się, że znacznie więcej osiągną, jeśli będą ze sobą współpracować. Wymuszają to zresztą na nich coraz bardziej dramatyczne okoliczności podróży. W ich wyniku między chłopcami rodzi się przyjaźń – i to taka, dla której trudno byłoby znaleźć twardsze spoiwo. Przestają mieć znaczenie dzielące ich różnice – etniczne, językowe, kulturowe; najważniejsze jest to, że gdy pojawia się taka potrzeba (względnie konieczność), mogą na siebie liczyć. Diego Quemada-Díez opowiada swoją fabułę w konwencji kina drogi, choć należy pamiętać, że jest to przede wszystkim droga przez mękę – dążąc do Nieba, młodzi Gwatemalczycy muszą najpierw przejść przez wszystkie kręgi Dantejskiego Piekła. Nic nie jest im oszczędzone! Ale jest to również historia przyspieszonego dojrzewania, swoisty filmowy bildungsroman ze znaną od lat maksymą jako mottem przewodnim: „Co cię nie zabije, to cię wzmocni”. Choć „Złota klatka” zrealizowana została niemal w formie paradokumentu, ogląda się ją jak najmocniejszy, trzymający w napięciu do ostatniej minuty thriller. Poza tym to przerażająco smutny, ale i mądry film, pokazujący świat, w którym nie toczy się żadna wojna, ale przeżycia bohaterów są czysto frontowe.

Aharon Keshales, Navot Papushado
‹Duże złe wilki›

EKSTRAKT:80%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułDuże złe wilki
Tytuł oryginalnyמי מפחד מהזאב הרע‎ [Mi mefahed mezeev hara]
Dystrybutor M2 Films
Data premiery7 marca 2014
ReżyseriaAharon Keshales, Navot Papushado
ZdjęciaGiora Bejach
Scenariusz
ObsadaGuy Adler, Lior Ashkenazi, Dvir Benedek, Gur Bentwich, Doval'e Glickman, Tzahi Grad, Rotem Keinan, Nati Kluger
MuzykaHaim Frank Ilfman
Rok produkcji2013
Kraj produkcjiIzrael
Czas trwania110 min
Gatunekkomedia, thriller
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup
Duże złe wilki (Mi mefached me-ha-ze’ev ha-ra, reż. Aharon Keshales, Navot Papushado)
Izraelski dreszczowiec z elementami czarnej komedii przypomina trochę – również obecnego na Transatlantyku – holendersko-belgijskiego (z domieszką „krwi” duńskiej) „Borgmana”. Oba filmy charakteryzuje wysoki poziom makabry i… mocno surrealistycznego dowcipu. W obu przypadkach można też postawić pytanie, czy ten humor – biorąc pod uwagę temat, jaki poruszają reżyserzy – na pewno jest na miejscu? Jedno jest pewne: Gdyby były to obrazy kiepskie lub co najwyżej średnie, stwierdzilibyśmy, że na pewno nie. A skoro są to dzieła znakomite, ten element fabuły ani specjalnie nie drażni, ani też nie szokuje. Niektórym z widzów może się nawet – i nie ma w tym żadnej sprzeczności – wydać zbawienny, albowiem pozwala choć na chwilę odetchnąć z ulgą, przypominając, że mimo wszystko mamy do czynienia z fikcją. Pod „Dużymi złymi wilkami” podpisał się artystyczny tandem złożony z Aharona Keshalesa i Navota Papushado, którzy jako scenarzyści i reżyserzy zadebiutowali przed czterema laty horrorem „Kalevet”. Wielbicielom gatunku mógł on się podobać, chociaż „Wilkom” nie dorasta do pięt.
To film piekielnie przekorny, nie tyle grający, co wręcz pogrywający sobie z widzem. W jednej chwili wbijający go w fotel drastycznością scen, w drugiej – bawiący cynizmem bijącym z dialogów. Nie dziwi, że bardzo przypadł do gustu Quentinowi Tarantino, bo bardzo przypomina to, co on sam kręcił na początku kariery (najbardziej zaś „Wściekłe psy”). Ale nie tylko u Amerykanina Keshales i Papushado pobierali nauki; można w ich obrazie dostrzec również nawiązania do wielu thrillerów francuskich (przykładowo „Purpurowe rzeki”, „Sceny zbrodni”, „Zamiana”), z którymi „Duże złe wilki” łączy ponury klimat i kreacja głównego bohatera – policjanta Mickiego (w tej roli Lior Ashkenazi, znany z dramatu „Spacer po wodzie”). Micki tropi właśnie arcygroźnego, sadystycznego pedofila-mordercę, który nie tylko gwałci i morduje dziewczynki, ale na dodatek przed śmiercią brutalnie je torturuje, po śmierci zaś obcina im głowy, które ukrywa. Ma podejrzenia – jego zdaniem, w pełni uzasadnione – że jest nim nauczyciel Dror (gra go Rotem Keinan, widziany w „Wymianie”); porywa go więc i ze swoimi kumplami stara się przekonać do wyznania prawdy i zdradzenia, gdzie znajduje się kolejna uprowadzona nastolatka.
Pech chce, że przypadkowy świadek nagrywa to, w jaki sposób policjanci znęcają się nad nauczycielem, a filmik ostatecznie zostaje umieszczony na YouTube. W efekcie podejrzany zostaje (z przeprosinami) wypuszczony do domu, a Micki ląduje w drogówce. Nie ma jednak zamiaru odpuścić, nic bowiem nie jest w stanie przekonać go o niewinności Drora. Śledzi więc każdy krok mężczyzny, chcąc złamać go psychicznie. Tyle że w pewnym momencie do gry wkracza trzecia osoba – to Gidi (Tzahi Grad, bohater dramatów „Oczy szeroko otwarte” i „Taka piękna dziewczyna”), ojciec jednej z ofiar, pragnący ukarać domniemanego zabójcę na swój własny sposób. Twórcy filmu odpowiednio żonglują nastrojami (o czym było już wcześniej), na dodatek pod takim kątem przedstawiają zdarzenia, że widz do samego końca nie wie, czy nienawiść Gideona i Michaela (fakt, że imiona postaci prześladujących Droda podane zostały w formie zmiękczonej, też ma swoje znaczenie) skrupiła się na właściwej osobie. Bo jeśli nie, to w czym policjant i eksżołnierz, weteran wojny w Libanie, są lepsi od pedofila-mordercy? Widz ma prawo być coraz bardziej skołowany, ponieważ Keshales i Papushado najważniejszą kartę ujawniają dopiero w ostatniej scenie. I ta właśnie scena, rwąc umysł na strzępy, przekonuje, że mamy do czynienia z dziełem znakomitym. Który, gdyby odrzeć je z czarnego humoru, byłoby jeszcze bardziej ponure i dołujące niż „Siedem” Davida Finchera.
koniec
16 sierpnia 2014

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Klasyka kina radzieckiego: Odcięta głowa Jima Clarka
Sebastian Chosiński

17 IV 2024

Niby powinny cieszyć nas wielkie sukcesy odnoszone przez polskich artystów poza granicami kraju. A powieść Brunona Jasieńskiego „Człowiek zmienia skórę” bez wątpienia taki sukces odniosła. Tyle że to sukces bardzo gorzki: po pierwsze – książka była typowym przejawem literatury socrealistycznej, po drugie – nie uchroniła autora przed rozstrzelaniem przez NKWD. Cztery dekady po jego śmierci na jej podstawie powstał w sowieckim Tadżykistanie telewizyjny serial.

więcej »

Co nam w kinie gra: Perfect Days
Kamil Witek

16 IV 2024

„Proza życia według klozetowego dziada” może nie brzmi za zbyt chwytliwy filmowy tagline, ale Wimowi Wendersowi chyba coraz mniej zależy, aby jego filmy cechowały się przede wszystkim potencjałem na komercyjny sukces. Zresztą przepełnione nostalgią „Perfect Days” koresponduje całkiem nieźle z powoli podsumowującym swoją twórczość Niemcem, który jak wielu starych mistrzów, powoli zaczyna odchodzić do filmowego lamusa. Nie znaczy to jednak, że zasłużony reżyser żegna się z kinem. Tym bardziej że (...)

więcej »

Fallout: Odc. 1. Odkrywanie realiów zniszczonego świata
Marcin Mroziuk

15 IV 2024

Po obejrzeniu pierwszego odcinka z jednej strony możemy poczuć się zafascynowani wizją postapokaliptycznego świata, w którym funkcjonują bardzo zróżnicowane, mocno od siebie odizolowane społeczności, z drugiej strony trudno nie ulec lekkiej dezorientacji, gdyż na razie brakuje jeszcze połączenia pomiędzy poszczególnymi wątkami.

więcej »

Polecamy

Bo biblioteka była zamknięta

Z filmu wyjęte:

Bo biblioteka była zamknięta
— Jarosław Loretz

Wilkołaki wciąż modne
— Jarosław Loretz

Precyzja z dawnych wieków
— Jarosław Loretz

Migrujące polskie płynne złoto
— Jarosław Loretz

Eksport w kierunku nieoczywistym
— Jarosław Loretz

Eksport niejedno ma imię
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy – kontynuacja
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy
— Jarosław Loretz

Zemsty szpon
— Jarosław Loretz

Taśmowa robota
— Jarosław Loretz

Zobacz też

Inne recenzje

Co nam w kinie gra: Duże złe wilki
— Jarosław Loretz

29 WFF: Dzień czwarty
— Karolina Ćwiek-Rogalska, Urszula Lipińska, Jarosław Loretz

29 WFF: Dzień pierwszy
— Karolina Ćwiek-Rogalska, Urszula Lipińska, Jarosław Loretz

Z tego cyklu

Dzień 5 i 6
— Sebastian Chosiński

Dzień 4
— Sebastian Chosiński

Dzień 3
— Sebastian Chosiński

Dzień 2
— Sebastian Chosiński

Dzień 1
— Sebastian Chosiński

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.