Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 19 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Mia Hansen-Løve
‹Eden›

EKSTRAKT:20%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułEden
Dystrybutor M2 Films
Data premiery29 maja 2015
ReżyseriaMia Hansen-Løve
ZdjęciaDenis Lenoir
Scenariusz
ObsadaFélix de Givry, Pauline Etienne, Vincent Macaigne, Hugo Conzelmann, Zita Hanrot, Roman Kolinka, Hugo Bienvenu, Vincent Lacoste
Rok produkcji2014
Kraj produkcjiFrancja
Czas trwania131 min
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup

San Sebastian 2014: 24 Hour Party People
[Mia Hansen-Løve „Eden” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
Francuzka Mia Hansen-Løve, uchodząca za jedną z najciekawszych młodych reżyserek ostatnich lat, w najnowszym dziele zamyka tematykę, której poświęciła trzy pierwsze filmy. Tym razem zamiast o kobietach postanowiła opowiedzieć o swoim bracie i muzyce garage kreśląc jednocześnie portret generacji „French Touch” oraz znajdując nawet miejsce na osobny wątek poświęcony Daft Punk. „Eden” nie stanowi jednak kolejnego dowodu na to, że płeć piękna jest lepsza w wykonywaniu kilku zadań naraz. Wręcz przeciwnie.

Marta Bałaga

San Sebastian 2014: 24 Hour Party People
[Mia Hansen-Løve „Eden” - recenzja]

Francuzka Mia Hansen-Løve, uchodząca za jedną z najciekawszych młodych reżyserek ostatnich lat, w najnowszym dziele zamyka tematykę, której poświęciła trzy pierwsze filmy. Tym razem zamiast o kobietach postanowiła opowiedzieć o swoim bracie i muzyce garage kreśląc jednocześnie portret generacji „French Touch” oraz znajdując nawet miejsce na osobny wątek poświęcony Daft Punk. „Eden” nie stanowi jednak kolejnego dowodu na to, że płeć piękna jest lepsza w wykonywaniu kilku zadań naraz. Wręcz przeciwnie.

Mia Hansen-Løve
‹Eden›

EKSTRAKT:20%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułEden
Dystrybutor M2 Films
Data premiery29 maja 2015
ReżyseriaMia Hansen-Løve
ZdjęciaDenis Lenoir
Scenariusz
ObsadaFélix de Givry, Pauline Etienne, Vincent Macaigne, Hugo Conzelmann, Zita Hanrot, Roman Kolinka, Hugo Bienvenu, Vincent Lacoste
Rok produkcji2014
Kraj produkcjiFrancja
Czas trwania131 min
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup
Dwudziestokilkuletni Paul (Félix de Givry), pomimo obiekcji matki podsuwającej mu wciąż artykuły o zgubnym wpływie ecstasy, uparcie próbuje zaistnieć jako DJ. Wraz ze swoim najlepszym przyjacielem Stanem (Hugo Conzelmann) zakłada duet Cheers i szybko staje się znany. Praca staje się dla niego najważniejsza i początkowo wszystko idzie gładko; Paul rzuca studia, dużo podróżuje i może pozwolić sobie na życie, o jakim zawsze marzył. Dni ukochanej przez niego muzyki są jednak policzone i niedługo pamiętać o niej będzie tylko on sam.
Do biletu na film Hansen-Løve powinno się dodawać mały słowniczek pojęć z zakresu muzyki elektronicznej – w końcu opowiada o epoce, której już nie ma. Tytułowy „Eden” to nie tyle nawiązanie do religii, ile nazwa wydawanego w okresie pierwszych rave’ów fanzinu, garage to natomiast odłam muzyki elektronicznej będący mieszanką house, soulu i jungle, który narodził się w latach 90-tych. Bohaterowie określają go w filmie jako jednocześnie gorący i zimny, wyjątkowe połączenie ludzkich głosów ze zdobyczami technologii. To właśnie w takim środowisku narodził się jeden z najbardziej tajemniczych duetów w show-businessie.
Mimo, że w wielu scenach filmu wspomina się o przeżywających kolejną falę popularności muzykach z Daft Punk, film Hansen-Løve nie jest pogodną opowieścią o drodze od pucybuta do DJa: „Mogłam nakręcić film o ludziach, którym udało się osiągnąć sukces i z całą pewnością o wiele łatwiej byłoby go sfinansować, ale od początku wydawało mi się, że ciekawsze będzie opowiedzenie o tych czasach z perspektywy kogoś, komu się nie udało” – zauważyła reżyserka. Na głównego bohatera wybrała więc… własnego brata. Sven Hansen-Løve, znany kiedyś jako DJ Sven Love i będący także współautorem scenariusza, przebył podobną drogę do granego przez de Givry Paula i musiał przyjąć do wiadomości, że praca, której poświęcił wszystko, okazała się mieć krótki termin ważności.
Będąc pod dużym wrażeniem rozliczeniowego „Après moi” swojego męża Oliviera Assayasa, reżyserka wykorzystała historię brata jako pretekst do opowiedzenia o pokoleniu ludzi przeżywających swoją młodość w latach 90.: „Historia mojego brata i jego kariera, która zaczęła się wraz z pierwszymi rave’ami, eksplozją muzyki elektronicznej i „French Touch” i to późniejsze rozczarowanie, które zmusiło go do przeprowadzenia w swoim życiu radykalnych zmian wydało mi się właściwą drogą umożliwiającą uchwycenie tego, co stało się z moją generacją.” Pomysł ambitny, gorzej z jego realizacją.
Ukazujący modne dzieciaki na imprezach „Eden” przypomina czasem rozciągnięty do nieprzyzwoitości teledysk, który postanowiono „wzbogacić” wyjątkowo nieporadnymi dialogami. Pierwsze sceny przedstawiają smutną młodzież spacerującą po zamglonym lesie i gdyby nie współczesna ścieżka dźwiękowa, ta malowniczo opatulona szalikami grupa mogłaby spokojnie ujść za młodych poetów romantycznych, tak samo nieszczęśliwych i tak samo pretensjonalnych – główny bohater w domu nie ma ciepłej wody, ale kupuje koszule Paula Smitha, bo wydaje pieniądze „tylko na to, co niezbędne.”
Nawet pojawiająca się na chwilę Greta Gerwig, będąca zwykle najlepszą rzeczą w każdym filmie, jaki robi, czyta pretensjonalny list do kamery a potem znika, by zajść w ciążę. Reszta bohaterów też wydaje się raczej rozmnażać, niż dorastać i po dwóch godzinach spędzonych w ich towarzystwie człowiek zaczyna się cieszyć, że ich miejsce zajęli brodaci hipsterzy.
Pomysł Hansen-Løve na ukazanie losów generacji za pośrednictwem muzyki wydaje się interesujący i udało jej się przekonać do tego projektu wielu znanych artystów – nawet Daft Punk zgodził się na wykorzystanie swoich piosenek za minimalną gażę. Choć dla osób nieprzepadających za elektroniką Eden może okazać się nie do wytrzymania, ostatecznie jednak jedyną rzeczą, która tak naprawdę się tu broni jest właśnie muzyka.
Jakkolwiek ciekawe może być odkrycie, że istnieją basy brzmiące jak „inwazja na Polskę”, jedno jest pewne – mimo, że fabuła obejmuje okres prawie 20 lat, „Eden” to nie drugi „Boyhood”.
koniec
30 września 2014

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Fallout: Odc. 2. Elementy układanki zaczynają do siebie pasować
Marcin Mroziuk

19 IV 2024

Z jednej strony trudno nam zachować powagę, gdy obserwujemy, jak bardzo zachowanie Lucy nie pasuje do zwyczajów i warunków panujących na powierzchni. Z drugiej strony w miarę rozwoju wydarzeń wygląda na to, że właśnie ta młoda kobieta ma szansę wykonać z powodzeniem misję, która na pierwszy rzut oka jest ponad jej siły.

więcej »

Klasyka kina radzieckiego: Odcięta głowa Jima Clarka
Sebastian Chosiński

17 IV 2024

Niby powinny cieszyć nas wielkie sukcesy odnoszone przez polskich artystów poza granicami kraju. A powieść Brunona Jasieńskiego „Człowiek zmienia skórę” bez wątpienia taki sukces odniosła. Tyle że to sukces bardzo gorzki: po pierwsze – książka była typowym przejawem literatury socrealistycznej, po drugie – nie uchroniła autora przed rozstrzelaniem przez NKWD. Cztery dekady po jego śmierci na jej podstawie powstał w sowieckim Tadżykistanie telewizyjny serial.

więcej »

Co nam w kinie gra: Perfect Days
Kamil Witek

16 IV 2024

„Proza życia według klozetowego dziada” może nie brzmi za zbyt chwytliwy filmowy tagline, ale Wimowi Wendersowi chyba coraz mniej zależy, aby jego filmy cechowały się przede wszystkim potencjałem na komercyjny sukces. Zresztą przepełnione nostalgią „Perfect Days” koresponduje całkiem nieźle z powoli podsumowującym swoją twórczość Niemcem, który jak wielu starych mistrzów, powoli zaczyna odchodzić do filmowego lamusa. Nie znaczy to jednak, że zasłużony reżyser żegna się z kinem. Tym bardziej że (...)

więcej »

Polecamy

Bo biblioteka była zamknięta

Z filmu wyjęte:

Bo biblioteka była zamknięta
— Jarosław Loretz

Wilkołaki wciąż modne
— Jarosław Loretz

Precyzja z dawnych wieków
— Jarosław Loretz

Migrujące polskie płynne złoto
— Jarosław Loretz

Eksport w kierunku nieoczywistym
— Jarosław Loretz

Eksport niejedno ma imię
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy – kontynuacja
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy
— Jarosław Loretz

Zemsty szpon
— Jarosław Loretz

Taśmowa robota
— Jarosław Loretz

Zobacz też

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.