Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 19 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Krótko o „Gladiatorze”
[ - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
O „Gladiatorze” napisano i powiedziano już wiele. Jednym film się podobał, innym nie. Ja należę do tych drugich, przede wszystkim dlatego, że bardzo nie lubię, gdy ktoś próbuje zafałszować historię.

Anna Draniewicz

Krótko o „Gladiatorze”
[ - recenzja]

O „Gladiatorze” napisano i powiedziano już wiele. Jednym film się podobał, innym nie. Ja należę do tych drugich, przede wszystkim dlatego, że bardzo nie lubię, gdy ktoś próbuje zafałszować historię.
I nie interesuje mnie dlaczego to robi: czy są to powody polityczne, czy tylko próba uatrakcyjnienia widowiska filmowego. Zawsze interesowały mnie czasy starożytnego Rzymu i żywoty cesarzy. Ich życiorysy są szalenie ciekawe, pełne kazirodczych związków, spisków, zabójstw i zamachów. Mało który cesarz zmarł śmiercią naturalną. Naprawdę, nie trzeba tam nic uatrakcyjniać. Scenariusze filmowe można czerpać garściami.
Okazuje się jednak, że dla Hollywood to jeszcze za mało. Dlatego też scenarzyści sięgnęli do życiorysów dwóch mniej znanych cesarzy i trochę je „poprawili”. Zaczęli od tego, że Kommodus zabija swego starego ojca, cesarza Marka Aureliusza. Okoliczności śmierci tego cesarza nie są dobrze znane. Podobno zmarł na zarazę w okolicach Dunaju, w trakcie podboju Germanii. Można zatem było trochę tu pofantazjować i, prawdę mówiąc, to jestem jeszcze w stanie wybaczyć. Ale później jest już coraz gorzej.
Zobaczmy więc może najpierw, jak to było naprawdę. W I wieku naszej ery w Rzymem rzeczywiście rządził cesarz Marek Aureliusz, czyli Marcus Aelius Aurelius Verus Antoninus. Cesarz miał syna Kommodusa i córkę Lucyllę. Był uczniem stoickiego filozofa Juniusza Rustikusa i gorliwym wyznawcą stoicyzmu. Zostawił po sobie 12 ksiąg spisanego po grecku pamiętnika zatytułowanego „Ta eis heauton”, czyli „Do siebie samego”. Wydano je później pod tytułem „Rozmyślania”, a można w nich znaleźć rozważania nad stosunkiem człowieka do boga i do innych ludzi oraz nad poznaniem siebie samego. Mówiono o nim „cesarz filozof” lub „filozof na tronie”.
Marek Aureliusz objął rządy wraz ze swym przybranym bratem Lucjuszem Werusem. Był to pierwszy przypadek współrządów dwóch cesarzy o równorzędnej władzy. Aureliusz wydał za niego swą córkę Annię Lucillę. Jakieś osiem lat później Lucjusz zmarł, prawdopodobnie również jako ofiara zarazy. Prawdą jest zatem, że w chwili śmierci Marka Aureliusza Lucylla była już wdową, ale to nie jej syn miał na imię Lucjusz Wersus, tylko zmarły mąż. Co do ich domniemanego syna – nie znalazłam na jego temat żadnej wzmianki.
Jeśli chodzi o Kommodusa – jeszcze za życia Marka Aureliusza uzyskał on tytuł cesarza, po czym został mianowany augustem i stał się formalnie współwładcą wraz ze swym ojcem. Towarzyszył mu w wyprawach wojennych przeciwko Germanom, z którymi po śmierci ojca zawarł pokój i powrócił do Rzymu. Nic nie wskazuje na to, by już wtedy miał być okrutnym i małodusznym człowiekiem. Wycofał wojska rzymskie z zajętych przez ojca terytoriów, ciągnących się na północ od Dunaju. Po powrocie do Rzymu zerwał jednak z przyjazną senatowi polityką wewnętrzną, a po nieudanym zamachu na jego życie, w który zamieszana była jego siostra Lucylla, wzmógł krwawe represje wobec senatorów. Ale w tej sytuacji trudno mu się dziwić.
Wkrótce Kommodus stracił jednak poczucie rzeczywistości i ogłosił się nowym Herkulesem, domagając się boskiej czci. Pod względem samouwielbienia nie był wcale wyjątkowy, co drugi cesarz rzymski miał bowiem takie zapędy. Wkrótce przemianował Rzym na miasto Kommodusa, czyli „Colonia Commodiana”. Zdarzało mu się też publicznie występować w roli gladiatora. Nie zginął jednak na arenie Koloseum, lecz w wyniku spisku pałacowego. W nocy z 31 grudnia 192 roku na 1 stycznia 193 został w czasie snu uduszony poduszką przez gladiatora o imieniu Narcyz.
A skąd wziął się Maksimus, generał rzymskich legionów? Otóż jakieś 150 lat po Marku Aureliuszu i Kommodusie cesarzem rzymskim obwołał się niejaki Maksymus, pochodzący z Hiszpanii. W młodości służył w wojsku, a później przez swoich żołnierzy został obwołany cesarzem. Widocznie któryś ze scenarzystów słyszał bicie dzwonów, tylko nie wiedział w którym kościele. Albo przysnął kiedyś na lekcji historii, a potem swój sen zapisał jako notatkę z zajęć. Innym wytłumaczeniem, dlaczego bohater filmu nosił właśnie takie, a nie inne imię, może być fakt, że Maksimus znaczy największy, a nawet najsilniejszy i najpotężniejszy. Śledząc prawdziwe dzieje tych, historycznych wszakże, postaci łatwo zauważyć, które fakty z ich życia zostały przeinaczone, a które jedynie nagięte i wykorzystane.
Jedynym elementem, który zachęca do usprawiedliwienia hollywoodzkich scenarzystów jest ich poczucie humoru. W jednej ze scen filmu oglądamy bowiem rzekome odtworzenie na arenie Koloseum bitwy pod Kartaginą. Niewielka grupa gladiatorów odgrywa rolę dowodzonej przez Hannibala hordy barbarzyńców, którą atakują uzbrojone w rydwany wojska Scypiona Afrykańskiego. Wbrew przewidywaniom, a także wbrew historii, gladiatorom prowadzonym przez generała Maksimusa, zwanego Hiszpanem, udaje się pokonać wrogów. Zmieniają tym samym bieg historii. Cesarz Kommodus zwraca się do człowieka odpowiedzialnego za to widowisko i pyta z ironią, czy bitwy pod Kartaginą nie wygrały przypadkiem wojska Scypiona. Lecz gdy ten zaczyna go przepraszać, stwierdza, że lubi niespodzianki, usprawiedliwiając tym samym przeinaczanie faktów atrakcyjnością widowiska. Widocznie od nas oczekuje się takiej samej pobłażliwości.
Martwię się jednak o współczesną młodzież. Wiadomo, że podświadomie wierzymy temu, co widzą nasze oczy. Z pewnością też łatwiej to zapamiętujemy. Należy się zatem spodziewać, że już wkrótce nasze dzieci będą dostawać „pały” z historii. Zasugerują się filmem i zaczną błędnie odpowiadać na lekcji lub wypisywać bzdury na klasówkach. Być może jednak niepotrzebnie się martwię i nie doceniam naszej młodzieży. O nas zapewne też się martwiono, że weźmiemy na serio „Quo Vadis” albo „Ben Hura”, a jednak nie znam nikogo, kto by z tego powodu nie zdał matury.
koniec
1 czerwca 2001

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Klasyka kina radzieckiego: Odcięta głowa Jima Clarka
Sebastian Chosiński

17 IV 2024

Niby powinny cieszyć nas wielkie sukcesy odnoszone przez polskich artystów poza granicami kraju. A powieść Brunona Jasieńskiego „Człowiek zmienia skórę” bez wątpienia taki sukces odniosła. Tyle że to sukces bardzo gorzki: po pierwsze – książka była typowym przejawem literatury socrealistycznej, po drugie – nie uchroniła autora przed rozstrzelaniem przez NKWD. Cztery dekady po jego śmierci na jej podstawie powstał w sowieckim Tadżykistanie telewizyjny serial.

więcej »

Co nam w kinie gra: Perfect Days
Kamil Witek

16 IV 2024

„Proza życia według klozetowego dziada” może nie brzmi za zbyt chwytliwy filmowy tagline, ale Wimowi Wendersowi chyba coraz mniej zależy, aby jego filmy cechowały się przede wszystkim potencjałem na komercyjny sukces. Zresztą przepełnione nostalgią „Perfect Days” koresponduje całkiem nieźle z powoli podsumowującym swoją twórczość Niemcem, który jak wielu starych mistrzów, powoli zaczyna odchodzić do filmowego lamusa. Nie znaczy to jednak, że zasłużony reżyser żegna się z kinem. Tym bardziej że (...)

więcej »

Fallout: Odc. 1. Odkrywanie realiów zniszczonego świata
Marcin Mroziuk

15 IV 2024

Po obejrzeniu pierwszego odcinka z jednej strony możemy poczuć się zafascynowani wizją postapokaliptycznego świata, w którym funkcjonują bardzo zróżnicowane, mocno od siebie odizolowane społeczności, z drugiej strony trudno nie ulec lekkiej dezorientacji, gdyż na razie brakuje jeszcze połączenia pomiędzy poszczególnymi wątkami.

więcej »

Polecamy

Bo biblioteka była zamknięta

Z filmu wyjęte:

Bo biblioteka była zamknięta
— Jarosław Loretz

Wilkołaki wciąż modne
— Jarosław Loretz

Precyzja z dawnych wieków
— Jarosław Loretz

Migrujące polskie płynne złoto
— Jarosław Loretz

Eksport w kierunku nieoczywistym
— Jarosław Loretz

Eksport niejedno ma imię
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy – kontynuacja
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy
— Jarosław Loretz

Zemsty szpon
— Jarosław Loretz

Taśmowa robota
— Jarosław Loretz

Zobacz też

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.