East Side Story: Na planecie XT-59. Tylko gdzie to jest?! [Dmitrij Graczow „Kalkulator” - recenzja]Esensja.pl Esensja.pl Niestety, „Kalkulator” – chodzi o profesję człowieka, a nie maszynę liczącą – Dmitrija Graczowa to kolejny dowód na to, że filmowcy po wschodniej stronie dawnej „żelaznej kurtyny” wciąż mają spory problem z tworzeniem wartościowych filmów fantastycznonaukowych. Niby są tutaj interesujące efekty specjalne, nawet odpowiedni klimat udaje się stworzyć, ale fabuła i przesłanie są już tak miałkie, że aż zęby zgrzytają.
East Side Story: Na planecie XT-59. Tylko gdzie to jest?! [Dmitrij Graczow „Kalkulator” - recenzja]Niestety, „Kalkulator” – chodzi o profesję człowieka, a nie maszynę liczącą – Dmitrija Graczowa to kolejny dowód na to, że filmowcy po wschodniej stronie dawnej „żelaznej kurtyny” wciąż mają spory problem z tworzeniem wartościowych filmów fantastycznonaukowych. Niby są tutaj interesujące efekty specjalne, nawet odpowiedni klimat udaje się stworzyć, ale fabuła i przesłanie są już tak miałkie, że aż zęby zgrzytają.
Dmitrij Graczow ‹Kalkulator›EKSTRAKT: | 40% |
---|
WASZ EKSTRAKT: 0,0 % |
---|
Zaloguj, aby ocenić |
---|
| Tytuł | Kalkulator | Tytuł oryginalny | Вычислитель | Reżyseria | Dmitrij Graczow | Zdjęcia | Iwan Gudkow | Scenariusz | Aleksandr Gromow, Dmitrij Graczow, Andriej Kutuza | Obsada | Jewgienij Mironow, Anna Czipowska, Vinnie Jones, Nikita Panfiłow, Kirył Kozakow, Anna Popowa, Iwan Wierchowych, Vladas Bagdonas, Irene Muskara, Linda Nigmatulina, Aleksiej Kołubkow | Muzyka | Aleksiej Ajgi | Rok produkcji | 2014 | Kraj produkcji | Rosja | Czas trwania | 85 min | Gatunek | dramat, sensacja, SF | Zobacz w | Kulturowskazie | Wyszukaj w | Skąpiec.pl | Wyszukaj w | Amazon.co.uk |
Trochę dziwić może już sam fakt, że realizację sensacyjnego dramatu fantastycznonaukowego producenci – w tym tak doświadczony w filmowym fachu, jak Fiodor Bondarczuk (autor superprodukcji „ Przenicowany świat” i „ Stalingrad”) – powierzyli reżyserowi zaledwie trzydziestotrzyletniemu, który do tej pory specjalizował się przede wszystkim w… komediach romantycznych. Na dodatek nakręcił tylko dwa pełnometrażowe obrazy – „Narzeczona za wszelką cenę” (2009) oraz „Ślub do wymiany” (2011) – i to wcale nie za duże pieniądze. Tym razem Dmitrij Graczow, bo o nim mowa, dostał na film ponad dwa miliony dolarów oraz, mający być gwarantem sukcesu, scenariusz autorstwa bardzo cenionego w Rosji pisarza science fiction Aleksandra Gromowa. Gromow urodził się w 1959 roku i z zawodu jest inżynierem-radiotechnikiem; pisać zaczął w połowie lat 80. XX wieku, a publikować – na początku następnej dekady. Od tamtej pory ciężko pracował na swój obecny status. Dość powiedzieć, że na koncie ma w sumie kilkadziesiąt powieści i tomów opowiadań; do najwyżej ocenianych zaliczają się zaś cykle „Galaktyczne imperium” oraz „Świat matriarchatu”. Nad Wisłą Gromow nadal pozostaje nieznany. W języku polskim ukazały się bowiem prawdopodobnie tylko dwa jego teksty: opowiadanie „Uległość” – w klubowej antologii „Widok z Wysokiego Zamku” (2004) oraz powieść „Menuet świętego Wita” – w czasopiśmie „Fantastyka. Wydanie specjalne” (2005). Niewiele, jak na liczbę tekstów, które można by przetłumaczyć. Opowiadanie „Kalkulator” ujrzało światło dzienne w ósmym numerze „Jesli” z 2000 roku. Z czasem zaciekawiło filmowców do tego stopnia, że postanowili kupić prawa do jego ekranizacji, jednocześnie zamawiając u autora napisanie scenariusza. Gromow wywiązał się z powierzonego mu zadanie, choć – jako początkujący scenarzysta – musiał przystać jeszcze na drobne poprawki naniesione przez reżysera filmu i jednego z producentów, Andrieja Kutuzy. Trudno ocenić, czy wyszły mu one na dobre, jeżeli nie wiemy, jak tekst wyglądał przed retuszem. Biorąc jednak pod uwagę efekt końcowy, można wątpić, czy były one w ogóle potrzebne. „Kalkulatorowi” bowiem znacznie bliżej do tak nieudanych produkcji, jak „ Paragraf 78” (2007), „ Nowa Ziemia” (2008) czy „ Zakazana Rzeczywistość” (2009), niż „ Przenicowanego świata” (2008-2009). No tak! Ale przecież za ekranizacją powieści Braci Strugackich stał Fiodor Bondarczuk, który tutaj ograniczył się jedynie do roli jednego z kilku producentów. Może gdyby znalazł czas i ochotę, by samemu stanąć za kamerą, zdołałby z tej sztampowej historii wycisnąć znacznie więcej. Tak się nie stało i tym samym „Kalkulator” skazany został na porażkę. Akcja filmu rozgrywa się tysiąc lat po tym, jak mieszkańcy Ziemi zdołali opuścić rodzimą planetę i udać się na podbój Wszechświata. W kosmosie powołali do życia Ligę Wolnych Narodów, która kolonizowała kolejne planety; jedną z nich była XT-59, na której urodziła się narratorka dzieła – Kristi. Świat przyszłości, jak to często w produkcjach fantastycznonaukowych bywa, miał być oazą szczęścia i bezpieczeństwa, ale coś nie wyszło. Kontrolę nad idealnym Miastem powierzono mitycznemu Systemowi, który z biegiem czasu coraz bardziej ingerował w życie codzienne mieszkańców. Wskazywał, jaką pracę mają wykonywać, i z kim łączyć się w pary. Oczywiście nie każdemu to pasowało, więc co jakiś czas dochodziło do buntów i innych przejawów niesubordynacji. Pewnego dnia zbuntowała się również, nienawidząca mężczyzny wybranego na jej męża, Kristi. W tym samym mniej więcej czasie doszło do tajemniczego przewrotu na najwyższych szczeblach władzy. Wskutek tego zapełniły się więzienne cele. Aby je trochę przewietrzyć, postanowiono część osadzonych wysłać na bagna, zakładając, że zbyt długo tam nie pożyją. Dlaczego nie zabito ich od razu? To proste: kodeks karny obowiązujący na planecie XT-59 nie przewiduje kary śmierci. Wśród skazanych na „wygnanie” znalazła się także Kristi. I od tego momentu zaczyna się właściwa część filmu. Aresztanci zostają wywiezieni na pustkowie i puszczeni samopas. Do dyspozycji mają jedynie metalową skrzynię i to, co mieści się w jej wnętrzu. Jak się okazuje, są tam głównie niewielkie racje żywnościowe. To oczywiste, że w tak ekstremalnej sytuacji musi objawić się jakiś przywódca, który pokieruje grupą, dając jej szanse na przeżycie. Takie ambicje ma Just Van Borg, kryminalista o wyjątkowo niemiłej powierzchowności, który zamiast mówić, przez cały czas pokrzykuje i warczy. Próba podporządkowania sobie wszystkich spala jednak na panewce, przeciwko Justowi występuje bowiem niepozorny Erwin Kann, który na dodatek przeciąga na swoją stronę Kristi. Ubija też z Van Borgiem niezwykły, jak się wydaje, interes – oddaje mu swoje i kobiety racje żywnościowe w zamian za możliwość zabrania ze sobą… pustej skrzyni. Bandzior, choć zdziwiony, pozwala. Ale od razu rodzą się w nim też podejrzenia, że Erwin wie znacznie więcej, niż mówi. Być może jest jedynym spośród nich, który zna drogę do legendarnych Wysp Szczęśliwych – miejsca, gdzie skazańcy mogą liczyć na ocalenie. Nic więc dziwnego, że wraz z pozostałymi Just rusza w ślad za Kannem i jego wybranką. Reszta fabuły jest jeszcze bardziej schematyczna. W każdym razie na pewno żaden z bukmacherów nie przyjąłby zakładów ani na to, kto ostatecznie dotrwa w jednym kawałku do końca, ani kto zapała do siebie namiętnym uczuciem, ani nawet kto przeżyje wewnętrzną przemianę i okaże się sukinsynem w znacznie mniejszym stopniu, niż to się początkowo wydawało. Wy też już wiecie? Dziwne byłoby raczej, gdybyście się nie domyślili. Graczow – jako reżyser – nie robi nic, co uczyniłoby „Kalkulatora” innym od setek podobnych produkcji. A byłoby to jak najbardziej wskazane, chociażby dlatego, aby odróżnić ten obraz od nakręconej sześć lat wcześniej przez Aleksandra Mielnika „ Nowej Ziemi”. Dodajmy jednak uczciwie, że nowa produkcja bije na głowę tamtą przynajmniej w jednym elemencie – posiada efekty specjalne, których wstydzić się nie trzeba. Problem w tym, że nic więcej. Wyjaśnienie zagadki pochodzenia Erwina jest bowiem tyleż przewidywalne, co finałowy zwrot akcji, mogący zaskoczyć chyba tylko tych, którzy zostali nie tak dawno przywróceni do życia po stu latach hibernacji, a ostatni film science fiction, który widzieli, to „Podróż na Księżyc” (1902) Georges’a Mélièsa. Główną rolę męską Graczow powierzył doświadczonemu Jewgienijowi Mironowowi (rocznik 1966), którego talent przyczynił się między innymi do sukcesów „Muzułmanina” (1995) i „Dostojewskiego” (2010) Władimira Chotinienki oraz serialu „Idiota” (2003) Władimira Bortki, ale który zagrał także w „ Spalonych słońcem 2” (2010) Nikity Michałkowa, który to film trudno przecież uznać za udany. W Kristi wcieliła się natomiast dwudziestosiedmioletnia Anna Czipowska („ Szpieg”, „ 1812. Ballada ułańska”), a w okrutnego Justa – Brytyjczyk Vinnie Jones („ Likwidator”). Warto też wspomnieć o udziale Litwina Vladasa Bagdonasa („ Idź i patrz”, „ Na końcu świata”, „ Dyrygent”), który użyczył swej twarzy staremu inteligentowi Janowi. Za zdjęcia, które są akurat mocną stroną „Kalkulatora”, odpowiada Iwan Gudkow („ KostiaNika”, „ Huśtawka”, „ Dla ciebie”), dotąd rzadko pracujący przy obrazach o wysokim budżecie; ścieżkę dźwiękową skomponował natomiast – i to można chyba uznać za największe zaskoczenie – niezwykle ceniony Aleksiej Ajgi („ Zwierciadła”, „ Chagall – Malewicz”, „ Dubrowski”). Inna sprawa, że tym razem muzyka autorstwa pianisty pochodzenia czuwaskiego niczym specjalnym nie zaskakuje ani nie zapisuje się na dłużej w pamięci widza.
|