Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 19 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Jurij Bykow
‹Dureń›

EKSTRAKT:90%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułDureń
Tytuł oryginalnyДурак
Dystrybutor Art House
Data premiery22 maja 2015
ReżyseriaJurij Bykow
ZdjęciaDmitrij Jaszonkow
Scenariusz
ObsadaArtiom Bystrow, Natalia Surkowa, Jurij Curiło, Boris Niewzorow, Kirył Połuchin, Aleksandr Korszunow, Olga Samoszyna, Daria Moroz, Siergiej Arcybaszew, Jelena Panowa, Dmitrij Kuliczkow, Ilja Isajew, Maksim Pinsker, Liubow Rudienko, Irina Nizina, Gordiej Kobzew
MuzykaJurij Bykow
Rok produkcji2014
Kraj produkcjiRosja
Czas trwania116 min
Gatunekdramat, psychologiczny, sensacja
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup

Co nam w kinie gra: Dureń
[Jurij Bykow „Dureń” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
Wczoraj do polskich kin wszedł nagrodzony na ostatnim festiwalu Sputnik „Dureń” Jurija Bykowa. Przypominamy naszą recenzję.

Sebastian Chosiński

Co nam w kinie gra: Dureń
[Jurij Bykow „Dureń” - recenzja]

Wczoraj do polskich kin wszedł nagrodzony na ostatnim festiwalu Sputnik „Dureń” Jurija Bykowa. Przypominamy naszą recenzję.

Jurij Bykow
‹Dureń›

EKSTRAKT:90%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułDureń
Tytuł oryginalnyДурак
Dystrybutor Art House
Data premiery22 maja 2015
ReżyseriaJurij Bykow
ZdjęciaDmitrij Jaszonkow
Scenariusz
ObsadaArtiom Bystrow, Natalia Surkowa, Jurij Curiło, Boris Niewzorow, Kirył Połuchin, Aleksandr Korszunow, Olga Samoszyna, Daria Moroz, Siergiej Arcybaszew, Jelena Panowa, Dmitrij Kuliczkow, Ilja Isajew, Maksim Pinsker, Liubow Rudienko, Irina Nizina, Gordiej Kobzew
MuzykaJurij Bykow
Rok produkcji2014
Kraj produkcjiRosja
Czas trwania116 min
Gatunekdramat, psychologiczny, sensacja
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup
Jurij Bykow to taki Wojciech Smarzowski, tylko że bardziej. U rosyjskiego reżysera rzeczywistość jest jeszcze bardziej ekstremalna i przerysowana, niż u jego polskiego kolegi po fachu. Nie oznacza to jednak wcale, że zbliża się on do granicy nierealności czy śmieszności. Wręcz przeciwnie! O ile bowiem po „lekturze” naturalistycznej „Drogówki” (2013) można było – mimo pewnych elementów humorystycznych – zgrzytać zębami ze strachu, to po obejrzeniu pokrewnego tematycznie „Majora” (z tego samego roku) trzeba było już wyć z przerażenia. Nie inaczej jest w przypadku najnowszego dzieła Rosjanina – „Durnia”. To trzeci pełnometrażowy film tego twórcy, który zadebiutował przed pięcioma laty skromnym, ale nie mniej wstrząsającym niż późniejsze, dramatem „Żyć”. Bykow, urodzony w prowincjonalnym Nowomiczurinsku (w obwodzie riazańskim), jest absolwentem stołecznego Wszechrosyjskiego Państwowego Instytutu Kinematografii (WGIK) z 2005 roku. Choć przede wszystkim realizuje się w filmach kinowych, nie odmawia również pracy dla telewizji. Cztery lata temu nakręcił serial kryminalny „Inkasenci”, a obecnie pracuje nad odcinkowym thrillerem psychologicznym „Metoda”, który powinien pojawić się na małych ekranach lada miesiąc.
„Durnia” Jurij Bykow nakręcił – za 1,3 miliona dolarów – w Tule. Ale w filmie nie pada nazwa miasta, w którym rozgrywa się akcja – tym samym może dziać się wszędzie, w każdym opanowanym przez lokalną polityczno-biznesową mafię miejscu w Rosji. Premiera obrazu odbyła się w czerwcu ubiegłego roku na „Kinotawrze” w Soczi, gdzie – oprócz nominacji do Grand Prix – zdobył on dwie znaczące nagrody: za najlepszy scenariusz oraz dyplom Izby Filmoznawców i Krytyków Filmowych. Następnie – z mniejszymi bądź większymi sukcesami (a czasami i bez nich) – „Dureń” przemaszerował przez światowe festiwale. Pokazywany był między innymi w szwajcarskim Locarno, kanadyjskim Vancouverze, południowokoreańskim Pusan, francuskim Arras oraz w Chicago, Kairze i Tallinie. Nad Wisłą mogli go zobaczyć mieszkańcy Warszawy podczas ubiegłorocznej ósmej edycji „Sputnika nad Polską”. Dramat Bykowa przypadł do gustu nie tylko jurorom, którzy przyznali mu drugą nagrodę (uznając tym samym prymat dramatu Niginy Sajfułłajewej „Jak mam na imię”), ale także publiczności, która uznała go najwartościowszym dziełem przeglądu. Słusznie? A jakże! Słuszniej nie można było.
Głównym bohaterem filmu jest Dmitrij Nikitin. Mieszka w pamiętającym czasy radzieckie blokowisku razem ze swoimi rodzicami, spolegliwym ojcem i wiecznie zrzędzącą matką, oraz żoną Maszą i kilkuletnim synkiem Antonem. Do bogaczy zdecydowanie się nie zaliczają. Ale ile w końcu może zarobić na życie skromny hydraulik, pracujący jako technik sanitarny w spółce miejskiej? Choć biednie, Nikitinowie żyją jednak w miarę spokojnie. Do czasu. Pewnego wieczoru Dima otrzymuje zgłoszenie o awarii w dawnym hotelu robotniczym, który od kilku lat wykorzystywany jest jako rezerwuar mieszkań socjalnych. Trafiają tam najczęściej ludzie z marginesu, przetrąceni przez życie bądź też tacy, którzy wykoleili się na własne życzenie. Jako że szef Dmitrija, Filimonow, pije od trzech dni, na miejsce musi pojechać właśnie on. Jak się okazuje, pękła rura w jednej z łazienek; hydraulika bardziej jednak niepokoi fakt, że przy okazji pojawił się również kilkucentymetrowy rozstęp w ścianie. Przyglądając się, narażonemu na dodatek na wstrząsy spowodowane bliskością ruchliwej ulicy, dziewięciopiętrowemu budynkowi z zewnątrz, dochodzi do wniosku, że sytuacja jest więcej niż poważna. Że należy brać pod uwagę nawet ewentualność zawalenia się domu. A gdyby tak się stało, życie może stracić ponad ośmiuset jego mieszkańców.
Po powrocie do domu świadomość potencjalnej katastrofy wciąż nie daje mu spokoju. Mimo bardzo późnej pory, postanawia przekazać wiadomość władzom miasta. Tylko czy te zechcą go wysłuchać, skoro właśnie w tym czasie odbywa się zabawa (czytaj: wielka popijawa) na cześć Niny Siergiejewnej Gałaganowej. Narażając się na wielkie niezadowolenie przełożonych, a zwłaszcza głównego technika Fiodora Matwiejewicza Fiedotowa, Dmitrij dostaje się do sali balowej i przekazuje pani mer hiobową wieść. Jest przy tym tak zdeterminowany i przekonujący, że ta każe natychmiast zwołać sztab kryzysowy. Wizja lokalna, w której – oprócz Nikitina – uczestniczą Fiedotow i komendant straży pożarnej Matiugin, potwierdza obawy Dimy. Blok może w każdej chwili runąć, grzebiąc pod gruzami setki ludzi. Jedyna właściwa decyzja, jaką należałoby podjąć w takiej sytuacji, to natychmiastowa ewakuacja. Tu jednak zaczynają piętrzyć się problemy. Jest przecież zima. Co w takim razie zrobić z tyloma ludźmi, którzy pozostaną bez dachu nad głową? Ta jedna kwestia wywołuje efekt domina. Nikt nie jest w stanie przewidzieć, jaki będzie koniec tego ciągu przyczynowo-skutkowego zdarzeń. A będzie on – jak to we wcześniejszych filmach Jurija Bykowa bywało – arcytragiczny.
Bykow-scenarzysta ma niezwykły dar, który pozwala mu z codziennych życiowych perypetii swoich bohaterów tkać fabułę na miarę antycznego dramatu. Tak było w debiutanckim „Żyć” i w późniejszym o trzy lata „Majorze”; nie inaczej jest w „Durniu”, który chwyta za serce i za gardło chyba jeszcze mocniej niż wcześniejsze dzieła Rosjanina. Dmitrij Nikitin – człowiek prosty, ale uczciwy – zostaje postawiony przed dylematem natury moralnej, na którym mogliby połamać sobie zęby nawet najwięksi filozofowie czy etycy. Jakąkolwiek decyzję podejmie, spowoduje ona tragiczne konsekwencje – dla niego samego i jego rodziny bądź kilkuset innych, obcych mu ludzi. Sytuacja jest więc bez wyjścia i nie się co łudzić, że reżyser zaserwuje nam choćby namiastkę happy endu w amerykańskiej postaci. Bykowowi znacznie bowiem bliżej jest do tradycji radzieckiej/rosyjskiej „czornuchy”, który to nurt eksplorował przede wszystkim mroczne zakamarki ludzkiej duszy i wyciągał na wierzch wszelkie nieprawidłowości w funkcjonowaniu społeczeństwu. W nieznanym z imienia prowincjonalnym mieście, które jest tłem wydarzeń opisanych w „Durniu”, nic nie toczy się torem, którym powinno. Szczyty władzy zżera korupcja, a sumienia jej przedstawicieli są czarniejsze od węgla. Życie ludzkie nie ma najmniejszego znaczenia, liczy się jedynie przemożna chęć kontrolowania innych i pomnażania zysków. Straszliwy pech sprawia, że w tryby takiej właśnie machiny dostaje się niczego nieświadomy mały człowieczek – Dima Nikitin, tytułowy dureń.
Jurijowi Bykowowi udało się zgromadzić na planie „Durnia” wyśmienitą ekipę aktorską. Główną rolę, hydraulika Dmitrija Nikitina, reżyser powierzył niespełna trzydziestoletniemu wówczas Artiomowi Bystrowowi („Ósemka”), a jego żony, Maszy – starszej jedynie o dwa lata, ale za to dużo bardziej doświadczonej Darii Moroz („Silna”, „Dyrygent”, „Stalowy motyl”). W mera miasta, Ninę Siergiejewnę, wcieliła się Natalia Surkowa („18/14”, „Ta sama wojna”, „Udar słoneczny”), w bezwzględnego oligarchę Bogaczowa – Jurij Curiło („Chajtarma”, „Wij”, „Dubrowski”), natomiast w głównego inżyniera Fiedotowa – Boris Niewzorow („Stalingrad”, „Szczęściarz”). Poza tym w epizodach błyszczą swym talentem między innymi: Kirył Połuchin („Dom”) jako komendant straży pożarnej, Aleksandr Korszunow („Dzikie pole”, „Twierdza brzeska”) w roli ojca Nikitina oraz Dmitrij Kuliczkow („Bęben, bębenek”, „Konwój”), który użyczył swej twarzy menelowi Andriuszy. Z kobiet możemy natomiast wypatrzyć na ekranie Olgę Samoszynę („Pora deszczów”, „Proste sprawy”) jako matkę Dmitrija oraz Jelenę Panową („Metro”) w roli żony alkoholika.
Bykow miał nad „Durniem” praktycznie pełną kontrolę, co zawdzięczał w dużej mierze zaufaniu, jakie już wcześniej wyrobił sobie u współproducenta filmu, Aleksieja Uczitiela. Ten z kolei pozwolił Jurijowi nie tylko na adaptację własnego scenariusza, ale także na to, aby zmontował on obraz oraz napisał do niego ścieżkę dźwiękową. Warto jednak dodać, że bardzo istotną z punktu widzenia fabuły rolę odgrywa w niej również piękna ballada legendarnego zespołu Kino Wiktora Coja „Спокойная ночь”, zaczerpnięta z wydanego w 1988 roku albumu „Группа крови” (wcześniej zaś wykorzystana w kultowym dramacie sensacyjnym Siergieja Bodrowa „Córki mafii”). Coj śpiewa w niej: „Wszystkim, którzy kładą się spać – spokojnej nocy”. Problem w tym, że ta noc spokojna nie będzie. A dzień także nie przyniesie ukojenia.
koniec
23 maja 2015

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Klasyka kina radzieckiego: Odcięta głowa Jima Clarka
Sebastian Chosiński

17 IV 2024

Niby powinny cieszyć nas wielkie sukcesy odnoszone przez polskich artystów poza granicami kraju. A powieść Brunona Jasieńskiego „Człowiek zmienia skórę” bez wątpienia taki sukces odniosła. Tyle że to sukces bardzo gorzki: po pierwsze – książka była typowym przejawem literatury socrealistycznej, po drugie – nie uchroniła autora przed rozstrzelaniem przez NKWD. Cztery dekady po jego śmierci na jej podstawie powstał w sowieckim Tadżykistanie telewizyjny serial.

więcej »

Co nam w kinie gra: Perfect Days
Kamil Witek

16 IV 2024

„Proza życia według klozetowego dziada” może nie brzmi za zbyt chwytliwy filmowy tagline, ale Wimowi Wendersowi chyba coraz mniej zależy, aby jego filmy cechowały się przede wszystkim potencjałem na komercyjny sukces. Zresztą przepełnione nostalgią „Perfect Days” koresponduje całkiem nieźle z powoli podsumowującym swoją twórczość Niemcem, który jak wielu starych mistrzów, powoli zaczyna odchodzić do filmowego lamusa. Nie znaczy to jednak, że zasłużony reżyser żegna się z kinem. Tym bardziej że (...)

więcej »

Fallout: Odc. 1. Odkrywanie realiów zniszczonego świata
Marcin Mroziuk

15 IV 2024

Po obejrzeniu pierwszego odcinka z jednej strony możemy poczuć się zafascynowani wizją postapokaliptycznego świata, w którym funkcjonują bardzo zróżnicowane, mocno od siebie odizolowane społeczności, z drugiej strony trudno nie ulec lekkiej dezorientacji, gdyż na razie brakuje jeszcze połączenia pomiędzy poszczególnymi wątkami.

więcej »

Polecamy

Bo biblioteka była zamknięta

Z filmu wyjęte:

Bo biblioteka była zamknięta
— Jarosław Loretz

Wilkołaki wciąż modne
— Jarosław Loretz

Precyzja z dawnych wieków
— Jarosław Loretz

Migrujące polskie płynne złoto
— Jarosław Loretz

Eksport w kierunku nieoczywistym
— Jarosław Loretz

Eksport niejedno ma imię
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy – kontynuacja
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy
— Jarosław Loretz

Zemsty szpon
— Jarosław Loretz

Taśmowa robota
— Jarosław Loretz

Zobacz też

Inne recenzje

East Side Story: Ta noc do innych jest niepodobna
— Sebastian Chosiński

Z tego cyklu

Perfect Days
— Kamil Witek

Czasem myślę o umieraniu
— Kamil Witek

Poprzednie życie
— Kamil Witek

Ślepowidzenie
— Sebastian Chosiński

Umrika
— Sebastian Chosiński

„Tajemnice Bridgend” i „Czarodziejska góra”
— Sebastian Chosiński, Konrad Wągrowski

Jesteśmy waszymi przyjaciółmi
— Sebastian Chosiński

Slow West
— Sebastian Chosiński

Imigranci
— Marta Bałaga, Sebastian Chosiński

Steve Jobs
— Kamil Witek

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.