Trzeci pełnometrażowy film Wasilija Sigariewa jest pierwszą komedią (a w zasadzie komediodramatem) w jego dorobku. Nie oznacza to jednak, że twórca nagle postanowił zrezygnować z dołowania i przerzucił się na bawienie publiczności. Jeśli bowiem „Kraina Oz” jest w stanie kogoś rozśmieszyć, to przy okazji także zmusi go do łez.
East Side Story: Czarnoksiężnicy z budki z piwem
[Wasilij Sigariew „Kraina Oz” - recenzja]
Trzeci pełnometrażowy film Wasilija Sigariewa jest pierwszą komedią (a w zasadzie komediodramatem) w jego dorobku. Nie oznacza to jednak, że twórca nagle postanowił zrezygnować z dołowania i przerzucił się na bawienie publiczności. Jeśli bowiem „Kraina Oz” jest w stanie kogoś rozśmieszyć, to przy okazji także zmusi go do łez.
Wasilij Sigariew
‹Kraina Oz›
EKSTRAKT: | 70% |
---|
WASZ EKSTRAKT: 0,0 % |
---|
Zaloguj, aby ocenić |
---|
|
Tytuł | Kraina Oz |
Tytuł oryginalny | Страна ОЗ |
Reżyseria | Wasilij Sigariew |
Zdjęcia | Dmitrij Uliukajew |
Scenariusz | Wasilij Sigariew, Andriej Iljenkow |
Obsada | Jana Trojanowa, Gosza Kucenko, Andriej Iljenkow, Aleksandr Baszirow, Jewgienij Cyganow, Władimir Simonow, Inna Czurikowa, Swietłana Kamynina, Julia Snigir, Alisa Chazanowa, Daria Jekamasowa, Irina Biełowa, Jewgienij Rojzman |
Muzyka | Lluís Llach, Ghetonia |
Rok produkcji | 2015 |
Kraj produkcji | Rosja |
Czas trwania | 100 min |
Zobacz w | Kulturowskazie |
Wyszukaj w | Skąpiec.pl |
Wyszukaj w | Amazon.co.uk |
Pochodzący z okolic dzisiejszego Jekaterynburga Wasilij Władimirowicz Sigariew (rocznik 1977) znany jest w Polsce już od lat. Wszystkie jego wcześniejsze filmy trafiły na ekrany polskich kin (tyle że festiwalowe), sięgały po nie również stacje telewizyjne. Zadebiutował w 2009 roku kapitalnym, ale jednocześnie niezwykle bolesnym i przejmującym „
Bączkiem”; trzy lata później zrealizował dzieło w jeszcze większym stopniu rwące duszę na kawałki, czyli zahaczający o metafizykę dramat „
Żyć”. Oczekiwanie na następny obraz Sigariewa trwało kolejne trzy lata, choć oczywiście w tym czasie twórca nie próżnował (odpowiedzialny był między innymi za scenariusz dramatu Swietłany Proskurinej „
Do widzenia, mamo” z 2014 roku). Na „Krainę Oz” udało mu się zdobyć całkiem przyzwoity budżet – półtora miliona dolarów. Po raz pierwszy film zaprezentowany został podczas ubiegłorocznego festiwalu „Kinotawr” w Soczi (w czerwcu), gdzie zdobył nagrodę za najlepszy scenariusz oraz laur przyznawany przez krytyków i historyków kina, lecz Grand Prix – mimo nominacji – przemknęło mu koło nosa.
Do szerokiej dystrybucji kinowej w Rosji film trafił dopiero na początku grudnia ubiegłego roku. Miesiąc wcześniej natomiast pokazany został na warszawskim „Sputniku”, gdzie zdobył… główną nagrodę, pozostawiając w pokonanym polu wiele innych, zresztą całkiem niezłych obrazów, jak chociażby „
Ucieczka z Moskwabadu” Darii Połtorackiej, „Zbawienie” Iwana Wyrypajewa, „
14+. Historia pierwszej miłości” Andrieja Zajcewa czy „
Orlean” Andrieja Proszkina. Można oczywiście – i to długo – dyskutować nad tym, czym kierowali się jurorzy, stawiając akurat na dzieło Wasilija Władimirowicza, ale najprawdopodobniej ujęło ich humorystyczne ujęcie tragicznego przecież tematu, jakim jest portret współczesnej Rosji, rozdartej – jak i przed wiekami – między chęcią przynależności do świata Zachodu a swoją wschodnią duszą. Akcję „Krainy Oz” Sigariew umieścił w Jekaterynburgu (dawnym Swierdłowsku) i tam też kręcono zdjęcia (na ekranie pojawia się nawet aktualny mer miasta, wymieniony zresztą w napisach początkowych, Jewgienij Rojzman), choć gwoli ścisłości należy dodać, że w niektórych ujęciach widać też Moskwę.
W tytule filmu Sigariew nawiązuje oczywiście do legendarnej powieści fantasy dla dzieci „Czarnoksiężnik z Krainy Oz” (1900) L. Franka Bauma, którą odczytuje jednak na swój sposób, wpisując w jak najbardziej współczesny rosyjski kontekst. Dorotką jest w tym przypadku pochodząca z prowincji Lena Szabadinowa, która tuż przed końcem starego roku przybywa do dużego miasta (nie jest to powiedziane wprost, ale możemy się domyślać, że chodzi o Jekaterynburg), aby rozpocząć pracę w kiosku z gazetami, napojami i słodyczami. Zna jedynie adres, ale nie za bardzo ma pojęcie, jak tam trafić. W teorii nie powinno to być trudne, ponieważ ma w mieście bliskich krewnych – starszą siostrę Irinę i ciotkę Lubę. Problem w tym, że los jakby zawziął się na dziewczynę. Najpierw Irina ma wypadek i ląduje w szpitalu, ciotka natomiast, choć odbiera od niej telefon, wcale nie jest taka skora do pomocy, woli poświęcić czas na przygotowania do imprezy noworocznej. W efekcie Lena zostaje pozostawiona sama sobie. Jakoś sobie jednak radzi, mimo że poważna kontuzja Iriny okazuje się dopiero pierwszą z całego szeregu przeszkód, jakie pojawiają się na jej drodze.
Kierowca, który zabiera ją na „łebka”, jest narkomanem i prowadząc wóz, traci przytomność. Kolejny odjeżdża jej sprzed nosa na stacji benzynowej, kiedy dziewczyna wysiada na chwilę, by załatwić potrzebę fizjologiczną. Dotarłszy wreszcie do centrum miasta, na placu zabaw natyka się na kompletnie odjechanego i pijanego przy tym Romana, którego pomysł odpalenia kartonów z fajerwerkami kończy się katastrofalnie. W efekcie Lena zostaje sama z psem mężczyzny (podobnie jak zmierzająca do Krainy Oz Dorotka, która miała swojego Toto); na dodatek wciąż nie wie, gdzie jest ulica, przy której stoi kiosk – cel jej wielogodzinnej już podróży. A to wcale nie koniec perypetii. Naiwna, szukająca schronienia, niechcący pakuje się w następne kłopoty; na swojej drodze spotyka cieszącego się z wolności, nierozumianego przez żonę barda Aleksieja, trafia do mieszkania patologicznej rodziny, wreszcie, posądzona o kradzież, ląduje na „dołku” z dwiema Śnieżynkami-prostytutkami. Jak widać, nic nie zostaje jej oszczędzone. Jednego możemy być pewni – Szabadinowa tej sylwestrowej nocy nie zapomni do końca życia. Jeśli oczywiście uda jej się przeżyć. Widząc bowiem jak uparcie Fortuna czyha na jej życie, nawet co do tego można mieć wątpliwości.
Jeśli za tytułową Krainę Oz uznamy, co autorzy scenariusza sugerują aż nadto dobitnie, Rosję, będziemy musieli przyznać, że to zabieg co najmniej delikatnie prowokacyjny. Powieściowa Dorotka chciała wrócić do swego domu, ale by tego dokonać, najpierw musiała zasięgnąć rady czarnoksiężnika. A czego od życia oczekuje Lena? Raczej wyrwania się z rodzinnego domu, szansy na usamodzielnienie się w nowym miejscu. Pierwszym krokiem do tego miało być znalezienie pracy. Tymczasem świat sprzysiągł się, aby Szabadinowa nigdy do niej nie trafiła. Ta niemoc jest oczywiście alegorią współczesnej Rosji – państwa o wielkich aspiracjach, które chciałoby, ale nie potrafi, ponieważ nie może przezwyciężyć własnych ułomności, związanych z historycznymi zaszłościami. Symbolizują je dwie bardzo wyraziste, choć skrajnie różne postaci: Andriej – sprzedawca w kiosku, którego Lena ma zastąpić, oraz odwiedzający go znajomy, alkoholik Diuk. Czekając na pojawienie się zmienniczki Andrieja, prowadzą oni filozoficzno-egzystencjalne dysputy, wpisujące się w spory na temat przeszłości i przyszłości kraju, jakie prowadzili ze sobą rosyjscy intelektualiści XIX i XX wieków. Sigariew wszystko pokazuje w krzywym zwierciadle, jakby starał się przekonać widza, że tu nic nie jest na poważnie. Nie oznacza to jednak wcale, że ostrze satyry zostaje stępione – raczej tylko trochę ukryte, zapewne po to, aby zbyt ostentacyjnie nie drażnić władz.
Główną rolę, jak zresztą w każdym swoim filmie, reżyser powierzył małżonce – Janie Trojanowej (także „
Kokoko” oraz „
Niebiańskie żony Łąkowych Maryjczyków”). Poza nią przez plan filmowy przewinęła się – w większych lub mniejszych epizodach – cała plejada gwiazd rosyjskiego kina: Romana zagrał Gosza Kucenko („
Odszkodowanie”, „
Snajper. Ostatni strzał”), alkoholika Diuka – Aleksandr Baszirow („
Ojciec”, „
Igła. Remix”), kierowcę narkomana – Jewgienij Cyganow („
Rajskie Ogrody”, „
Bitwa o Sewastopol”), barda Aleksieja – Władimir Simonow („
KostiaNika”, „
DuchLess 2”), a jego sąsiadkę mieszkającą piętro niżej – Inna Czurikowa („
Chodząc po Moskwie”, „
Temat”). Warto też wspomnieć o trzech innych aktorkach, młodszego od Czurikowej pokolenia, który pojawiły się na planie: Julia Snigir („
Przenicowany świat”, „
Dolina róż”), Alisa Chazanowa („
Bajka o mroku”, „
Beduin”) oraz Daria Jekamasowa („
Żyła sobie baba”, „
Anioły rewolucji”).
Scenarzystów „Kraina Oz” miała dwóch: Sigariewa oraz – udzielającego się jednocześnie jako aktor (w roli kioskarza Andrieja) – Andrieja Iljenkowa, urodzonego w 1967 roku w Czelabińsku poety i prozaika, który od lat związany jest (podobnie zresztą jak Wasilij Władimirowicz) z Jekaterynburgiem. Za kamerą w roli operatora stanął wciąż mało znany, ale doświadczony Dmitrij Uliukajew, który wcześniej pracował na planach dramatów „Żyć chwilą” (2006) Aleksandra Bruńkowskiego, „Dom bez adresu” (2010) Andrieja Cholienki oraz „Dostawca” (2013) Andrieja Stiempkowskiego; był też odpowiedzialny za część zdjęć do „
Domu Słońca” (2009) Garika Sukaczowa. W ścieżce dźwiękowej Sigariew wykorzystał natomiast przeróżne piosenki i kompozycje instrumentalne (przerabiane na wiele sposobów). Najczęściej pojawia się „L’Estaca” katalońskiego barda Lluísa Llacha (które Polacy znają doskonale jako „Mury” z repertuaru Jacka Kaczmarskiego) oraz „Sutt’Acqua e Sutta Jentu” greckiego kolektywu Ghetonia. Ciekawostką jest też jednak pojawiająca się w ostatnich sekwencjach filmu ballada „Светлый дым”, którą śpiewa Gosza Kucenko. I skutecznie przy tym wzrusza.