Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 25 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Hironobu Sakaguchi, Moto Sakakibara
‹Final Fantasy›

EKSTRAKT:50%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułFinal Fantasy
Tytuł oryginalnyFinal Fantasy: The Spirits Within
Dystrybutor Warner Bros
Data premiery28 września 2001
ReżyseriaHironobu Sakaguchi, Moto Sakakibara
ZdjęciaMoto Sakakibara
Scenariusz
MuzykaElliot Goldenthal
Rok produkcji2001
Kraj produkcjiJaponia, USA
Czas trwania99 min
WWW
Gatunekanimacja, SF
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup

No Spirit Within
[Hironobu Sakaguchi, Moto Sakakibara „Final Fantasy” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
Nie wiem jak większość widzów, ale ja na ten film bardzo czekałem – chociaż z powodów raczej ideologicznych niż artystycznych. „Final Fantasy”, reklamowana jako pierwszy prawdziwy film fabularny zrealizowany bez użycia kamery, to początek pewnego ważnego trendu. Nie mam wątpliwości, że trend ten w przyszłości nabierze znaczenia i z czasem – w taki czy inny sposób – całkowicie opanuje przemysł filmowy.

Grzegorz Wiśniewski

No Spirit Within
[Hironobu Sakaguchi, Moto Sakakibara „Final Fantasy” - recenzja]

Nie wiem jak większość widzów, ale ja na ten film bardzo czekałem – chociaż z powodów raczej ideologicznych niż artystycznych. „Final Fantasy”, reklamowana jako pierwszy prawdziwy film fabularny zrealizowany bez użycia kamery, to początek pewnego ważnego trendu. Nie mam wątpliwości, że trend ten w przyszłości nabierze znaczenia i z czasem – w taki czy inny sposób – całkowicie opanuje przemysł filmowy.

Hironobu Sakaguchi, Moto Sakakibara
‹Final Fantasy›

EKSTRAKT:50%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułFinal Fantasy
Tytuł oryginalnyFinal Fantasy: The Spirits Within
Dystrybutor Warner Bros
Data premiery28 września 2001
ReżyseriaHironobu Sakaguchi, Moto Sakakibara
ZdjęciaMoto Sakakibara
Scenariusz
MuzykaElliot Goldenthal
Rok produkcji2001
Kraj produkcjiJaponia, USA
Czas trwania99 min
WWW
Gatunekanimacja, SF
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup
Wszak marzeniem wielu, naprawdę wielu reżyserów jest całkowita kontrola nad wszystkim co pojawia się w kadrze – a technologia jaką zwiastuje „FF” oferuje takie możliwości. Oczywiście wątpię, by tradycyjne kino zniknęło całkowicie, jest ono bowiem dość elastyczne wizualnie. Przypuszczam jednak, że z czasem przypadnie mu rola awangardowej sztuki wysokiej, podczas gdy widza masowego obejmie w posiadanie kino wirtualne, w którym aktorzy i sceneria nie będą istnieć w rzeczywistości.
I czasy te nie są wcale takie odległe, biorąc pod uwagę to, co wytwórnia Square zaprezentowała nam w kinach.
Poznajemy niejaką doktor Aki Ross (głosu użyczyła jej Ming-Na), naukowca, którego dni wypełniają medytacje na orbicie oraz przeszukiwanie ruin ziemskich miast. Ziemia została niemal całkowicie zniszczona przez istoty przybyłe do układu słonecznego na asteroidzie. Co gorsza dla istot tych, potrafiących przenikać materię, to nie materialny aspekt człowieka jest najistotniejszy. Ich głównym zajęciem jest pochłanianie dusz (spirits), wyrywanych z ciała w postaci świecącej, półprzezroczystej kopii człowieka. Doktor Ross w duecie z doktorem Sidem (głos: Donald Sutherland) prowadzi nieco nieszablonowe badania, których celem jest neutralizacja najeźdźców. Aby tego dokonać musi zebrać charakterystyki duchów od istot biologicznych, które w zakamarkach ziemi przetrwały mimo obecności najeźdźców. Poszukiwania nieledwie kończą się tragicznie, ale Aki udaje jej się ujść z życiem. Ratuje ją oddział dowodzony przez kapitana Graya Edwardsa (głos: Alec Baldwin) i odstawia do jednego z nielicznych miast, które przetrwało dzięki barierze energetycznej. Dla Aki i Graya nie jest to pierwsze spotkanie.
W miarę jak źle widziane przez radę badania doktora Sida zbliżają się do końca, w mieście rośnie w siłę generał Hein (głos: James Woods), którego obsesją jest zniszczenie najeźdźców bez oglądania się na cenę. Nawet, gdyby miało to zniszczyć ludzkość. Tak zarysowuje sie konflikt, w którym najeźdźcy stają się jedynie ozdobą. Pozostaje tylko kibicować bohaterom – czy Aki i jej stronnikom uda się pozbyć najeźdźców zanim Hein zniszczy wszystko, łącznie z duchem samej Ziemi?
Jeżeli odnosicie wrażenie, że powyższe streszczenie dotyczy sztampowej fabuły, to macie niestety rację. Zaszokowało mnie zupełnie w jaki sposób producenci widowiska, ostatecznie podsumowanego budżetem 137 mln USD, pozwolili sobie na podobną fabularną niedbałość. Przecież większość ze zrealizowanych w Stanach Zjednoczonych filmów animowanych – mimo oczywistego obciążenia fabuły morałem i spłyceniami logicznymi – zawsze reprezentowała pewien poziom oryginalności.
W filmie sf można teraz wdepnąć w najróżniejsze rzeczy
W filmie sf można teraz wdepnąć w najróżniejsze rzeczy
Poziom, który pozwalał obejrzeć całość bez zachwytów – ale i bez znudzenia. Z ostatnich produkcji dość wymienić „Shreka”, który będąc dziełem wizualnie mniej ambitnym od „FF”, wygrywał bardzo wiele tak fabularnie, jak aktorsko (dubbing!). Wypadałoby wreszcie podeprzeć się przykładami japońskich anime, z którymi przez twórców „FF” powinna mieć wiele wspólnego… i wszystko to na nic.
Fabuła jest tak wstrząsająco sztampowa, że aż zrobiło mi się w kinie przykro. Postacie non stop wypowiadają zdania, które niemal trzeszczą i chroboczą od zużycia, tyle razy były wykorzystane w kinie. Motywy działania bohaterów są równie płaskie, co pozbawione ognia. Akcja pozbawiona jest punktów naprawdę zwrotnych, a struktura logiczna nawiązuje do niskobudżetowych kreskówek, a nie do filmu fabularnego.
Nizoral pomógł. Ani śladu łupieżu...
Nizoral pomógł. Ani śladu łupieżu...
Mnie osobiście zbrzydziło także okropne zakończenie, oznaka naprawdę przeraźliwego bezguścia fabularnego. Gdyby coś podobnego wydarzyło się w połowie projekcji, wyszedłbym po prostu z kina. Dla mnie osobiście jasne jest, że jeżeli kogoś można obwiniać o kiepskie wyniki finansowe „FF” w kinach – to twórcę pomysłu Hironobu Sakaguchi oraz scenarzystów Ala Reinerta i Jeffa Vintara.
Wrażenia te są tym bardziej przykre, że na moje oko technologia okazała się zupełnie funkcjonalna i zadania fabularne wypełniła bez zarzutu. Oczywiście tu i ówdzie widać było niedociągnięcia, spowodowane czy to brakami w budżecie, czy napiętymi terminami – bardzo wyraźnie widać było między innymi, kiedy postacie na ekranie przestają być animowane mo-capem (tzw. motion capture – użycie nagranych w specjalnym formacie ruchów aktorów do animacji cyfrowego bohatera).
Lampy kwarcowe pomagają w problemach z cerą
Lampy kwarcowe pomagają w problemach z cerą
Niespecjalnie też wypadały niektóre eksplozje oraz oddawanie ruchu i pędu. Ujawnił się też jeszcze jeden mankament realizacji filmów w wersji cyfrowej – mianowicie konieczność bardzo szczegółowego i precyzyjnego planowania absolutnie wszystkich wydarzeń na planie. Na moje oko nie poświęcono temu dość czasu i stąd w wielu ujęciach przydałoby się dodanie drobnych szczegółów, sugerujących rzeczywistość obserwowanego obrazu (ruch kartek papieru na stole, ruch żaluzji itp.) Pochodną tego problemu jest też prawdopodobnie nadmierna sterylność wizji. Wszystko jest za czyste, za suche, za precyzyjne.
Pora wyprowadzić się z tej planety
Pora wyprowadzić się z tej planety
Jednak – mimo powyższych uwag natury wizualnej, uważam, że „FF” w tej materii sprawdził się. Pokazał, co można osiągnąć przy współczesnych możliwościach obliczeniowych i animacyjnych. Wygląda jednak na to, że publiczność nie doceniła filmu tak jak liczyli na to twórcy, zatem spodziewałbym się impasu w dziedzinie pararealistycznych filmów generowanych przy pomocy technik komputerowych. Po premierach „Shreka” i „Monsters Inc.” zainteresowanie producentów będzie sprzyjać raczej widowiskom mniej realistycznym, ale za to tańszym w produkcji i lepiej umocowanym fabularnie.
Badanie dna oka zaawansowaną techniką przyszłości
Badanie dna oka zaawansowaną techniką przyszłości
Obejrzałem „Final Fantasy” z zainteresowaniem, jednak chwilami było to doświadczenie dość bolesne. W kinie wolałbym go nie powtarzać, ale nie wykluczone, że zainwestuję w płytę DVD. Za jakość wizualną dałbym ocenę 8/10, a za fabularną 1/10. Zatem przed projekcją wyłączcie mózgi i podziwiajcie.
koniec
1 listopada 2001

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Klasyka kina radzieckiego: Said – kochanek i zdrajca
Sebastian Chosiński

24 IV 2024

W trzeciej części tadżyckiego miniserialu „Człowiek zmienia skórę” Bension Kimiagarow na krótko rezygnuje z socrealistycznej formuły opowieści i przywołuje dobre wzorce środkowoazjatyckich easternów. Na ekranie pojawiają się bowiem basmacze, których celem jest zakłócenie budowy kanału. Ten wątek służy również scenarzystom do tego, by ściągnąć kłopoty na głowę głównego inżyniera Saida Urtabajewa.

więcej »

Fallout: Odc. 3. Oko w oko z potworem
Marcin Mroziuk

22 IV 2024

Nie da się ukryć, że pozbawione głowy ciało Wilziga nie prezentuje się najlepiej, jednak ważne okazuje się to, że wciąż można zidentyfikować poszukiwanego zbiega z Enklawy. Obserwując rozwój wydarzeń, możemy zaś dojść do wniosku, że przynajmniej chwilowo szczęście opuszcza Lucy, natomiast Maximus ląduje raz na wozie, raz pod wozem.

więcej »

East Side Story: Czy można mieć nadzieję w Piekle?
Sebastian Chosiński

21 IV 2024

Mariupol to prawdopodobnie najboleśniej doświadczone przez los ukraińskie miasto w toczonej od ponad dwóch lat wojnie. Oblężone przez wojska rosyjskie, przez wiele tygodni sukcesywnie niszczone ostrzałami z lądu, powietrza i morza. Miasto zamordowane po to, by złamać opór jego mieszkańców i ukarać ich za odrzucenie „ruskiego miru”. O tym opowiada dokument Maksyma Litwinowa „Mariupol. Niestracona nadzieja”.

więcej »

Polecamy

Knajpa na szybciutko

Z filmu wyjęte:

Knajpa na szybciutko
— Jarosław Loretz

Bo biblioteka była zamknięta
— Jarosław Loretz

Wilkołaki wciąż modne
— Jarosław Loretz

Precyzja z dawnych wieków
— Jarosław Loretz

Migrujące polskie płynne złoto
— Jarosław Loretz

Eksport w kierunku nieoczywistym
— Jarosław Loretz

Eksport niejedno ma imię
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy – kontynuacja
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy
— Jarosław Loretz

Zemsty szpon
— Jarosław Loretz

Zobacz też

Tegoż autora

Czarne chmury a la Lucas
— Grzegorz Wiśniewski

Konwent jak się patrzy
— Grzegorz Wiśniewski

Idzie ku lepszemu
— Grzegorz Wiśniewski

Klonowanie wyobraźni
— Grzegorz Wiśniewski

Przełom-off?
— Grzegorz Wiśniewski

Komiks 2001 w Polsce – dyskusja
— Artur Długosz, Marcin Herman, Paweł Nurzyński, Marcin Osuch, Grzegorz Wiśniewski

Konwent jak Konwent 20(0)01
— Grzegorz Wiśniewski

Jak ubić debiutanta
— Grzegorz Wiśniewski

Byłe imperium od kuchni
— Grzegorz Wiśniewski

Smok najlepszym przyjacielem człowieka
— Grzegorz Wiśniewski

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.