Atak krytyków [George Lucas „Gwiezdne wojny: część II – Atak klonów” - recenzja]Esensja.pl Esensja.pl Obejrzałem „Atak Klonów”. Jestem fanem Gwiezdnych Wojen, czekałem na ten film bardzo długo i oczywiście poszedłem na niego.
Atak krytyków [George Lucas „Gwiezdne wojny: część II – Atak klonów” - recenzja]Obejrzałem „Atak Klonów”. Jestem fanem Gwiezdnych Wojen, czekałem na ten film bardzo długo i oczywiście poszedłem na niego.
George Lucas ‹Gwiezdne wojny: część II – Atak klonów›EKSTRAKT: | 90% |
---|
WASZ EKSTRAKT: 60,0 % |
---|
Zaloguj, aby ocenić |
---|
| Tytuł | Gwiezdne wojny: część II – Atak klonów | Tytuł oryginalny | Star Wars: Episode II – Attack of the Clones | Dystrybutor | Syrena | Data premiery | 16 maja 2002 | Reżyseria | George Lucas | Zdjęcia | David Tattersall | Scenariusz | George Lucas, Jonathan Hales | Obsada | Christopher Lee, Natalie Portman, Ewan McGregor, Hayden Christensen, Samuel L. Jackson, Frank Oz, Ian McDiarmid, Rose Byrne, Jimmy Smits | Muzyka | John Williams | Rok produkcji | 2002 | Kraj produkcji | USA | Cykl | Gwiezdne wojny | Czas trwania | 143 min | WWW | Strona | Gatunek | SF | Zobacz w | Kulturowskazie | Wyszukaj w | Skąpiec.pl | Wyszukaj w | Amazon.co.uk |
Film wgniótł mnie w fotel. Fantastyczna scenografia, doskonałe efekty specjalne, bardzo dobra (jak na cykl Gwiezdnych Wojen – he he he) gra aktorska… i ciekawy scenariusz. Owszem, przed premierą starałem się jak mogłem unikać wszelkiej maści „psujów”, ale kiedy byłem w kinie na Harrym Potterze nie miałem wyboru i musiałem zobaczyć trailer Epizodu Drugiego. I co? I film mnie i tak zaskoczył. Po zobaczeniu trailerów do Epizodu Pierwszego wydarzenia Mrocznego Widma nie stanowiły dla mnie jakiejś specjalnej niespodzianki, natomiast Atak Klonów nie był już tak przewidywalny. Oglądając film zastanawiałem się, co się za chwilę wydarzy, i mimo że wiem, jak się ten cały cykl skończy, przez cały czas wydarzenia na ekranie mnie interesowały, od pierwszych scen począwszy. Po wyjściu z kina doszedłem do wniosku, że w moim prywatnym rankingu filmów z cyklu Gwiezdnych Wojen Atak Klonów właśnie zdetronizował Powrót Jedi i stanął na drugim miejscu, zaraz za Imperium Kontratakuje 1). A potem zacząłem czytać opinie innych, począwszy od reakcji różnych bywalców grup pl.rec.fantastyka.sf-f i pl.rec.fantastyka.starwars, a skończywszy na recenzji Grega. I uderzył mnie główny zarzut stawiany filmowi – scenariusz. Większość z tych oskarżeń wydaje mi się być tworzona na siłę – jestem w stanie przyznać rację jedynie stwierdzeniom o nienajlepszych momentami dialogach… Ale zarzucanie scenariuszowi filmu z serii Gwiezdne Wojny stosowania rozwiązań deus ex machina wydaje mi się być jakimś absurdem, biorąc pod uwagę fakt, że oryginalna trylogia GW zaczyna się od jednego deus ex machina (Streszczenie: „Dwa droidy uciekają w kapsule ratunkowej z przechwyconego przez Imperium statku. Kapsuła zostaje wprawdzie wykryta podczas ucieczki, ale Imperialny oficer każe ją zignorować z uwagi na brak żywych osób na pokładzie – przy czym w późniejszej części filmu dowiadujemy się, że istnieje możliwość ekranowania schowków tak, aby nie można było wykryć ukrywających się w nich żywych ludzi . Następnie droidy te lądują na planecie, zostają schwytane i przez przypadek sprzedane akurat tej osobie, która okazuje się być synem potężnego rycerza Jedi i nadzieją galaktyki oraz bratem osoby, która wysłała droidy z wezwaniem o pomoc i synem czarnego charakteru który rzeczoną osobę schwytał.” – Na litość, przecież to jest tak potwornie naciągane, że wszelkie deus ex machiny z Ataku Klonów mogą się schować…) a kończy na kolejnym („Rebelianci w wyniku nadepnięcia przez Hana Solo na gałązkę i będącego jego następstwem pościgu na skuterach po lesie zaprzyjaźniają się z miejscowymi i dzięki temu udaje im się pokonać zastawioną na nich przez Imperatora pułapkę i wyłączyć generator osłon chroniący Gwiazdę Śmierci; akurat w tym samym czasie kończy się walka na miecze świetlne między Lukiem i Vaderem, którą Luke wygrywa, ale bardzo niewielką przewagą, tak że nie zabija Dartha od razu, tylko obcina mu rękę, więc kiedy w chwilę później Imperator chce zabić Luke′a, Darth Vader w ostatniej chwili postanawia się poprawić i zabija go. Luke′owi udaje się uciec na czas do wahadłowca i odlecieć z Gwiazdy Śmierci na sekundy przed jej wybuchem.” – Nie ma to, jak nadzwyczajne zbiegi okoliczności i przypadkowo idealna koordynacja czasowa). Nie mówiąc już o innych deus ex machina pomiędzy początkiem i końcem trylogii. Scenariuszowo oceniam Atak Klonów znacznie wyżej, niż taką na przykład Nową Nadzieję – ma kilka przeplatających się wątków, intrygi polityczne i niespodziewane zmiany akcji. Mógłbym napisać więcej, ale popsułoby to tym, którzy Ataku Klonów jeszcze nie widzieli przyjemność z oglądania, więc zachęcam do pójścia do kina. Do mało nagłośnionych silnych stron Lucasa zawsze należało subtelne eksponowanie skórzanych kozaków. Podobno w tym roku mają wreszcie „chwycić” Nie rozumiem również pojawiających się zarzutów dotyczących gry aktorskiej Christensena grającego młodego i gniewnego Anakina Skywalkera. Krytycy narzekający na grę aktorską w Ataku Klonów muszą patrzeć na oryginalną trylogię przez różowe okulary nostalgii, bowiem gra aktorska nie stała tam na najwyższym poziomie, oj nie… Jedynie Harrison Ford grał świetnie, no, ale to akurat specjalnie dziwnym nie jest… Podsumowując: kto na Ataku Klonów nie był – pójść na niego zdecydowanie powinien. Natomiast tym, którym się film nie podobał, radziłbym spróbować podejść do niego jeszcze raz i z trochę mniej krytycznym podejściem. Obserwowany bowiem przeze mnie u narzekających na ten film syndrom to nostalgiczna krótkowzroczność powodująca, że wszystkie wady oryginalnej trylogii są jej zapominane i wybaczane na fali wspomnień z przeszłości – natomiast wady Ataku Klonów są wyolbrzymiane lub znajdowane na siłę tam, gdzie ich nie ma. A to zdjęcie Redaktor Naczelny zatwierdził do numeru złośliwie. Nie przychodzi mi przy nim do głowy żadna głupia uwaga. Nie rozumiem również pojawiających się zarzutów dotyczących gry aktorskiej Christensena grającego młodego i gniewnego Anakina Skywalkera. Krytycy narzekający na grę aktorską w Ataku Klonów muszą patrzeć na oryginalną trylogię przez różowe okulary nostalgii, bowiem gra aktorska nie stała tam na najwyższym poziomie, oj nie… Jedynie Harrison Ford grał świetnie, no, ale to akurat specjalnie dziwnym nie jest… W przyszłości obsługa odkurzacza nie będzie tak prosta jak dziś. Podsumowując: kto na Ataku Klonów nie był – pójść na niego zdecydowanie powinien. Natomiast tym, którym się film nie podobał, radziłbym spróbować podejść do niego jeszcze raz i z trochę mniej krytycznym podejściem. Obserwowany bowiem przeze mnie u narzekających na ten film syndrom to nostalgiczna krótkowzroczność powodująca, że wszystkie wady oryginalnej trylogii są jej zapominane i wybaczane na fali wspomnień z przeszłości – natomiast wady Ataku Klonów są wyolbrzymiane lub znajdowane na siłę tam, gdzie ich nie ma. 1) W moim prywatnym rankingu pierwsze miejsce zajmuje „Imperium Kontratakuje”, drugie „Atak Klonów”, trzecie „Powrót Jedi”, a na czwartym umieszczam ex aequo „Nową Nadzieję” (za wartości sentymentalne i Dartha Vadera) oraz „Mroczne Widmo” (za efekty specjalne, walki z udziałem Jedi oraz Dartha Maula).
|