East Side Story: Nie chciałbyś tam się znaleźć [Roman Karimow „Czarna woda” - recenzja]Esensja.pl Esensja.pl Z jakiegoś powodu „Czarna woda” Romana Karimowa – mieszanka psychologicznego dramatu z filmem grozy – czekała na premierę kinową dwa lata. Na tyle długo, że wyprzedził ją w drodze na duże ekrany inny film tego reżysera, komedia romantyczna „Wasia, na spacer!”. Dobrze jednak, że w końcu została udostępniona widzom, bo choć to bardzo kameralne, niskobudżetowe dzieło, to mimo wszystko trzyma w napięciu.
East Side Story: Nie chciałbyś tam się znaleźć [Roman Karimow „Czarna woda” - recenzja]Z jakiegoś powodu „Czarna woda” Romana Karimowa – mieszanka psychologicznego dramatu z filmem grozy – czekała na premierę kinową dwa lata. Na tyle długo, że wyprzedził ją w drodze na duże ekrany inny film tego reżysera, komedia romantyczna „Wasia, na spacer!”. Dobrze jednak, że w końcu została udostępniona widzom, bo choć to bardzo kameralne, niskobudżetowe dzieło, to mimo wszystko trzyma w napięciu.
Roman Karimow ‹Czarna woda›EKSTRAKT: | 70% |
---|
WASZ EKSTRAKT: 0,0 % |
---|
Zaloguj, aby ocenić |
---|
| Tytuł | Czarna woda | Tytuł oryginalny | Чёрная вода | Reżyseria | Roman Karimow | Zdjęcia | Dmitrij Gorbaczewski | Scenariusz | Roman Karimow, Aleksander Łungin, Siergiej Osipjan | Obsada | Jewgienij Aliochin, Siergiej Biełyj, Dmitrij Bogdan, Inna Jegorowa, Natalia Szaposznikowa, Irina Starszenbaum | Muzyka | Konstantin Czałych, Roman Karimow, Siergiej Klewenskij, Andriej Orłow | Rok produkcji | 2017 | Kraj produkcji | Rosja | Czas trwania | 113 min | Gatunek | dramat, groza / horror | Zobacz w | Kulturowskazie | Wyszukaj w | Skąpiec.pl | Wyszukaj w | Amazon.co.uk |
Do tego momentu urodzony w 1984 roku w stolicy Baszkirii, Ufie, Roman Karimow, kręcił przede wszystkim młodzieżowe komedie. Być może dlatego, gdy wreszcie wyszedł spod jego rąk film znacznie poważniejszy, producenci musieli aż dwa lata zastanawiać się, co z nim zrobić. Zainwestować w szeroką dystrybucję, czy skazać na zapomnienie, oddając w ręce jakiegoś mało istotnego kanału telewizyjnego. W końcu jednak przemogli się i 13 lipca tego roku – w dwa lata po zakończeniu prac nad obrazem – „Czarna woda” trafiła na duże ekrany. Kim jest jej reżyser? Z wykształcenia prawnikiem, specjalistą od spraw finansowych; dyplom zdobył w 2004 roku w Moskiewskim Instytucie Ekonomii, Statystyki i Informatyki. Po ukończeniu studiów wrócił jednak do rodzinnego miasta i próbował pracować w zawodzie. Szybko jednak okazało się, że nie jest do tego stworzony. Wówczas zainteresował się montażem filmowym, zaczął też kręcić reklamy i wideoklipy. Stąd już tylko krok do powstania pierwszych krótkometrażowych fabuł. Zrealizował trzy: „Optymistę” (2006), „Nie martw się!” (2007) oraz „Mieszkanie numer 29” (2008). Nie przyniosły mu one wprawdzie rozgłosu, ale pozwoliły zdobyć niezbędne doświadczenie. Czując się w nowym fachu coraz pewniej, w 2008 roku Karimow zdecydował się przenieść na stałe do Moskwy. Tam, dzięki zdobytej podczas studiów wiedzy, nie miał szczególnych trudności z pozyskiwaniem pieniędzy na swoje kolejne projekty. Zaczął od dokumentu „Zawód: satyryk” (2009); później przyszła pora na pełnometrażowe komediowe fabuły: obsypanych nagrodami na festiwalu „Okno na Europę” w Wyborgu „Nieadekwatnych ludzi” (2010), „W drobne kawałki” (2011) oraz „Wszystko od razu” (2013). Zgrzytem w karierze reżyserskiej okazała się natomiast praca nad dramatem obyczajowym „ Start-up” (2014). Karimow pożarł się z producentami i po zakończeniu zdjęć pożegnał się z ekipą. Dlatego też w napisach początkowych nie widnieje jego nazwisko; pojawia się natomiast bliżej nieznany Igor Skołkow – to właśnie pod tym pseudonimem ukrył się twórca, który nie chciał sygnować dalekiego od jego wizji przesłania dzieła. Po tym epizodzie zabrał się za projekt, w który nikt nie miał mu się wtrącać. Sam napisał scenariusz, zdobył pieniądze (niewielkie) i ruszył na prowincję, by nakręcić zdjęcia. Po paru miesiącach „Czarna woda” była gotowa. Pojawił się jednak inny problem – żadna firma nie była chętna, by wyłożyć pieniądze na dystrybucję obrazu, który z definicji był niekomercyjny i nie gwarantował zarobku. W efekcie film na dwa lata powędrował na półkę. W tym czasie Karimow nakręcił kolejne dzieło – komedię romantyczną „Wasia, na spacer!” (2016), a zaraz potem zabrał się za „Imprezę urodzinową” (2017), której premiera powinna mieć miejsce za parę miesięcy. W tym czasie znalazł się wreszcie chętny na wyciągnięcie z niebytu „Czarnej wody” i dzięki temu dzisiaj możemy zająć się tym obrazem. Reklamowanym jako połączenie dramatu psychologicznego i filmu grozy. Taka klasyfikacja gatunkowa okazuje się zresztą jak najbardziej słuszna. „Czarna woda” ma troje bohaterów: to Maksim, jego przyrodni brat Piotr oraz Polina, dziewczyna tego pierwszego. Pewnego dnia ta trójka opuszcza Moskwę i wybiera się na głęboką prowincję, aby wyremontować stary, pływający niegdyś po jeziorze statek, który niedawno kupił Maksim. Piotr i Polina nie znają się. Nie bez powodu. Chłopak, a w zasadzie już trzydziestoletni mężczyzna, ostatnie lata spędził w klinice psychiatrycznej na odwyku. Dochodził do siebie po traumie z dzieciństwa. Jego ojciec porzucił rodzinę, mająca problemy psychiczne matka często natomiast zamykała go w ciemnym pokoju (z tego też powodu nabawił się klaustrofobii), aż pewnego dnia w sąsiednim pomieszczeniu powiesiła się na sznurze. Pietia przypłacił to depresją i pogłębiającym się z roku na rok uzależnieniem od narkotyków. W końcu zmiany, jakie zaszły w jego umyśle, sprawiły, że jedynym ratunkiem było umieszczenie go w ośrodku zamkniętym. Teraz wydaje się wyleczony. Pomocną dłoń wyciąga do niego Maksim, chce, by brat pomógł mu remontować statek. Z dala od ludzi i pokus wielkiego miasta powinno być mu łatwiej dojść do równowagi psychicznej i pogodzić się z rzeczywistością. Statek okazuje się być w wyjątkowo kiepskim stanie. Przeżarty jest rdzą, nosi również znaki po pożarze. Polinie nie uśmiecha się spędzać w takich warunkach urlop. Na dodatek mieszkańcy pobliskiej wsi odnoszą się do przybyszów z Moskwy z nieufnością, a niektórzy nawet okazują im jawną wrogość. Cała sytuacja nie sprzyja romantycznym uniesieniom, dlatego też między Maksimem a Poliną zaczyna się psuć. Na dodatek dziewczyna, zaintrygowana przyrodnim bratem swego chłopaka, stara się wyciągnąć od niego jak najwięcej informacji na temat jego przeszłości, nie pozwalając mu tym samym na zaleczenie wciąż jeszcze świeżych ran. Bawi ją to, bo nie zdaje sobie sprawy, jakie może mieć to konsekwencje dla Piotra, a w konsekwencji – dla nich wszystkich. Pewnego ranka, rozeźlona na Maksima, znika i nie ma jej przez dłuższy czas. Gdy wraca – a raczej gdy Pietia odnajduje ją nad brzegiem jeziora, w sitowiach – wydaje mu się jakaś inna. Jakby tego było mało, w okolicy zaczynają dziać się dziwne rzeczy. Złość miejscowych wobec obcych eskaluje. Skutkiem tego widz nie ma wątpliwości, że wszystko zmierza do tragicznego finału. Roman Karimow bardzo umiejętnie skonstruował scenariusz. Istotne w nim są wszystkie szczegóły. Najdrobniejsza informacja, która pojawia się we wstępie, okazuje się mieć znaczenie, kiedy docieramy już do końca. Dopiero wtedy możemy poszczególne elementy powkładać we właściwe miejsca i otrzymujemy pełen obraz sytuacji. Po drodze nie brakuje też scen wywołujących ciarki na plecach. Tym bardziej zasługuje to na pochwałę, że efekt ten reżyser osiągnął bez sięgania po efekty specjalne. „Poleciał” Hitchcockiem – i wygrał na tym. Groza budowana jest stopniowo – z niedopowiedzeń, sugestii, urwanych wspomnień, retrospekcji; swoje „dokłada” też natura (i przy okazji współgrająca z nią ścieżka dźwiękowa, którą wypełniły kompozycje Konstantina Czałycha i samego Karimowa). Niepokój odczuwamy przez cały czas, ale prawdziwy strach zaczyna nam towarzyszyć dopiero od momentu, gdy zagadka zostaje rozwiązana. Wtedy zadajemy sobie fundamentalne – dla tego filmu – pytanie: Co jest / było prawdą, a co jedynie projekcją chorego umysłu? Można je rozszerzyć i zacząć zastanawiać się, jak widzą świat ludzie chorzy psychicznie. Którzy być może żyją obok nas. Dobrze, kiedy zdajemy sobie z tego sprawę. Gorzej, gdy dla osób postronnych choroba postępuje niepostrzeżenie. Rosyjski twórca funduje nam podróż w głąb umysłu, którego nie da się kontrolować. W którym granica między rzeczywistością a szaleństwem jest bardzo płynna. Aby wywrzeć na widzu odpowiednie wrażenie, Karimow potrzebował odpowiednio zdolnych aktorów. Sięgnął po artystów nieopatrzonych, ale już doświadczonych (zresztą budżet zapewne nie pozwolił mu na zatrudnienie gwiazd). I tak Maksima zagrał Dmitrij Bogdan (znany reżyserowi z pracy nad „ Start-upem”), a Polinę – Irina Starszenbaum („ Przyciąganie”); w Pietię wcielił się natomiast Jewgienij Aliochin (rocznik 1985) – prozaik i wokalista rockowy, związany z takimi grupami, jak Nocznyje Gruzcziki, Makulatura i Szliapa Szaliapina. Za nastrojowe zdjęcia odpowiada pochodzący z białoruskiego Mińska Dmitrij Gorbaczewski, dla którego był to dopiero pełnometrażowy debiut. Dodać jeszcze należy, że w pisaniu scenariusza Karimowa wspomógł duet cenionych scenarzystów: Siergiej Osipjan („ Akt natury”) oraz Aleksandr Łungin („ Dama pikowa”).
|