Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 20 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Rezo Gigineiszwili
‹Zakładnicy›

EKSTRAKT:70%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułZakładnicy
Tytuł oryginalnyЗаложники
ReżyseriaRezo Gigineiszwili
ZdjęciaWładIsław Opeljanc
Scenariusz
ObsadaIraklij Kwirikadze, Tinatin Dałakiszwili, Awtandił Macharadze, Merab Ninidze, Daredżan Charsziładze, Giga Datiszwili, Giorgi Churciława, Giorgi Grdzelidze
MuzykaGija Kanczeli
Rok produkcji2017
Kraj produkcjiGruzja, Polska, Rosja
Czas trwania104 minuty
Gatunekdramat, sensacja
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup

East Side Story: Zdesperowani i nieromantyczni
[Rezo Gigineiszwili „Zakładnicy” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
Ta historia wydarzyła się naprawdę! Jej przebieg był nie mniej dramatyczny, a skutki nie mniej tragiczne od tego, co pokazane zostało na ekranie. Gruziński reżyser Rezo Gigineiszwili opowiedział w „Zakładnikach” o próbie porwania samolotu lecącego z Tbilisi do Leningradu, która miała miejsce w listopadzie 1983 roku.

Sebastian Chosiński

East Side Story: Zdesperowani i nieromantyczni
[Rezo Gigineiszwili „Zakładnicy” - recenzja]

Ta historia wydarzyła się naprawdę! Jej przebieg był nie mniej dramatyczny, a skutki nie mniej tragiczne od tego, co pokazane zostało na ekranie. Gruziński reżyser Rezo Gigineiszwili opowiedział w „Zakładnikach” o próbie porwania samolotu lecącego z Tbilisi do Leningradu, która miała miejsce w listopadzie 1983 roku.

Rezo Gigineiszwili
‹Zakładnicy›

EKSTRAKT:70%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułZakładnicy
Tytuł oryginalnyЗаложники
ReżyseriaRezo Gigineiszwili
ZdjęciaWładIsław Opeljanc
Scenariusz
ObsadaIraklij Kwirikadze, Tinatin Dałakiszwili, Awtandił Macharadze, Merab Ninidze, Daredżan Charsziładze, Giga Datiszwili, Giorgi Churciława, Giorgi Grdzelidze
MuzykaGija Kanczeli
Rok produkcji2017
Kraj produkcjiGruzja, Polska, Rosja
Czas trwania104 minuty
Gatunekdramat, sensacja
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup
Gdyby Związek Radziecki był – choćby w małym stopniu – normalnym krajem, wydarzenie to wstrząsnęłoby opinią publiczną. Byłoby szeroko komentowane przez media, które każdego dnia relacjonowałyby przebieg procesu. Tymczasem władze starały się zrobić wszystko, co możliwe, aby nie nagłaśniać sprawy, tym bardziej że były w nią zamieszane dzieci osób powszechnie szanowanych w kręgach komunistycznej władzy w Gruzji. Należy też pamiętać, że były to ostatnie miesiące rządów Jurija Andropowa (dawnego szefa KGB), który wprawdzie podjął próby pierwszych reform systemu sowieckiego, ale przez cały czas czuł na plecach oddech przywódcy „betonu partyjnego” – i, jak się okazało, swego następcy – Konstantina Czernienki. Czasy były więc, delikatnie mówiąc, mało przyjazne. Reżyser „Zakładników”, Rezo Gigineiszwili, zna je jedynie z opowieści, urodził się bowiem (w Tbilisi) w marcu 1982 roku, zaledwie dwadzieścia miesięcy przed wydarzeniami przedstawionymi w filmie.
Gigineiszwili ukończył wydział reżyserski Wszechrosyjskiego Państwowego Instytutu Kinematografii (WGIK), gdzie był uczniem Marlena Chucyjewa, ale zajmuje się także scenariopisarstwem, produkcją i – od czasu do czasu – aktorstwem. Do poważnego biznesu filmowego wkroczył jako drugi reżyser „9 kompanii” (2005) Fiodora Bondarczuka. Rok później, niemal z rozpędu po zdobyciu dyplomu, zadebiutował pełnometrażową komedią „Upał”. Kolejne obrazy były albo serialami telewizyjnymi („9 miesięcy”, 2006; „Ostatni Magikian”, 2015), albo komediowymi nowelami, które weszły w skład kinowych almanachów („Bez mężczyzn”, 2010; „Miłość z akcentem”, 2012; „Bez granic”, 2015; „O miłości. Tylko dla dorosłych”, 2017). Na możliwość realizacji kolejnego długiego metrażu, czyli „Zakładników”, Gigineiszwili musiał czekać dziesięć lat. Tym razem, nie chcąc zapewne zostać zaszufladkowanym jako twórca bezpretensjonalnych śmiesznostek, zdecydował się na nakręcenie dramatu z prawdziwego zdarzenia. Stąd właśnie wybór takiego, a nie innego wątku.
W swym drugim kinowym obrazie twórca sięgnął po autentyczną historię. Scenariusz wyszedł spod ręki znanego w Polsce czterdziestoletniego postmodernistycznego prozaika i dramaturga gruzińskiego Łaszy Bugadzego („Wstrząśnięta Tatiana”, „Martwe uszy”), który bardzo wiernie odtworzył rzeczywistość. Choć personalia bohaterów zostały akurat zmienione. Pięcioro mężczyzn (Sandro, Oto, Koka, Łasza, Nika) i jedna kobieta (Anna) tworzą zamknięty krąg przyjaciół. Spotykają się, rozmawiają, słuchają zachodniej muzyki. Ale przede wszystkim czują się źle w Związku Radzieckim. Marzą o wolności, ale tę zapewnić może im jedynie wyjazd z kraju. Mimo że ich rodzice są wpływowymi ludźmi (nie brak wśród nich artystów, profesorów uniwersyteckich, cenionych lekarzy), a i oni sami, idąc w ich ślady, nierzadko zdążyli już osiągnąć sukces (oczywiście na miarę możliwości, jakie daje komunizm), o legalnym opuszczeniu kraju nie mają co marzyć. To rodzi w nich frustrację, która z czasem przeradza się w agresję. W efekcie są gotowi zrobić wszystko – i to dosłownie! – aby tylko wyrwać się z opresyjnego systemu.
Kupują nielegalnie broń palną i granaty. Ba! nawet organizują dzień przed planowanym porwaniem samolotu ślub Niki z Anną, aby tylko zaprosić na niego swoją znajomą, młodą dziewczynę pracującą jako strażniczka na lotnisku w Tbilisi, licząc na to, że dzięki niej uda im się wejść na pokład bez kontroli. Samolot startuje ze stolicy Gruzji, ma międzylądowania w Batumi i Kijowie, a docelowo zdąża do Leningradu. Jego przejęcie ma się odbyć krótko przed posadzeniem go w Batumi – stamtąd jest najbliżej do granicy tureckiej, co daje największe szanse powodzenia. Niestety, z powodu złych warunków atmosferycznych panujących w Adżarii, kapitan podejmuje decyzję o powrocie do Tbilisi. To staje się sygnałem do rozpoczęcia akcji. Niestety, nie wszystko idzie zgodnie z planem – na pokładzie Tu-134A padają strzały, są ranni i zabici (zarówno wśród porywaczy, załogi i pięćdziesięciu pasażerów). Co stało się dalej? Rezo Gigineiszwili dokładnie rekonstruuje wydarzenia, nie unikając przemocy na ekranie. Te fragmenty „Zakładników” ogląda się ze ściśniętymi szczękami; ból jest dojmujący – tym bardziej że poniekąd, dzięki introdukcji, wiemy, jak skończyła się próba porwania.
Twórcy filmu – Bugadze i Gigineiszwili – starają się za wszelką cenę zachować obiektywizm. Owszem, z jednej strony podkreślają opresyjność reżimu komunistycznego i brak perspektyw dla ludzi młodych i wykształconych, z drugiej jednak – w żaden sposób nie próbują wybielać desperatów. Trudno przecież stanąć jednoznacznie po stronie ludzi, którzy – choćby z najbardziej szlachetnych pobudek – narazili życie kilkudziesięciu niewinnych członków załogi i pasażerów. Najpoważniejszy zarzut, jaki można wysunąć pod adresem „Zakładników”, to konstrukcja filmu. Dużo miejsca zajmuje opis wydarzeń poprzedzających porwanie, zdecydowanie mniej natomiast końcowa faza akcji w samolocie oraz to, co nastąpiło po niej. Autorzy praktycznie prześlizgują się po procesie, który musiał mieć bardzo dramatyczny przebieg, skoro zapadły aż cztery wyroki śmierci (w tym jeden dla prawosławnego zakonnika, który nie brał wprawdzie bezpośredniego udziału w porwaniu, ale został uznany przez sąd za nieformalnego przywódcę grupy). Więcej na ten temat można się dowiedzieć z nakręconego czternaście lat wcześniej dokumentu „Bandyci” Zazy Rusadzego.
„Zakładnicy” – inaczej zresztą być nie mogło – charakteryzują się bardzo ponurym nastrojem. Nawet scena wesela Niki i Anny nie przynosi – ani bohaterom, ani widzom – choćby chwili odprężenia. Poczucie beznadziejności podkreśla scenografia, idealnie zresztą oddająca komunistyczną szarość i beznadzieję. Gigineiszwili starał się bardzo wiernie oddać realia. Ba! w czasie narady oficjeli na lotnisku w Tbilisi, podczas której zapada decyzja o szturmie grupy „Alfa”, pojawia się nawet bezimienna postać aparatczyka do złudzenia przypominającego Eduarda Szewardnadzego, późniejszego prezydenta niepodległej Gruzji (w latach 1995-2003), a w tamtym czasie pierwszego sekretarza partii w republice. Klimat podkreślają również zdjęcia doświadczonego, głównie dzięki współpracy z Nikitą Michałkowem, Władisława Opieljanca („Spaleni słońcem 2”, „Udar słoneczny”) oraz nostalgiczno-depresyjna muzyka legendarnego gruzińskiego kompozytora Giji Kanczelego („Łzy płynęły”, „Kin-dza-dza!”). W głównych rolach pojawili się głównie aktorzy gruzińscy, poza wcielającym się w Lewana, ojca Niki, Merabem Ninidzem („Papierowy żołnierz”, „Pod elektrycznymi chmurami”) oraz Tiną Dałakiszwili („Gwiazda”), grającą Annę, mało znani poza ojczyzną.
koniec
24 grudnia 2017

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Fallout: Odc. 2. Elementy układanki zaczynają do siebie pasować
Marcin Mroziuk

19 IV 2024

Z jednej strony trudno nam zachować powagę, gdy obserwujemy, jak bardzo zachowanie Lucy nie pasuje do zwyczajów i warunków panujących na powierzchni. Z drugiej strony w miarę rozwoju wydarzeń wygląda na to, że właśnie ta młoda kobieta ma szansę wykonać z powodzeniem misję, która na pierwszy rzut oka jest ponad jej siły.

więcej »

Klasyka kina radzieckiego: Odcięta głowa Jima Clarka
Sebastian Chosiński

17 IV 2024

Niby powinny cieszyć nas wielkie sukcesy odnoszone przez polskich artystów poza granicami kraju. A powieść Brunona Jasieńskiego „Człowiek zmienia skórę” bez wątpienia taki sukces odniosła. Tyle że to sukces bardzo gorzki: po pierwsze – książka była typowym przejawem literatury socrealistycznej, po drugie – nie uchroniła autora przed rozstrzelaniem przez NKWD. Cztery dekady po jego śmierci na jej podstawie powstał w sowieckim Tadżykistanie telewizyjny serial.

więcej »

Co nam w kinie gra: Perfect Days
Kamil Witek

16 IV 2024

„Proza życia według klozetowego dziada” może nie brzmi za zbyt chwytliwy filmowy tagline, ale Wimowi Wendersowi chyba coraz mniej zależy, aby jego filmy cechowały się przede wszystkim potencjałem na komercyjny sukces. Zresztą przepełnione nostalgią „Perfect Days” koresponduje całkiem nieźle z powoli podsumowującym swoją twórczość Niemcem, który jak wielu starych mistrzów, powoli zaczyna odchodzić do filmowego lamusa. Nie znaczy to jednak, że zasłużony reżyser żegna się z kinem. Tym bardziej że (...)

więcej »

Polecamy

Bo biblioteka była zamknięta

Z filmu wyjęte:

Bo biblioteka była zamknięta
— Jarosław Loretz

Wilkołaki wciąż modne
— Jarosław Loretz

Precyzja z dawnych wieków
— Jarosław Loretz

Migrujące polskie płynne złoto
— Jarosław Loretz

Eksport w kierunku nieoczywistym
— Jarosław Loretz

Eksport niejedno ma imię
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy – kontynuacja
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy
— Jarosław Loretz

Zemsty szpon
— Jarosław Loretz

Taśmowa robota
— Jarosław Loretz

Zobacz też

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.