East Side Story: Donieck jak Termopile [Achtem Seitabłajew „Cyborgi” - recenzja]Esensja.pl Esensja.pl Kresu pełzającej wojny w Donbasie nie widać. Bo Rosja wcale nie jest zainteresowana jej szybkim zakończeniem. Dla Kremla dużo większą wartością, niż ewentualne zwycięstwo samozwańczych Republik Ludowych (Donieckiej i Ługańskiej), jest wieloletnia destabilizacja polityczna na Ukrainie. Obie strony rozgrywają jednak ten konflikt również na płaszczyźnie symboliczno-artystycznej. W tej sferze nie tak dawno kolejne uderzenie wyprowadził rząd w Kijowie. Jest nim dramat wojenny „Cyborgi” Achtema Seitabłajewa.
East Side Story: Donieck jak Termopile [Achtem Seitabłajew „Cyborgi” - recenzja]Kresu pełzającej wojny w Donbasie nie widać. Bo Rosja wcale nie jest zainteresowana jej szybkim zakończeniem. Dla Kremla dużo większą wartością, niż ewentualne zwycięstwo samozwańczych Republik Ludowych (Donieckiej i Ługańskiej), jest wieloletnia destabilizacja polityczna na Ukrainie. Obie strony rozgrywają jednak ten konflikt również na płaszczyźnie symboliczno-artystycznej. W tej sferze nie tak dawno kolejne uderzenie wyprowadził rząd w Kijowie. Jest nim dramat wojenny „Cyborgi” Achtema Seitabłajewa.
Achtem Seitabłajew ‹Cyborgi›Ani Rosja, ani Ukraina nie szczędzą sobie w tej wojnie razów. Wychodząc zapewne z założenia zdefiniowanego niegdyś przez „ojca założyciela” Związku Radzieckiego Włodzimierza Iljicza Lenina, że „kino to najważniejsza ze sztuk”, walczą o rząd dusz nad swymi społeczeństwami z wykorzystaniem jako oręża także kinematografii. Nie ma co oczywiście liczyć na to, że któryś z rosyjskich czy ukraińskich filmów o konflikcie w Donbasie będzie przedstawiał wyważone racje obu stron. Dobrze byłoby jednak, gdyby prezentowały one przynajmniej odpowiedni poziom artystyczny. Choć chyba nikt nie ma wątpliwości, że w tym przypadku wartości inne od propagandowych schodzą zdecydowanie na drugi plan. A przynajmniej takie spostrzeżenia nasuwają się po obejrzeniu prezentujących rosyjski punkt widzenia obrazów „ Korespondent wojenny” (2014) Pawła Ignatowa czy „ Krym” (2017) Aleksieja Pimanowa. Ale nie lepiej jest również po drugiej stronie barykady. Ukraińskie dzieła – serial „Gwardia” (2015) Ołeksija Szapariewa czy „ Jesteśmy z tobą” (2016) Olega Turanskiego – też nie prezentują szczególnie wysokiego poziomu, aczkolwiek wyrastają ponad swoich rosyjskich rywali. Jakby tego było mało, w grudniu ubiegłego roku Ukraińcy postanowili wyprowadzić jeszcze jedno uderzenie, które może okazać się na jakiś czas nokautujące. To dramat wojenny „Cyborgi”, pod którym podpisał się potomek krymskich Tatarów, choć sam urodzony w 1972 roku w Uzbekistanie, Achtem Seitabłajew. To ceniony na Ukrainie aktor („ Bohdan Zenobi Chmielnicki”, „ Jesteśmy z tobą”) i reżyser, który naraził się już Rosjanom głośną opowieścią o tragicznej w skutkach deportacji krymskich Tatarów, jaką przeprowadzono na rozkaz Józefa Stalina w ostatnich miesiącach drugiej wojny światowej („ Chajtarma”, 2013). Później zrealizował jeszcze nawiązującą do czasów Wielkiej Wojny Ojczyźnianej „Cudzą modlitwę” (2017), by w końcu zabrać się za „Cyborgów” – historię walk o lotnisko w Doniecku, którego Ukraińcy (zawodowi żołnierze i ochotnicy, ci drudzy nierzadko związani z Prawym Sektorem) bronili przed wojskami Donieckiej Republiki Ludowej i wspierającymi ich potajemnie Rosjanami. W pierwszym etapie konfliktu (w końcu maja 2014 roku) udało się odeprzeć atak na aeroport, w drugim, o którym opowiada film Seitabłajewa (ciągnącym się od sierpnia 2014 do stycznia 2015 roku), obrońcy musieli uznać wyższość wojsk Noworosji. Obrona lotniska donieckiego odbiła się szerokim echem na całym świecie. Wszystkie programy informacyjne pokazywały nowoczesny port lotniczy (odrestaurowany na potrzeby odbywającego się w 2012 roku na Ukrainie i w Polsce Euro), który w ciągu zaledwie kilku tygodni został obrócony w gruzy. Propaganda ukraińska nadała walczącym o niego żołnierzom miano „cyborgów”, podkreślając w ten sposób ich nadludzką wytrzymałość. Można się było domyślać, że prędzej czy później nadejdzie moment, w którym o takich bohaterów upomni się kino ukraińskie. Na film Seitabłajewa nie pożałowano pieniędzy. Kosztował on około 1,8 milionów dolarów (ponad 48 milionów hrywien); połowę budżetu zagwarantował kijowski Państwowy Komitet Kinematografii (Dierżkino), resztę – firmy producenckie i prywatni darczyńcy. Okres zdjęciowy był w miarę krótki – zaczął się w styczniu, a zakończył w kwietniu 2017 roku. Ekipa odwiedziła w zasadzie dwa miejsce: okolice wsi Krinkiwszcziny (w obwodzie kijowskim) oraz poligon i lotnisko wojskowe nieopodal Czernihowa. Konsultantem obrazu był jeden z prawdziwych „cyborgów” – Kirył Niedria, znany jako „Docent”. Prapremierowe pokazy filmu odbywały się od końca listopada, ale oficjalna premiera miała miejsce 6 grudnia, z okazji uroczyście obchodzonego Dnia Sił Zbrojnych Ukrainy. W ten sposób władze w Kijowie podkreśliły, jak ważna jest dla nich podobna twórczość. Akcja „Cyborgów” rozgrywa się na początku drugiego etapu walk o lotnisko, w ciągu dziesięciu dni sierpnia 2014 roku. Całość jest oczywiście poprzedzona „słowem wstępnym”, w którym twórcy wyjaśniają kontekst sytuacji. Jest więc mowa o rosyjskiej agresji na wschodzie Ukrainy, co oczywiście nie ma prawa podobać się Kremlowi, twardo stojącemu na stanowisku, że jedyni żołnierze rosyjscy, jacy pojawili się w Donbasie, przyjechali tam z pomocą humanitarną. Przeczą temu fakty, ale – jak przed dekadami mawiali komuniści sowieccy – w takich przypadkach tym gorzej dla faktów. Z kolei w centralnej i zachodniej Ukrainie po Euromajdanie widać patriotyczne wzmożenie, któremu ulega nawet nastoletni Anton Jasinski – wbrew woli rodziców zaciąga się bowiem do wojska i zostaje wysłany na donieckie lotnisko. „Mażor” – to pseudonim Antona, oznaczający w slangu „złotą młodzież” – trafia do oddziału „Sierpnia” (poza Jasinskim wszystkich pozostałych bohaterów poznajemy jedynie z ksywek), w którym walczą również „Sobota”, „Cyd”, „Stary”, „Mars” oraz „Psych” (ten ostatni to lekarz-ochotnik). Zostaje postawione przed nimi zadanie niezwykle trudne – obrona terminalu przed przeważającymi siłami wroga. Ale w końcu to oni, Ukraińcy, są dużo bardziej zdeterminowani – wiedzą, że walcząc w tym miejscu, bronią swoje rodziny i dzieci. Donieckie lotnisko urasta tym samym do rangi symbolu – jak Termopile czy Westerplatte. A przynajmniej na takim postrzeganiu wydarzeń zależy autorom filmu. Z jednej strony mamy więc bohaterów z krwi i kości, a w zasadzie bohatera zbiorowego, bo w rzeczywistości trudno orzec, czy któryś z nich wybija się ponad pozostałych. Ukraińcy są dzielni i nawet jeśli przeraża ich wojna, zdają sobie sprawę, że wrócić do domu będą mogli dopiero wtedy, gdy zniknie zagrożenie. Cierpią, ale w imię miłości do ojczyzny. Narażają życie, bo wiedzą, że inaczej się nie da – pomoc z zewnątrz nie przyjdzie, bowiem żaden kraj nie będzie narażał się na otwartą wojnę z Rosją. Przeżywają rozterki i chwile wątpliwości, lecz odwagi i siły dodaje im świadomość nieuchronności losu. I oczywiście nadzieja na odsiecz. Kogo mamy natomiast po drugiej stronie? Bezimiennego wroga, podstępnego, precyzyjnego w realizacji planu zdobycia lotniska, ale również dającego się podejść i schwytać w pułapkę. Przekaz „Cyborgów” jest też wyrazisty pod innym względem – Ukraińcy walczą z wojskami rosyjskimi, z żołnierzami zza wschodniej granicy, którzy poprzebierani zostali w jakieś dziwne mundury. O ich przynależności do oddziałów Noworosji świadczy wykorzystywanie czarno-żółtych (czy też wpadających w pomarańcz) wstążek świętego Jerzego, uznawanych na Ukrainie i w Gruzji za symbol rosyjskiego nacjonalizmu i imperializmu. Jeśli odrzemy dzieło Seitabłajewa z propagandy – co pozostanie? Średniej jakości obraz wojenny, w którym napięcia jest mało, a batalistyka plasuje się na poziomie polskich produkcji. Nawet to, co powinno być głównym walorem podobnej produkcji, czyli wątek psychologiczny, nie został odpowiednio wykorzystany. Pamiętajmy bowiem, że mamy do czynienia z oddziałem żołnierzy, którzy przez dziesięć dni znajdują się pod ostrzałem wroga, żyją w zamknięciu w zniszczonym doszczętnie terminalu lotniska, w klaustrofobicznej atmosferze. Ale tego na ekranie w zasadzie nie ma. Poza ruinami – te akurat prezentują się całkiem przyzwoicie. W efekcie „Cyborgi” nie są może artystyczną katastrofą, ale trudno też uznać je za sukces. Choć z komercyjnego punktu widzenia taki odniosły. W ciągu dwóch pierwszych weekendów wyświetlania film obejrzało ponad 200 tysięcy widzów, co jest ponoć rekordem dla obrazu ukraińskiego. Wpływ na to miał zapewne całkiem zachęcający trailer, a przede wszystkim wykorzystana w promocji piosenka cieszącego się u naszego wschodniego sąsiada kultem zespołu Okean Elzy „Не твоя війна” („Nie twoja wojna”). Stąd też przedstawiony w napisach jako (współ)autor muzyki Miloš Jelić, serbski (rodem z Nowego Sadu) klawiszowiec grupy (od 2004 roku). Scenariusz obrazu wyszedł spod ręki kijowskiej pisarki, choć po studiach literackich w Moskwie, Natalii Worożbit, która prawdopodobnie tym samym zamknęła sobie ostatecznie możliwość współpracy w przyszłości z rosyjską kinematografią. A szkoda, bo wcześniej przyczyniła się między innymi do powstania całkiem udanego thrillera psychologicznego „ Stalowy motyl” (2012). Autorem zdjęć, które są zdecydowanie najmocniejszą stroną „Cyborgów”, był doświadczony operator Jurij Korol („ Bitwa o Sewastopol”), który – jak można sądzić – wzorował się przede wszystkim na pracy Janusza Kamińskiego na planie „Szeregowca Ryana” (1998). Nie przysłużyli się za to obrazowi tatarskiego reżysera odtwórcy głównych ról, wśród których zabrakło wyrazistych aktorów (o wielkich gwiazdach nawet nie wspominając). „Mażora” zagrał dwudziestoletni Makar Tichomirow (student Kijowski Narodowy Uniwersytetu Teatru, Kina i Telewizji imienia Iwana Karpenko-Karego), „Sierpnia” – Wiaczesław Dowżenko, „Cyda” – Roman Jasinowski, „Starego” – Wiktor Żdanow, „Psycha” – Konstantin Tiemliak, a „Sobotę” – Andriej Isajenko („ Bunkier”, „ Gość z kominka”). „Cyborgi” spotkały się ze skrajnymi ocenami krytyków. Niektóre opinie musiały boleć, skoro wiceszef kijowskiego Państwowego Komitetu Kinematografii Serhij Neretin zdecydował się zwrócić z apelem do recenzentów, aby powstrzymali się od negatywnych opinii do czasu zakończenia wojny na wschodzie kraju i powrotu Krymu w granice Ukrainy. Czyli… do kiedy?
|