Zwycięstwo skazańców [Konstantin Chabienski, Andriej Maliukow „Sobibór” - recenzja]Esensja.pl Esensja.pl Ten film powstał na specjalną okazję. W październiku tego roku mija bowiem siedemdziesiąta piąta rocznica niezwykłego wydarzenia – buntu i ucieczki żydowskich więźniów obozu masowej zagłady w Sobiborze. Dlaczego nakręcili go Rosjanie? Z prostej przyczyny – pomysłodawcą powstania był wzięty do niewoli żydowski żołnierz Armii Czerwonej Aleksandr Pieczerski. To w niego wcielił się Konstantin Chabienski, który jednocześnie zadebiutował „Sobiborem” w roli reżysera.
Zwycięstwo skazańców [Konstantin Chabienski, Andriej Maliukow „Sobibór” - recenzja]Ten film powstał na specjalną okazję. W październiku tego roku mija bowiem siedemdziesiąta piąta rocznica niezwykłego wydarzenia – buntu i ucieczki żydowskich więźniów obozu masowej zagłady w Sobiborze. Dlaczego nakręcili go Rosjanie? Z prostej przyczyny – pomysłodawcą powstania był wzięty do niewoli żydowski żołnierz Armii Czerwonej Aleksandr Pieczerski. To w niego wcielił się Konstantin Chabienski, który jednocześnie zadebiutował „Sobiborem” w roli reżysera.
Konstantin Chabienski, Andriej Maliukow ‹Sobibór›EKSTRAKT: | 80% |
---|
WASZ EKSTRAKT: 0,0 % |
---|
Zaloguj, aby ocenić |
---|
| Tytuł | Sobibór | Tytuł oryginalny | Собибор | Reżyseria | Konstantin Chabienski, Andriej Maliukow | Zdjęcia | Ramūnas Greičius | Scenariusz | Konstantin Chabienski, Aleksandr Adabaszjan, Andriej Nazarow, Anna Czernakowa | Obsada | Konstantin Chabienski, Christopher Lambert, Félice Jankell, Maria Kożewnikowa, Dainius Kazlauskas, Michalina Olszańska, Wolfgang Cerny, Philippe Reinhardt, Dirk Martens, Maximilian Dirr, Gieła Mieschi, Roman Agiejew, Siergiej Godin, Kacper Olszewski | Muzyka | Kuźma Bodrow | Rok produkcji | 2018 | Kraj produkcji | Litwa, Rosja | Czas trwania | 110 min | Gatunek | dramat, wojenny | Zobacz w | Kulturowskazie | Wyszukaj w | Skąpiec.pl | Wyszukaj w | Amazon.co.uk |
Decyzja o „ostatecznym rozwiązaniu kwestii żydowskiej” zapadła w styczniu 1942 roku podczas konferencji w Wannsee (na przedmieściach Berlina). Operacji nadano kryptonim „Reinhardt”, w ten sposób honorując Reinharda Heydricha, pomysłodawcę przedsięwzięcia. Aby w jak najkrótszym czasie osiągnąć wyznaczony cel, Odilo Globocnik, któremu powierzono nadzorowanie akcji, wybudował od podstaw trzy obozy masowej zagłady: w Bełżcu, Treblince i Sobiborze. Ten ostatni, usytuowany przy linii kolejowej Chełm-Włodawa, funkcjonował od maja 1942 do października 1943 roku. W tym czasie w komorach gazowych zamordowano w nim (przy pomocy gazów spalinowych) – według najnowszego stanu badań – do 180 tysięcy osób (chociaż w okresie powojennym mówiono nawet o 300 tysiącach). Ofiarami byli nie tylko Żydzi polscy, ale także sprowadzeni z Austrii, Niemiec, Czech, Słowacji, Francji, Holandii i Związku Radzieckiego. O ostatecznej likwidacji obozu przesądziły dwa czynniki: klęski niemieckie w bitwach pod Stalingradem i na Łuku Kurskim, co spowodowało szybkie przesuwanie się linii frontu na zachód, oraz bunt więźniów, jaki miał miejsce 14 października 1943 roku. To wydarzenie doczekało się bardzo bogatej literatury; w ciągu ostatnich trzech dekad powstało też kilka opowiadających o nim filmów, jak chociażby fabularna „Ucieczka z Sobiboru” (1987) Jacka Golda (z Rutgerem Hauerem i Joanną Pacułą w rolach głównych) czy dokumentalne „Powstanie w Sobiborze” (1990) Pawła Kogana i Lili van der Berg oraz „Sobibór, 14 października 1943 roku, godzina 16” (2001) Claude’a Lanzmanna (twórcy monumentalnego „Shoah”). Teraz do tego grona dołączył obraz zatytułowany po prostu „Sobibór”, będący reżyserskim debiutem znakomitego aktora rosyjskiego Konstantina Chabienskiego. Powstał on z okazji nadchodzącej siedemdziesiątej piątej rocznicy buntu więźniów, na czele którego stał Aleksandr Pieczerski, wzięty do niewoli niemieckiej jesienią 1941 roku lejtnant Armii Czerwonej. Pieczerski pochodził z inteligenckiej rodziny żydowskiej z terenu dawnego województwa kijowskiego z czasów I Rzeczypospolitej. Gdy miał sześć lat, rodzina przeniosła się do Rostowa nad Donem. Tam Sasza pracował jako elektryk, a kiedy udało mu się ukończyć studia, został kierownikiem domu kultury. Po agresji niemieckiej na Związek Radziecki zgłosił się jako ochotnik do Armii Czerwonej. Hitlerowcy wzięli go do niewoli w kotle pod Wiaźmą. Kiedy kilka miesięcy później dowiedzieli się, że jest Żydem, wraz z innymi jeńcami wojennymi pochodzenia żydowskiego przenieśli go we wrześniu 1943 roku do Sobiboru. Jedynie swojej tężyźnie fizycznej zawdzięczał fakt, że nie poszedł od razu do „gazu”, z jego transportu, liczącego kilkuset więźniów, selekcję przeszło zaledwie kilkudziesięciu. Sasza skierowany został do obozu I (zwanego też „przednim”), w którym przebywali „Żydzi pracujący” (znajdowały się tam między innymi warsztaty krawiecki, szewski, stolarski, złotniczy, jak również pracujące przy wyrębie drzew „komando leśne” – i do niego właśnie przydzielono Pieczerskiego). Szybko nawiązał kontakty z obozową konspiracją; jego wiedza wojskowa okazała się niezwykle przydatna w kontekście planowanej ucieczki. Powiedzmy jednak trochę o kulisach powstania filmu. Pomysł padł kilka lat temu. Wpływ na kształt scenariusza miało w sumie czterech autorów; tym najważniejszym był Aleksandr Adabaszjan („ Ku! Kin-dza-dza”, „ Bohater”), a wspierali go pisarze Andriej Nazarow i Anna Czernakowa (trudniąca się również reżyserią filmową) oraz odtwórca głównej roli, czyli Konstantin Chabienski. Który z czasem awansował również do roli reżysera. Jak do tego doszło? Pierwotnie funkcję tę postanowiono powierzyć Andriejowi Maliukowowi („ Jesteśmy z przyszłości”, „ Mecz”), specjaliście od kina wojennego i filmów akcji. Z takim przeświadczeniem na plan filmowy przyszedł właśnie Chabienski. I wtedy usłyszał, że sprawa jest jeszcze otwarta. W żartach oznajmił wówczas producentom: „Jeśli nie znajdziecie kogoś odpowiedniego, ja mogę reżyserować”, a ci potraktowali jego słowa nazwyczaj poważnie. Niebawem też złożyli mu konkretną propozycję. Aktor zrazu odmówił, ale później, wsparty przez Maliukowa, wyraził zgodę. Tajemnicą poliszynela jest jednak, że starszy kolega, oficjalnie pełniący jedynie funkcję „kierownika artystycznego”, służył mu wszelką pomocą, stając się de facto współreżyserem „Sobiboru”. Akcja filmu obejmuje ostatnie tygodnie funkcjonowania obozu – od przybycia do Sobiboru Pieczerskiego do słynnej ucieczki. Wydarzenia zrekonstruowano na podstawie wspomnień ich głównego bohatera, które zostały wykorzystane w wydanej przed pięcioma laty książce Ilji Wasiljewa „Przełom i nieśmiertelność”. Konsultantami byli przedstawiciele działającej w Rostowie Fundacji Aleksandra Pieczerskiego, przede wszystkim zaś córka i wnuczka patrona, to jest Eleonora Griniewicz i Natalia Ładyczenko. Zdjęcia kręcono na Litwie; na planie filmowym wybudowano dekoracje, które miały w stu procentach odwzorować topografię i wygląd obozu masowej zagłady. Posłużono się przy tym – z braku zdjęć (do końca grudnia 1943 roku Niemcy praktycznie zatarli pamięć o obozie) – wynikami badań archeologów, którzy przez lata pracowali na terenie Sobiboru. Chcąc zyskać na wiarygodności, producenci zatrudnili aktorów z niemal całej Europy: z Rosji, Polski, Niemiec, Austrii, Francji, Litwy, a nawet Szwecji. Pierwsze pokazy dzieła – w Warszawie i Rostowie nad Donem (gdzie Pieczerski mieszkał do śmierci w 1990 roku i gdzie został pochowany) – odbyły się w kwietniu, ale oficjalnie do dystrybucji film trafił w maju (jako pierwsi zobaczyć mogą go widzowie rosyjscy, polscy, niemieccy i litewscy). Twórcy „Sobiboru” mieli z kim się mierzyć. I nie trzeba sięgać wcale daleko w przeszłość, wystarczy przywołać nagrodzonego przed dwoma laty Oscarem (dla najlepszego filmu nieanglojęzycznego) „ Syna Szawła” (2015). Węgierski dramat, choć jego akcja rozgrywa się w obozie Birkenau, pod wieloma względami przypomina dzieło Chabienskiego. W obu przypadkach widzom jest bowiem dane zejść do Piekła – i to wcale nie symbolicznego. Pieczerskiemu jest dane przeżyć selekcję – odbywającą się wprawdzie nie przy rampie kolejowej, ale w baraku – tylko dlatego, że znajduje się w niezłej kondycji fizycznej (poprzednie miesiące, gdy Niemcy nie znali jeszcze jego pochodzenia etnicznego, spędził bowiem w obozie jenieckim, nie koncentracyjnym), może więc teraz ciężko pracować. Z tego powodu szybko przykuwa uwagę Karla Frenzela, któremu – jako kierownikowi „obozu przedniego” – podlegają wszyscy pracujący Żydzi. Esesman prowokuje więźnia, próbuje go złamać, ale ten wykazuje się niezwykłym wprost hartem ducha (co podkreślało w swoich wspomnieniach wielu ocalonych z Sobiboru), dzięki czemu zyskuje szacunek innych współwięźniów. Jest w filmie scena, która może kojarzyć się z „Losem człowieka” (1959) Siergieja Bondarczuka; choć nie pojawia się w niej szklanka bimbru, jej wymowa jest nie mniej przejmująca. Pieczerski dołącza do obozowej konspiracji; wraz z innymi – zmarłym w styczniu tego roku Arkadijem Waispapirem i wciąż jeszcze mieszkającym w Izraelu Siemionem Rozenfeldtem (jak domyślacie się, są to postaci historyczne) – planuje ucieczkę. Do realizacji planu zaprzęgają oni także polskich Żydów, których nazwiska nie zachowały się jednak ani w źródłach, ani w ludzkiej pamięci. Czas nagli, ponieważ pojawiają się pewne przesłanki, z których można wyciągnąć wnioski, że Niemcy przystąpią wkrótce do likwidacji obozu, jak zrobili to parę miesięcy wcześniej w Bełżcu. By jednak bunt miał jakiekolwiek szanse powodzenia, potrzebna jest broń. I odwaga. O jedno i drugie w takim miejscu jest niezwykle trudno. Budując napięcie, Chabienski (z pomocą Maliukowa) stara się – momentami robi to zresztą do bólu realistycznie – pokazać obozową codzienność (komory gazowe, karne apele, egzekucje). Najbardziej wstrząsa jednak fantasmagoryczna scena wielkiej zabawy, jaką urządza sobie esesmańska załoga obozu, w której więźniowie również mają swoją rolę do odegrania. I tu widać inspiracje mistrzem – tym razem Siergiejem Eisensteinem i jego suto zakrapianym alkoholem balem opryczników w „Spisku bojarów” (1945), drugiej części „ Iwana Groźnego”. Nawet tonacja kolorystyczna jest zbliżona. Choć z ekranu płynie zupełnie inna muzyka… Konstantin Chabienski („ Geograf przepił globus”, „ Czas pionierów”, „ Selfie”), będący dzisiaj jedną z największych gwiazd kina rosyjskiego, udźwignął brzemię, jakie spoczęło na jego barkach. Pieczerski w jego wykonaniu to człowiek hardy i zdeterminowany, ale jednocześnie racjonalny i opanowany. Świetnie prezentuje się również Christopher Lambert („Nieśmiertelny”) jako sadystyczny Karl Frenzel, kierownik „obozu przedniego” i jednocześnie główny adwersarz czerwonoarmisty. Nie zawiedli też etatowi niemieccy odtwórcy ról hitlerowców w rosyjskich filmach, czyli Dirk Martens („ Biały Tygrys”, „ Snajper. Ostatni strzał”), który wcielił się w Beckmanna, oraz Philippe Reinhardt („ Stalingrad”, „ Nauczyciel”), który z kolei użyczył swej twarzy Siegfriedowi Greitschusowi. Dołączył do nich jeszcze – w roli Gustava Wagnera (zapamiętanego przez ocalałych więźniów Sobiboru jako najokrutniejszy z całej załogi) – Austriak Wolfgang Cerny („ Korespondent wojenny”). Honoru Polski broniła pojawiająca się na drugim planie Michalina Olszańska („ Anatomia zła”, „ Matylda”), natomiast Szwecji – Félice Jankell, której przypadła pierwszoplanowa rola Luki. Rolę autora zdjęć producenci powierzyli doświadczonemu litewskiemu operatorowi Ramūnasowi Greičiusowi („ Tadas Blinda. Początek”, „ Wędrowiec”, „ Bohater”), który stanął przed niełatwym zadaniem. Bo i temat przecież nad wyraz delikatny. Z jednej strony artyzm nie mógł przyćmić obozowej rzeczywistości, z drugiej – skrajny realizm mógłby okazać się (jak w przypadku wspomnianego już „ Syna Szawła”) trudny do zaakceptowania dla młodszej (czytaj: szkolnej) widowni. Greičius musiał więc stanąć gdzieś pośrodku – nie tworzyć poczucia iluzji (vide „Życie jest piękne” Roberto Benigniego), ale też nie epatować przerażającymi obrazami. Wyszedł z tego obronną ręką, wiedząc, w którym miejscu wyłączyć kamerę bądź skierować jej „oko” na detal lub twarz aktora (przykładem tego jest moment, w którym Frenzel obserwuje przez szybę wnętrze komory gazowej). W sukurs operatorowi przyszedł też kompozytor – mający klasyczne wykształcenie Kuźma Bodrow („ Dama pikowa”), którego muzyka, zachowując szlachetność, w wielu momentach rozładowuje napięcie. 14 października 1943 roku z obozu masowej zagłady w Sobiborze uciekło około trzystu więźniów, mniej więcej połowa przebywających wówczas za „kratami”. Część ukryła się w okolicznych lasach. Około stu Niemcy wyłapali w zarządzonej następnego dnia rano obławie. Aleksandr Pieczerski przedostał się na teren Białorusi, gdzie dołączył do komunistycznej partyzantki. Po przybyciu na te tereny Armii Czerwonej został zesłany do batalionu karnego – jako podejrzany o zdradę (tak traktowano wszystkich krasnoarmiejców, którzy znaleźli się w niemieckiej niewoli). Walczył dzielnie i doczekał się nawet awansu na kapitana. Po wojnie wrócił do Rostowa nad Donem. Z powodu żydowskiego pochodzenia spotykały go, jeszcze za życia Stalina, szykany. Władze Związku Radzieckiego nie nagłaśniały jego bohaterskiego czynu; nie pozwolono mu nawet uczestniczyć w premierze „Ucieczki z Sobiboru”, w którym to filmie wcielił się w niego Rutger Hauer. Dopiero po śmierci (w 1990 roku) docenili go Rosjanie i Polacy. Kolejną formą hołdu jest film i kreacja Chabienskiego.
|
Przeciez to nie recenzja tylko cały film opowiedziany.