Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 23 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Michael Winterbottom
‹Kodeks 46›

EKSTRAKT:60%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułKodeks 46
Tytuł oryginalnyCode 46
Dystrybutor Vivarto
Data premiery7 października 2005
ReżyseriaMichael Winterbottom
ZdjęciaAlwin H. Kuchler, Marcel Zyskind
Scenariusz
ObsadaTim Robbins, Samantha Morton, Om Puri, Jeanne Balibar, Archie Panjabi
MuzykaSteve Hilton, David Holmes
Rok produkcji2003
Kraj produkcjiWielka Brytania
Czas trwania92 min
WWW
Gatunekdramat, SF
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup

Przyszłość tkwi w szczegółach
[Michael Winterbottom „Kodeks 46” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
Niesławny po ostatnim wyczynie, Winterbottom wraca na polskie ekrany. Jego nowe dzieło to futurystyczny romans. „Nowe” na polskie realia, bo światowa premiera odbyła się już w połowie 2004 roku. Szkoda, że przychodzi do nas dopiero teraz. „Kodeks 46” jest bowiem lepszą reklamówką reżysera niż „9 Songs” i całkiem niezłym filmem.

Bartosz Sztybor

Przyszłość tkwi w szczegółach
[Michael Winterbottom „Kodeks 46” - recenzja]

Niesławny po ostatnim wyczynie, Winterbottom wraca na polskie ekrany. Jego nowe dzieło to futurystyczny romans. „Nowe” na polskie realia, bo światowa premiera odbyła się już w połowie 2004 roku. Szkoda, że przychodzi do nas dopiero teraz. „Kodeks 46” jest bowiem lepszą reklamówką reżysera niż „9 Songs” i całkiem niezłym filmem.

Michael Winterbottom
‹Kodeks 46›

EKSTRAKT:60%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułKodeks 46
Tytuł oryginalnyCode 46
Dystrybutor Vivarto
Data premiery7 października 2005
ReżyseriaMichael Winterbottom
ZdjęciaAlwin H. Kuchler, Marcel Zyskind
Scenariusz
ObsadaTim Robbins, Samantha Morton, Om Puri, Jeanne Balibar, Archie Panjabi
MuzykaSteve Hilton, David Holmes
Rok produkcji2003
Kraj produkcjiWielka Brytania
Czas trwania92 min
WWW
Gatunekdramat, SF
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup
Winterbottom udowadnia, że science-fiction nie jest uzależnione od widowiskowych efektów i rozbuchanej scenografii. Latające pojazdy, sięgające niebios wieżowce czy hordy cyborgów nie są niezbędne do przedstawiania przyszłości. Zdarza się czasami, że nadmiar „wynalazków jutra” wręcz blokuje wyobraźnię. Nierealne gadżety stwarzają dla nas rzeczywistość, którą – chcemy czy nie – musimy przyjąć w całości. Świat wykreowany przez scenarzystę jest sferą kompletną – nie da się do niej dopisać własnego rozdziału. Wręcz uzależnione od dopisywania rozdziałów są natomiast „intymne” produkcje fantastyczno-naukowe. Pozbawione efekciarskich zabawek, wizję przyszłości przedstawiają treścią, a nie obrazem. Do zwykłego świata dorzucają drobne neo-szczegóły, które aż proszą się o rozwinięcie. Historia jest wtedy tylko szkieletem domu – to widzowie dokładają podłogi, sufity, ściany, meble, by na końcu sprowadzić alternatywnych lokatorów.
W dużym stopniu takim filmem jest „Kodeks 46”. Akcja dzieje się w niedalekiej przyszłości. Zamiast powszechnego zjednoczenia narodów widzimy postępujący rozpad. Społeczeństwa podzielone są na kasty, a świat na sektory (poszczególne miasta). Przemieszczanie umożliwia specjalna przepustka („papelles”), która ogranicza też pobyt w metropoliach do określonej liczby godzin. Jednak proces ten obejmuje wyłącznie obywateli. Pozostali zamieszkują pustynne miasteczka odizolowane od cywilizacyjnych stolic Nowego Świata. Monopol na wydawanie podróżniczych glejtów ma organizacja Sfinks. Oprócz swoich pracowników, obsługuje ona tylko najznamienitszych notabli. Prowadzi to do sytuacji, kiedy „papelles” staje się najbardziej pożądanym produktem czarnego rynku.
William (Tim Robbins) przybywa do Szanghaju, by przeprowadzić śledztwo na temat podrabiania przepustek. Od razu odkrywa, że winna jest Maria Gonzales (Samantha Morton), ale wskazuje kogoś innego. Zakochuje się w przestępczyni, chociaż w domu czeka na niego żona i dziecko. Miłość od pierwszego wejrzenia, powtórne – choć wymazane z pamięci – spotkanie albo przeznaczenie nieuchronnie dążące do spełnienia? Prawda okazuje się najmniej pożądaną rzeczą. Pozornie niezwiązany kodeks 46. dotyczy usuwania ciąży genetycznie spokrewnionych ze sobą osób. Ale tylko pozornie niezwiązany...
Niedaleka przyszłość jest tylko przykrywką dla pytania o istotę miłości. Bliskie „Zakochanemu bez pamięci” twierdzenie o bezkompromisowości uczucia, ale i pytanie o jego źródło. Zestaw społecznych uwarunkowań, jakiś metafizyczny popęd, a nawet pokrewieństwo genów. Winterbottom mnoży pytania, możliwości, lecz tylko lawiruje pomiędzy odpowiedziami. Z jednej strony idealizuje miłość, aby za chwilę powiedzieć, że można bez niej żyć, zakładać rodziny i mieć dzieci.
Przyszłość w „Kodeksie 46” pokazana jest bardzo oszczędnymi środkami. Zamiast wymyślać nowe technologie, upowszechniono wynalazki znajdujące się aktualnie na etapie prototypów. Pospolitość telekonferencji, jedzeniowych pigułek i hologramowych komunikatorów w dalszym ciągu jest odległa dla współczesnej nauki i średnich zarobków. Sama fabuła zdaje się nierealna, a w rzeczywistości tylko korzysta z bagażu doświadczeń historii. Podział ludzi na równych i równiejszych oraz istnienie ogromnej korporacji kontrolującej życie publiczne i towarzyskie, bezpośrednio kojarzy się z systemem totalitarnym. Jednak nie tylko totalitaryzm jest krytykowany. Filmowy świat podzielony jest przecież na dystrykty, gdzie każde miasto to kolejny checkpoint w wyścigu między biznesowymi nomadami. Czas, pieniądze, wyścig nabrały nowych znaczeń we współczesnym nam kapitalizmie. Winterbottom jakby próbował powiedzieć, że epoki przemijają, rodzą się nowe systemy władzy, ale prawdziwe uczucie pozostaje wierne swoim klasycznym ideałom. Miłość jako siła przełamująca totalitarne blokady i niewidzialna dla kapitalistycznych pokus.
Duży problem tkwi w aktorstwie, a ściślej w jego wiarygodności. William to detektyw, który zaaplikował sobie wirusa intuicji. Dzięki temu posiadł zdolność rozgryzienia człowieka po zadaniu mu jednego pytania. Tim Robbins, pomimo że gra poprawnie, to nie posiada deckardowskiego zawzięcia, koniecznego do tej roli. Jakby reżyser nie potrafił z niego wydobyć tych wszystkich rzeczy, które Spielberg niedawno wykopał. Podobnie rzecz się ma z Samanthą Mormon. Nawet pasuje ona do wizerunku quasi-punkowej idealistki, ale jako obiekt seksualnego pożądania nie sprawdza się wcale. Irytujący jest też snujizm i zadęcie – dobry, oryginalny i wciągający film transformują bowiem w nużący manifest alterglobalistów, na siłę uderzający pesymistycznym przesłaniem. Dobrze, że chociaż sceny seksu są tutaj pokazane z większym smakiem.
koniec
9 października 2005

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Fallout: Odc. 3. Oko w oko z potworem
Marcin Mroziuk

22 IV 2024

Nie da się ukryć, że pozbawione głowy ciało Wilziga nie prezentuje się najlepiej, jednak ważne okazuje się to, że wciąż można zidentyfikować poszukiwanego zbiega z Enklawy. Obserwując rozwój wydarzeń, możemy zaś dojść do wniosku, że przynajmniej chwilowo szczęście opuszcza Lucy, natomiast Maximus ląduje raz na wozie, raz pod wozem.

więcej »

East Side Story: Czy można mieć nadzieję w Piekle?
Sebastian Chosiński

21 IV 2024

Mariupol to prawdopodobnie najboleśniej doświadczone przez los ukraińskie miasto w toczonej od ponad dwóch lat wojnie. Oblężone przez wojska rosyjskie, przez wiele tygodni sukcesywnie niszczone ostrzałami z lądu, powietrza i morza. Miasto zamordowane po to, by złamać opór jego mieszkańców i ukarać ich za odrzucenie „ruskiego miru”. O tym opowiada dokument Maksyma Litwinowa „Mariupol. Niestracona nadzieja”.

więcej »

Fallout: Odc. 2. Elementy układanki zaczynają do siebie pasować
Marcin Mroziuk

19 IV 2024

Z jednej strony trudno nam zachować powagę, gdy obserwujemy, jak bardzo zachowanie Lucy nie pasuje do zwyczajów i warunków panujących na powierzchni. Z drugiej strony w miarę rozwoju wydarzeń wygląda na to, że właśnie ta młoda kobieta ma szansę wykonać z powodzeniem misję, która na pierwszy rzut oka jest ponad jej siły.

więcej »

Polecamy

Knajpa na szybciutko

Z filmu wyjęte:

Knajpa na szybciutko
— Jarosław Loretz

Bo biblioteka była zamknięta
— Jarosław Loretz

Wilkołaki wciąż modne
— Jarosław Loretz

Precyzja z dawnych wieków
— Jarosław Loretz

Migrujące polskie płynne złoto
— Jarosław Loretz

Eksport w kierunku nieoczywistym
— Jarosław Loretz

Eksport niejedno ma imię
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy – kontynuacja
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy
— Jarosław Loretz

Zemsty szpon
— Jarosław Loretz

Zobacz też

Inne recenzje

Ckliwy melodramat
— Jarosław Loretz

Tegoż twórcy

Rodzina w ruinie
— Łukasz Twaróg

W cywilizowanym świecie
— Ewa Drab

Co nas nie zabije, to nas wzmocni
— Piotr Dobry

Zapomniałem zapamiętać, żeby zapomnieć
— Bartosz Sztybor

Tegoż autora

Grucha, pietrucha, sztryngbormengorninghejgen
— Bartosz Sztybor

To nie jest kolejna recenzja...
— Bartosz Sztybor

Latający cyrk
— Bartosz Sztybor

Avada Kedavra, Czarownico!
— Bartosz Sztybor

Test pilota Cravena
— Bartosz Sztybor

Camera obskurna
— Bartosz Sztybor

Home Run... i nie wracaj
— Bartosz Sztybor

Rozbis(i)urmaniona karuzela
— Bartosz Sztybor

De ja vu... doo
— Bartosz Sztybor

Zapomniałem zapamiętać, żeby zapomnieć
— Bartosz Sztybor

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.