East Side Story: Moskiewskie „słoiki” nie wierzą łzom [Margarita Michajłowa „Przebój” - recenzja]Esensja.pl Esensja.pl To nie jest dobry film. Niby podejmuje ważny temat, ale robi to w sposób bardzo płaski, wręcz telenowelowy. Boli to tym bardziej, że z podobnym problemem społecznym niemal cztery dekady wcześniej zmierzył się Władimir Mieńszow i stworzył dzieło na miarę Oscara. Reżyserski debiut Margarity Michajłowej musiał zaś czekać dwa lata na dystrybucję kinową. I to mówi wszystko o różnicy klas pomiędzy „Przebojem” a „Moskwa nie wierzy łzom”.
East Side Story: Moskiewskie „słoiki” nie wierzą łzom [Margarita Michajłowa „Przebój” - recenzja]To nie jest dobry film. Niby podejmuje ważny temat, ale robi to w sposób bardzo płaski, wręcz telenowelowy. Boli to tym bardziej, że z podobnym problemem społecznym niemal cztery dekady wcześniej zmierzył się Władimir Mieńszow i stworzył dzieło na miarę Oscara. Reżyserski debiut Margarity Michajłowej musiał zaś czekać dwa lata na dystrybucję kinową. I to mówi wszystko o różnicy klas pomiędzy „Przebojem” a „Moskwa nie wierzy łzom”.
Margarita Michajłowa ‹Przebój›EKSTRAKT: | 40% |
---|
WASZ EKSTRAKT: 0,0 % |
---|
Zaloguj, aby ocenić |
---|
| Tytuł | Przebój | Tytuł oryginalny | Хит | Reżyseria | Margarita Michajłowa | Zdjęcia | Andriej Katorżenko | Scenariusz | Margarita Michajłowa | Obsada | Polina Aug, Yuliya Aug, Jurij Czursin, Hüseyin Dilber, Jan / Jang Ge, Ulas Kilic, Sofia Ozierowa, Piotr Skworcow, Aliona Tojmincewa, Aleksiej Wiertkow, Aleksandr Gorczilin, Igor Byczkow, Filip Blau | Muzyka | Oleg Biełow | Rok produkcji | 2017 | Kraj produkcji | Rosja | Gatunek | dramat, obyczajowy | Zobacz w | Kulturowskazie | Wyszukaj w | Skąpiec.pl | Wyszukaj w | Amazon.co.uk |
To było ogromne zaskoczenie, kiedy w 1981 roku Amerykańska Akademia Filmowa nagrodziła Oscarem – w kategorii: „najlepszy film nieanglojęzyczny” – obyczajowy melodramat „ Moskwa nie wierzy łzom” (1979) autorstwa, dotąd dużo bardziej znanego w Związku Radzieckim jako aktor aniżeli reżyser, Władimira Mieńszowa. Tym bardziej że w pokonanym polu pozostawił on takie dzieła, jak „ Ostatnie metro” François Truffauta czy „Sobowtóra” Akiry Kurosawy. Co takiego ujęło jurorów w niepozornej opowieści o dziewczynie z prowincji, która przyjęła do Moskwy uczyć się i zrobiła karierę, dochrapując się stanowiska dyrektorskiego? Najprawdopodobniej szczerość wypowiedzi, realistyczna fabuła i naturalność gry aktorskiej (w wykonaniu między innymi Wiery Alentowej, Aleksieja Batałowa i Olega Tabakowa), czyli to wszystko, czego zabrakło w reżyserskim debiucie Margarity Michajłowej. Michajłowa urodziła się w 1985 roku w Permie i tam, jako dwudziestodwulatka, ukończyła politechnikę (na wydziale budownictwa). Nie miała jednak zamiaru pracować w zawodzie, opuściła więc to przemysłowe miasto leżące u stóp Uralu i przeniosła się do stolicy, gdzie podjęła kolejne studia – tym razem w Wyższej Szkole Ekonomicznej (WSE). Niech Was jednak nie zmyli nazwa uczelni, albowiem Michajłowa wybrała działający w ramach WSE wydział kina i telewizji. Jego dyplom zdobyła w 2012 roku i wtedy właśnie napisała scenariusz „Przeboju”. Miał to być film krótkometrażowy – i pewnie na tym by się skończyło, gdyby na drodze młodej autorki nie stanęła producentka Jelena Jacura. Przeczytała tekst i – na nieszczęście – zachęciła jego twórczynię do stworzenia nowej, rozbudowanej wersji. W kolejnych czterech latach fabuła była ponoć przerabiana jeszcze parokrotnie, ale oglądając produkt finalny, można odnieść wrażenie, że jedynie rozciągano to, co znalazło się w niej wcześniej, nie dodając żadnych istotnych treści, które pozwoliłyby lepiej poznać bohaterki. W efekcie powstała wydmuszka, rozciągnięty do granic filmu pełnometrażowego wideoklip. Dla Michajłowej więcej wyniknęło z tego strat niż korzyści, bo teraz trudno jej bronić własne dzieło. Dziwna była też forma prezentacji „Przeboju” (tytuł ma swoje znaczenie dosłowne, ale można traktować go także jako symbol stanowczego dochodzenia do celu). Pierwsze pokazy, chociażby na festiwalu „Okno na Europę”, miały miejsce jesienią 2016 roku; tyle że pokazano na nich obraz niegotowy, z nie do końca zgraną muzyką, która odgrywa w nim niepoślednią rolę. Dalsze prace trwały w roku następnym, ale oficjalna premiera kinowa odbyła się dopiero w lutym 2018 (mimo że akcja rozgrywa się w lecie). Prawdopodobnie producenci nie wierzyli w sukces komercyjny debiutu Michajłowej, wepchnięto więc go na ekrany w takim momencie, by nikt za bardzo nie zwrócił na niego uwagi. „Przebój” to historia trzech moskiewskich „słoików” (czy może raczej, nawiązując do płci, „słoiczek”) – kobiet, które przybyły do stolicy z prowincji, marząc o lepszym życiu i karierze. Julia studiuje architekturę, Katia zajmuje się fotografią, ale jednocześnie udziela się jako wokalistka w projekcie electro. Przed obiema nagle staje ogromna szansa. Na drodze pierwszej z nich staje światowej sławy architekt Nofal Achmad; druga ma zagrać koncert klubowy, dzięki któremu zespół może przebić się do świadomości słuchaczy, menedżerów i producentów. Zwłaszcza że ma na podorędziu skomponowany przez siebie jeszcze w czasach przedmoskiewskich hit. Obie przeżywają także rozterki sercowe. Julia nie może dogadać się ze swoim chłopakiem Dimą, a Katia wciąż rozgląda się za wybrankiem serca. Szuka daleko, a ostatecznie znajduje blisko. Na tyle blisko, że film Michajłowej zaczyna w finale przypominać tandetną komedię romantyczną (mimo że klasyfikowany jest jako „dramat”). Perypetie miłosno-zawodowe Julii i Katieriny są banalne i mało realistyczne, ale wszystko i tak bije wątek trzeciej bohaterki – Swiety, która jest bliską przyjaciółką matki pierwszej z dziewczyn. Swieta, kobieta o miłej aparycji, ale przy kości, nie może znaleźć faceta w rodzinnym mieście; szuka więc – za pośrednictwem portali randkowych – w stolicy. A kiedy znajduje, przyjeżdża do Moskwy na kilka dni, korzystając w tym czasie z gościny Julii. Co ciekawe, znajduje nie byle kogo, bo wspomnianego już wcześniej Achmada, który ma miliony, a spotyka się ze średnio atrakcyjną prowincjuszką poznaną w Internecie. Swieta popełnia jeszcze jeden błąd – na spotkanie z nieznajomym zabiera córkę przyjaciółki, która jest nie tylko znacznie od niej młodsza, ale i… Domyślacie się reszty, prawda? Banał, banał, banał. Którym na dodatek rządzą wydarzenia niemające większego logicznego uzasadnienia. A wszystko to rozegrane jest w rytmie współczesnej muzyki elektronicznej, rozbrzmiewającej niemal przez cały czas trwania filmu. Bywają więc momenty, kiedy widz zaczyna pragnąć ciszy jak kania dżdżu. Choćby kilku minut spokoju, gdy nikt nic nie mówi i nic z głośników nie gra. Jedyne, co może radować, to obficie pojawiająca się na ekranie Moskwa, którą z bardzo atrakcyjnej strony – z obowiązkowymi Kremlem, Placem Czerwonym i GUM-em, ale również z nowymi dzielnicami i nadrzecznymi bulwarami – pokazał operator Andriej Katorżenko („ Po omacku”, „ Dolina róż”, „ Dziewczyna z kosą”). W ścieżce dźwiękowej w przeważającej większości wykorzystano kompozycje Olega Biełowa, pianisty, który współpracował z Zemfirą, Akwarium, a nawet Markiem Almondem, a który dzisiaj współtworzy takie grupy, jak Grisza Urgant czy Kwartet im. Muzyki. W głównych rolach Michajłowa obsadziła dwie początkujące aktorki – Sofię Ozierową w roli Julii (absolwentkę stołecznej Rosyjskiej Akademii Sztuk Teatralnych, znanej do tej pory przede wszystkim z seriali) i Alionę Tojmincewą rodem z Tatarstanu (absolwentkę Państwowego Uniwersytetu Pedagogicznego i dyplomowaną wokalistkę estradowo-jazzową) – oraz zaprawioną już w bojach Julię Aug („ Milczące dusze”, „ Niebiańskie żony Łąkowych Maryjczyków”, „ Dotyk wiatru”), która wcieliła się w Swietłanę. W męskich rolach drugoplanowych możemy natomiast podziwiać między innymi Piotra Skworcowa („ Kalkulator”, „ Uczeń”) w roli Dimy, Jurija Czursina („ Trzej muszkieterowie”, „ Poza rzeczywistością”) jako jednego z internetowych znajomych Swiety oraz Aleksieja Wiertkowa („ Szczęście ty moje”, „ Decyzja o likwidacji”), który podarował swą twarz Romie, przełożonemu Katieriny. W obsadzie znalazło się również miejsce dla córki Julii Aug, Poliny („ Anioły rewolucji”, „ Ochrona”), która zagrała Alisę, przyjaciółkę dziewczyny marzącej o karierze piosenkarskiej. Warto wspomnieć także o niemieckim aktorze (pochodzenia tureckiego) Ulasie Kilicu, któremu przypadła w udziale niezbyt wdzięczna postać światowej sławy architekta. Co ciekawe, został on ucharakteryzowany tak, że w niektórych ujęciach niemal do złudzenia przypomina podstarzałego… George’a Clooneya. Ciekawe czy był to zabieg świadomy, czy wyszło w ten sposób przez przypadek?
|