Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 20 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Konstantin Łopuszanski
‹Solo›

EKSTRAKT:80%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułSolo
Tytuł oryginalnyСоло
ReżyseriaKonstantin Łopuszanski
ZdjęciaAnatolij Łapszow
Scenariusz
ObsadaNikołaj Grinko, Jurij Rodionow, Ludmiła Awżanikowa, Walentina Smirnowa, Swietłana Smirnowa, Kirył Gunn, Helena Iwlijewa, Nora Griakałowa
MuzykaJewgienij Iršai
Rok produkcji1980
Kraj produkcjiZSRR
Czas trwania29 minut
Gatunekdramat, wojenny
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup

Klasyka kina radzieckiego: Duchy w mieście, które jest grobowcem
[Konstantin Łopuszanski „Solo” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
Chociaż trwa zaledwie niespełna pół godziny, nie przeszkodziło mu to w zdobyciu – przynajmniej w oczach części krytyków filmowych – miana najlepszego obrazu opowiadającego o tragedii oblężonego przez Niemców Leningradu. Istotnym jest jednak fakt, że „Solo” nakręcił Konstantin Łopuszanski, jeden z najbardziej oryginalnych radzieckich i rosyjskich reżyserów, będący wiernym uczniem Andrieja Tarkowskiego.

Sebastian Chosiński

Klasyka kina radzieckiego: Duchy w mieście, które jest grobowcem
[Konstantin Łopuszanski „Solo” - recenzja]

Chociaż trwa zaledwie niespełna pół godziny, nie przeszkodziło mu to w zdobyciu – przynajmniej w oczach części krytyków filmowych – miana najlepszego obrazu opowiadającego o tragedii oblężonego przez Niemców Leningradu. Istotnym jest jednak fakt, że „Solo” nakręcił Konstantin Łopuszanski, jeden z najbardziej oryginalnych radzieckich i rosyjskich reżyserów, będący wiernym uczniem Andrieja Tarkowskiego.

Konstantin Łopuszanski
‹Solo›

EKSTRAKT:80%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułSolo
Tytuł oryginalnyСоло
ReżyseriaKonstantin Łopuszanski
ZdjęciaAnatolij Łapszow
Scenariusz
ObsadaNikołaj Grinko, Jurij Rodionow, Ludmiła Awżanikowa, Walentina Smirnowa, Swietłana Smirnowa, Kirył Gunn, Helena Iwlijewa, Nora Griakałowa
MuzykaJewgienij Iršai
Rok produkcji1980
Kraj produkcjiZSRR
Czas trwania29 minut
Gatunekdramat, wojenny
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup
W ciągu czterdziestu lat kariery w przemyśle kinematograficznym Konstantin Siergiejewicz Łopuszanski nakręcił zaledwie siedem filmów pełnometrażowych (gwoli ścisłości, ten siódmy wciąż jeszcze czeka na premierę), co oznacza, że głos zabiera niezwykle rzadko. Ale też każdy z jego dotychczasowych obrazów był dziełem niezwykłym i ważnym, pobudzającym do refleksji i wywołującym dyskusje, ostrzegającym przed tym, że największym zagrożeniem dla ludzkości jest ona sama. Świat usłyszał o nim po premierze „Listów martwego człowieka” (1986), opartym na scenariuszu Arkadija i Borisa Strugackich postapokaliptycznym dramacie science fiction, który kręcony był w tym samym czasie, kiedy doszło do awarii reaktora jądrowego w Czarnobylu. Chociaż jego premiera odbyła się dziesięć miesięcy później, twórcę filmu uznano niemal za proroka. Bo też jest w Konstantinie Siergiejewiczu jakaś wewnętrzna moc, która pozwala mu patrzeć dalej i widzieć więcej.
Urodził się w 1947 roku w Dniepropietrowsku (w radzieckiej Ukrainie); początkowo nie zamierzał wcale robić kariery filmowej. Chciał zostać muzykiem. Jako dwudziestotrzylatek ukończył studia w konserwatorium kazańskim (w klasie skrzypiec), po czym przeniósł się do Leningradu, aby z kolei w tamtejszym konserwatorium – jednym z najbardziej prestiżowych na świecie – kształcić się w reżyserii muzycznej. Po drodze obronił doktorat i w następnych latach został wykładowcą akademickim. Kino zafascynowało go w drugiej połowie lat 70. XX wieku. Do tego stopnia, że podjął dwuletnie studia na Wyższych Kursach Scenariopisarstwa i Reżyserii w Moskwie, podczas których opiekę nad nim sprawował Mołdawianin Emil Lotianu (twórca legendarnego melodramatu z życia mołdawskich Romów „Tabor wędruje do nieba”). W ich trakcie zrealizował swój pierwszy film krótkometrażowy – dramat „Łzy na wietrze” (1978). To dzięki niemu został później asystentem Andrieja Tarkowskiego w czasie pracy nad „Stalkerem” (1979).
Spotkanie z Tarkowskim odmieniło Konstantina Siergiejewicza; jak się okazało, twórca „Andrieja Rublowa” (1966) i „Solaris” (1972) miał ogromny wpływ na ukształtowanie światopoglądu i wrażliwości artystycznej młodszego kolegi po fachu. Połączyła ich także miłość do muzyki. Nic zatem dziwnego, że praktycznie wszystkie kolejne obrazy Łopuszanskiego – począwszy od omawianego dziś krótkometrażowego „Sola” po „Rolę” (2013) – utrzymane były w duchu Tarkowskiego. Przepełniały je jego filozofia i metafizyka, jak również głęboki humanizm, podkreślany tym bardziej, że najczęściej ich akcja rozgrywała się u progu bądź już po apokalipsie. Akcja „Sola” umieszczona została zimą 1942 roku w oblężonym przez hitlerowców Leningradzie, czyli w mieście niemal doszczętnie zrujnowanym, którego mieszkańcy cierpią niewyobrażalne chłód i głód. To epizod Wielkiej Wojny Ojczyźnianej, który doczekał się wielu filmowych portretów; spośród fabuł niezwykle przejmujące są „Symfonia leningradzka” (1957) Zachara Agranienki i czteroczęściowa „Blokada” (1973-1977) Michaiła Jerszowa.
Ale jeszcze mocniej rwą trzewia filmy dokumentalne. Przede wszystkim te, które powstały już po upadku Związku Radzieckiego, bez ingerencji cenzury, jak na przykład „Blokada” (2005) Siergieja Łoznicy, „Czytamy księgi blokady” (2009) Aleksandra Sokurowa czy „900 dni” (2011) Holenderki Jessiki Gorter. Skromnemu, minimalistycznemu, nakręconemu na taśmie czarno-białej (jako praca dyplomowa Łopuszanskiego) „Solu”, bliżej jest właśnie do wspomnianych dokumentów. Główny bohater filmu, Aleksandr Michajłowicz, to kornecista w leningradzkiej orkiestrze, która wraz z rozpoczęciem oblężenia miasta zeszła – i to dosłownie – do podziemia. Muzycy całe dnie spędzają w piwnicy, gdzie przy świeczkach uczą się nut jednej z symfonii Piotra Czajkowskiego; grają próby, debatują na temat ostatecznego kształtu symfonii. Wydaje się to mocno odrealnione, bo jak to – obok nich świat wali się w gruzy, a oni, jakby nic się nie zmieniło, żyją tylko muzyką.
Ale członkowie orkiestry wcale nie są szaleńcami. W ich postępowaniu jest logiczna determinacja, przygotowują się bowiem do być może najważniejszego koncertu w całej ich karierze. Koncertu, który drogą radiową ma dotrzeć z oblężonego Leningradu do Londynu, aby alianci przekonali się, że miasto wciąż żyje, nie poddaje się. Że czeka na pomoc. Która nie nadchodzi. Zanim koncert się odbywa, Aleksandr Michajłowicz na kilka godzin zmuszony jest opuścić bezpieczną piwnicę i udać się do swego mieszkania po odświętny strój. Ta eskapada pozwala reżyserowi pokazać, choć w sposób symboliczny, ogrom tragedii, jaka dotknęła Leningrad. Ludzie, których spotyka, są jak duchy – przemykają pustymi ulicami, nie odzywają się, są zmarznięci, wyczerpani, głodni. Łopuszanski nie potrzebuje efektów specjalnych ani rozbudowanej narracji, aby pokazać, jak wyglądała apokalipsa, która stała się udziałem miasta nad Newą i jego mieszkańców. Posługuje się niewyraźnymi, przyciemnionymi obrazami, półsłówkami, minimalistyczną muzyką. I osiąga piorunujący efekt.
Rolę Aleksandra Michajłowicza reżyser powierzył jednemu z ulubionych aktorów Tarkowskiego – Nikołajowi Grińce, który zagrał we wszystkich radzieckich filmach Andrieja Arsienjewicza: od „Dziecka wojny” (1962) do „Stalkera” (1979). Poza nim w epizodach pojawili się także Jurij Rodionow („Bracia Karamazow”) jako Siergiej, kierownik orkiestry, Swietłana Smirnowa („Cudze listy”) w roli ciężarnej kobiety w łaźni oraz Ludmiła Arżanikowa („Taras Bulba”) jako lektorka języka angielskiego, przygotowująca się do radiowej zapowiedzi koncertu. Scenariusz był przede wszystkim dziełem Albiny Szulginej (1936-2009), która zanim związała się z kinematografią przez kilka lat pracowała w hydroelektrowni, obsługując… betoniarkę.
Za niezwykłe, nadzmysłowe zdjęcia odpowiadał Anatolij Łapszow, w tym samym czasie (1979-1980) współpracujący z reżyserem Igorem Masliennikowem przy radzieckiej serii filmów o Sherlocku Holmesie. Muzykę skomponował natomiast Jewgienij Iršai – Słowak z pochodzenia, którego Konstantin Siergiejewicz poznał podczas studiów w leningradzkim konserwatorium. „Solo” otrzymało Grand Prix na Międzynarodowym Festiwalu Filmów Dokumentalnych i Krótkometrażowych w Bilbao. Nie otworzyło jednak autorowi drogi do natcyhmiastowej kariery. Zapewne dużo było w tym „winy” samego Łopuszanskiego, który nie chciał iść na skróty i kręcić filmy odpowiadające władzom. Dlatego dopiero sześć lat później powstał jego pełnometrażowy debiut, czyli wspomniane już wcześniej „Listy martwego człowieka”. Kolejne filmy reżysera – „Muzeum” (1989), „Rosyjska symfonia” (1994), „Koniec wieków” (2001), oparta na powieści Braci Strugackich „Pora deszczów” (2006) oraz „Rola” (2013) – charakteryzowały się podobnym sposobem narracji i niosły ze sobą podobne przesłanie. Jak będzie z najnowszym jego dziełem, dramatem „Przez ciemne zwierciadło” – przekonamy się zapewne za kilka miesięcy.
koniec
24 lipca 2019

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Fallout: Odc. 2. Elementy układanki zaczynają do siebie pasować
Marcin Mroziuk

19 IV 2024

Z jednej strony trudno nam zachować powagę, gdy obserwujemy, jak bardzo zachowanie Lucy nie pasuje do zwyczajów i warunków panujących na powierzchni. Z drugiej strony w miarę rozwoju wydarzeń wygląda na to, że właśnie ta młoda kobieta ma szansę wykonać z powodzeniem misję, która na pierwszy rzut oka jest ponad jej siły.

więcej »

Klasyka kina radzieckiego: Odcięta głowa Jima Clarka
Sebastian Chosiński

17 IV 2024

Niby powinny cieszyć nas wielkie sukcesy odnoszone przez polskich artystów poza granicami kraju. A powieść Brunona Jasieńskiego „Człowiek zmienia skórę” bez wątpienia taki sukces odniosła. Tyle że to sukces bardzo gorzki: po pierwsze – książka była typowym przejawem literatury socrealistycznej, po drugie – nie uchroniła autora przed rozstrzelaniem przez NKWD. Cztery dekady po jego śmierci na jej podstawie powstał w sowieckim Tadżykistanie telewizyjny serial.

więcej »

Co nam w kinie gra: Perfect Days
Kamil Witek

16 IV 2024

„Proza życia według klozetowego dziada” może nie brzmi za zbyt chwytliwy filmowy tagline, ale Wimowi Wendersowi chyba coraz mniej zależy, aby jego filmy cechowały się przede wszystkim potencjałem na komercyjny sukces. Zresztą przepełnione nostalgią „Perfect Days” koresponduje całkiem nieźle z powoli podsumowującym swoją twórczość Niemcem, który jak wielu starych mistrzów, powoli zaczyna odchodzić do filmowego lamusa. Nie znaczy to jednak, że zasłużony reżyser żegna się z kinem. Tym bardziej że (...)

więcej »

Polecamy

Bo biblioteka była zamknięta

Z filmu wyjęte:

Bo biblioteka była zamknięta
— Jarosław Loretz

Wilkołaki wciąż modne
— Jarosław Loretz

Precyzja z dawnych wieków
— Jarosław Loretz

Migrujące polskie płynne złoto
— Jarosław Loretz

Eksport w kierunku nieoczywistym
— Jarosław Loretz

Eksport niejedno ma imię
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy – kontynuacja
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy
— Jarosław Loretz

Zemsty szpon
— Jarosław Loretz

Taśmowa robota
— Jarosław Loretz

Zobacz też

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.