Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 20 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Thomas Vinterberg
‹Moja droga Wendy›

EKSTRAKT:50%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułMoja droga Wendy
Tytuł oryginalnyDear Wendy
Dystrybutor SPI
Data premiery18 listopada 2005
ReżyseriaThomas Vinterberg
ZdjęciaAnthony Dod Mantle
Scenariusz
ObsadaJamie Bell, Bill Pullman, Chris Owen, Thomas Bo Larsen, Alison Pill
MuzykaBenjamin Wallfisch
Rok produkcji2005
Kraj produkcjiDania
Czas trwania105 min
WWW
Gatunekdramat
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup

Anatomia fascynacji
[Thomas Vinterberg „Moja droga Wendy” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
Droga Wendy! Napisałem o Tobie scenariusz. A raczej tekst o fascynacji Tobą, może nawet o obsesji na Twoim punkcie. Zawiera wszystko, co mnie od zawsze intrygowało, a zarazem przerażało. Zawiera to, o czym wielokrotnie mówiłem w swoich filmach. Nie brak tu problemów, które odwiecznie poruszam. Akcję usytuowałem w mojej wyobrażonej Ameryce. I wiesz co zrobiłem? Oddałem ten scenariusz do nakręcenia koledze – Thomasowi Vinterbergowi.

Urszula Lipińska

Anatomia fascynacji
[Thomas Vinterberg „Moja droga Wendy” - recenzja]

Droga Wendy! Napisałem o Tobie scenariusz. A raczej tekst o fascynacji Tobą, może nawet o obsesji na Twoim punkcie. Zawiera wszystko, co mnie od zawsze intrygowało, a zarazem przerażało. Zawiera to, o czym wielokrotnie mówiłem w swoich filmach. Nie brak tu problemów, które odwiecznie poruszam. Akcję usytuowałem w mojej wyobrażonej Ameryce. I wiesz co zrobiłem? Oddałem ten scenariusz do nakręcenia koledze – Thomasowi Vinterbergowi.

Thomas Vinterberg
‹Moja droga Wendy›

EKSTRAKT:50%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułMoja droga Wendy
Tytuł oryginalnyDear Wendy
Dystrybutor SPI
Data premiery18 listopada 2005
ReżyseriaThomas Vinterberg
ZdjęciaAnthony Dod Mantle
Scenariusz
ObsadaJamie Bell, Bill Pullman, Chris Owen, Thomas Bo Larsen, Alison Pill
MuzykaBenjamin Wallfisch
Rok produkcji2005
Kraj produkcjiDania
Czas trwania105 min
WWW
Gatunekdramat
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup
Zapodział się gdzieś w wielkim świecie reżyser Thomas Vinterberg. Po zgodnym z dogmiastymi założeniami „Festen” (1998), przy użyciu całego wachlarza dostępnych środków zrealizował love story obleczone w otoczkę science fiction – „Wszystko dla miłości” (2003). I poniósł, delikatnie mówiąc, porażkę, podkopującą już na starcie jego pozycję w hollywoodzkim środowisku. Skruszony, wrócił odnowić kopenhaskie śluby czystości. I jak na prawdziwego przyjaciela przystało, Lars von Trier wyciąga pomocną dłoń do kolegi po fachu i współtwórcy manifestu „Dogma 95”.
Punktem wyjścia fabuły „Mojej drogiej Wendy” jest broń. Broń-fetysz. Broń jako przedmiot uczuć. Broń będąca symbolem siły. Broń apoteozowana i kochana. Broń jako znak przeciwstawienia się losowi i światu. Broń jako obiekt urzeczenia. Broń dająca dumę. Broń, narzędzie wytworzone przez istotę ludzką, ale dające niemalże boską siłę sprawczą, decydujące o śmierci bądź życiu tego, w kogo jest wymierzone. W filmie Vinterberga broń dostaje się w ręce młodych dzieciaków przytłoczonych życiem, szarzyzną otaczającej rzeczywistości, niezaradnych.
Czy to zapowiedź krwawej jatki? Dla tych ludzi broń ma zbyt wiele znaczeń, żeby posłużyła do banalnego wybicia w pień wszystkich mieszkańców małego, sennego miasteczka. Za bardzo są przywiązani do jej metafizycznej wartości, zabijanie ludzi byłoby zbyt pospolite. W końcu poniekąd ta broń daje im indywidualność, tożsamość i rolę w świecie. Pozwala im budować ich własny mały, hermetyczny świat. Dlatego „dandysów” broń bardziej intryguje w osobistym, ideologicznym wymiarze, niezgodnie z jej „naturalnym” i tradycyjnym przeznaczeniem. Może poza pierwiastkiem pewności siebie, jaki zyskują młodzi, zaczynając nosić lufy ze sobą. Do czego jej używają? Do strzelania do celu, do tarczy. Ale nie to wybija się na pierwszy plan. Służy im przede wszystkim do wielbienia, podziwiania, kontemplowania, poznawania.
Czy zatem „Moja drogą Wendy” można potraktować jako znaczący głos w dyskusji o miejscu broni w dzisiejszych czasach i ustawiać obok „Słonia” czy „Zabaw z bronią”? Nie sądzę. Światem przedstawionym u Vinterberga rządzi umowność. Jest to umowność sprawiająca wrażenie bardzo natarczywej fikcji, dalece odrealnionej. Zakomponowanej w przestrzeni iście teatralnej, ograniczonej, z akcją rozgrywającą się na jednej ulicy i poszczególnymi scenami usytuowanymi w siedzibie „dandysów”. W filmie Vinterberga występuje również duże przesunięcie w znaczeniu symboliki broni. Przecież przez długi czas nie jest ona przedmiotem groźnym i niebezpiecznym, niosącym ujście nienawiści. Nie rozważa się faktu zaistnienia broni w rękach młodego człowieka jako zagadnienia o rozbudzaniu się w nim buntu i chęci poskładania świata na nowo. Nie gloryfikuje się przemocy. A nawet nie zderza się młodzieńczej niewinności i beztroski ze złem, jakie może broń wyrządzić. „Moja droga Wendy” nie interesuje się tą płaszczyzną, bo jednak w wielu elementach jest tylko mocno wyimaginowaną inscenizacją, której koniec łatwo przewidzieć. Fabuła rozbija się o fascynację bronią na tle uczuciowym, miłosnym. Łatwo związać jedno z drugim – miłość z zaślepieniem i bezgranicznym oddaniem, mogącymi doprowadzić do tragedii.
Co prawda von Trier nigdy nie był w USA, ale doskonale zna realia tego kraju, co zawsze pokazuje w swych filmach. Na zdjęciu przedstawiciel czarnej mniejszości w typowym dla tej grupy nakryciu głowy.
Co prawda von Trier nigdy nie był w USA, ale doskonale zna realia tego kraju, co zawsze pokazuje w swych filmach. Na zdjęciu przedstawiciel czarnej mniejszości w typowym dla tej grupy nakryciu głowy.
Tym większe zamieszanie może wzbudzić zakończenie całej historii. Uwyraźnia zamotanie twórców w temacie i formule końcowego przesłania. Czyż nie nasuwa się na myśl odmienne zakończenie? Skoro dandysi tak bardzo kochają broń, tak wiernie są jej oddani, to dlaczego nie popełnią swoimi „ukochanymi” mordu na sobie? Doszło by do romantycznego, wewnętrznego spojenia z miłością życia. Ale nie, w końcu musi ziścić się przestroga, że każdy, kto trzyma w ręku broń, nie zawaha się jej wkrótce użyć zgodnie z przeznaczeniem. Musi się spełnić przepowiednia o łatwości dostępności pukawek, o lekkości pociągania za spust z byle powodu. I na koniec trzeba zdemitologizować tę okropną Amerykę, która tę broń tak łatwo udostępnia i w której życie zdaje się znaczyć mniej niż gdzie indziej, bo Bogiem może być każdy. Obowiązkowo trzeba ten komponent wetknąć, gdyby ktoś ośmielił się zapomnieć w trakcie filmu, że scenariusz jest autorstwa Larsa von Triera.
koniec
9 grudnia 2005

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Fallout: Odc. 2. Elementy układanki zaczynają do siebie pasować
Marcin Mroziuk

19 IV 2024

Z jednej strony trudno nam zachować powagę, gdy obserwujemy, jak bardzo zachowanie Lucy nie pasuje do zwyczajów i warunków panujących na powierzchni. Z drugiej strony w miarę rozwoju wydarzeń wygląda na to, że właśnie ta młoda kobieta ma szansę wykonać z powodzeniem misję, która na pierwszy rzut oka jest ponad jej siły.

więcej »

Klasyka kina radzieckiego: Odcięta głowa Jima Clarka
Sebastian Chosiński

17 IV 2024

Niby powinny cieszyć nas wielkie sukcesy odnoszone przez polskich artystów poza granicami kraju. A powieść Brunona Jasieńskiego „Człowiek zmienia skórę” bez wątpienia taki sukces odniosła. Tyle że to sukces bardzo gorzki: po pierwsze – książka była typowym przejawem literatury socrealistycznej, po drugie – nie uchroniła autora przed rozstrzelaniem przez NKWD. Cztery dekady po jego śmierci na jej podstawie powstał w sowieckim Tadżykistanie telewizyjny serial.

więcej »

Co nam w kinie gra: Perfect Days
Kamil Witek

16 IV 2024

„Proza życia według klozetowego dziada” może nie brzmi za zbyt chwytliwy filmowy tagline, ale Wimowi Wendersowi chyba coraz mniej zależy, aby jego filmy cechowały się przede wszystkim potencjałem na komercyjny sukces. Zresztą przepełnione nostalgią „Perfect Days” koresponduje całkiem nieźle z powoli podsumowującym swoją twórczość Niemcem, który jak wielu starych mistrzów, powoli zaczyna odchodzić do filmowego lamusa. Nie znaczy to jednak, że zasłużony reżyser żegna się z kinem. Tym bardziej że (...)

więcej »

Polecamy

Bo biblioteka była zamknięta

Z filmu wyjęte:

Bo biblioteka była zamknięta
— Jarosław Loretz

Wilkołaki wciąż modne
— Jarosław Loretz

Precyzja z dawnych wieków
— Jarosław Loretz

Migrujące polskie płynne złoto
— Jarosław Loretz

Eksport w kierunku nieoczywistym
— Jarosław Loretz

Eksport niejedno ma imię
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy – kontynuacja
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy
— Jarosław Loretz

Zemsty szpon
— Jarosław Loretz

Taśmowa robota
— Jarosław Loretz

Zobacz też

Tegoż twórcy

Skazani na śmierć
— Sebastian Chosiński

Trzęsienie ziemi
— Kamil Witek

Esensja ogląda: Sierpień 2015 (1)
— Jarosław Loretz, Jarosław Robak, Agnieszka ‘Achika’ Szady

Esensja ogląda: Grudzień 2013 (3)
— Sebastian Chosiński, Karolina Ćwiek-Rogalska, Agnieszka Szady

Esensja ogląda: Marzec 2013 (4)
— Miłosz Cybowski, Grzegorz Fortuna, Gabriel Krawczyk, Małgorzata Steciak

Społeczeństwo nigdy nie zapomina
— Karolina Ćwiek-Rogalska

Bardzo ponura „Uroczystość”
— Katarzyna Michalak

Tegoż autora

Bez wstydu, ale tylko w ciemności
— Urszula Lipińska

Lepiej się nie zbliżać
— Urszula Lipińska

Zagrożenie życia
— Urszula Lipińska

Dwugłos o „Daas”
— Urszula Lipińska, Michał Oleszczyk

Bieg po prawdę
— Urszula Lipińska

Gdynia 2011 (2): Panorama Polskiego Kina
— Urszula Lipińska, Konrad Wągrowski, Artur Zaborski

Gdynia 2011 (1): Filmy konkursowe
— Urszula Lipińska, Konrad Wągrowski, Artur Zaborski

ENH, czyli ponad pół setki filmów (2)
— Ewa Drab, Karol Kućmierz, Urszula Lipińska, Konrad Wągrowski, Kamil Witek

ENH, czyli ponad pół setki filmów (1)
— Ewa Drab, Karol Kućmierz, Urszula Lipińska, Konrad Wągrowski, Kamil Witek

Matka, żona i kochanka
— Urszula Lipińska

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.