Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 19 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Awerbach Ilja
‹Wyznanie miłości›

EKSTRAKT:80%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułWyznanie miłości
Tytuł oryginalnyОбъяснение в любви
ReżyseriaAwerbach Ilja
ZdjęciaDmitrij Dolinin
Scenariusz
ObsadaEwa Szykulska, Jurij Bogatyriow, Bruno Frejndlich, Angelina Stiepanowa, Nikita Michajłowski, Kirył Ławrow, Aleksandr Kowalienko, Jurij Gonczarow, Nikołaj Fierapontow, Iwan Mokiejew, Iwan Bortnik, Daria Michajłowna, Swietłana Kriuczkowa, Boris Sokołow, Ludmiła Arinina, Walerij Diegtiar, Joła Sańko, Denis Kuczer
MuzykaJan Sebastian Bach, Antonio Vivaldi, Gustav Mahler
Rok produkcji1977
Kraj produkcjiZSRR
Czas trwania132 minuty
Gatunekhistoryczny, melodramat, psychologiczny
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup

Klasyka kina radzieckiego: Miłość pierwsza i miłość ostatnia
[Awerbach Ilja „Wyznanie miłości” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
„Wyznanie miłości” Ilji Awerbacha nie jest klasycznym melodramatem, trafniejsze byłoby „zdiagnozowanie” go jako filmu o miłości. O relacji niesymetrycznej, w której tylko jedna strona jest gotowa do poświęceń, druga natomiast stara się za wszelką cenę dominować. W tle widzimy skomplikowaną historię Związku Radzieckiego od lat 20. do lat 40. XX wieku. Dla polskiego widza dodatkową atrakcją powinien być udział – i to w jednej z dwóch głównych ról – Ewy Szykulskiej.

Sebastian Chosiński

Klasyka kina radzieckiego: Miłość pierwsza i miłość ostatnia
[Awerbach Ilja „Wyznanie miłości” - recenzja]

„Wyznanie miłości” Ilji Awerbacha nie jest klasycznym melodramatem, trafniejsze byłoby „zdiagnozowanie” go jako filmu o miłości. O relacji niesymetrycznej, w której tylko jedna strona jest gotowa do poświęceń, druga natomiast stara się za wszelką cenę dominować. W tle widzimy skomplikowaną historię Związku Radzieckiego od lat 20. do lat 40. XX wieku. Dla polskiego widza dodatkową atrakcją powinien być udział – i to w jednej z dwóch głównych ról – Ewy Szykulskiej.

Awerbach Ilja
‹Wyznanie miłości›

EKSTRAKT:80%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułWyznanie miłości
Tytuł oryginalnyОбъяснение в любви
ReżyseriaAwerbach Ilja
ZdjęciaDmitrij Dolinin
Scenariusz
ObsadaEwa Szykulska, Jurij Bogatyriow, Bruno Frejndlich, Angelina Stiepanowa, Nikita Michajłowski, Kirył Ławrow, Aleksandr Kowalienko, Jurij Gonczarow, Nikołaj Fierapontow, Iwan Mokiejew, Iwan Bortnik, Daria Michajłowna, Swietłana Kriuczkowa, Boris Sokołow, Ludmiła Arinina, Walerij Diegtiar, Joła Sańko, Denis Kuczer
MuzykaJan Sebastian Bach, Antonio Vivaldi, Gustav Mahler
Rok produkcji1977
Kraj produkcjiZSRR
Czas trwania132 minuty
Gatunekhistoryczny, melodramat, psychologiczny
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup
Po premierze komediowego melodramatu „Ironia losu, czyli Szczęśliwego Nowego Roku” Eldara Riazanowa, która miała miejsce w sylwestrową noc 1975 roku praktycznie z dnia na dzień wielką gwiazdą kina rosyjskiego została Barbara Brylska. Pokochali ją zwykli obywatele Kraju Rad, znienawidziły natomiast koleżanki po fachu, które pozazdrościły pięknej Polce olbrzymiej popularności. Sława Brylskiej została też jednak niechętnie odebrana w ojczyźnie aktorki. Bo choć Związek Radziecki oficjalnie był naszym najbliższym przyjacielem i sojusznikiem, nieoficjalnie niechęć do „ruskich” była w społeczeństwie silna. Nieprzypadkowo słynna Krzysia Drohojowska z „Pana Wołodyjowskiego” w drugiej połowie lat 70. ubiegłego wieku i w kolejnych dekadach nie otrzymała już od żadnego z rodzimych reżyserów roli na miarę jej talentu. W efekcie chcąc nie chcąc, ratowała domowy budżet występami poza Polską.
O współpracy Brylskiej z kinematografią radziecką wspomina się do dzisiaj; mało kto jednak pamięta, że w latach 70. jej śladem podążyła jeszcze jedna polska aktorka, która również odniosła spory, choć może nie aż tak spektakularny sukces. A mógł on być jeszcze większy! Chodzi o Ewę Szykulską (rocznik 1949), absolwentkę Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej w Warszawie, która karierę filmową rozpoczęła już jako nastolatka. W Związku Radzieckim zagrała w trzech głośnych obrazach. Pierwszym był opowiadający o losie dekabrystów dramat historyczny Władimira Motyla „Gwiazda zwodniczego szczęścia” (1975), w którym Polka wcieliła się we Francuzkę Pauline Gueble, żonę Iwana Annienkowa. Dwa lata później pojawiła się w „Wyznaniu miłości” Ilji Awerbacha, a po trzech kolejnych – w „26 dniach z życia Dostojewskiego” autorstwa Aleksandra Zarchiego (zagrała tam Appolinarię Susłową, kochankę pisarza w latach 1861-1866). Każda ze wspomnianych ról Szykulskiej zasługuje na szczególną uwagę.
Dziś zajmiemy się jednak tylko jedną z nich, tą „środkową” – głównie z tego powodu, że była najistotniejsza także z uwagi na czas spędzony przez polską aktorkę na ekranie. Dla reżysera Ilji Aleksandrowicza Awerbacha (1934-1986) było to piąte pełnometrażowe – po „Stopniu ryzyka” (1967), „Staroświeckim dramacie” (1971), „Monologu” (1972) i „Cudzych listach” (1975) – dzieło w karierze. Przeniósł w nim na ekran opublikowaną po raz pierwszy w 1975 roku, a więc dosłownie chwilę wcześniej, powieść „Trzy czwarte” Jewgienija Gabriłowicza (1899-1993). Autora, który miał dryg do prozy bardzo filmowej; był wszak również – i to już od lat 30. XX wieku –wziętym scenarzystą („Marzenie”, „Trzeba przejść i przez ogień”, „Początek”, „Dziwna kobieta”). Co ciekawe, tym razem oddał swój tekst w ręce innego twórcy. Okazał się nim – urodzony w Moskwie w 1940 roku – Paweł Finn, który zadebiutował sensacyjną „Misją w Kabulu” (1970), a pożegnał się z kinematografią „Prezentem dla Stalina” (2008).
Akcja „Wyznania miłości” zaczyna się współcześnie. Staruszek z urodzinowym bukietem kwiatów (i w towarzystwie wnuczki) odwiedza w szpitalu swoją ciężką chorą żonę. Znajduje ją na ławce w niewielkim parku. Podczas gdy dziewczynka bawi się, on siada obok starej i zmęczonej życiem kobiety. Próbuje podnieść ją na duchu, podarować choć odrobinę radości. Z dumą wręcza jej swoją nową książkę, dodając, że opisał w niej życie ich i innych ludzi. Reakcja staruszki, sprowadzająca się do jednego tylko słowa: „Cieniuchna”, mówi niemal wszystko na temat jej charakteru i usposobienia. Jest złośliwa i zrzędliwa, ludzi traktuje z wyższością, nic jej się nie podoba. W jednym zdaniu potrafi skrytykować wszystkich najbliższych – wnuczkę, jedynego syna, męża. On jednak wcale nie reaguje na jej zaczepki, uśmiecha się tylko pod nosem – tak przecież wyglądało całe ich małżeństwo, trwające od prawie pół wieku. Zina nie jest w stanie już niczym go zaskoczyć. Niczym złym.
Widz od pierwszej sceny zadaje sobie mnóstwo pytań zaczynających się od „dlaczego?”. Dlaczego Filipek (żona nigdy nie mówi o nim inaczej, zawsze używa lekceważącego zdrobnienia) pozwala sobie na takie traktowanie przez Zinę? Dlaczego nie przeciwstawia się słowem czy gestem? Dlaczego na wylewaną przez kobietę „żółć” reaguje ciepłem i zrozumieniem? W pewnym sensie odpowiedzi udziela już tytuł filmu. Bo kocha ją! Miłością prawdziwą i nieskalaną. Miłością, która potrafi przenosić góry i omijać wszelkie zastawiane przez psotny los i innych ludzi pułapki. Miłością – jakkolwiek dziwnie to może zabrzmieć w kontekście postaci, która dobiega siedemdziesiątki – pierwszą. Uciekając myślami od żoninego zrzędzenia, Filipek przenosi się w czasie w odległą przeszłość. Najpierw do sierpnia 1914 roku, kiedy to podczas powrotu statkiem z Włoch do Rosji (przez Morze Czarne), zwraca na jego pokładzie uwagę na śliczną rówieśniczkę.
A potem przenosimy się wraz z jego wspomnieniami w kolejne epoki. Do początku lat 20., kiedy po wygranej przez bolszewików wojnie domowej musi przystosować się do nowego porządku politycznego i kiedy poznaje Zinę. Do lat 30., kiedy jego małżeństwo przeżywa największy kryzys. Do lat 40., kiedy jako korespondent wojenny trafia na front i każdego dnia ryzykuje życiem. Wszędzie – w każdym miejscu i w każdej chwili – towarzyszą mu myśli o żonie. Filipek jest urodzonym romantykiem, który zagubił się w XX wieku, człowiekiem spolegliwym i wybaczającym, żyjącym we własnym świecie, do którego ucieka przed okrucieństwem, jakie rozgrywa się wokół (chociaż oczywiście, z przyczyn cenzuralnych, Awerbach nie mógł powiedzieć o wszystkim wprost). Jest jak książę Myszkin z „Idioty” Fiodora Dostojewskiego. Wyśmiewany i pomiatany, potrafi jednak znaleźć w sobie wewnętrzną siłę moralną, która chroni go przed upadkiem. Widz ani przez moment nie powinien mieć wątpliwości co do tego, po której stronie leży racja.
Oprócz Ewy Szykulskiej na ekranie pojawiła się plejada – nierzadko bardzo cenionych – radzieckich aktorów. W Filipka wcieliło się ich aż trzech: młodego zagrał Nikita Michajłowski (który zmarł kilkanaście lat później na białaczkę), dojrzałego – Jurij Bogatyriow, w latach 70. i 80. etatowy odtwórca pierwszo- i drugoplanowych ról w obrazach Nikity Michałkowa („Swój wśród obcych, obcy wśród swoich”, „Niewolnica miłości”, „Niedokończony utwór na pianolę”, „Kilka dni z życia Obłomowa”, „Krewniacy”, „Oczy czarne”), starego natomiast – Bruno Frejndlich („Don Kichot”, „Stalingrad”). Zinoczkę u kresu życia, czyli – mówiąc może niezbyt dyplomatycznie – starszą wersję Szykulskiej, zagrała Angielina Stiepanowa („Wojna i pokój”, „Oni walczyli za Ojczyznę”, „Dwadzieścia dni bez wojny”). Na odleglejszych planach pojawili się z kolei Kirył Ławrow („Bracia Karamazow”, „Czajkowski”) jako przyjaciel Filipka Wsiewołod Gładyszew, Swietłana Kriuczkowa („Kurier”, „Pochowajcie mnie pod podłogą”, „Półtora pokoju, czyli Sentymentalna podróż do ojczyzny”) jako panna młoda, wreszcie dopiero zaczynająca karierę Joła Sańko („Żyła sobie baba”, „Raj”, „Brudnopis”) jako Luba, przyjaciółka Ziny.
Za zdjęcia odpowiadał Dmitrij Dolinin, operator wtedy już znany dzięki obrazom Gleba Panfiłowa („Trzeba przejść i przez ogień”, „Początek”); Awerbach poznał go natomiast dobrze w czasie pracy nad „Cudzymi listami”. Przypadli sobie do gustu do tego stopnia, że Ilja Aleksandrowicz zdecydował się zatrudnić go również przy swoim kolejnym projekcie. A zadanie wcale nie było takie lekkie, łatwe i przyjemne. Trzeba było bowiem pokazać na ekranie zmieniającą się na przestrzeni dekad Rosję: od czasów carskich, poprzez porewolucyjne, aż po Wielką Wojnę Ojczyźnianą. Dla każdej epoki Dolinin znalazł jednak odpowiedni „klucz”; każdej nadał charakterystyczny rys – od niemal bajkowego (1914 rok), poprzez nostalgiczny (lata 20.), aż po realistyczny (lata 40. XX wieku). W sukurs przyszła mu odpowiednio dobrana ścieżka dźwiękowa, którą wypełniły klasyczne, ale wcale nie ograne, kompozycje Jana Sebastiana Bacha, Antonio Vivaldiego oraz Gustava Mahlera.
Firmowane przez wytwórnię „Lenfilm”, głównego konkurenta stołecznego „Mosfilmu”, dzieło Awerbacha nie zdobyło żadnych znaczących nagród festiwalowych. Po skierowaniu go do szerokiej dystrybucji – co miało miejsce dopiero w styczniu 1979 roku – nie rozbiło też banku frekwencyjnego (obejrzało go „zaledwie” 7,8 milionów widzów). Nie dlatego, że było złe, ale że „przeciwnicy” byli nad wyraz mocni. Dość powiedzieć, że w tym samym roku co „Wyznanie miłości” w Związku Radzieckim nakręcono jeszcze tak wybitne obrazy, jak „Mimino” Gieorgija Danieliji, „Grzęzawisko” Grigorija Czuchraja, „Biurowy romans” Eldara Riazanowa, „Wezwij mnie w świetlistą dal” Stanisława Liubszyna i Giermana Ławrowa, „Niedokończony utwór na pianolę” Nikity Michałkowa, „Dziwną kobietę” Julija Rajzmana, „Drzewo pragnień” Tengiza Abuładzego oraz nominowany do Oscara „Biały Bim, Czarne Ucho” Stanisława Rostockiego. To był naprawdę dobry rok!
koniec
4 września 2019

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Klasyka kina radzieckiego: Odcięta głowa Jima Clarka
Sebastian Chosiński

17 IV 2024

Niby powinny cieszyć nas wielkie sukcesy odnoszone przez polskich artystów poza granicami kraju. A powieść Brunona Jasieńskiego „Człowiek zmienia skórę” bez wątpienia taki sukces odniosła. Tyle że to sukces bardzo gorzki: po pierwsze – książka była typowym przejawem literatury socrealistycznej, po drugie – nie uchroniła autora przed rozstrzelaniem przez NKWD. Cztery dekady po jego śmierci na jej podstawie powstał w sowieckim Tadżykistanie telewizyjny serial.

więcej »

Co nam w kinie gra: Perfect Days
Kamil Witek

16 IV 2024

„Proza życia według klozetowego dziada” może nie brzmi za zbyt chwytliwy filmowy tagline, ale Wimowi Wendersowi chyba coraz mniej zależy, aby jego filmy cechowały się przede wszystkim potencjałem na komercyjny sukces. Zresztą przepełnione nostalgią „Perfect Days” koresponduje całkiem nieźle z powoli podsumowującym swoją twórczość Niemcem, który jak wielu starych mistrzów, powoli zaczyna odchodzić do filmowego lamusa. Nie znaczy to jednak, że zasłużony reżyser żegna się z kinem. Tym bardziej że (...)

więcej »

Fallout: Odc. 1. Odkrywanie realiów zniszczonego świata
Marcin Mroziuk

15 IV 2024

Po obejrzeniu pierwszego odcinka z jednej strony możemy poczuć się zafascynowani wizją postapokaliptycznego świata, w którym funkcjonują bardzo zróżnicowane, mocno od siebie odizolowane społeczności, z drugiej strony trudno nie ulec lekkiej dezorientacji, gdyż na razie brakuje jeszcze połączenia pomiędzy poszczególnymi wątkami.

więcej »

Polecamy

Bo biblioteka była zamknięta

Z filmu wyjęte:

Bo biblioteka była zamknięta
— Jarosław Loretz

Wilkołaki wciąż modne
— Jarosław Loretz

Precyzja z dawnych wieków
— Jarosław Loretz

Migrujące polskie płynne złoto
— Jarosław Loretz

Eksport w kierunku nieoczywistym
— Jarosław Loretz

Eksport niejedno ma imię
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy – kontynuacja
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy
— Jarosław Loretz

Zemsty szpon
— Jarosław Loretz

Taśmowa robota
— Jarosław Loretz

Zobacz też

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.