Klasyka kina radzieckiego: Strongmani dawnych czasów [Władimir Nazarow „Gospodarz tajgi” - recenzja]Esensja.pl Esensja.pl Któż by dzisiaj pamiętał o reżyserze Władimirze Nazarowie, gdyby nie nakręcił on „Gospodarza tajgi”? To oczywiście pytanie retoryczne. Bo choć kryminał oparty na opowiadaniu Borisa Możajewa nie jest wcale arcydziełem, ma dwa niezaprzeczalne atuty – główne role grają w nim Władimir Wysocki i Walerij Zołotuchin, dwie legendy moskiewskiego Teatru na Tagance.
Klasyka kina radzieckiego: Strongmani dawnych czasów [Władimir Nazarow „Gospodarz tajgi” - recenzja]Któż by dzisiaj pamiętał o reżyserze Władimirze Nazarowie, gdyby nie nakręcił on „Gospodarza tajgi”? To oczywiście pytanie retoryczne. Bo choć kryminał oparty na opowiadaniu Borisa Możajewa nie jest wcale arcydziełem, ma dwa niezaprzeczalne atuty – główne role grają w nim Władimir Wysocki i Walerij Zołotuchin, dwie legendy moskiewskiego Teatru na Tagance.
Władimir Nazarow ‹Gospodarz tajgi›EKSTRAKT: | 70% |
---|
WASZ EKSTRAKT: 0,0 % |
---|
Zaloguj, aby ocenić |
---|
| Tytuł | Gospodarz tajgi | Tytuł oryginalny | Хозяин тайги | Reżyseria | Władimir Nazarow | Zdjęcia | Władimir Nikołajew | Scenariusz | Boris Możajew | Obsada | Walerij Zołotuchin, Włodzimierz Wysocki, Lionella Pyrjewa, Michaił Kokszenow, Dmitrij Masanow, Leonid Kmit, Eduard Briedun, Iwan Kosych, Władimir Lippart, Jekatierina Mazurowa, Paweł Szpringfeld | Muzyka | Leonid Afanasjew, Włodzimierz Wysocki | Rok produkcji | 1968 | Kraj produkcji | ZSRR | Czas trwania | 83 miny | Gatunek | dramat, kryminał | Zobacz w | Kulturowskazie | Wyszukaj w | Skąpiec.pl | Wyszukaj w | Amazon.co.uk |
Syberia ma od lat swoje trwałe miejsce w dziejach kinematografii radzieckiej i rosyjskiej (nie tylko dzięki legendarnej „ Syberiadzie” Andrieja Konczałowskiego). Na przestrzeni dekad była bohaterką filmów historycznych, sensacyjnych, obyczajowych, psychologicznych, komedii… Dlaczegóż by więc nie kryminału? Na taki pomysł wpadł pewnego razu prozaik Boris Możajew (1923-1996) – chłopski syn, który po latach służby wojskowej na Dalekim Wschodzie (jako inżynier w marynarce wojennej) postanowił w 1960 roku osiąść w Moskwie i zarabiać na chleb pisaniem. Zasłynął głównie jako autor książek o trudnej doli chłopów, ale niejako na marginesie głównego nurtu swej twórczości „popełnił” opowiadanie kryminalne „Moc tajgi”. Spodobało się ono początkującemu, choć już wcale nie młodemu, reżyserowi Władimirowi Aleksandrowiczowi Nazarowowi, który postanowił przenieść je na ekran. A napisanie scenariusza zlecił samemu pisarzowi. Nazarow był „dzieckiem Syberii” – urodził się w 1922 roku w Irkucku – ale na studia wybrał się do europejskiej części Związku Radzieckiego. I trudno dziwić się temu, skoro zapragnął zostać twórcą filmowym. Jako trzydziestoczterolatek, a więc dość późno, zdobył dyplom wydziału reżyserskiego Wszechzwiązkowego Państwowego Instytutu Kinematografii (WGIK) w Moskwie (po kursie prowadzonym przez gruzińskiego apologetę Józefa Stalina, czyli Micheila Cziaureliego). Jego praca dyplomowa, krótkometrażówka „Fiedoskinowskie miniatury”, otrzymała nagrodę na międzynarodowym przeglądzie filmów szkolnych. Ale nie otworzyła artyście wrót do wielkiej kariery. Na debiut z prawdziwego zdarzenia musiał jeszcze poczekać, realizując po drodze kolejną krótkometrażówkę „Prawo tajgi” (1965), a następnie telewizyjną komedię „Pakiet” (1965). Ten ostatni obraz był o tyle istotny, że główną rolę zagrał w nim dwudziestoczteroletni Walerij Siergiejewicz Zołotuchin (1941-2013), świeżo upieczony absolwent Państwowego Instytutu Sztuk Teatralnych (GITIS) w Moskwie, przyjęty właśnie do zespołu Teatru na Tagance, którego największą gwiazdą był w tym czasie aktor, poeta i – przede wszystkim – bard Władimir Wysocki. Nazarow, bardzo zadowolony z roli Zołotuchina, postanowił obsadzić go także w swoim kinowym debiucie – „Gospodarzu tajgi” – zapraszając jednocześnie na plan filmowy Wysockiego. Wołodia nie odmówił i wkrótce z całą ekipą gwiazdy Taganki znalazły się w Kraju Ktasnojarskim, nad rzeką Maną (dopływem Jeniseju). Dla Władimira Aleksandrowicza i Walerija Siergiejewicza był to – oczywiście w dużym uproszczeniu – powrót do domu, bo i ten drugi był z pochodzenia Sybirakiem. Film powstał w 1968, ale jego premiera odbyła się dopiero w lipcu 1969 roku. Przez kolejne miesiące obejrzało go w kinach radzieckich prawie 27 milionów widzów, co w podsumowaniu rocznym dało mu – mimo świetnego przecież wyniku – dopiero dwudzieste miejsce. Co świadczy przede wszystkim o tym, jak ważną rolę odgrywało kino w życiu obywateli Kraju Rad. „Gospodarz tajgi” nie jest typową opowieścią detektywistyczną; równie dobrze można go zaklasyfikować jako dramat psychologiczny z wątkiem kryminalnym. Dostrzegając przy tym pewne podobieństwa z fabułą, opartej na prozie Marka Hłaski, wcześniejszej o dekadę „ Bazy ludzi umarłych” Czesława Petelskiego. Akcja rozgrywa się bowiem wśród pracowników leśnych, którzy zajmują się spławianiem drewna. Na co dzień mieszkają w namiotach i barakach pośrodku tajgi. Kieruje nimi przybyły z Moskwy brygadzista Iwan Riaboj, rywalizujący z podległym mu Nikołajem Ipatowem o względy pięknej Niury. Dziewczyna urodziła się w tajdze, lecz marzy o wyrwaniu się z lasu i lepszym życiu niż to, które jest udziałem jej rodziców. Musi więc położyć na szali swoje uczucie do Ipatowa i przyszłość, jaką może zapewnić jej w wielkim mieście niekochany przez nią, ale z kolei zakochany w niej po uszy, Riaboj. Wybór wcale nie jest taki oczywisty. W przeciwnym wypadku nie było sensu rozwijać ten wątek. Tym bardziej że jest on potrzebny scenarzyście i reżyserowi, aby wprowadzić kolejny, tym razem już kryminalny. Pewnej nocy ktoś włamuje się do miejscowego sklepiku, którym zawiaduje przybyły dwa lata wcześniej z Irkucka Nikołaj Noskow. Włamywacz zerwał kłódkę, wypił alkohol (pozostawiając na miejscu pustą butelkę), a odchodząc zabrał ze sobą trochę rzeczy i… pięćset rubli. Nie był to może wtedy majątek, ale na pewno pokaźna kwota, która skusiłaby zapewne niejednego złodzieja. Wyjaśnieniem sprawy spada na barki jedynego w okolicy milicjanta, starszyny Wasilija Sieriożkin. Sieriożkin jest młody i ambitny, ale możliwości poprowadzenia profesjonalnego śledztwa ma w panujących w tajdze warunkach niewielkie. Nie może liczyć na pomoc wykwalifikowanych techników kryminalistycznych, musi więc przede wszystkim opierać się na znajomości ludzkiej psychiki i własnej intuicji. Dlatego gdy do włamania do sklepu przyznaje się Ipatow, pakuje go wprawdzie do tymczasowego aresztu, ale jednocześnie wierzy mu, gdy Nikołaj zapewnia, iż nie ukradł żadnych pieniędzy. Wychodzi zatem na to, że złodziei było więcej, że ktoś jeszcze po Ipatowie wpadł na bezecny pomysł obrabowania magazynu. Naturalnymi podejrzanymi stają się robotnicy leśni, w tym również ich brygadzista, szykujący się do powrotu w rodzinne strony Riaboj (i namawiający do wspólnej podróży Niurę)… Dzieło Nazarowa ma w sobie coś z sowizdrzalskiej opowieści o ludziach silnych jak mityczny Herkules i z dłońmi jak bochny chleba, których jednak łatwo zbałamucić i wywieść w pole (w polskim kinie podobnych widzieliśmy chociażby w „Chudym i innych” Henryka Kluby). Riaboj tylko na pozór jest władczy i stanowczy. W rzeczywistości – tego możemy się jedynie domyślać – ma romantyczną naturę, a w życiu czuje się zagubiony. Dlatego pragnie stabilizacji. I to za wszelką cenę. Ipatow, choć służbowo mu podlega, jest człowiekiem z zupełnie innej gliny – prostym, lecz dążącym skutecznie do celu. Teraz jednak ma pecha – popełnił błąd, który może go kosztować nie tylko kilka lat wolności, ale również ukochaną. Nazarow – z jednym tylko wyjątkiem – odnosi się do swoich bohaterów ze zrozumieniem. Wynika ono pewnie z tego, że jako człowiek urodzony i wychowany na Syberii, doskonale takich ludzi rozumie. I dlatego jest im w stanie wiele wybaczyć. Nie można jednak zapominać, że w czasach radzieckich zło musiało zostać napiętnowane i ostateczne ukarane, a ludowa sprawiedliwość – zatriumfować. Po porcji dylematów moralnych wracamy więc w utarte tory. Sukces „Gospodarza tajgi” sprawił, że w następnych latach nakręcono jeszcze dwie kontynuacje perypetii milicjanta Sieriożkina (w obu wcielił się w niego Zołotuchin): „Świadek zaginął” (1971) i „Wstępne dochodzenie” (1978) – pierwszy film ponownie wyreżyserował Nazarow, drugi – Andriej Razumowski. Kariera Władimira Aleksandrowicza nie nabrała jednak wcale rozmachu. Owszem, realizował kolejne obrazy, lecz żaden z nich ani poziomem, ani popularnością nie dorównał „Gospodarzowi tajgi”. A były to historyczno-sensacyjny „O przyjaciołach towarzyszach” (1970), dramaty „Inżynier Pronczatow” (1973), „Gołąbek” (1978), „Linia życia” (1981) i „Prawo do miłości” (1985) oraz komedia romantyczna „Zielona trawa” (1987). W trzech z nich (a więc w sumie w pięciu autorstwa Nazarowa) zagrał Zołotuchin („ Czarna Błyskawica”, „ Pięć narzeczonych”, „ Wij”). W brygadzistę Riaboja wcielił się Władimir Wysocki, będący jako aktor na fali wznoszącej po sukcesie „ Pionu” (1966). Do filmu weszły też dwie śpiewane przez Wołodię pieśni: „Дом хрустальный” oraz znacznie mniej znana „Песня Рябого” (czyli „На реке ль, на озере…”). Niurę zagrała z kolei Lionella Pyriewa („ Bracia Karamazow”), a nieszczęśnika Ipatowa – Michaił Kokszenow („ Trzeba przejść i przez ogień”, „ Złote cielę”). Autorem zdjęć, wspaniale podkreślających piękno złowrogiej, lecz i fascynującej syberyjskiej przyrody, był doświadczony Władimir Nikołajew (1909-1995), który dekadę wcześniej brał udział w realizacji „ Ballady o żołnierzu”; natomiast ścieżka dźwiękowa, nie licząc pieśni, wyszła spod ręki Leonida Afanasjewa (1921-1995), który zanim został kompozytorem, brał udział w Wielkiej Wojnie Ojczyźnianej jako… lotnik.
|