East Side Story: „Operacja Mars” na ekranie [Igor Kopyłow „Rżew” - recenzja]Esensja.pl Esensja.pl Rosjanie to od wielu lat mistrzowie kina wojennego. Na dodatek w krajach poradzieckich temat ten wciąż jest żywy. Każdego roku powstają dziesiątki nowych filmów (kinowych i telewizyjnych) o Wielkiej Wojnie Ojczyźnianej. Premiera większości z nich planowana jest zazwyczaj na maj. Z „Rżewem” Igora Kopyłowa było inaczej. W kinach pojawił się on prawie pół roku temu – głównie po to, aby uświetnić kolejną rocznicę „Operacji Mars”.
East Side Story: „Operacja Mars” na ekranie [Igor Kopyłow „Rżew” - recenzja]Rosjanie to od wielu lat mistrzowie kina wojennego. Na dodatek w krajach poradzieckich temat ten wciąż jest żywy. Każdego roku powstają dziesiątki nowych filmów (kinowych i telewizyjnych) o Wielkiej Wojnie Ojczyźnianej. Premiera większości z nich planowana jest zazwyczaj na maj. Z „Rżewem” Igora Kopyłowa było inaczej. W kinach pojawił się on prawie pół roku temu – głównie po to, aby uświetnić kolejną rocznicę „Operacji Mars”.
Igor Kopyłow ‹Rżew›EKSTRAKT: | 50% |
---|
WASZ EKSTRAKT: 0,0 % |
---|
Zaloguj, aby ocenić |
---|
| Tytuł | Rżew | Tytuł oryginalny | Ржев | Reżyseria | Igor Kopyłow | Zdjęcia | Garik Żamgarian, Jewgienij Kordunski | Scenariusz | Wiaczesław Kondratjew | Obsada | Siergiej Żarkow, Iwan Batariew, Oleg Gajanow, Arsienij Siemionow, Grigorij Niekrasow, Aleksandr Arawuszkin, Piotr Łogaczew, Dan Rozin, Aleksandr Bucharow, Igor Grabuzow, Aleksandr Gorbatow, Aleksandr Płaksin, Andriej Korowniczenko, Daniła Woropajew | Muzyka | Maksim Koszewarow, Aleksandr Majew | Rok produkcji | 2019 | Kraj produkcji | Rosja | Czas trwania | 118 min | Gatunek | wojenny | Zobacz w | Kulturowskazie | Wyszukaj w | Skąpiec.pl | Wyszukaj w | Amazon.co.uk |
W czasach Polski Ludowej radzieckie kino wojenne było nad Wisłą stale obecne – i to zarówno na dużym, jak i na małym ekranie. Prezentowano filmy kiepskie, sztampowe, do bólu propagandowe, ale także prawdziwe arcydzieła, zdobywające najważniejsze laury na światowych festiwalach. Wiele tytułów do dzisiaj pozostaje w pamięci starszego pokolenia, jak na przykład „ Lecą żurawie” (1957) Michaiła Kałatozowa, „ Los człowieka” (1959) i „ Oni walczyli za Ojczyznę” (1975) Siergieja Bondarczuka, „ Ballada o żołnierzu” (1959) i „ Czyste niebo” (1961) Grigorija Czuchraja, „ Pokój przychodzącemu na świat” (1961) Aleksandra Ałowa i Władimira Naumowa, „ Dziecko wojny” (1962) Andrieja Tarkowskiego, „ Ojciec żołnierza” (1964) Reza Czcheidzego, „ Próba wierności” (1971) i „ Dwadzieścia dni bez wojny” (1976) Aleksieja Germana, „ Tak tu cicho o zmierzchu” (1972) Stanisława Rostockiego, „ Wniebowstąpienie” (1976) Łarisy Szepitko, wreszcie „ Idź i patrz” (1985) Elema Klimowa. To obrazy, które po dziś dzień wywołują emocje – wzruszają do łez, każą zastanowić się nad kondycją rodzaju ludzkiego. I wcale, co najistotniejsze, nie gloryfikują komunizmu czy stalinizmu. Po upadku Związku Radzieckiego tradycja kręcenia monumentalnych filmów wojennych w Rosji nie zamarła. Choć trudniej jest już o arcydzieła tej miary, co wyżej wymienione. Od czasu do czasu trafiają się jednak obrazy, które można polecić z czystym sumieniem. Jak chociażby „ Kryptonim Gwiazda” (2002) Nikołaja Lebiediewa, „ Kukułka” (2002) Aleksandra Rogożkina, „ Nasi” (2004) Dmitrija Mieschijewa, „ Żyj i pamiętaj” (2008) Aleksandra Proszkina, „ Twierdza brzeska” (2010) Aleksandra Kotta, „ We mgle” (2012) Siergieja Łoznicy, „ Bitwa o Sewastopol” (2015) Siergieja Mokrickiego. Niestety, omawiany dzisiaj „Rżew” Igora Kopyłowa do nich nie należy. Ale w myśl powiedzenia, że „na bezrybiu i rak ryba”, nie mając wielkiego wyboru, sięgam dzisiaj po tę właśnie produkcję. Zazwyczaj każdego roku, w kwietniu bądź na początku maja, ma swoją premierę kilka nowych opowieści o Wielkiej Wojnie Ojczyźnianej. Nie tym razem jednak. Wprawdzie w telewizji zaroiło się od poświęconych temu tematowi seriali (vide „Alosza” i „Dziadek Morozow” Jurija Popowicza, „Dywersant. Krym” Dmitrija Iosifowa, „Potężna broń” Jurija Liejzerowa, „Tłumaczenie z niemieckiego” Andrieja Marmontowa i Władimira Kilburga, „Czołgista” Aleksandra Jefremowa i Jeleny Michajłowej, w końcu ukraiński „Ostatni dzień wojny” Witalija Waszczenki), lecz wśród dzieł kinowych – z oczywistych powodów – zapanowała posucha. „Rżew” nie jest najgorętszą premierą. Film trafił do kin rosyjskich na początku grudnia ubiegłego roku, w tym czasie kiedy siedemdziesiąt siedem lat wcześniej trwała „Operacja Mars”, czyli ofensywa wojsk radzieckich na zaciekle broniony przez Wehrmacht tak zwany występ rżewski (zaczęła się 25 listopada, a zakończyła 23 grudnia 1942 roku). Jednym z uczestników tych wydarzeń był przyszły pisarz dwudziestodwuletni Wiaczesław Kondratjew (1920-1993). W 1958 roku został on absolwentem Moskiewskiego Instytutu Poligraficznego i od tamtej pory pracował jako artysta-grafik. Pisał natomiast – od początku lat 50. – do szuflady. Pierwsze opowiadanie, „Saszka”, opublikował dopiero w 1979 roku. Uznano je za bardzo udane i już dwa lata później przeniesiono na ekran (zrobił to Aleksandr Surin). Inne dzieła prozatorskie Kondratjewa już tak chwalone przez krytyków nie były. Często wracał do tych samych wątków, ale stylistycznie stawał się ponoć coraz bardziej niechlujny. Być może właśnie dlatego nowela „Zapłacić krwią”, która miała swój pierwodruk w czasopiśmie „Znamia” w 1991 roku, musiała czekać na ekranizację prawie trzydzieści lat. Aż pochylił się nad nią Igor Kopyłow. Ciekawostką pozostaje fakt, że w napisach filmu nie ma informacji, kto jest właściwym autorem scenariusza – przypisano go ostatecznie autorowi pierwowzoru literackiego, który nie żyje od dwudziestu siedmiu lat. Nazwisko reżysera nie wróżyło najlepiej. Igor Kopyłow (rocznik 1967) to wprawdzie bardzo pracowity twórca, ale będący jedynie typowym telewizyjnym rzemieślnikiem (co złośliwsi mogliby uznać, że wręcz wyrobnikiem). Można przekonać się o tym, sięgając po takie jego sensacyjno-obyczajowe produkcje, jak „ W twoich oczach”, „ Cztery oczy”, „ Silna” (wszystkie z 2011 roku) czy – zrealizowane rok później – „ Kozak” i „ Mechanik”. „Rżew” to jego pierwszy w karierze obraz, który został skierowany do dystrybucji kinowej, choć oglądając go odnosi się wrażenie, że pierwotnie chyba wcale nie takie było jego przeznaczenie. Zdjęcia kręcono zimą 2018 roku na poligonie wojskowym pod Petersburgiem. Żeby uwiarygodnić fabułę, producenci przekonywali, że na planie filmowym panowały podobne warunki atmosferyczne do tych sprzed prawie ośmiu dekad, co oznaczałoby, że pracowano w temperaturze ponad trzydziestu stopni na minusie. Internauci szybko jednak skontrowali te doniesienia, podkreślając, że w europejskiej części Rosji ani zimą 2017, ani zimą 2018 roku nie było tak niskich temperatur. I właśnie ta ściema producentów oddaje trochę charakter „Rżewa”. W wielu momentach jego twórcy bowiem udają. Udają, że nakręcili film kinowy. Udają, że nakręcili film realistyczny. Udają, że to, co widać na ekranie, mogło mieć swoje odzwierciedlenie w rzeczywistości. Nic z tych rzeczy. Dzieło Kopyłowa robi wrażenie jedynie przez pierwszy kwadrans, kiedy obserwujemy na ekranie bohaterski szturm krasnoarmiejców na zajętą przez Niemców wieś Owsiannikowo. Pokazano go w sposób bardzo widowiskowy, ale i naturalistyczny; na dodatek rozegrano ją w nadzwyczaj szybkim tempie, w czym wydanie pomógł odpowiedni montaż ( Siergiej Eisenstein byłby zapewne zachwycony). Niestety, na tym kończą się ewidentne plusy dzieła Igora Kopyłowa. W czasie ataku ginie połowa żołnierzy kompanii, co źle wróży na przyszłość. Dowództwo, głównie podpułkownik Maczichin, jest bowiem przekonane, że Niemcy będą próbowali odzyskać straconą pozycję. Tylko jak ją obronić, nie mając do dyspozycji ani odpowiedniej ilości broni, ani dział artyleryjskich, ani nawet ludzi? Dowódca zarządza więc ściągnięcie niemieckich ciężkich karabinów maszynowych z pola bitwy. To ryzykowne, bo wróg wciąż ostrzeliwuje to miejsce, ale czerwonoarmiści nie mają wyboru. Dzięki temu udaje się jako tako obsadzić główne punkty oporu. Naziści, zdając sobie sprawę z beznadziejnej sytuacji kompanii, wysyłają nad wieś samolot zwiadowczy, z którego zrzucają propagandowe ulotki. Zachęcają one do zdrady, swą swoistą przepustką na drugą stronę. Widząc z oddali, co się dzieje, dowództwo wysyła do wsi lejtnanta Rykowa, enkawudzistę, który ma wszelkimi metodami zapobiec potencjalnym dezercjom. To wywołuje niesnaski i niemal prowadzi do tragedii. A wszystko w obliczu spodziewanego w każdej chwili ataku Niemców. Fabuła „Rżewa” zamyka się w mniej więcej dwudziestu czterech godzinach i zawiera wszystko, co – zgodnie z wytycznymi władz rosyjskich – powinien zawierać współcześnie zrealizowany film o Wielkiej Wojnie Ojczyźnianej. Mamy w nim więc obraz bezprzykładnego męstwa żołnierzy. Mamy porozumienia ponad podziałami, obok siebie walczą bowiem starzy i młodzi (vide siedemnastoletni Wiktor Somow), wykształceni (politruk Zorin) i kryminaliści (Kostia Karcew). Ba! nawet Rykow ostatecznie okazuje się „czekistą z ludzką twarzą” i składa ofiarę krwi (wcześniej podobne obrazki widzieliśmy chociażby w „ Trzech dni do wiosny”, „ Bez pożegnania” czy „ Ratować Leningrad!”). Już jakiś czas temu skończyły się czasy, w którym można było pokazać enkawudzistę jako bohatera jednoznacznie negatywnego. Prawdziwe zdumienie budzi jednak postać dowódcy kompanii (ani razu nie pada w filmie jego nazwisko), który w złości znajduje w sobie odwagę, aby wystąpić przeciwko – mówiąc delikatnie, nie do końca przemyślanym – rozkazom wydawanym zarówno przez Rykowa, jak i… podpułkownika Maczichina. Trochę to zbyt piękne, aby mogło być prawdziwe. Ale skoro ktoś chce w to wierzyć… Wspomnianego właśnie bohaterskiego dowódcę zagrał Siergiej Żarkow („ Widzę cel”, „ Związek Ocalenia”), Maczichina – Oleg Gajanow („ Gogol. Straszna zemsta”), Karcewa – Iwan Batariew („ Dwudziestu ośmiu panfiłowców”), najstarszego żołnierza w oddziale, nazywanego Ojczulkiem – Aleksandr Arawuszkin („ Żyła sobie baba”, „ Iwan”), a mającego wątpliwości co do sensu dalszego oporu prostego Własiuka – Piotr Łogaczew („ Na końcu świata”). Za ścieżkę dźwiękową, która wpada jednym, a wylatuje drugim uchem, odpowiada – zaprawiony w produkcjach telewizyjnych – duet Maksim Koszewarow i Aleksandr Majew („ Doświadczenie”, „ Rusałka. Jezioro martwych”). Zadowoleni ze swojej pracy mogą być za to operatorzy: Ormianin Garik Żamgarian („ Klucz Salamandry”) i uczący się przy nim fachu Jewgienij Kordunski. Im należą się największe brawa – za sekwencję otwierającą „Rżew”!
|
no stary niezła charakterystka kina rosyjskiego i radzieckiego, co prawda rżew oceniam wyżej niz ty bo nie jestem profesjonalistą filmoznawcą lecz przed wiedzą Twą chylę czoła, na rżew trafiłem na livie połączonych kanałów yt runetowej rewolucji informacyjnej odkąłmującej zakłąmainie histryczne , film rżew został tam przywołany i wzbudził skrajen emocje w dyskutujących , co jest dość rzadkie bo rosjanie dyskutują statystyczni dużo spokojniej niż polacy taka moja obserwacja , otóż część chciała posadzić reżysera za szkodnicto wizerunku ojczyzny , a jeden zadał pytanie ale dlaczego "my się ciągle kłócimy w obliczu wroga?" sposób w jaki to wypowiedział skołonił mnie do obejrzenia tego filmu, słyszałeś coś o tym żeby było tłumaczenie polskie ? pytam bo jeżeli nie ma rozważąm dkokonanie tego i wstawienie na cda ,