East Side Story: Zbrodnia założycielska [Kantemir Bałagow „Wysoka dziewczyna” - recenzja]Esensja.pl Esensja.pl Polski dystrybutor zdecydował się nie na dosłowno-symboliczny (i zgodny z rosyjskim oryginałem), lecz opisowy tytuł najnowszego filmu Kantemira Bałagowa. Tym samym – zamiast „Tyczki” – dostaliśmy „Wysoką dziewczynę”. To dramatyczna opowieść o ludziach, którzy wprawdzie przeżyli Wielką Wojnę Ojczyźnianą, lecz wyszli z niej mocno okaleczeni – zarówno psychicznie, jak i fizycznie.
East Side Story: Zbrodnia założycielska [Kantemir Bałagow „Wysoka dziewczyna” - recenzja]Polski dystrybutor zdecydował się nie na dosłowno-symboliczny (i zgodny z rosyjskim oryginałem), lecz opisowy tytuł najnowszego filmu Kantemira Bałagowa. Tym samym – zamiast „Tyczki” – dostaliśmy „Wysoką dziewczynę”. To dramatyczna opowieść o ludziach, którzy wprawdzie przeżyli Wielką Wojnę Ojczyźnianą, lecz wyszli z niej mocno okaleczeni – zarówno psychicznie, jak i fizycznie.
Kantemir Bałagow ‹Wysoka dziewczyna›EKSTRAKT: | 80% |
---|
WASZ EKSTRAKT: 0,0 % |
---|
Zaloguj, aby ocenić |
---|
| Tytuł | Wysoka dziewczyna | Tytuł oryginalny | Дылда [Dylda] | Dystrybutor | Stowarzyszenie Nowe Horyzonty | Data premiery | 11 października 2019 | Reżyseria | Kantemir Bałagow | Zdjęcia | Ksenia Sierieda | Scenariusz | Kantemir Bałagow, Aleksandr Tieriechow | Obsada | Wiktoria Miroszniczenko, Wasilisa Pieriełygina, Andriej Bykow, Igor Szyrokow, Konstantin Bałakiriew, Ksenia Kutiepowa, Aliona Kuczkowa, Timofiej Głazkow, Wieniamin Kac, Olga Dragunowa, Denis Koziniec, Alisa Oliejnik | Muzyka | Jewgienij Galpierin | Rok produkcji | 2019 | Kraj produkcji | Rosja | Czas trwania | 130 min | Gatunek | dramat | Zobacz w | Kulturowskazie | Wyszukaj w | Skąpiec.pl | Wyszukaj w | Amazon.co.uk |
Szukając praźródeł „Wysokiej dziewczyny” („Tyczka” brzmiałaby jednak dużo lepiej), trzeba cofnąć się w czasie o kilkadziesiąt lat. Niemiecka okupacja na Białorusi, trwająca od 1941 do 1944 roku, była wyjątkowo okrutna. Naziści nie przebierali w środkach, chcąc spacyfikować wsie znajdujące się na tyłach frontu i nierzadko będące zapleczem działalności oddziałów partyzanckich – sowieckich, polskich, białoruskich. Po latach jednym z pisarzy dokumentujących te tragiczne wydarzenia stał się Aleś (Alaksandr) Adamowicz (1927-1994), między innymi autor „Chatyńskiej opowieści”, która stała się literackim pierwowzorem słynnego wojennego dramatu Elema Klimowa „ Idź i patrz” (1985). Proza Adamowicza miała przemożny wpływ na kolejne pokolenia Białorusinów, w tym na młodą dziennikarkę Swiatłanę Aleksijewicz, która w latach 70. i 80. ubiegłego wieku na łamach mińskiego miesięcznika „Maładość” (ukazującego się od 1953 roku) publikowała artykuły opisujące konsekwencje wojny. Były one o tyle nietypowe, że ich głównymi bohaterkami były zazwyczaj młode kobiety, a opowiadane historie niewiele miały w sobie propagandowego heroizmu. Na bazie tych reportaży i dziesiątek innych przeprowadzonych rozmów w 1983 roku Aleksijewicz przygotowała do druku swoją pierwszą książkę – „Wojna nie ma w sobie nic z kobiety”. Jej treść była jednak na tyle obrazoburcza, że kolejne państwowe wydawnictwa (a innych wtedy w Związku Radzieckim nie było) odmawiały publikacji. Dopiero dwa lata później – na fali pierestrojki – wydano „Wojnę…” (choć wciąż w nieco okrojonej formie). I to od razu w sporym nakładzie. Dla czytelników wychowanych na sowieckich podręcznikach historii oraz hurrapatriotycznych powieściach (włączając w to również dzieła wspomnieniowe), jak i filmach – to musiał być spory szok. Do tej pory nawet jeśli w radzieckiej kulturze popularnej prezentowano wojenne przeżycia kobiet, nie szczędząc przy tym drastycznych scen bądź opisów (vide „ Lecą żurawie” Michaiła Kałatozowa czy „ Tak tu cicho o zmierzchu” Stanisława Rostockiego), zawsze dbano o odpowiednio wychowawczy przekaz i liryczny nastrój. Książka Aleksijewicz pokazywała tę stronę wojny, o której nikt na szczytach władzy w Kraju Rad nie chciał pamiętać, którą zamiatano pod dywan, bo nie pasowała do oficjalnego obrazu zmagań z nazistowskim najeźdźcą. „Wysoka dziewczyna” nie wyrasta wprawdzie bezpośrednio z reportaży białoruskiej pisarki, ale bez najmniejszych wątpliwości jest nimi inspirowana. Dlaczego tym tematem zajął się jednak, urodzony w 1991 roku, reżyser pochodzący z Nalczyku, stolicy leżącej na północnym Kaukazie Republiki Kabardyjsko-Bałkarskiej? Można podejrzewać, że to zasługa Aleksandra Sokurowa, w którego twórczości – zwłaszcza dokumentalnej – temat Wielkiej Wojny Ojczyźnianej także odgrywał istotną rolę. Kantemir Bałagow był jego uczniem w czasie studiów uniwersyteckich. Przy jego wsparciu nakręcił swój pełnometrażowy debiut – nagradzaną na wielu festiwalach na całym świecie (w tym w Cannes) „ Bliskość” (2017). A potem przeniósł się do Petersburga (z którym Sokurow związany jest od czterdziestu lat), aby zrealizować „Wysoką dziewczynę”. Za scenariusz filmu odpowiadają dwaj autorzy: Bałagow oraz, w napisach wymieniony na pierwszym miejscu, Aleksandr Tieriechow (rocznik 1966), dziennikarz i prozaik, który w branży kinematograficznej nie ma jeszcze wielkiego doświadczenia (choć może pochwalić się historyczną „ Matyldą”). Akcja obrazu rozgrywa się pierwszej powojennej jesieni i zimy w leczącym głębokie rany – fizyczne i psychiczne – Leningradzie. Bardzo wysoka, jak na kobietę, Ija Siergiejewna jest byłą żołnierką; w czasie działań wojennych na froncie zachodnim doznała kontuzji i została odesłana na tyły. Zatrudniono ją jako sanitariuszkę w szpitalu wojskowym, w którym ordynatorem oddziału chirurgii jest Nikołaj Iwanowicz. On też wyszedł z wojny okaleczony; stracił całą rodzinę. Teraz stara się pomagać tym, którzy przetrwali, choć zdaje sobie sprawę, że w przypadku wielu z jego pacjentów, jak na przykład Stiepana Biełowa, powrót do normalnego życia nie jest już możliwy. Że ich przyszłość naznaczona będzie jedynie niekończącymi się cierpieniem i upokorzeniami. Że wojenna chwała nie przyda się im na nic. Takim weteranom oferuje zupełnie inną pomoc, a wspiera go w tym Ija. Opuszczając armię, dziewczyna zabrała ze sobą do Leningradu kilkuletniego Paszę – chłopiec jest owocem przelotnego związku jej frontowej towarzyszki Maszy; ma się nim opiekować do czasu powrotu przyjaciółki z wojny. Zadanie to jednak przerasta Iję. Nie dojrzała do tego, aby stać się, choćby zastępczą, matką dla dziecka potrzebującego opieki i ciepła. Nie widzi też dla niego przyszłości w świecie dotkniętym tak straszliwym kataklizmem, jaki zresztą boleśnie odczuła na własnej skórze. Pasza jest tym, co przypomina jej o dramatycznych przeżyciach na froncie. By zacząć wszystko od nowa – sama czy z kimś innym – nie może ciągnąć za sobą żadnego zbędnego balastu. Kiedy pewnego dnia odnajduje ją Masza, nie jest wcale zdziwiona wiadomością o śmierci syna – tyle dzieci umierało przecież wtedy z powodu chorób czy niedożywienia. Jej też będzie teraz łatwiej zacząć wszystko od nowa. A chciałaby znaleźć wreszcie bezpieczną przystań, na powrót stać się prawdziwą kobietą – kruchą istotą, o którą troszczą się inni, do której wzdychają i którą wielbią jak romantyczni poeci. Jest przekonana, że może jej to dać poznany przypadkowo młodziutki Sasza, syn wysoko postawionej urzędniczki Liubow Pietrownej. By zacząć życie od nowa z mężczyzną, by założyć szczęśliwą rodzinę – w przeciwieństwie do Iji, Masza wierzy, że to jest realne – potrzebne jest jednak dziecko. A Masza w wyniku rany odniesionej na froncie jest bezpłodna. Wpada więc na bardzo przekorny pomysł, skąd je wziąć. Walcząc o swoją przyszłość, gotowa jest użyć środków, jakimi jeszcze nie tak dawno brzydziła się, jakie nie przystawałyby do jej subtelnej natury. „Wysoka dziewczyna”, choć jej twórca stara się mimo wszystko nie epatować grozą, przeraża na wielu poziomach. Gdy domyślamy się (w pewnym momencie zostaje to zresztą nawet wyartykułowane delikatnymi słowy), do czego musiała posunąć się Masza, aby przetrwać wojnę… Gdy zdajemy sobie sprawę, że bohaterowie wojenni, jeszcze nie tak dawno odznaczani medalami za odwagę, stają się ciężarem ponad siły dla próbującego odbudować kraj z gruzów społeczeństwa… Gdy zagłębiamy się w świat pozbawiony wszelkich zasad moralnych i etycznych, w którym śmierć jest powszechniejsza od życia… Czy zatem można się dziwić, że „Wysoka dziewczyna” – współfinansowana przez chętnie wspierającego ambitne projekty filmowe miliardera Romana Abramowicza – zdobyła w Cannes nagrodę FIPRESCI i laur za najlepszą reżyserię w sekcji Un Certain Regard oraz stała się rosyjskim kandydatem do Oscara? To oczywiście pytania retoryczne. W głównych rolach Bałagow obsadził debiutantów (przynajmniej w kontekście „wielkiego ekranu”). Iję zagrała, pochodząca z Irkucka, Wiktoria Miroszniczenko, która w tym samym 2019 roku ukończyła wydział aktorski moskiewskiej Rosyjskiej Akademii Sztuk Teatralnych. Rok wcześniej dyplom tej samej uczelni zdobyła Wasilisa Pieriełygina, której reżyser powierzył rolę Maszy. Doświadczenia filmowego nie mieli wcześniej także ani Andriej Bykow, czyli ordynator Nikołaj Iwanowicz, ani Igor Szyrokow, czyli młodziutki i niewinny kochanek Maszy, Sasza. W matkę tego ostatniego wcieliła się z kolei Ksenia Kutiepowa („ Niedługo wiosna”, „ Taniec Delhi”, „ Abigail”), a w okaleczonego w czasie wojny Biełowa – Konstantin Bałakiriew („ Anioły rewolucji”, „ Terytorium”, „ Rubież”). Za mroczne zdjęcia, idealnie wpisujące się w ponury nastrój opowieści, odpowiadała młoda, ale mająca już spory dorobek, operatorka Ksenia Sierieda („ Kwas”); autorem ścieżki dźwiękowej – minimalistycznej, inspirowanej muzyką klasyczną – był natomiast pianista Jewgienij Galpierin, dzisiaj rozchwytywany zarówno przez producentów rosyjskich („ Bitwa o Sewastopol”, „ Niemiłość”), jak i francuskich.
|