Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 19 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Chan-wook Park
‹Pani Zemsta›

EKSTRAKT:60%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułPani Zemsta
Tytuł oryginalnyChinjulhan geomjasshi
Dystrybutor Gutek Film
Data premiery20 stycznia 2006
ReżyseriaChan-wook Park
ZdjęciaJeong-hun Jeong
Scenariusz
ObsadaMin-sik Choi, Seung-Shin Lee, Yeong-ae Lee
MuzykaYeong-wook Jo, Seung-hyeon Choi, Seok-joo Na
Rok produkcji2005
Kraj produkcjiKorea Południowa
Czas trwania112 min
WWW
Gatunekkomedia, thriller
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup

Malowana lala
[Chan-wook Park „Pani Zemsta” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
Dobrze, że Park Chan-wook zamyka rozpisany na trzy akty temat zemsty. Kolejna wprawka w retoryce groziłaby zupełną lurą, zaś poprzeczki ustawionej przez „Oldboya” reżyser w ostatniej odsłonie trylogii przeskoczyć nie zdołał. Że z Parka niezły artycha, to fakt niepodważalny – mało kto tak bajecznie pędzluje swoje obrazy. W dodatku dzięki chwytliwym historyjkom nie skazuje ich na nudę Kar-waia, ani hermetyczność Greenawaya. Jest jednak feler: „sprawy istotne”, które niemrawo sygnalizują swoją obecność w barokowym trio, duszą się pod warstwami farby.

Przemysław Ćwik

Malowana lala
[Chan-wook Park „Pani Zemsta” - recenzja]

Dobrze, że Park Chan-wook zamyka rozpisany na trzy akty temat zemsty. Kolejna wprawka w retoryce groziłaby zupełną lurą, zaś poprzeczki ustawionej przez „Oldboya” reżyser w ostatniej odsłonie trylogii przeskoczyć nie zdołał. Że z Parka niezły artycha, to fakt niepodważalny – mało kto tak bajecznie pędzluje swoje obrazy. W dodatku dzięki chwytliwym historyjkom nie skazuje ich na nudę Kar-waia, ani hermetyczność Greenawaya. Jest jednak feler: „sprawy istotne”, które niemrawo sygnalizują swoją obecność w barokowym trio, duszą się pod warstwami farby.

Chan-wook Park
‹Pani Zemsta›

EKSTRAKT:60%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułPani Zemsta
Tytuł oryginalnyChinjulhan geomjasshi
Dystrybutor Gutek Film
Data premiery20 stycznia 2006
ReżyseriaChan-wook Park
ZdjęciaJeong-hun Jeong
Scenariusz
ObsadaMin-sik Choi, Seung-Shin Lee, Yeong-ae Lee
MuzykaYeong-wook Jo, Seung-hyeon Choi, Seok-joo Na
Rok produkcji2005
Kraj produkcjiKorea Południowa
Czas trwania112 min
WWW
Gatunekkomedia, thriller
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup
Trzeba dość prężnej wyobraźni i sporej dozy życzliwości wobec Koreańczyka, żeby z owej kolorowej sadzawki wyłowić ważkie treści i nadać im spójną formę. Z drugiej strony, ucieczka tylną furtką „nierozumienia azjatyckiej egzotyki” to marne rozwiązanie. Ponadto taki wybieg nie upoważnia do formułowania ocen (a o to chyba tutaj chodzi). Zresztą założenie, że mamy sporo do rozumienia, może być niekiedy mylne.
Wydaje się, że istotny problem trylogii („jedynki” tyczy się on najmniej) Chan-wooka stanowi racjonalne „zagospodarowanie przestrzeni”. Dość ryzykownie jest upychać w jednym pomieszczeniu eskapistyczne zabawki, pierwotną agresję w oprawie „teatru okrucieństwa”, warsztat malarski, dramat egzystencjalno-moralny, czarny humor, uff… surrealizm, melodramat, absurd… I nie jest jasne czy ostatnie z wymienionych pojęć jest nad- czy równorzędne wobec poprzednich. „Dwójka”, czyli „Oldboy”, w którym powyższe elementy były upakowane gęściej niż w sąsiednich częściach, swój sukces zawdzięcza powalającej dynamice i pomysłowemu, choć nieco przefantazjowanemu scenariuszowi. Natomiast ogarek dla ducha, czyli kafkowski motyw tego filmu, miał niezbyt wiele wspólnego z kafkowską głębią, biorąc pod uwagę teledyskowy entourage i wspomniany nadmiar fantazji. Dodatkowo, wizualna perfekcja pospołu z nieco nachalnym estetyzmem i oldboyowski motyw telewizyjnego więzienia przywodzą raczej na myśl baudrillardowskie symulakry – choć pewnie bardziej jako przykład simulacrum niż świadoma ilustracja koncepcji francuskiego myśliciela. W końcu nawet duchowe konwulsje głównego bohatera były tylko popasem dla oka.
Pozbawiona symulowanych drgawek swojego poprzednika „Pani Zemsta” jest odeń bardziej wyrafinowana i chłodna – nie w sensie zimnej palety barw, ale niewydolności w wywoływaniu reakcji emocjonalnej. Ta oziębłość jest nawet bardziej irytująca przy uwzględnieniu znakomitego warsztatu filmowego Chan-wooka, który rozprasza swoją energię twórczą w nużącej pedanterii zamiast skupić ją na nawiązywaniu interakcji z widzem. Odbiorca ma bowiem niewiele do roboty – gdy już poskleja nieco chaotyczne wątki w płynną historię, może się leniwie osunąć w fotelu, bo myśleć nie ma za bardzo o czym. Z zarysu fabuły można co prawda wysnuć wnioski na temat problematyki moralnej, która, choć faktycznie zdołała się tu zagnieździć, to jednak w znacznym stopniu wsiąkła w estetyczne, wykoncypowane tło filmu.
Mimo że główna oś całej opowieści jest stosunkowo prosta, to fragmentaryczna, niechronologiczna narracja pierwszej części filmu stanowi pewne wyzwanie dla koncentracji i pojętności widza. Geum-ja Lee opuszcza więzienie po trzynastoletniej odsiadce. Skazana za porwanie dla okupu i morderstwo pięcioletniego dziecka, winna jest tylko pierwszego przestępstwa. Wzięła na siebie winę wspólnika, który zagroził Geum-ja pozbawieniem życia jej własnej pociechy. Skala krzywdy ogromna, tuzin-plus-jeden lat, to kupa czasu, więc plan zemsty niemal snuje się sam. Erynie, które opętały Geum-ja przyjmują szatańską strategię przekonywania publiki o własnym nieistnieniu. Mścicielka kreuje się na anioła tak perfekcyjnie, że nawet roztacza aureolę. Ofiarnym postępowaniem zjednuje sobie współwięźniarki, które na wolności przysłużą jej się w realizacji planu zemsty. Pierwsza część filmu to w dużej mierze retrospektywna przeplatanka utrzymana w tempie spacerowym. W jej skład wchodzi również wątek macierzyński – Geum-ja nawiązuje wspólny język (również dosłownie: dzieciak zna tylko angielski) ze świeżo odzyskaną córką. Natomiast odnalezienie obiektu wendety nie kosztuje bohaterki zbyt wiele zachodu i spory kawałek „Pani Zemsty” poświęcony jest przebiegowi wymierzania sprawiedliwości. Aranżacja zemsty na panu Baeku (psychopacie, porywającym dla okupu, a następnie mordującym dzieci z czystej na nie irytacji) i sama egzekucja stanowią stosunkowo długi i jednolity fragment – dość groteskowy, ale uderzający w struny problematyki moralnej. Jednak ta gitara trochę nie stroi, choć sama sekwencja jest niezła – głównie przez swój groteskowy charakter.
Mimo, że opowieść brzmi cokolwiek dramatycznie, to jej rezonans emocjonalny jest nikły. Skrótowe ujęcie niekoniecznie przyczynia się do takiego wrażenia, jednak cała historia jest realistyczna najwyżej „na styk”. Może zabrzmi to przekornie, ale „Pani Zemsta”, jest nie tyle opowieścią o zemście, ile fantazją na jej temat. Choć scena samosądu jest dość prowokacyjna, niby to obnażając „dzikość serca”, skrytą pod mieszczańską powierzchownością, to nie ma w niej potencjału „demaskatorskiego”, który rozprasza się gdzieś pomiędzy groteską a cierpieniem rodziców zamordowanych dzieci. Ponadto mało intymna atmosfera, kalkulacja działania i brak napięcia w konfrontacji „stron” wpływa ujemnie na psychologiczny aspekt zemsty. Pan Baek nie robi wrażenia potwora, porównanie go do Hannibala Lectera byłoby raczej kompromitujące dla… porównującego. Sama Geum-ja jest mało wyrazista, a jej zimna i malownicza fizjonomia świetnie się wpisuje w estetykę filmu.
W opowieści o zemście, ta ostatnia powinna być główną bohaterką – nie jako abstrakt oczywiście, tylko kłębek psychologiczno-moralnych subtelności. Skoro „Pani Zemsta” nie wikła się w psychologiczne niuanse, byłoby z jej strony uprzejmie, gdyby podsunęła jakieś inspirujące uogólnienia. Jednak dzieło Koreańczyka jest zbyt pstrokate, wypięknione do granic narcyzmu, zbyt dopracowane w detalach i rozwiązaniach fabularnych, żeby ujść za alegorię, bądź traktat moralny. Chan-wook raczej umiejętnie fantazjuje niż snuje opowieść pojemną w treści. Te ostatnie reżyser rozcieńcza w eklektycznych ekstrawagancjach, mieszając cynizm, komizm, okrucieństwo (tym razem w umiarkowanej ilości), surrealizm, niby-to-problematykę moralną, wątek macierzyński, a całość jak śliwka ostatecznie tonie w artystycznym kompocie. Kontrowersje wzbudza tylko kwestia czy można się onym zatkać, jak roztworem farby olejnej czy doznać akwarelkowego rozwolnienia z powodu braku esencji.
Jeśli chodzi o pędzel, wolę pozostać przy Greenawayu. Jeśli chodzi o „dzikość serca”, z Azjatów ciekawiej opowiadają Kitano i, wbrew pozorom czczego ekstremizmu, Miike. „Pani Zemsta” jest mimo wszystko niezłym okazem rzemiosła, więc o potępianiu nie ma mowy. Nie należy się zrażać do Chan-wooka, bo niebawem zagości na ekranach „Pan Zemsta”. Szczęśliwie mniej wyglancowany od swej partnerki, bardziej spontaniczny i… okrutny.
koniec
13 lutego 2006

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Fallout: Odc. 2. Elementy układanki zaczynają do siebie pasować
Marcin Mroziuk

19 IV 2024

Z jednej strony trudno nam zachować powagę, gdy obserwujemy, jak bardzo zachowanie Lucy nie pasuje do zwyczajów i warunków panujących na powierzchni. Z drugiej strony w miarę rozwoju wydarzeń wygląda na to, że właśnie ta młoda kobieta ma szansę wykonać z powodzeniem misję, która na pierwszy rzut oka jest ponad jej siły.

więcej »

Klasyka kina radzieckiego: Odcięta głowa Jima Clarka
Sebastian Chosiński

17 IV 2024

Niby powinny cieszyć nas wielkie sukcesy odnoszone przez polskich artystów poza granicami kraju. A powieść Brunona Jasieńskiego „Człowiek zmienia skórę” bez wątpienia taki sukces odniosła. Tyle że to sukces bardzo gorzki: po pierwsze – książka była typowym przejawem literatury socrealistycznej, po drugie – nie uchroniła autora przed rozstrzelaniem przez NKWD. Cztery dekady po jego śmierci na jej podstawie powstał w sowieckim Tadżykistanie telewizyjny serial.

więcej »

Co nam w kinie gra: Perfect Days
Kamil Witek

16 IV 2024

„Proza życia według klozetowego dziada” może nie brzmi za zbyt chwytliwy filmowy tagline, ale Wimowi Wendersowi chyba coraz mniej zależy, aby jego filmy cechowały się przede wszystkim potencjałem na komercyjny sukces. Zresztą przepełnione nostalgią „Perfect Days” koresponduje całkiem nieźle z powoli podsumowującym swoją twórczość Niemcem, który jak wielu starych mistrzów, powoli zaczyna odchodzić do filmowego lamusa. Nie znaczy to jednak, że zasłużony reżyser żegna się z kinem. Tym bardziej że (...)

więcej »

Polecamy

Bo biblioteka była zamknięta

Z filmu wyjęte:

Bo biblioteka była zamknięta
— Jarosław Loretz

Wilkołaki wciąż modne
— Jarosław Loretz

Precyzja z dawnych wieków
— Jarosław Loretz

Migrujące polskie płynne złoto
— Jarosław Loretz

Eksport w kierunku nieoczywistym
— Jarosław Loretz

Eksport niejedno ma imię
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy – kontynuacja
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy
— Jarosław Loretz

Zemsty szpon
— Jarosław Loretz

Taśmowa robota
— Jarosław Loretz

Zobacz też

Tegoż twórcy

Śladami Hitchcocka
— Konrad Wągrowski

Esensja ogląda: Grudzień 2016 (6)
— Sebastian Chosiński, Piotr Dobry, Jarosław Robak

16. T-Mobile Nowe Horyzonty: Nie wierz nigdy kobiecie, dobrą radę ci dam…
— Kamil Witek

Esensja ogląda: Sierpień 2013 (1)
— Sebastian Chosiński, Jakub Gałka, Jarosław Loretz, Joanna Pienio, Małgorzata Steciak

Esensja ogląda: Lipiec 2013 (2)
— Karolina Ćwiek-Rogalska, Jarosław Loretz, Agnieszka Szady, Konrad Wągrowski

Sen o przebudzeniu
— Ewa Drab

Esensja ogląda: Maj 2013 (3)
— Sebastian Chosiński, Grzegorz Fortuna, Jakub Gałka, Kamil Witek

Kafka, ale bez papierosa
— Bartosz Sztybor

Tegoż autora

Homo bohemicus
— Przemysław Ćwik

Nieładne kwiatki
— Przemysław Ćwik

Złoty strzał
— Przemysław Ćwik

Koncept art
— Przemysław Ćwik

Lekcja plastyki
— Przemysław Ćwik

Bloodywood
— Przemysław Ćwik

Człowiek, który śmiał się nie za dużo
— Przemysław Ćwik

Królowa Śnieżka i 32 zęby premiera
— Przemysław Ćwik, Urszula Lipińska

Jajka niespodzianki
— Przemysław Ćwik

Million dollar fortel
— Przemysław Ćwik

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.