East Side Story: Krew jak słona woda [Artiom Tiemnikow „Krew” - recenzja]Esensja.pl Esensja.pl Po czterech latach milczenia Artiom Tiemnikow ponownie stanął za kamerą i zrealizował swój drugi fabularny obraz. Tym razem nie podjął tematu tak poważnego i aktualnego, jak w debiutanckim „Bez komentarza”; w „Krwi” postawił na kino bardziej gatunkowe – mieszankę melodramatu z thrillerem kryminalnym, nie zapominając przy tym o gruntowniejszej podbudowie psychologicznej.
East Side Story: Krew jak słona woda [Artiom Tiemnikow „Krew” - recenzja]Po czterech latach milczenia Artiom Tiemnikow ponownie stanął za kamerą i zrealizował swój drugi fabularny obraz. Tym razem nie podjął tematu tak poważnego i aktualnego, jak w debiutanckim „Bez komentarza”; w „Krwi” postawił na kino bardziej gatunkowe – mieszankę melodramatu z thrillerem kryminalnym, nie zapominając przy tym o gruntowniejszej podbudowie psychologicznej.
Artiom Tiemnikow ‹Krew›EKSTRAKT: | 60% |
---|
WASZ EKSTRAKT: 0,0 % |
---|
Zaloguj, aby ocenić |
---|
| Tytuł | Krew | Tytuł oryginalny | Кровь | Reżyseria | Artiom Tiemnikow | Zdjęcia | Aziz Żambakijew | Scenariusz | Walerij Bylinski, Artiom Tiemnikow | Obsada | Aleksandr Nowin, Jurij Nikołajenko, Agrippina Stiekłowa, Jewgienij Sidichin, Anastazja Klujewa, Michaił Popow, Nikita Mienszun, Daniił Kusznierienko, Jakow Kisieliewicz, Anna Muzafarowa, Olga Cyrsen, Julia Franc | Muzyka | Konstantin Kuprijanow | Rok produkcji | 2018 | Kraj produkcji | Rosja | Czas trwania | 107 min | Gatunek | dramat, kryminał | Zobacz w | Kulturowskazie | Wyszukaj w | Skąpiec.pl | Wyszukaj w | Amazon.co.uk |
Takie filmy powstają zazwyczaj z myślą o „małym ekranie”, ale skoro znalazły się osoby, które zdecydowały się wydać pieniądze na przedstawienie podobnej historii w formacie kinowym – ich wola. Być może przekonał ich scenariusz, a może fakt, że fabuła została oparta na tekście literackim, jaki swego czasu – ponad dwie dekady temu – wzbudził zainteresowanie czytelników i krytyków w Rosji. Jego autorem jest Walerij Bylinski, urodzony w 1965 roku w ówczesnym Dniepropietrowsku (a obecnym Dnieprze). Powieść „Lipcowy poranek” była jego wczesną prozą; ukazała się w czasopiśmie „Октябрь” w 1997 roku – tym samym, w którym ukończył naukę w moskiewskim Instytucie Literackim imienia Maksima Gorkiego. Obecnie pisarz mieszka w Petersburgu i regularnie publikuje kolejne książki; od czasu do czasu pisze również scenariusze, ale, jak dotąd, nie doczekał się wielkiego przeboju. Co w „Lipcowym poranku” przykuło uwagę Artioma Tiemnikowa? Można podejrzewać, że obraz tego, jak rodził się rosyjski kapitalizm, jak na arenę dziejową wkraczali „nowi Ruscy”, jak rodziły się wielkie fortuny. Inna sprawa, że na ekranie cały ten proces jest przedstawiony mimo wszystko w nieco spłaszczonej formie, trzeba było bowiem zrobić miejsce dla bardzo istotnego wątku melodramatycznego. Tiemnikow (rocznik 1968) – absolwent Uniwersytetu Pedagogicznego w Kałudze i słuchacz kursów filmowych zorganizowanych przy Goskinie, czyli Państwowym Komitecie Kinematografii – zaczynał karierę jako dokumentalista. Dopiero w 2014 roku nakręcił swój fabularny debiut – zrealizowany w koprodukcji z Niemcami dramat „ Bez komentarza”. Później przez cztery lata trzeba było czekać na „Krew”. Zdjęcia do filmu powstawały, co oczywiste, w Moskwie (skoro tam rozgrywa się współczesna akcja), ale również w azerskim Baku i na Krymie (już po zajęciu półwyspu przez Rosjan). Po raz pierwszy film zaprezentowano w sierpniu 2018 roku podczas dwudziestej szóstej edycji odbywającego się w Wyborgu festiwalu „Okno na Europę”. Nie zdobył tam, zapewne wbrew oczekiwaniom twórców i producentów, żadnych laurów, w efekcie na oficjalną dystrybucję kinową musiał czekać dość długo, bo aż do listopada następnego roku. Piętnaście miesięcy od premiery! Ważne, że jednak w końcu się pojawił i można go było oglądnąć. Choć znów chętnych nie było zbyt wielu. Mało prawdopodobny jest więc fakt, by zainwestowane w niego środki się zwróciły, nawet po wydaniu obrazu na DVD. Przejdźmy jednak do meritum. „Krew” to – opowiedziana na dwóch płaszczyznach czasowych – historia rodzinna, w której głównymi bohaterami są bracia Wadim i Walerij Romiejew oraz ich kuzynka Lina. Chłopacy spędzili dzieciństwo i wczesną młodość w niewielkim górniczym miasteczku na wschodzie Ukrainy; jedyną atrakcją, jaką mogli zafundować im rodzice, były wyjazdy nad Morze Czarne. Inna sprawa, że to atrakcja, o której wielu innych w Związku Radzieckim mogło tylko pomarzyć. Pewnego lata do Romiejewów przyjeżdża na wakacje Lina. Właśnie kończy ona szkołę i szykuje się do przeprowadzki do Moskwy, aby kontynuować naukę. Obaj bracia podkochują się w niej; większe szanse ma oczywiście starszy Wadim, ale też znacznie bardziej przeżywa on fakt, iż dziewczyna, w której po raz pierwszy na poważnie się zauroczył, niebawem wyjedzie daleko i nie wiadomo, kiedy będzie mógł ją ponownie zobaczyć. To sprawia, że podejmuje on decyzję, która wywołuje ogromne zdziwienie bliskich – zrywa kontakty z rodziną i… znika. Dziesięć lat później utalentowany plastycznie Walerij również porzuca dom na Ukrainie i rusza szukać szczęścia do Moskwy. Na razie wiedzie mu się marnie; zarabia, rysując portrety turystów na Arbacie. Wie, że gdzieś w tym wielkim mieście jest jego starszy brat. By do niego dotrzeć, najpierw odnajduje Linę, która obecnie jest dziennikarką. Od niej dostaje adres Wadima i dowiaduje się, że starszemu z Romiejewów udało się osiągnąć biznesowy sukces. Czy tym samym dopiął swego? Czy znalazł szczęście, na jakim mu zależało, kiedy uciekał z domu rodzinnego? Na te pytania reżyser odpowiada z czasem i są to odpowiedzi niejednoznaczne. Podobnie jak relacje, jakie łączyły tę trójkę – Lina, Walerij i Wadim – w przeszłości i zaczynają łączyć ponownie teraz. Okazuje się również, że Moskwa to, wbrew pozorom, małe miasto. Na Arbacie młodszy z Romiejewów spotyka bowiem swego szkolnego kolegę Gienę Fagenblada, który planuje właśnie emigrację do Izraela. Nie chce tam jednak jechać z pustymi rękami; stara się więc w szybkim tempie zarobić duże pieniądze. Oczywiście nieuczciwie. Do interesu wciąga także Walerija, który zdaje sobie sprawę, że jeśli chce pozostać w stolicy, jeśli chce zrobić wrażenie na Linie – nie może spacerować z pustym portfelem. Jak to często w takich sytuacjach bywa, coś idzie nie tak. I to jest ten moment, gdy melodramat ustępuje miejsca thrillerowi. W „Krwi” wszystko niby jest na swoim miejscu. Brakuje jednak jednej, za to bardzo istotnej dla takiego kina cechy – ostrości. Jak na film gatunkowy, zbyt mocno jego sensacyjność została roztopiona w nostalgicznych obrazkach z przeszłości. Owszem, one mają swoje uzasadnienie fabularne i psychologiczne, lecz ich sielankowość wpływa na odbiór całego obrazu. W finale jakby nie wiem jak Artiom Tiemnikow nie podkręcał tempa, to i tak koła buzować będą w miejscu. A szkoda, bo z tej historii dałoby się wycisnąć znacznie więcej. Tym bardziej że każda z wybijających się na plan pierwszy postaci niosła ze sobą spory potencjał. Scenarzyści, czyli Bylinski i Tiemnikow, postawili jednak na wyeksponowanie Walerija, w efekcie Wadim, który z biegiem czasu wyrasta na najistotniejszego, z punktu widzenia psychologicznego, bohatera dramatu, schodzi ze sceny bez należnego mu efektu „wow”. Inna sprawa, że to się da fabularnie usprawiedliwić. W głównych rolach zabrakło gwiazd. Zabrakło też aktorów, którzy potrafiliby przydać swoim bohaterom charyzmy. To też jest problem „Krwi” – przy innej obsadzie dzieło Tiemnikowa mogłoby zwojować znacznie więcej. Rolę Walerija reżyser powierzył Jurijowi Nikołajence, który wcześniej grywał głównie w mało ambitnych serialach i telewizyjnych „bojewikach” („ Miłość z piekła rodem”, „ Służę Ojczyźnie!”); w Wadima wcielił się natomiast dużo bardziej doświadczony, ale jednak wciąż pozostający w aktorskiej drugiej lidze, Aleksandr Nowin („ Ósemka”, „ Norweg”, „ Czas pionierów”); grająca Linę Anastazja Klujewa, mimo że studia w Rosyjskiej Akademii Sztuk Teatralnych w Moskwie ukończyła już dekadę temu, wciąż nie zdołała wyjść poza „mały ekran”. Na drugim planie jako rodziców braci Romiejewów możemy natomiast zobaczyć Agrippinę Stiekłową („ Geograf przepił globus”, „ Beze mnie”) oraz Jewgienija Sidichina („ Przenicowany świat”, „ Trzy dni do wiosny”). Za zdjęcia odpowiadał kazachski operator Aziz Żambakijew („ Lekcje harmonii”), a za ścieżkę dźwiękową – dopiero zaczynający karierę w filmie Konstantin Kuprijanow. Co ciekawe, obaj (w przypadku Żambakijewa to zresztą nie ma prawa dziwić) wykonali swoją pracę na naprawdę mocną czwórkę.
|