Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 26 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Boris Buszmieliow, Anatolij Markiełow, Gieorgij Szczukin
‹Setka dla kurażu›

EKSTRAKT:70%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułSetka dla kurażu
Tytuł oryginalnyСто грамм для храбрости
ReżyseriaBoris Buszmieliow, Anatolij Markiełow, Gieorgij Szczukin
ZdjęciaMark Diatłow, Witalij Abramow, Nikołaj Niemoliajew
Scenariusz
ObsadaIgor Jasułowicz, Jurij Kuźmienkow, Jurij Biełow, Władimir Basow, Gieorgij Kawtaradze, Michaił Swietin, Walentina Titowa, Nikołaj Grińko, Borisław Brondukow, Tatiana Wasiljewa, Walentina Bieriezucka, Aleksandr Bielawski
MuzykaKaren Chaczaturian
Rok produkcji1976
Kraj produkcjiZSRR
Czas trwania82 min
Gatunekkomedia
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup

Klasyka kina radzieckiego: Sto gram jeszcze nikomu nie zaszkodziło!
[Boris Buszmieliow, Anatolij Markiełow, Gieorgij Szczukin „Setka dla kurażu” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
Połowa lat 70. XX wieku była w historii Związku Radzieckiego okresem specyficznym. Z jednej strony w sferze ideologicznej następowała stopniowa restalinizacja. Nasilały się także represje wobec dysydentów, których chętnie wsadzano do „psychuszek” z rozpoznaniem „schizofrenia bezobjawowa”. Z drugiej strony powstawało sporo satyrycznych komedii, które wyśmiewały absurdy systemu. Jak na przykład trzy nowele zebrane w kinowym almanachu „Setka dla kurażu”.

Sebastian Chosiński

Klasyka kina radzieckiego: Sto gram jeszcze nikomu nie zaszkodziło!
[Boris Buszmieliow, Anatolij Markiełow, Gieorgij Szczukin „Setka dla kurażu” - recenzja]

Połowa lat 70. XX wieku była w historii Związku Radzieckiego okresem specyficznym. Z jednej strony w sferze ideologicznej następowała stopniowa restalinizacja. Nasilały się także represje wobec dysydentów, których chętnie wsadzano do „psychuszek” z rozpoznaniem „schizofrenia bezobjawowa”. Z drugiej strony powstawało sporo satyrycznych komedii, które wyśmiewały absurdy systemu. Jak na przykład trzy nowele zebrane w kinowym almanachu „Setka dla kurażu”.

Boris Buszmieliow, Anatolij Markiełow, Gieorgij Szczukin
‹Setka dla kurażu›

EKSTRAKT:70%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułSetka dla kurażu
Tytuł oryginalnyСто грамм для храбрости
ReżyseriaBoris Buszmieliow, Anatolij Markiełow, Gieorgij Szczukin
ZdjęciaMark Diatłow, Witalij Abramow, Nikołaj Niemoliajew
Scenariusz
ObsadaIgor Jasułowicz, Jurij Kuźmienkow, Jurij Biełow, Władimir Basow, Gieorgij Kawtaradze, Michaił Swietin, Walentina Titowa, Nikołaj Grińko, Borisław Brondukow, Tatiana Wasiljewa, Walentina Bieriezucka, Aleksandr Bielawski
MuzykaKaren Chaczaturian
Rok produkcji1976
Kraj produkcjiZSRR
Czas trwania82 min
Gatunekkomedia
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup
To jest dokładnie ten sam czas, kiedy legendarny Eldar Riazanow kręci „Ironię losu, czyli Szczęśliwego Nowego Roku” (1975) i „Biurowy romans” (1977), Gieorgij Danielija reżyseruje „Afonię” (1975) i „Mimino” (1977), z kolei Leonid Gajdaj tworzy nowelowe „To niemożliwe!” (1975), a Aleksandr Sieryj – „Ty dla mnie, ja dla ciebie” (1976). Trzech innych, dużo mniej znanych, chociaż mających już co najmniej kilku(nasto)letni staż w kinematografii autorów realizuje trzy połączone tematycznie nowele, które zostają zebrane w całość i skierowane do dystrybucji kinowej pod wspólnym tytułem „Setka dla kurażu”. Almanach, którego premiera ma miejsce 23 maja 1977 roku (a więc niemal rok po powstaniu), cieszy się niemałym zainteresowaniem – w ciągu siedmiu miesięcy ogląda go w kinach radzieckich ponad 22,5 miliona widzów. Do tego należałoby jeszcze dodać tych z innych krajów bloku wschodniego, jak na przykład z Polski Ludowej, dokąd obraz trafił niespełna trzy miesiące później, to jest w sierpniu 1977 roku.
Kim byli autorzy nowel? Za pierwszą w kolejności – „Co za bezczelność!” – odpowiadał Boris Buszmieliow (rocznik 1937), który najpierw ukończył studia na wydziale geograficznym Uniwersytetu Moskiewskiego, a dopiero prawie dekadę później (jako trzydziestodwulatek) zdobył dyplom reżyserski we Wszechzwiązkowym Państwowym Instytucie Kinematografii. Pierwszy film pełnometrażowy, komedię „Wieczorny labirynt”, nakręcił w 1980 roku, a więc trzy lata później; wcześniej realizował jedynie podobne do „Co za bezczelność!” drobiazgi. Warto dodać, że scenariusz tej noweli wyszedł spod ręki Grigorija Gorina, współautora „Ty dla mnie, ja dla ciebie”. Pod filmikiem drugim, „Zgodnie z prawem gościnności”, podpisał się natomiast Anatolij Markiełow, który przez całą swoją karierę tworzył dramaty – vide łotewski „Domek na wydmach” (1963) czy „Piąta topola” (1964). Tym razem sięgnął po satyryczny tekst kompletnie zapomnianego Nikołaja Puszkowa. Najbardziej znany z tej trójki był autor tytułowej „Setki dla kurażu”, czyli Gieorgij Szczukin (1925-1983).
Po studiach architektonicznych (dyplom w 1952 roku) został scenografem, ale z czasem nie stronił też od reżyserii. Spod jego ręki wyszły dramaty „Miłość Aloszy” (1960), „Pawełek” (1962) i „Rajskie jabłka” (1973), wojenne „Miejsca tu ciche” (1967) i „Jednostka specjalna” (1984) oraz komedia „Kot w worku” (1979). Przenosząc na ekran „Setkę…”, wykorzystał scenariusz Wiktorii Tokariewej, prozatorki i współpracowniczki samego Gieorgija Danieliji (patrz: „Hełm Aleksandra Macedońskiego”, wspomniany już „Mimino”). Nie jest oczywiście przypadkiem, że to właśnie te trzy nowele zebrano w jeden film; mają one bowiem wspólny mianownik – to alkohol, a mówiąc precyzyjniej: jego rola w codziennym życiu obywateli Związku Radzieckiego. Nie należy jednak spodziewać się po tym almanachu głębszej refleksji socjologicznej, jaką zawarła chociażby Dinara Asanowa w pochodzącym z tego samego okresu „Nieszczęściu” (1977). Kirgiska reżyserka nakręciła bowiem ponury (melo)dramat psychologiczny, natomiast Buszmieliow, Markiełow i Szczukin – szalone komedyjki. Inna sprawa, że – chociaż w lekkim tonie – zwracające uwagę na ten sam, zdawałoby się nierozwiązywalny w tamtym czasie (i dzisiaj chyba także), problem społeczny.
Bohaterem „Co za bezczelność!” jest urzędnik-ekonomista Wadim Piotrowicz Łariczow. To człowiek odpowiedzialny i niepijący. Innym pracownikom można go stawiać za wzór. Nigdy nie spóźnia się do pracy, wszystkie obowiązki wykonuje w terminie i na medal. Przynajmniej do dnia, w którym, siedząc na ławce i czytając gazetę, spotyka Wasilija. To prawdziwy „niebieski ptak” – staje przed Wadimem w sandałach i bez skarpetek (choć pora już jesienna) i w płaszczu narzuconym na podkoszulek. Jest wyraźnie „wczorajszy”. Prosi nieznajomego o kilka kopiejek, a kiedy je dostaje… nie odczepia się już od swego dobroczyńcy. Czuje bowiem wewnętrzną potrzebę porozmawiania z kimś życzliwym; z czasem pojawia się również konieczność wypicia czegoś mocniejszego. Starający się przeciwdziałać temu Łariczow zostaje wciągnięty w pełen chaosu świat Wasilija i jego poukładana egzystencja wali się w gruzy. To piękna, choć niekoniecznie pożądana przez władze metafora, którą odczytać można – to jeden z opcji – w sposób następujący: nie da się okiełznać narodu, który ma w sobie gen autodestrukcji.
„Zgodnie z prawem gościnności” opowiada historię gruzińskiego naukowca Gogiego (Gieorgija), który przylatuje z Tbilisi do Moskwy, aby obronić pracę habilitacyjną. Jego promotor wiele sobie po tym wydarzeniu obiecuje; sala konferencyjna wypełniona jest po brzegi osobami chcącymi wysłuchać, zapewne bardzo interesującego, wykładu kandydata na doktora nauk. Po wyjściu z samolotu Gogi w pierwszej kolejności odwiedza jednak Fiodora Paniukowa, swego starego przyjaciela z wojska, z którym nie widział się piętnaście lat. Z tej okazji Fiodor przygotowuje w domu wystawne przyjęcie, na które – dla lepszego efektu – angażuje znanego wodzireja Rużewskiego. Nowelę ostatnią, tytułową, można zaliczyć do romantycznych komedio dramatów. Jest bowiem opowieścią o miłości, chociaż trudno doszukiwać się w niej happy endu. Niemłody już i wciąż samotny laborant Aleksandr Piotrowicz Nikitin od paru miesięcy podkochuje się w mieszkającej w domu naprzeciwko harfistce Nataszy. Wreszcie znajduje w sobie odwagę, by do niej zadzwonić. Jakież jest jego zdziwienie (ale i wielka radość), kiedy przekonuje się, że kobieta od dawna czekała na wiadomość od niego.
Umówiwszy się na kolację w jej mieszkaniu, Aleksandr stroi się – nie jest jednak pewien, czy do marynarki wybiera właściwy krawat. Idzie więc po radę do swego przełożonego Walerija, który pożycza mu krawat i marynarkę. Jednocześnie też sugeruje, aby Nikitin – stroniący od alkoholu – wypił sto gram na odwagę. To przecież jeszcze nikomu nie zaszkodziło. Na pewno nikomu? Od tego momentu, podobnie zresztą jak bohaterowie wcześniejszych nowel – Łariczow i Gruzin Gogi – Aleksandr wpada w pułapkę i po równi pochyłej leci wprost na złamanie karku. Mimo wielu zabawnych akcentów, wszystkie nowele niosą ze sobą również sporą porcję refleksji i smutku. Płynące z nich wnioski nie nastrajają zaś optymizmem. A jakby tego było mało, to na finał autorzy przygotowali potężne uderzenie prosto między oczy – krótką, prostą, ale nadzwyczaj przejmującą scenę, po wybrzmieniu której trudno nie uronić łzy. To balansowanie na granicy komedii i dramatu jest zresztą najmocniejszą stroną wszystkich nowel, pozwala bowiem dotknąć wprost mrocznej sowieckiej rzeczywistości.
Na planach filmowych zgromadzono wybitnych i charakterystycznych radzieckich aktorów, wśród których nie brakowało ulubieńców publiczności. Łariczowa zagrał Igor Jasułowicz („Brylantowa ręka”, „Złote cielę”), Rużewskiego – Władimir Basow („Afonia”, „Moskwa nie wierzy łzom”), natomiast Paniukowa – Michaił Swietin („To niemożliwe!”). Ostatniej noweli ton nadaje wcielający się w Nikitina Nikołaj Grińko, jeden z ulubionych aktorów Andrieja Tarkowskiego (od „Andrieja Rublow” po „Stalkera”), a towarzyszą mu między innymi Borisław Brondukow („Chcę wierzyć”, „Stworzył nas jazz”) jako menel Fiedia, Aleksandr Bielawski („Ironia losu”) jako Walerij oraz Tatiana Wasiljewa („Dziadek Mróz zawsze dzwoni trzy razy”, „Pielgrzym”) w roli uduchowionej harfistki. Za zdjęcia odpowiadało trzech różnych operatorów; najbardziej znany jest ten, który pracował przy ostatniej opowiastce – Nikołaj Niemoliajew („Kurier”, „Miasto Zero”). Ścieżka dźwiękowa wyszła z kolei spod ręki jednego kompozytora Karena Chaczaturiana (1920-2011), który w historii kinematografii radzieckiej zapisał się przede wszystkim muzyką do klasycznego horroru „Wij” (1967).
koniec
9 grudnia 2020

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Klasyka kina radzieckiego: Said – kochanek i zdrajca
Sebastian Chosiński

24 IV 2024

W trzeciej części tadżyckiego miniserialu „Człowiek zmienia skórę” Bension Kimiagarow na krótko rezygnuje z socrealistycznej formuły opowieści i przywołuje dobre wzorce środkowoazjatyckich easternów. Na ekranie pojawiają się bowiem basmacze, których celem jest zakłócenie budowy kanału. Ten wątek służy również scenarzystom do tego, by ściągnąć kłopoty na głowę głównego inżyniera Saida Urtabajewa.

więcej »

Fallout: Odc. 3. Oko w oko z potworem
Marcin Mroziuk

22 IV 2024

Nie da się ukryć, że pozbawione głowy ciało Wilziga nie prezentuje się najlepiej, jednak ważne okazuje się to, że wciąż można zidentyfikować poszukiwanego zbiega z Enklawy. Obserwując rozwój wydarzeń, możemy zaś dojść do wniosku, że przynajmniej chwilowo szczęście opuszcza Lucy, natomiast Maximus ląduje raz na wozie, raz pod wozem.

więcej »

East Side Story: Czy można mieć nadzieję w Piekle?
Sebastian Chosiński

21 IV 2024

Mariupol to prawdopodobnie najboleśniej doświadczone przez los ukraińskie miasto w toczonej od ponad dwóch lat wojnie. Oblężone przez wojska rosyjskie, przez wiele tygodni sukcesywnie niszczone ostrzałami z lądu, powietrza i morza. Miasto zamordowane po to, by złamać opór jego mieszkańców i ukarać ich za odrzucenie „ruskiego miru”. O tym opowiada dokument Maksyma Litwinowa „Mariupol. Niestracona nadzieja”.

więcej »

Polecamy

Knajpa na szybciutko

Z filmu wyjęte:

Knajpa na szybciutko
— Jarosław Loretz

Bo biblioteka była zamknięta
— Jarosław Loretz

Wilkołaki wciąż modne
— Jarosław Loretz

Precyzja z dawnych wieków
— Jarosław Loretz

Migrujące polskie płynne złoto
— Jarosław Loretz

Eksport w kierunku nieoczywistym
— Jarosław Loretz

Eksport niejedno ma imię
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy – kontynuacja
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy
— Jarosław Loretz

Zemsty szpon
— Jarosław Loretz

Zobacz też

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.