Klasyka kina radzieckiego: Sto gram jeszcze nikomu nie zaszkodziło! [Boris Buszmieliow, Anatolij Markiełow, Gieorgij Szczukin „Setka dla kurażu” - recenzja]Esensja.pl Esensja.pl Połowa lat 70. XX wieku była w historii Związku Radzieckiego okresem specyficznym. Z jednej strony w sferze ideologicznej następowała stopniowa restalinizacja. Nasilały się także represje wobec dysydentów, których chętnie wsadzano do „psychuszek” z rozpoznaniem „schizofrenia bezobjawowa”. Z drugiej strony powstawało sporo satyrycznych komedii, które wyśmiewały absurdy systemu. Jak na przykład trzy nowele zebrane w kinowym almanachu „Setka dla kurażu”.
Klasyka kina radzieckiego: Sto gram jeszcze nikomu nie zaszkodziło! [Boris Buszmieliow, Anatolij Markiełow, Gieorgij Szczukin „Setka dla kurażu” - recenzja]Połowa lat 70. XX wieku była w historii Związku Radzieckiego okresem specyficznym. Z jednej strony w sferze ideologicznej następowała stopniowa restalinizacja. Nasilały się także represje wobec dysydentów, których chętnie wsadzano do „psychuszek” z rozpoznaniem „schizofrenia bezobjawowa”. Z drugiej strony powstawało sporo satyrycznych komedii, które wyśmiewały absurdy systemu. Jak na przykład trzy nowele zebrane w kinowym almanachu „Setka dla kurażu”.
Boris Buszmieliow, Anatolij Markiełow, Gieorgij Szczukin ‹Setka dla kurażu›EKSTRAKT: | 70% |
---|
WASZ EKSTRAKT: 0,0 % |
---|
Zaloguj, aby ocenić |
---|
| Tytuł | Setka dla kurażu | Tytuł oryginalny | Сто грамм для храбрости | Reżyseria | Boris Buszmieliow, Anatolij Markiełow, Gieorgij Szczukin | Zdjęcia | Mark Diatłow, Witalij Abramow, Nikołaj Niemoliajew | Scenariusz | Grigorij Gorin, Nikołaj Puszkow, Wiktoria Tokariewa | Obsada | Igor Jasułowicz, Jurij Kuźmienkow, Jurij Biełow, Władimir Basow, Gieorgij Kawtaradze, Michaił Swietin, Walentina Titowa, Nikołaj Grińko, Borisław Brondukow, Tatiana Wasiljewa, Walentina Bieriezucka, Aleksandr Bielawski | Muzyka | Karen Chaczaturian | Rok produkcji | 1976 | Kraj produkcji | ZSRR | Czas trwania | 82 min | Gatunek | komedia | Zobacz w | Kulturowskazie | Wyszukaj w | Skąpiec.pl | Wyszukaj w | Amazon.co.uk |
To jest dokładnie ten sam czas, kiedy legendarny Eldar Riazanow kręci „ Ironię losu, czyli Szczęśliwego Nowego Roku” (1975) i „ Biurowy romans” (1977), Gieorgij Danielija reżyseruje „ Afonię” (1975) i „ Mimino” (1977), z kolei Leonid Gajdaj tworzy nowelowe „ To niemożliwe!” (1975), a Aleksandr Sieryj – „ Ty dla mnie, ja dla ciebie” (1976). Trzech innych, dużo mniej znanych, chociaż mających już co najmniej kilku(nasto)letni staż w kinematografii autorów realizuje trzy połączone tematycznie nowele, które zostają zebrane w całość i skierowane do dystrybucji kinowej pod wspólnym tytułem „Setka dla kurażu”. Almanach, którego premiera ma miejsce 23 maja 1977 roku (a więc niemal rok po powstaniu), cieszy się niemałym zainteresowaniem – w ciągu siedmiu miesięcy ogląda go w kinach radzieckich ponad 22,5 miliona widzów. Do tego należałoby jeszcze dodać tych z innych krajów bloku wschodniego, jak na przykład z Polski Ludowej, dokąd obraz trafił niespełna trzy miesiące później, to jest w sierpniu 1977 roku. Kim byli autorzy nowel? Za pierwszą w kolejności – „Co za bezczelność!” – odpowiadał Boris Buszmieliow (rocznik 1937), który najpierw ukończył studia na wydziale geograficznym Uniwersytetu Moskiewskiego, a dopiero prawie dekadę później (jako trzydziestodwulatek) zdobył dyplom reżyserski we Wszechzwiązkowym Państwowym Instytucie Kinematografii. Pierwszy film pełnometrażowy, komedię „Wieczorny labirynt”, nakręcił w 1980 roku, a więc trzy lata później; wcześniej realizował jedynie podobne do „Co za bezczelność!” drobiazgi. Warto dodać, że scenariusz tej noweli wyszedł spod ręki Grigorija Gorina, współautora „ Ty dla mnie, ja dla ciebie”. Pod filmikiem drugim, „Zgodnie z prawem gościnności”, podpisał się natomiast Anatolij Markiełow, który przez całą swoją karierę tworzył dramaty – vide łotewski „Domek na wydmach” (1963) czy „Piąta topola” (1964). Tym razem sięgnął po satyryczny tekst kompletnie zapomnianego Nikołaja Puszkowa. Najbardziej znany z tej trójki był autor tytułowej „Setki dla kurażu”, czyli Gieorgij Szczukin (1925-1983). Po studiach architektonicznych (dyplom w 1952 roku) został scenografem, ale z czasem nie stronił też od reżyserii. Spod jego ręki wyszły dramaty „Miłość Aloszy” (1960), „Pawełek” (1962) i „Rajskie jabłka” (1973), wojenne „Miejsca tu ciche” (1967) i „Jednostka specjalna” (1984) oraz komedia „Kot w worku” (1979). Przenosząc na ekran „Setkę…”, wykorzystał scenariusz Wiktorii Tokariewej, prozatorki i współpracowniczki samego Gieorgija Danieliji (patrz: „ Hełm Aleksandra Macedońskiego”, wspomniany już „ Mimino”). Nie jest oczywiście przypadkiem, że to właśnie te trzy nowele zebrano w jeden film; mają one bowiem wspólny mianownik – to alkohol, a mówiąc precyzyjniej: jego rola w codziennym życiu obywateli Związku Radzieckiego. Nie należy jednak spodziewać się po tym almanachu głębszej refleksji socjologicznej, jaką zawarła chociażby Dinara Asanowa w pochodzącym z tego samego okresu „ Nieszczęściu” (1977). Kirgiska reżyserka nakręciła bowiem ponury (melo)dramat psychologiczny, natomiast Buszmieliow, Markiełow i Szczukin – szalone komedyjki. Inna sprawa, że – chociaż w lekkim tonie – zwracające uwagę na ten sam, zdawałoby się nierozwiązywalny w tamtym czasie (i dzisiaj chyba także), problem społeczny. Bohaterem „Co za bezczelność!” jest urzędnik-ekonomista Wadim Piotrowicz Łariczow. To człowiek odpowiedzialny i niepijący. Innym pracownikom można go stawiać za wzór. Nigdy nie spóźnia się do pracy, wszystkie obowiązki wykonuje w terminie i na medal. Przynajmniej do dnia, w którym, siedząc na ławce i czytając gazetę, spotyka Wasilija. To prawdziwy „niebieski ptak” – staje przed Wadimem w sandałach i bez skarpetek (choć pora już jesienna) i w płaszczu narzuconym na podkoszulek. Jest wyraźnie „wczorajszy”. Prosi nieznajomego o kilka kopiejek, a kiedy je dostaje… nie odczepia się już od swego dobroczyńcy. Czuje bowiem wewnętrzną potrzebę porozmawiania z kimś życzliwym; z czasem pojawia się również konieczność wypicia czegoś mocniejszego. Starający się przeciwdziałać temu Łariczow zostaje wciągnięty w pełen chaosu świat Wasilija i jego poukładana egzystencja wali się w gruzy. To piękna, choć niekoniecznie pożądana przez władze metafora, którą odczytać można – to jeden z opcji – w sposób następujący: nie da się okiełznać narodu, który ma w sobie gen autodestrukcji. „Zgodnie z prawem gościnności” opowiada historię gruzińskiego naukowca Gogiego (Gieorgija), który przylatuje z Tbilisi do Moskwy, aby obronić pracę habilitacyjną. Jego promotor wiele sobie po tym wydarzeniu obiecuje; sala konferencyjna wypełniona jest po brzegi osobami chcącymi wysłuchać, zapewne bardzo interesującego, wykładu kandydata na doktora nauk. Po wyjściu z samolotu Gogi w pierwszej kolejności odwiedza jednak Fiodora Paniukowa, swego starego przyjaciela z wojska, z którym nie widział się piętnaście lat. Z tej okazji Fiodor przygotowuje w domu wystawne przyjęcie, na które – dla lepszego efektu – angażuje znanego wodzireja Rużewskiego. Nowelę ostatnią, tytułową, można zaliczyć do romantycznych komedio dramatów. Jest bowiem opowieścią o miłości, chociaż trudno doszukiwać się w niej happy endu. Niemłody już i wciąż samotny laborant Aleksandr Piotrowicz Nikitin od paru miesięcy podkochuje się w mieszkającej w domu naprzeciwko harfistce Nataszy. Wreszcie znajduje w sobie odwagę, by do niej zadzwonić. Jakież jest jego zdziwienie (ale i wielka radość), kiedy przekonuje się, że kobieta od dawna czekała na wiadomość od niego. Umówiwszy się na kolację w jej mieszkaniu, Aleksandr stroi się – nie jest jednak pewien, czy do marynarki wybiera właściwy krawat. Idzie więc po radę do swego przełożonego Walerija, który pożycza mu krawat i marynarkę. Jednocześnie też sugeruje, aby Nikitin – stroniący od alkoholu – wypił sto gram na odwagę. To przecież jeszcze nikomu nie zaszkodziło. Na pewno nikomu? Od tego momentu, podobnie zresztą jak bohaterowie wcześniejszych nowel – Łariczow i Gruzin Gogi – Aleksandr wpada w pułapkę i po równi pochyłej leci wprost na złamanie karku. Mimo wielu zabawnych akcentów, wszystkie nowele niosą ze sobą również sporą porcję refleksji i smutku. Płynące z nich wnioski nie nastrajają zaś optymizmem. A jakby tego było mało, to na finał autorzy przygotowali potężne uderzenie prosto między oczy – krótką, prostą, ale nadzwyczaj przejmującą scenę, po wybrzmieniu której trudno nie uronić łzy. To balansowanie na granicy komedii i dramatu jest zresztą najmocniejszą stroną wszystkich nowel, pozwala bowiem dotknąć wprost mrocznej sowieckiej rzeczywistości. Na planach filmowych zgromadzono wybitnych i charakterystycznych radzieckich aktorów, wśród których nie brakowało ulubieńców publiczności. Łariczowa zagrał Igor Jasułowicz („ Brylantowa ręka”, „ Złote cielę”), Rużewskiego – Władimir Basow („ Afonia”, „ Moskwa nie wierzy łzom”), natomiast Paniukowa – Michaił Swietin („ To niemożliwe!”). Ostatniej noweli ton nadaje wcielający się w Nikitina Nikołaj Grińko, jeden z ulubionych aktorów Andrieja Tarkowskiego (od „ Andrieja Rublow” po „ Stalkera”), a towarzyszą mu między innymi Borisław Brondukow („ Chcę wierzyć”, „ Stworzył nas jazz”) jako menel Fiedia, Aleksandr Bielawski („ Ironia losu”) jako Walerij oraz Tatiana Wasiljewa („ Dziadek Mróz zawsze dzwoni trzy razy”, „ Pielgrzym”) w roli uduchowionej harfistki. Za zdjęcia odpowiadało trzech różnych operatorów; najbardziej znany jest ten, który pracował przy ostatniej opowiastce – Nikołaj Niemoliajew („ Kurier”, „ Miasto Zero”). Ścieżka dźwiękowa wyszła z kolei spod ręki jednego kompozytora Karena Chaczaturiana (1920-2011), który w historii kinematografii radzieckiej zapisał się przede wszystkim muzyką do klasycznego horroru „ Wij” (1967).
|