Klasyka kina radzieckiego: Jestem strachliwy, ale się nie boję! [Leonid Bykow „Nieśmiały w akcji [Zajczik]” - recenzja]Esensja.pl Esensja.pl Charakter i emploi predestynowały Leonida Bykowa do grania ról mężczyzn wstydliwych i zakompleksionych, ale uwznioślonych i o wielkim sercu. Takie postaci powierzali mu inni, ale również on sam, gdy zdecydował się na rozpoczęcie kariery reżyserskiej. Wiele mówi na ten temat jego pełnometrażowy debiut po drugiej stronie kamery, czyli liryczna komedia „Zajczik” (to nazwisko głównego bohatera), która w Polsce Ludowej prezentowana była w kinach jako „Nieśmiały w akcji”.
Klasyka kina radzieckiego: Jestem strachliwy, ale się nie boję! [Leonid Bykow „Nieśmiały w akcji [Zajczik]” - recenzja]Charakter i emploi predestynowały Leonida Bykowa do grania ról mężczyzn wstydliwych i zakompleksionych, ale uwznioślonych i o wielkim sercu. Takie postaci powierzali mu inni, ale również on sam, gdy zdecydował się na rozpoczęcie kariery reżyserskiej. Wiele mówi na ten temat jego pełnometrażowy debiut po drugiej stronie kamery, czyli liryczna komedia „Zajczik” (to nazwisko głównego bohatera), która w Polsce Ludowej prezentowana była w kinach jako „Nieśmiały w akcji”.
Leonid Bykow ‹Nieśmiały w akcji [Zajczik]›EKSTRAKT: | 70% |
---|
WASZ EKSTRAKT: 0,0 % |
---|
Zaloguj, aby ocenić |
---|
| Tytuł | Nieśmiały w akcji [Zajczik] | Tytuł oryginalny | Зайчик | Reżyseria | Leonid Bykow | Zdjęcia | Siergiej Iwanow | Scenariusz | Michaił Ginn, Gienrich Riabkin, Kim Ryżow | Obsada | Leonid Bykow, Olga Krasina, Igor Gorbaczow, Siergiej Filippow, Gieorgij Wicyn, Aleksiej Smirnow, Igor Dmitrijew, Aleksiej Kożewnikow, Glikerija Bogdanowa-Czesnokowa, Lew Stiepanow, Michaił Wasiljew | Muzyka | Andriej Pietrow | Rok produkcji | 1964 | Kraj produkcji | ZSRR | Czas trwania | 82 min | Gatunek | komedia | Zobacz w | Kulturowskazie | Wyszukaj w | Skąpiec.pl | Wyszukaj w | Amazon.co.uk |
To wprawdzie odpowiadający treści, lecz bardzo niefortunny tytuł. Pasujący raczej do komedii sensacyjnej, a nie liryczno-satyrycznej opowieści o teatralnym charakteryzatorze i wizażyście. Jak widać, nie tylko współcześni dystrybutorzy stosują w tej dziedzinie chwyty marketingowe, co do zasadności których można mieć spore zastrzeżenia. Leonid Fiodorowicz Bykow urodził się w 1928 roku w ukraińskiej wsi Znamienka (w obwodzie donieckim). Aktorstwa uczył się w Instytucie Teatralnym w Charkowie, który ukończył mając dwadzieścia trzy lata. Na dużym ekranie zadebiutował dwa lata później w dramacie społecznym „Los Mariny” Isaaka Szmaruka i Wiktora Iwczenko; popularność przyniosły mu natomiast role w „ Ochotnikach” (1958) Jurija Jegorowa oraz „Miłości Aloszy” (1960) Siemiona Tumanowa i Gieorgija Szczukina. Krótko potem postanowił spróbować sił w nowej roli i stanął po drugiej stronie kamery. Na swój debiut reżyserski wybrał komedię „Zajczik”, której scenariusz wyszedł spod rąk aż trzech autorów, dla których – podobnie jak dla Bykowa-reżysera – był to filmowy debiut: Michaiła Ginna (właściwie: Gindina, 1929-1988), Gienricha Riabkina (1927-1992) i Kima Ryżowa (1931-1999). W przyszłości żaden z nich nie zrobi wielkiej kariery pisarskiej. Tytuł obrazu jest znaczący. Nazwisko głównego bohatera można bowiem przetłumaczyć na język polski jako „zajączek” – stworzenie sympatyczne, ale nadzwyczaj płochliwe i zwykle padające ofiarą innych. Taki właśnie jest filmowy Zajczik! Opowieść o obdarzonym wielkim sercem trzydziestokilkuletnim kawalerze miała premierę 25 maja 1965 roku. Debiutanckie dzieło Leonida Fiodorowicza okazało się frekwencyjnym sukcesem; do końca roku w kinach radzieckich oglądnęło je nieco ponad 25 milionów widzów, co dało mu przyzwoite szesnaste miejsce w krajowym box-offisie. Dość powiedzieć, że za honorarium (podwójne, bo aktorskie i reżyserskie) Bykow kupił sobie samochód Wołgę oraz… garaż (który, o czym przekonywała nakręcona piętnaście lat później komedia Eldara Riazanowa, był towarem równie deficytowym). Niestety i koledzy po fachu nie byli już tak łaskawi; większość z nich ostro krytykowała „Nieśmiałego w akcji”, co Leonid Fiodorowicz przypłacił utratą zdrowia – to właśnie wtedy przeszedł pierwszy zawał serca. Obraz zrealizowany został w wytwórni „Lenfilm”, lecz nie sposób stwierdzić autorytatywnie, że jego akcja rozgrywa się w Leningradzie. Raczej w którymś z miast w okolicach dzisiejszego Petersburga. Jest to w każdym razie miasteczko, w którym działają dwa teatry: Wielki i… Średni. Zajczik – wszyscy koledzy i koleżanki w pracy zwracają się do niego jedynie po nazwisku – pracuje w tym drugim. Jest charakteryzatorem i wizażystą. Lubianym, ale nie traktowanym poważnie. Co rusz bowiem coś mu się przytrafia, czym irytuje innych. Na pieńku ma przede wszystkim ze srogim dyrektorem teatru Borisem Michajłowiczem, który zarządza podległą sobie placówką, jakby to nie była świątynia sztuki, lecz jednostka wojskowa. Trupa aktorska przygotowuje właśnie nową premierę – „Przygody grafa Nulina”. W sali powoli zbierają się widzowie, a w garderobie… brakuje Zajczika, któremu tradycyjnie wszystko staje na przeszkodzie w drodze do pracy. Taki to już człowiek. Nie sposób go nie lubić, lecz równie często ma się go ochotę zabić! Po spektaklu mężczyzna odwiedza mieszkającą w tym samym bloku (to blok zakładowy, w którym mieszkania mają wszyscy pracownicy teatru) aktorkę Nataszę, w której potajemnie się podkochuje. Kobieta stara się podnieść go na duchu, przekonać, by bardziej wierzył w siebie, by stał się odważny. Tylko jak to zrobić, gdy wszystko – w znaczeniu symbolicznym – wypada mu z rąk, a znajomi coraz częściej spoglądają na niego jak na człowieka niespełna rozumu. W efekcie Zajczik postanawia wybrać się do lekarza psychiatry; pech chce, że trafia na początkującego w swym fachu doktora Romaszyna, który wiedzę czerpie głównie z podręcznika i od wiekowej pielęgniarki Praskowii Iwanownej. Czy ktoś taki może pomóc osobie głęboko skrzywdzonej przez los? Jakby tego było mało, już po zakończeniu wizyty Zajczik przez przypadek słyszy fragment rozmowy Romaszyna z Iwanowną, który następnie interpretuje sobie w ten sposób, że… został mu nie więcej niż miesiąc życia. Kompletnie załamany, przeżywa wewnętrzną przemianę – postanawia wreszcie postawić się światu i załatwić kilka istotnych spraw, na realizację których do tej pory nie starczało mu odwagi. Co, jak można się domyśleć, prowadzi do wielu zabawnych sytuacji. Film Bykowa można rozpatrywać na dwóch płaszczyznach. Jest to komedia romantyczna, w której reżyser opowiedział o miłości Zajczika do Nataszy. Ale z drugiej strony – obrazowi przydane zostało także ostrze społeczne. Odmieniony bohater postanawia bowiem także stanąć w obronie dzieci mieszkających w tym samym bloku i zablokować budowę garażu dla dyrektora teatru na rzecz stworzenia w tym samym miejscu placu zabaw. By to osiągnąć, musi nie tylko „spacyfikować” Borisa Michajłowicza, co samo w sobie wydaje się niemożliwe, ale także uzyskać odpowiednią zgodę w urzędzie miasta. Łatwiej byłoby mu pewnie oblecieć Ziemię jak Gagarin. Dawny Zajczik bez wątpienia poddałby się za pierwszym razem (o ile w ogóle podjąłby jakąś próbę), ale nowy okazuje się nie do zdarcia, wciąż wpada na nowe pomysły, jak przechytrzyć nieustępliwego urzędnika. I pewnie oglądałoby się „Nieśmiałego…” z coraz większą beztroską, gdyby nie wiszący nad bohaterem wyrok śmierci. Dni mijają przecież szybko, więc „podarowany” mu miesiąc nieuchronnie zbliża się ku końcowi. Obok Bykowa, który obsadził siebie w tytułowej roli, na ekranie zobaczyć można uroczą Olgę Krasinę (rocznik 1941) w roli Nataszy, która w tym samym roku została absolwentką Państwowego Instytutu Sztuk Teatralnych w Moskwie. Krótko potem poświęciła się dubbingowi, a pod koniec lat 70. XX wieku w ogóle odeszła z zawodu i zajęła się malarstwem. Nieprzejednanego urzędnika Szabosznikowa zagrał Igor Gorbaczow (1927-2003), znany głównie z roli Chlestakowa w „Rewizorze” (1952) Władimira Pietrowa. W apodyktycznego dyrektora teatru wcielił się Siergiej Filippow („ Dwanaście krzeseł”, „ To niemożliwe!”), w pomocnika reżysera – Gieorgij Wicyn („ Hełm Aleksandra Macedońskiego”, „ Proszę o książkę zażaleń”), a w teatralnego dźwiękowca – Aleksiej Smirnow („ Witajcie – wstęp wzbroniony”). Za zdjęcia odpowiadał będący wówczas u kresu kariery doświadczony operator Siergiej Iwanow (1905-1966), który pracował wcześniej z takimi tuzami, jak Josif Chejfic („Żurbinowie”, 1954) czy Jurij Ozierow („Sokół stepowy”, 1958); autorem muzyki i piosenek był z kolei Andriej Pietrow („ Chodząc po Moskwie”, „ Biały Bim Czarne Ucho”, „ Dworzec dla dwojga”), który dla odmiany stawiał dopiero pierwsze kroki w zawodzie. Leonid Bykow wyreżyserował jeszcze trzy filmy (we wszystkich zagrał też główne role): komedię „Gdzie jesteście, rycerze?” (1971) oraz niezwykle popularne w Związku Radzieckim dramaty wojenne „Tylko starcy idą w bój” (1974) i „Szli żołnierze” (1977). Zginął w wypadku samochodowym 11 kwietnia 1979 roku, gdy wracał ze swojej daczy do Kijowa.
|