Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 26 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Aleksandr Stołper
‹Żywi i martwi, cz. 1›

EKSTRAKT:70%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułŻywi i martwi, cz. 1
Tytuł oryginalnyЖивые и мёртвые
ReżyseriaAleksandr Stołper
ZdjęciaNikołaj Ołonowski
Scenariusz
ObsadaKirył Ławrow, Anatolij Papanow, Oleg Jefremow, Ludmiła Kryłowa, Lew Liubecki, Ludmiła Liubimowa, Wasilij Makarow, Roman Chomiatow, Zinowij Wysokowski, Jurij Dubrowin, Igor Puszkariow, Władlen Paulus, Wiktor Awdiuszko, Władimir Goriełow, Jewgienij Szutow, Boris Bitiukow, Jurij Wołkow, Władimir Murawjow, Władimir Wysocki
Rok produkcji1963
Kraj produkcjiZSRR
Czas trwania94 min
Gatunekdramat, wojenny
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup

Klasyka kina radzieckiego: Choć żywi, to jednak martwi
[Aleksandr Stołper „Żywi i martwi, cz. 1” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
Dwuczęściowa epopeja wojenna Aleksandra Stołpera „Żywi i martwi” powstała na bazie słynnej, w dużej mierze autobiograficznej, powieści Konstantina Simonowa. Nakręcono ją w ostatnim możliwym momencie, na rok przed bezkrwawym zamachem stanu i przejęciem władzy przez Leonida Breżniewa. Gdyby więc z realizacją filmu czekano jeszcze rok bądź dwa, twórcom byłoby zapewne znacznie trudniej pokazać tak prawdziwy obraz pierwszych miesięcy Wielkiej Wojny Ojczyźnianej.

Sebastian Chosiński

Klasyka kina radzieckiego: Choć żywi, to jednak martwi
[Aleksandr Stołper „Żywi i martwi, cz. 1” - recenzja]

Dwuczęściowa epopeja wojenna Aleksandra Stołpera „Żywi i martwi” powstała na bazie słynnej, w dużej mierze autobiograficznej, powieści Konstantina Simonowa. Nakręcono ją w ostatnim możliwym momencie, na rok przed bezkrwawym zamachem stanu i przejęciem władzy przez Leonida Breżniewa. Gdyby więc z realizacją filmu czekano jeszcze rok bądź dwa, twórcom byłoby zapewne znacznie trudniej pokazać tak prawdziwy obraz pierwszych miesięcy Wielkiej Wojny Ojczyźnianej.

Aleksandr Stołper
‹Żywi i martwi, cz. 1›

EKSTRAKT:70%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułŻywi i martwi, cz. 1
Tytuł oryginalnyЖивые и мёртвые
ReżyseriaAleksandr Stołper
ZdjęciaNikołaj Ołonowski
Scenariusz
ObsadaKirył Ławrow, Anatolij Papanow, Oleg Jefremow, Ludmiła Kryłowa, Lew Liubecki, Ludmiła Liubimowa, Wasilij Makarow, Roman Chomiatow, Zinowij Wysokowski, Jurij Dubrowin, Igor Puszkariow, Władlen Paulus, Wiktor Awdiuszko, Władimir Goriełow, Jewgienij Szutow, Boris Bitiukow, Jurij Wołkow, Władimir Murawjow, Władimir Wysocki
Rok produkcji1963
Kraj produkcjiZSRR
Czas trwania94 min
Gatunekdramat, wojenny
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup
Losy tych dwóch artystów – reżysera Aleksandra Borisowicza Stołpera (1907-1979) oraz pisarza Konstantina Michajłowicza Simonowa (1915-1979) – wydają się ze sobą nierozerwalnie splecione. To dzięki Stołperowi twórczość dramaturgiczna i prozatorska Simonowa zyskała wielkie uznanie (nie tylko w Kraju Rad). To za sprawą ekranizacji dzieł Simonowa Stołper na trwałe zapisał się w historii kinematografii radzieckiej. Młodość Konstantina Michajłowicza przypadła na lata Wielkiej Wojny Ojczyźnianej, w czasie której służył w Armii Czerwonej jako korespondent wojenny (już wcześniej był dziennikarzem). Po powrocie z frontu poświęcił się na dobre pisaniu artystycznemu – regularnie publikował nowe dramaty, powieści, wspomnienia; chętnie współpracował także – jako scenarzysta – z filmowcami przenoszącymi na ekran jego utwory. W tym ostatnim wyspecjalizował się właśnie Aleksandr Borisowicz, choć i inni reżyserzy – na przykład Aleksiej German senior (vide „Dwadzieścia dni bez wojny”) – nie stronili od tekstów Simonowa.
Stołper pochodził z rodziny Żydów łotewskich; urodził się w Dyneburgu (obecnie to Daugavpils). Początkowo był, podobnie jak Simonow, dziennikarzem, lecz później zafascynował go film. Fachu uczył się w Państwowej Szkole Kinematograficznej w Moskwie pod okiem Lwa Kuleszowa (1923-1925); później (w 1938 roku) ukończył jeszcze wydział reżyserski Wszechzwiązkowego Państwowego Instytutu Kinematografii, w którym jego profesorem był inny żydowski przybysz z Łotwy – już wtedy uchodzący za jednego z najwybitniejszych filmowców – Siergiej Eisenstein. Po drodze Aleksandr Borisowicz ukończył jeszcze kurs aktorstwa (1925-1927) zorganizowany przez Proletkult; był więc, bez dwóch zdań, wszechstronnie przygotowany do wykonywania zawodu. Pierwsze dwa obrazy Stołpera – dramaty „Cztery wizyty Samuela Wulfa” (1934) oraz „Prawo życia” (1940) – przeszły jednak bez echa. Karta odwróciła się dopiero po wybuchu wojny z Niemcami, gdy trzydziestopięcioletni reżyser zainteresował się wojenną twórczością Simonowa.
W ciągu kolejnych trzech lat – w dwóch pierwszych przypadkach we współpracy z Borisem Iwanowem – Aleksandr Borisowicz zaadaptował na potrzeby „wielkiego ekranu” trzy dzieła Konstantina Michajłowicza: sztuki „Chłopiec z naszego miasta” (1942) i „Czekaj na mnie” (1943) oraz powieść „Dni i noce” (1944). Po realizacji tego ostatniego drogi Stołpera i Simonowa rozeszły się na prawie dwie dekady; ponownie przecięły się na początku lat 60., gdy powstał pomysł zekranizowania „Żywych i martwych”, którzy ukazali się drukiem w 1959 roku. W tym czasie reżyser oczywiście nie próżnował; nakręcił sześć filmów, w tym dwa rozgrywające się w czasie drugiej wojny światowej – „Błyskawica” (1947) i „Opowieść o prawdziwym człowieku” (1948). Trzy kolejne obrazy – „Daleko od Moskwy” (1950), „Zdradliwa przełęcz” (1955) oraz „Ponętna wiosna” (1957) – były współczesnymi dramatami, których akcję autor umieścił w azjatyckich republikach Związku Radzieckiego. Dopiero w „Trudnym szczęściu” (1958) Stołper powrócił do tematyki wojennej, choć na razie była to „tylko” wojna domowa.
Wydani pod koniec lat 50. „Żywi i martwi” z miejsca wydali się Aleksandrowi Borisowiczowi znakomitym materiałem na film. Z jego realizacją należało się jednak spieszyć. Nie był to bowiem zbyt szczęśliwy okres dla kultury. Epoka Chruszczowa powoli dobiegała końca. A co pojawiało się na horyzoncie? Nie trzeba było przenikliwości Kasandry, aby domyślić się, że po odsunięciu od władzy Nikity Siergiejewicza, obojętnie kto po nim nastanie, przykręci śrubę i jeszcze silniej podporządkuje literaturę i kinematografię wymogom propagandowym. Takie obrazy, jak „Żywi i martwi” czy oparta na powieści Jurija Bondariewa „Cisza” (1963) Władimira Basowa – oba nagrodzone na 1. Wszechzwiązkowym Festiwalu Filmowym w Leningradzie – powstały i miały premiery niemal dosłownie w ostatniej chwili. Dwa, trzy lata później ich twórcy musieliby toczyć znacznie cięższe boje z cenzurą i prawdopodobnie wyszliby z nich na tarczy. Co tak drażliwego znalazło się w powieści Simonowa?
Z dzisiejszej perspektywy – w zasadzie nic! Konstantin Michajłowicz przedstawił po prostu to, co sam – jako korespondent wojenny – widział latem i jesienią 1941 roku na froncie, czyli… prawdziwy obraz pierwszych miesięcy Wielkiej Wojny Ojczyźnianej, gdy Armia Czerwona, ponosząc straszliwe straty, panicznie wycofywała się (względnie: uciekała) przed Wehrmachtem. Głównym bohaterem powieści i filmu jest – będący alter ego pisarza – starszy politruk Iwan Piotrowicz Sincow. Wybuch wojny zastaje go w czasie urlopu, który natychmiast przerywa i wraca do Moskwy, skąd zostaje wysłany na pierwszą linię frontu w okolice Mohylewa. Na dworzec odprowadza go żona, Masza. Mimo to nie ma mowy o romantycznym pożegnaniu – na peron wpuszczani są bowiem tylko mundurowi, cywile, a więc najbliżsi członkowie rodzin, muszą pozostać przed dworcem. Wysiadłszy z pociągu Sincow trafia w sam środek piekła – na własne oczy widzi bezhołowie, w jakim wycofują się pobici krasnoarmiejcy, którzy na dodatek przez cały czas narażeni są na bombardowanie przez wrogie samoloty.
Jak w takim totalnym bałaganie dotrzeć do miejsca przeznaczenia, czyli redakcji wojennej gazety, dla której ma pisać? Zanim mu się to udaje, widzi obrazy, których zapomnieć się nie da – długie kolumny mundurowych i cywilów, których nikt nie chroni. Gdy w końcu mleduje się u swego przełożonego, ten zadaje mu pytanie, czy ma jakiś materiał do publikacji, na co Sincow pełen rezygnacji odpowiada znamiennie: „Przez kilka ostatnich dni widziałem więcej niż w całym swoim życiu. Ale o tym nie można napisać w gazecie” – po czym po chwili zastanowienia dodaje jeszcze z rezygnacją: „Nie, nie mam żadnego materiału”. To najbardziej trafny i wstrząsający komentarz na temat tego, co działo się na froncie wojny radziecko-niemieckiej latem 1941 roku. Taka scena nie mogłaby zaistnieć w filmie wojennym ani za czasów Stalina, ani Breżniewa – za dużo było w niej bolesnej prawdy, którą starano się wymazywać z dziejów ZSRR. I chociaż w kolejnych scenach twórcy – Stołper i Simonow – nie szczędzą portretów bohaterskich czerwonoarmistów, to jednak ich poświęcenie – przynajmniej na razie – idzie na marne. Ich ofiara krwi nie odmienia bowiem losów wojny. I jeszcze przez długie miesiące to się nie zmieni.
Widz patrzy na wojnę oczyma Sincowa. Widzi starających się rozpaczliwie łatać dziury na froncie dowódców (jak kombrig Fiodor Fiodorowicz Sierpilin) i oficerów, którzy ze strachu przed dostaniem się w ręce wroga palą ważne dokumenty i legitymację partyjną (pułkownik Baranow). Widzi prowadzących nierówną walkę z wrogiem do samego końca lotników (nieznany z nazwiska major) i czołgistów (dowódca brygady kapitan Iwanow). Widzi młodziutką lekarkę, którą wysłano na pierwszą linię frontu, mimo że nie posiada ona żadnego doświadczenia – ani wojskowego, ani zawodowego (Tatiana Nikołajewna Owsiannikowa), oraz bohaterskiego kolegę po fachu, korespondenta wojennego „Izwiestii”, który chce za wszelką cenę dostarczyć do Moskwy zdjęcia zniszczonych hitlerowskich czołgów, ponieważ wierzy, że takie obrazy podtrzymają na duchu mieszkańców stolicy (Michaił Wajnsztejn). Nie zmienia to jednak podstawowego faktu – że Niemcy prą naprzód i nadziei na ich powstrzymanie, jak na razie, nie ma. To znaczy ona tli się gdzieś w sercach żołnierzy – ideowych komunistów – ale jej dni wydają się policzone.
Za scenariusz „Żywych i martwych” odpowiadał Stołper, któremu pomagał sam Simonow (choć w napisach nazwisko pisarza w tej roli nie występuje). Zdjęcia są autorstwa Nikołaja Ołonowskiego (1922-2017), dla którego współpraca z Aleksandrem Borisowiczem przy tym i kolejnym filmie („Nikt nie rodzi się żołnierzem”) była największym osiągnięciem w karierze (nie licząc roli drugiego operatora przy „Lecą żurawie” Michaiła Kałatozowa). Co ciekawe, w ścieżce dźwiękowej filmu nie wykorzystano specjalnie skomponowanej na jego potrzeby muzyki – Stołper, co w tamtym czasie było ewenementem, skupił sie jedynie na dźwiękach tła. W roli głównej, czyli Sincowa, reżyser obsadził Kiryła Ławrowa („Bracia Karamazow”, „Czajkowski”), kombriga Sierpilina zagrał Anatolij Papanow („Brylantowa ręka”, „Dworzec Białoruski”), czołgistę Iwanowa – Oleg Jefremow („Wojna i pokój”, „Szyrli-myrli”), lekarkę Owsiannikową – Ludmiła Kryłowa („Ochotnicy”), bohaterskiego majora-lotnika – Władimir Goriełow („Tarcza i miecz”), fotografa Wajnsztejna – Zinowij Wysokowski („Park Epoki Radzieckiej”), natomiast młodszego politruka Liusina – Roman Chomiatow („Wyzwolenie: Ognisty łuk”). Warto wspomnieć, że w drobnym epizodzie pojawił się tu również Władimir Wysocki („Kariera Dimy Gorina”, „Przepustka na ląd”).
Premiera dwuczęściowego, trwającego w sumie ponad trzy godziny, filmu odbyła się 18 lutego 1964 roku. Do końca roku „Żywych i martwych” obejrzało w kinach radzieckich 41,5 miliona widzów, co było niezłym wynikiem. W każdym razie na tyle dobrym, aby cztery lata później Aleksandr Stołper przeniósł na ekran drugą część wojennej trylogii Konstantina Simonowa „Nikt nie rodzi się żołnierzem” (1963-1964). Szkoda, że nie uczynił tego z tomem wieńczącym całość, czyli „Ostatnim latem” (1971), który zresztą do dzisiaj czeka na adaptację.
koniec
10 marca 2021

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Klasyka kina radzieckiego: Said – kochanek i zdrajca
Sebastian Chosiński

24 IV 2024

W trzeciej części tadżyckiego miniserialu „Człowiek zmienia skórę” Bension Kimiagarow na krótko rezygnuje z socrealistycznej formuły opowieści i przywołuje dobre wzorce środkowoazjatyckich easternów. Na ekranie pojawiają się bowiem basmacze, których celem jest zakłócenie budowy kanału. Ten wątek służy również scenarzystom do tego, by ściągnąć kłopoty na głowę głównego inżyniera Saida Urtabajewa.

więcej »

Fallout: Odc. 3. Oko w oko z potworem
Marcin Mroziuk

22 IV 2024

Nie da się ukryć, że pozbawione głowy ciało Wilziga nie prezentuje się najlepiej, jednak ważne okazuje się to, że wciąż można zidentyfikować poszukiwanego zbiega z Enklawy. Obserwując rozwój wydarzeń, możemy zaś dojść do wniosku, że przynajmniej chwilowo szczęście opuszcza Lucy, natomiast Maximus ląduje raz na wozie, raz pod wozem.

więcej »

East Side Story: Czy można mieć nadzieję w Piekle?
Sebastian Chosiński

21 IV 2024

Mariupol to prawdopodobnie najboleśniej doświadczone przez los ukraińskie miasto w toczonej od ponad dwóch lat wojnie. Oblężone przez wojska rosyjskie, przez wiele tygodni sukcesywnie niszczone ostrzałami z lądu, powietrza i morza. Miasto zamordowane po to, by złamać opór jego mieszkańców i ukarać ich za odrzucenie „ruskiego miru”. O tym opowiada dokument Maksyma Litwinowa „Mariupol. Niestracona nadzieja”.

więcej »

Polecamy

Knajpa na szybciutko

Z filmu wyjęte:

Knajpa na szybciutko
— Jarosław Loretz

Bo biblioteka była zamknięta
— Jarosław Loretz

Wilkołaki wciąż modne
— Jarosław Loretz

Precyzja z dawnych wieków
— Jarosław Loretz

Migrujące polskie płynne złoto
— Jarosław Loretz

Eksport w kierunku nieoczywistym
— Jarosław Loretz

Eksport niejedno ma imię
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy – kontynuacja
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy
— Jarosław Loretz

Zemsty szpon
— Jarosław Loretz

Zobacz też

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.