Klasyka kina radzieckiego: Wojenna odyseja politruka [Aleksandr Stołper „Żywi i martwi, cz. 2” - recenzja]Esensja.pl Esensja.pl Wielka Wojna Ojczyźniana pokazana przez Aleksandra Stołpera w „Żywych i martwych”, a zwłaszcza w drugiej części epopei, wyglądała zupełnie inaczej niż w powstałych wcześniej w Związku Radzieckim obrazach. Oprócz bezprzykładnego bohaterstwa cechującego żołnierzy Armii Czerwonej na ekranie pokazano bowiem również totalne dowódcze bezhołowie oraz szerzącą się jak epidemia nieufność wobec siebie nawzajem.
Klasyka kina radzieckiego: Wojenna odyseja politruka [Aleksandr Stołper „Żywi i martwi, cz. 2” - recenzja]Wielka Wojna Ojczyźniana pokazana przez Aleksandra Stołpera w „Żywych i martwych”, a zwłaszcza w drugiej części epopei, wyglądała zupełnie inaczej niż w powstałych wcześniej w Związku Radzieckim obrazach. Oprócz bezprzykładnego bohaterstwa cechującego żołnierzy Armii Czerwonej na ekranie pokazano bowiem również totalne dowódcze bezhołowie oraz szerzącą się jak epidemia nieufność wobec siebie nawzajem.
Aleksandr Stołper ‹Żywi i martwi, cz. 2›EKSTRAKT: | 80% |
---|
WASZ EKSTRAKT: 0,0 % |
---|
Zaloguj, aby ocenić |
---|
| Tytuł | Żywi i martwi, cz. 2 | Tytuł oryginalny | Живые и мёртвые | Reżyseria | Aleksandr Stołper | Zdjęcia | Nikołaj Ołonowski | Scenariusz | Aleksandr Stołper, Konstantin Simonow | Obsada | Kirył Ławrow, Anatolij Papanow, Aleksiej Głazyrin, Ludmiła Liubimowa, Boris Czirkow, Ludmiła Kryłowa, Jurij Dubrowin, Jewgienij Samojłow, Oleg Tabakow, Michaił Uljanow, Michaił Głuzski, Oleg Jefremow, Igor Puszkariow, Nikołaj Siergiejew, Raisa Kurkina, Sofia Pawłowa, Arina Aliejnikowa, Boris Ardow | Rok produkcji | 1963 | Kraj produkcji | ZSRR | Czas trwania | 95 min | Gatunek | dramat, wojenny | Zobacz w | Kulturowskazie | Wyszukaj w | Skąpiec.pl | Wyszukaj w | Amazon.co.uk |
Pierwsze miesiące Wielkiej Wojny Ojczyźnianej były totalną katastrofą. Zaskoczony niemieckim atakiem – mimo pojawiających się od miesięcy doniesień wywiadowczych, w których informowano, że III Rzesza szykuje się do agresji przeciwko Związkowi Radzieckiemu – Józef Stalin nie był w stanie powstrzymać maszerujących na Moskwę żołnierzy hitlerowskich. Działalność na tyłach frontu „oddziałów zaporowych” NKWD, których zadaniem było niedopuszczenie do wycofywania się z zajmowanych pozycji, powodowała tyle, że krasnoarmiejcy woleli pójść do niewoli, aniżeli pakować się pod kule swoich rodaków czy współobywateli. Tego wprawdzie Konstantin Michajłowicz Simonow (1915-1979) w swojej w dużym stopniu autobiograficznej powieści nie opisał ani Aleksandr Borisowicz Stołper (1907-1979) na ekranie nie pokazał, lecz dla nikogo, kto w połowie lat 60. ubiegłego wieku oglądał „Żywych i martwych” na kinowym ekranie, nie było to tajemnicą. Dzięki temu łatwiej było zrozumieć postępowanie niektórych bohaterów. Współczesny widz, który nie posiada odpowiedniej wiedzy, może mieć z tym problem. Akcja pierwszej odsłony dwuczęściowej epopei rozgrywa się w pierwszych tygodniach wojny. Skierowany na front jako korespondent wojenny starszy politruk Iwan Piotrowicz Sincow początkowo ma spory kłopot z dotarciem do swojej jednostki. Oddziały Armii Czerwonej wycofują się w takim tempie i takim nieładzie, że połapać się w tym, kto i gdzie stacjonuje, jest prawdziwą sztuką (całkiem możliwe, że lepsze rozeznanie mieli w tym względzie Niemcy niż sami Sowieci). Kiedy już mu się to udaje i wreszcie przystępuje do pracy, jest przede wszystkim świadkiem nieustannych klęsk. Choć trzeba przyznać, że Stołper robi naprawdę wiele, aby łagodzić tragiczny wydźwięk kolejnych scen – skupia się na pokazywaniu bezprzykładnego bohaterstwa czerwonoarmistów (vide niewymieniony z nazwiska major lornictwa bądź kapitan Iwanow, dowódca brygady czołgowej), które jednak jest całkowicie marnotrawione. Nic nie są w stanie poradzić nawet najlepsi generałowie, których na ekranie uosabia kombrig Fiodor Fiodorowicz Sierpilin. Część pierwsza dylogii kończy się dramatyczną sceną rozbicia przez Niemców oddziału, w którym walczy Sincow. Wszystko idzie w totalną rozsypkę; u boku politruka pozostaje jedynie żołnierz Gozdyriew i ranna lekarka Tatiana Owsiannikowa, którą Iwan Piotrowicz musi taszczyć na własnych plecach. Znalazłszy się w okrążeniu, próbują przebić się do swoich. Ale gdzie są „swoi”? Dokąd uciekli? Gdy w nocy docierają do stojącej na skraju lasu chaty, nie mają nawet pewności, jak zostaną przyjęci przez gospodarza – może ugości ich pod swoim dachem, a może… zastrzeli. Mają szczęście, bo Gawriła Biriukow – starzec i inwalida – choć doświadczony przez stalinizm (represjonowany przed wojną), nie odwrócił się, jak wielu innych, od wyrodnej radzieckiej ojczyzny. Zbłąkanym uciekinierom pozwala odpocząć i daje im jeść, za co – jak możemy się domyślać – zapłaci wysoką cenę. W pewnym momencie w obejściu pojawiają się bowiem Niemcy. Sincowowi i Gozdyrierowi udaje się w ostatniej chwili uciec, lecz w chacie zostaje ranna Tatiana. A to zaledwie początek odysei Sincowa, któremu przekorny los nie szczędzi bólu ani upokorzeń. Straciwszy dokumenty – on, komunista, oficer polityczny, najwierniejszy z wiernych – staje się w oczach innych zwykłym tchórzem, dezerterem, nieomal wrogiem, w najlepszym wypadku człowiekiem, któremu nie można już ufać. Dość powiedzieć, że w części pierwszej za podobną przewinę pułkownik Baranow został wysłany przed pluton egzekucyjny. Jedynym ratunkiem dla Iwana Piotrowicza jest dotarcie do Moskwy, przekonujące wyjaśnienie odpowiednim osobom tego, co się stało, wyrobienie sobie nowych dokumentów i zmazanie win ofiarną służbą na froncie (a najlepiej śmiercią na polu bitwy). Ale samo dostanie się do stolicy wydaje się wręcz niemożliwością. Bo kto pomoże zdrajcy bądź dezerterowi? Za to można samemu zarobić kulkę w tył głowy od usłużnych „bezpieczniaków”. Czy zatem można dziwić się młodszemu politrukowi Liusinowi, że dowiedziawszy się o tym, co spotkało Sincowa, odmawia mu dalszej pomocy. I tak zachowuje się bardzo humanitarnie – tak naprawdę powinien go aresztować i dostarczyć jak najszybciej do NKWD. Ba! Nawet gdyby zabił go na miejscu, nikt by mu tego pewnie nie wypomniał. W porównaniu z częścią pierwszą, część druga „Żywych i martwych” jest jeszcze bardziej dojmująca, ale dzięki temu także na wskroś realistyczna. Chcąc odzyskać dobre imię, Sincow musi najpierw przekonać swoich, że w ogóle zasługuje na drugą szansę. Musi zgodzić się na degradację. Musi ponownie złożyć daninę krwi. Co ciekawe, w dziele Stołpera praktycznie nie pokazano… Niemców, co oczywiście jest przemyślanym zabiegiem artystycznym. Wróg czai się wszędzie, otacza i atakuje znienacka, jest bezwzględny i okrutny, a jednak nie widzimy na ekranie jego twarzy. Ma postać przelatujących nad głowami czerwonoarmistów bombowców i myśliwców, rozjeżdżających rosyjskie drogi potężnych czołgów, nawet gdy go słyszymy, to nie widzimy. Widz ma odnieść wrażenie, że hitlerowcy to bezkształtna, odhumanizowana masa, która nie zasługuje nawet na to, by wystąpić na ekranie pod – choćby nawet fikcyjnym – imieniem i nazwiskiem. Oprócz aktorów znanych już z pierwszej części – jak Kirył Ławrow (w roli Sincowa), Anatolij Papanow (Sierpilin), Ludmiła Kryłowa (Owsiannikowa) czy Oleg Jefremow (awansowany do stopnia pułkownika Iwanow) – pojawiają się nowi. I nie brakuje wśród nich wielkich nazwisk. W starca Biriukowa wcielił się Boris Czirkow (1901-1982), który wystąpił w najgłośniejszych radzieckich obrazach lat 30. i 40. XX wieku (między innymi „Czapajew” oraz „Minin i Pożarski”), w dowódcę ochotniczego oddziału, do którego wstępuje Sincow – Jewgienij Samojłow („ Szczors”, „ Oni walczyli za Ojczyznę”), natomiast w starszego lejtnanta Krutikowa, komendanta batalionu budowniczego – młody Oleg Tabakow („ Czyste niebo”, „ Moskwa nie wierzy łzom”). Niewielkie epizody powierzono z kolei Michaiłowi Uljanowowi („ Wyzwolenie”, „ Temat”), który zagrał dowódcę armii Siergieja Filippowicza (do niego dołączono na froncie Sierpilina), oraz Michaiłowi Głuzskiemu („ Cichy Don”, „ Monolog”), którego twarz posiada dowodzący ochotnikami generał-major Orłow. Po sukcesie „Żywych i martwych” (przypomnę: 41,5 miliona widzów w samym tylko 1964 roku, nagrody na 1. Wszechzwiązkowym Festiwalu Filmowym w Leningradzie oraz laury na przeglądach w Acapulco i Karlowych Warach) Aleksandr Stołper (nagrodzony za ten obraz przez władze ZSRR zaszczytnym tytułem Zasłużonego Działacza Sztuk) przeniósł jeszcze na ekran dwa dzieła Konstantina Simonowa: powieść „Nikt nie rodzi się żołnierzem” (1967), czyli drugą część jego wojennej trylogii, oraz sztukę „Czwarty” (1973). Ostatnim jego filmem okazał się natomiast współczesny dramat sensacyjny „Odchylenie – zero” (1978). Rok po jego realizacji Stołper zmarł.
|