Klasyka kina radzieckiego: W hołdzie komediom radzieckim [Jurij Kusznieriow „Komedia minionych dni” - recenzja]Esensja.pl Esensja.pl „Komedia minionych dni”, chociaż daleko jej do bycia majstersztykiem, warta jest uwagi z trzech powodów. Po pierwsze: pojawiają się w niej kultowi bohaterowie, znani doskonale z dzieł Leonida Gajdaja. Po drugie: jej twórca – Jurij Kusznieriow – gdyby nie został filmowcem, byłby prawdopodobnie generałem Armii Radzieckiej. Po trzecie: w obraz wmontowano fragmenty słynnych sowieckich produkcji z lat 20., 30. i 40. XX wieku.
Klasyka kina radzieckiego: W hołdzie komediom radzieckim [Jurij Kusznieriow „Komedia minionych dni” - recenzja]„Komedia minionych dni”, chociaż daleko jej do bycia majstersztykiem, warta jest uwagi z trzech powodów. Po pierwsze: pojawiają się w niej kultowi bohaterowie, znani doskonale z dzieł Leonida Gajdaja. Po drugie: jej twórca – Jurij Kusznieriow – gdyby nie został filmowcem, byłby prawdopodobnie generałem Armii Radzieckiej. Po trzecie: w obraz wmontowano fragmenty słynnych sowieckich produkcji z lat 20., 30. i 40. XX wieku.
Jurij Kusznieriow ‹Komedia minionych dni›EKSTRAKT: | 60% |
---|
WASZ EKSTRAKT: 0,0 % |
---|
Zaloguj, aby ocenić |
---|
| Tytuł | Komedia minionych dni | Tytuł oryginalny | Комедия давно минувших дней | Reżyseria | Jurij Kusznieriow | Zdjęcia | Boris Brożowski | Scenariusz | Jakow Kostiukowski, Moris Słobodskoj | Obsada | Arcził Gomiaszwili, Siergiej Filippow, Jewgienij Morgunow, Gieorgij Wicyn, Jelizawieta Nikiszczichina, Anatolij Wiedionkin, Władimir Grammatikow, Gieorgij Gieorgiu, Walerij Kosienkow, Aleksandr Koniaszyn, Władimir Pożydajew, Jan Janakijew, Gierman Kaczin | Muzyka | Jurij Jakuszew | Rok produkcji | 1980 | Kraj produkcji | ZSRR | Czas trwania | 80 min | Gatunek | komedia, przygodowy | Zobacz w | Kulturowskazie | Wyszukaj w | Skąpiec.pl | Wyszukaj w | Amazon.co.uk |
Reżysera Leonida Jowicza Gajdaja (1923-1993) i jego nieśmiertelne komedie zna prawdopodobnie każdy, kto choćby tylko pobieżnie interesuje się kinematografią Kraju Rad. Jego dzieła przez dekady bawiły bowiem nie tylko obywateli Związku Radzieckiego; zaśmiewali się na nich do łez także Polacy, Czesi, Słowacy, Węgrzy, Bułgarzy i mieszkańcy innych krajów demokracji ludowej. Wystarczy wspomnieć kilka najbardziej znanych tytułów: „ Operacja Y, czyli Przypadki Szurika” (1965), „ Kaukaska branka, czyli Nowe przygody Szurika” (1966), „ Brylantowa ręka” (1968), „ Dwanaście krzeseł” (1971), „ Iwan Wasiljewicz zmienia zawód” (1973) bądź składający się z trzech nowel almanach „ To niemożliwe!” (1975). Do najsłynniejszych bohaterów wykreowanych przez Gajdaja należeli między innymi Bywały, Tchórz i Kiep (którzy po raz pierwszy pojawili się w krótkometrażówkach „ Pies Barbos i niezwykły cross” oraz „ Bimbrownicy”, a potem wracali w dwóch obrazach o Szuriku) oraz Ostap Bender i Kisa Worobjaninow (znani z „ Dwanastu krzeseł”, adaptacji poczytnej powieści satyrycznej Ilji Ilfa i Jewgienija Pietrowa). Ich popularność dyskontowano później na różne sposoby. Z największym rozmachem zrobił to w 1980 roku Jurij Siergiejewicz Kusznieriow, który postanowił umieścić ich wszystkich – no, prawie wszystkich, zabrakło bowiem Kiepa – w zrealizowanej przez siebie „Komedii minionych dni”. Droga Kusznieriowa do zostania reżyserem była wyjątkowo długa i wyboista. Urodził się w Moskwie w 1937 roku, jako osiemnastolatek został absolwentem suworowskiej szkoły wojskowej w Kalininie (dzisiejszym Twerze), po ukończeniu której podjął studia w Moskiewskiej Wyższej Ogólnowojskowej Szkole Dowódczej, której dyplom zdobył w 1958 roku. Następnie przez siedem lat służył – jako oficer – w Armii Radzieckiej. Dopiero blisko trzydziestki zrzucił mundur wojskowy i rozpoczął pracę w wytwórni „Mosfilm”, jednocześnie podejmując naukę fachu na Wyższych Kursach Scenariopisarstwa i Reżyserii. Ukończył je w 1972 roku i wtedy na dobre zajął się produkcją filmową; pełnił także funkcje kierownicze. Blisko współpracował zwłaszcza z Gieorgijem Danieliją: był drugim reżyserem „ Mimino” (1977), zaliczył też epizod aktorski w „ Jesiennym maratonie” (1979). Aż wreszcie postanowił zadebiutować jako reżyser! Marzył mu się film, który byłby hołdem dla najlepszych dzieł komediowych kina radzieckiego. Dlatego postanowił sięgnąć po sprawdzonych bohaterów Gajdaja, a o opowiedzenie ich nowych przygód poprosił doświadczony tandem pisarski, odpowiadający za najzabawniejsze obrazy Leonida Jowicza – Jakowa Kostiukowskiego (1921-2011) oraz Morisa Słobodskoja (1913-1991). Film rozpoczyna się od bardzo ważnej informacji: że nie występują w nim Charlie Chaplin, Harold Lloyd, Buster Keaton oraz… Jurij Nikulin – aktor znany z roli Kiepa. Cóż, trzeba się z tym pogodzić i oglądać dalej. Zwłaszcza że już w scenie otwierającej pojawiają się dwa pozostali członkowie nieśmiertelnego tercetu, czyli Bywały i Tchórz. Właśnie ukradli gdzieś uliczny, względnie dworcowy zegar i chcą go upchnąć w lombardzie. Bywały zanosi fant do sklepu, a Tchórz zostaje w samochodzie (mimo że to zima, jeżdżą kabrioletem). W pewnym momencie zauważa, że z okna na parterze kamienicy woła go nieznajoma staruszka. Kiedy udaje się do niej, słyszy niezwykłą historię. Jeżeli jest prawdziwa, to obaj, razem z Bywałym, mogą się obłowić – do podziału byłby bowiem okrągły milion (nie podano w jakiej walucie, więc należy przyjąć, że w rublach, co też byłoby w tamtym czasie prawdziwą fortuną). Ten milion trzeba jednak najpierw znaleźć. Jest ukryty w starym domu, który – jak twierdzi starowinka (zapewne licząca na to, że „uczciwy” złodziej Tchórz podzieli się z nią odnalezionym majątkiem) – dawno temu „zagrał” w jednej z popularnych radzieckich komedii. Ale w jakiej? Jedynym tropem jest zdjęcie frontonu budynku. Rozmowę kobiety z Tchórzem podsłuchuje stojący pod oknem na chodniku Hipolit Matwiejewicz Worobjaninow, prościej Kisa, który czyha teraz na Tchórza przed bramą wejściową. Kiedy ten wreszcie pojawia się, udaje ślepca, który potrzebuje pomocy przy przejściu na drugą stronę ulicy. Sprawnym ruchem wkłada mu rękę za poły płaszcza i zabiera cenną fotografię. Następnie pędzi z nią do swego kompana Ostapa Bendera i dzieli się zasłyszaną (a raczej: podsłuchaną) historią. Bender, co już wiemy z „ Dwunastu krzeseł”, to cwaniak kuty na cztery łapy, postanawia więc szybko udać się do Gosfilmofonda, czyli Państwowego Archiwum Filmowego, gdzie właśnie robiony jest przegląd starych (i niemych) komedii z czasów NEP-u. Być może w którejś z nich pojawi się budynek ze zdjęcia. W tym czasie okradziony Tchórz żali się z tego, co go spotkało, Bywałemu – ten zaś nie ma zamiaru odpuszczać Kisie (o udziale Ostapa jeszcze nic nie wie) i postanawia odzyskać zdjęcie. Tym sposobem rozpoczyna się ostra, ale i komiczna, rywalizacja dwóch złodziejskich par. Fabuła jest czysto pretekstowa; nawiązujące do starych komedii slapstickowe gagi są w rzeczywistości uzupełnieniem odpowiednio dobranych i zmontowanych filmów sprzed – patrząc z perspektywy twórców – sześciu, pięciu i czterech dekad. Czy zatem można w ogóle „Komedię minionych dni” nazywać pełnoprawnym filmem? Tu zdania mogą być podzielone. Równie dobrze można go uznać za przedzielony współczesnymi scenkami montaż klasycznych radzieckich obrazów. Trochę w stylu „Pana Dodka” (1970) Jana Łomnickiego, który powstał po to, aby oddać hołd Adolfowi Dymszy. Nie zmienia to jednak faktu, że dzieło Kusznieriowa ogląda się z podwójną przyjemnością: raz, że w niektórych scenach ewidentnie śmieszy; dwa, że na ekranie pojawiają się niekwestionowane gwiazdy radzieckiego kina i estrady. Jurij Siergiejewicz sięgnął po oryginalnych aktorów Gajdaja. W Ostapa Bendera wcielił się Gruzin Arcził Gomiaszwili („ Mimino”, „ Stalingrad”), w Kisę Worobjaninowa – Siergiej Filippow („ Zajczik [Nieśmiały w akcji]”), w Bywałego – Jewgienij Morgunow („ Wrogie żywioły”, „ Los człowieka”), natomiast w Tchórza – Gieorgij Wicyn („ Iwan Groźny”, „ Don Kichot”). Za ścieżkę dźwiękową, nawiązującą do slapstickowych komedii, odpowiadał kompozytor i aranżer, twórca dzięsiątek popularnych piosenek Jurij Jakuszew (1943-2011), natomiast autorem zdjęć współczesnych był Boris Brożowski (rocznik 1935), który na koncie miał również współpracę z takimi tuzami, jak Elem Klimow (dokument „Sport, sport, sport”, 1970), Aleksandr Proszkin (pierestrojkowy dramat społeczno-polityczny „Chłodne lato pięćdziesiątego trzeciego”, 1987) oraz Karen Szachnazarow (tragikomedia fantastyczno-przygodowa „Sny”, 1993). A jeżeli kogoś z Was interesuje, jakie filmy wmontowano w „Komedię…”, proszę – oto ich pełna, jak sądzę, lista (ułożona prawie chronologicznie): „Krojczy z Torżki” (1925) i „Trzy miliony prób” (1926) Jakowa Protazanowa, „Kiedy umarli się obudzą” (1926) Aleksieja Dmitrijewa, „Dziewczyna z pudełkiem” (1927) Borisa Barneta, „Kalosz numer 18” (1927) Nikołaja Anoszczenki, „Moja babcia” (1929) i „Spóźniony pan młody” (1939) Kote Mikaberidzego, „Szczęście” (1934) Aleksandra Miedwiedkina, „Świat się śmieje” (1934), „Cyrk” (1936) i „ Wołga, Wołga” (1938) Grigorija Aleksandrowa, „Pocałunek Mary Pickford” (1937) Siergieja Komarowa, „Podrzutek” (1939) Tatiany Łukaszewicz, „Traktorzyści” (1939) oraz „Świniarka i pastuch” (1941) Iwana Pyrjewa, „Anton Iwanowicz jest zły” (1941) Aleksandra Iwanowskiego oraz „Przygody Korzinkinej” (1941) Klimentija Minca, z których wybrano scenę z – jak zwykle znakomitym – Siergiejem Filippowem. Ach! należałoby jeszcze wspomnieć, jak potoczyła się dalsza kariera Jurija Kusznieriowa. Jako reżyser po „Komedii minionych dni” zrealizował tylko jeden obraz – melodramat „Mój ukochany klaun” (1986), a potem poświęcił się już jedynie produkowaniu filmów (przede wszystkim Gieorgija Danieliji, w tym animowane „ Ku! Kin-dza-dza”). Zmarł dwa lata temu, w styczniu 2019 roku.
|