Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 19 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Mike P. Nelson
‹Droga bez powrotu 7: Geneza›

EKSTRAKT:30%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułDroga bez powrotu 7: Geneza
Tytuł oryginalnyWrong Turn 7
Data premiery26 stycznia 2021
ReżyseriaMike P. Nelson
Scenariusz
ObsadaCharlotte Vega, Matthew Modine, Daisy Head, Bill Sage, Emma Dumont
Rok produkcji2021
Kraj produkcjiNiemcy, USA, Wielka Brytania
CyklDroga bez powrotu
Czas trwania109 min
Gatunekgroza / horror
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup

Nie tędy droga
[Mike P. Nelson „Droga bez powrotu 7: Geneza” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
Tych, którzy zamierzają zasiąść do siódmej części „Drogi bez powrotu” (w polskiej wersji, nie wiedzieć czemu z dopiskiem „Geneza”), chciałem uprzedzić, by jednak z tej drogi zawrócili i obrali całkiem inny szlak. Ten bowiem prowadzi prosto w przepaść… rozpaczy.

Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Nie tędy droga
[Mike P. Nelson „Droga bez powrotu 7: Geneza” - recenzja]

Tych, którzy zamierzają zasiąść do siódmej części „Drogi bez powrotu” (w polskiej wersji, nie wiedzieć czemu z dopiskiem „Geneza”), chciałem uprzedzić, by jednak z tej drogi zawrócili i obrali całkiem inny szlak. Ten bowiem prowadzi prosto w przepaść… rozpaczy.

Mike P. Nelson
‹Droga bez powrotu 7: Geneza›

EKSTRAKT:30%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułDroga bez powrotu 7: Geneza
Tytuł oryginalnyWrong Turn 7
Data premiery26 stycznia 2021
ReżyseriaMike P. Nelson
Scenariusz
ObsadaCharlotte Vega, Matthew Modine, Daisy Head, Bill Sage, Emma Dumont
Rok produkcji2021
Kraj produkcjiNiemcy, USA, Wielka Brytania
CyklDroga bez powrotu
Czas trwania109 min
Gatunekgroza / horror
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup
Przyznam, że popularność, z jaką spotkał się film „Droga bez powrotu”, jest dla mnie zagadkowa. Ani nie był specjalnie wyszukany, ani oryginalny, ani nawet krwawy. Ot, grupka nastolatków będąca na wycieczce w górach, sama pakuje się w łapy rodziny mutantów-kanibali. Czyli powtórka chociażby ze „Wzgórza mają oczy” i tysięcy innych podobnych pozycji. Tymczasem cykl zaczął nieoczekiwanie pączkować, osiągając aż sześć odcinków. Nie wszystkie były udane („piątka”), ale jeśli ktoś lubi slashery ocierające się o estetykę gore, „dwójka” i „czwórka” mogły się podobać (zwłaszcza „dwójka” za dużą porcję autoironii). Przy „szóstce” seria zaczęła zdradzać symptom wypalenia i twórcy poszli w odważną erotykę, by zamaskować nielogiczności scenariusza. Było to w 2014 roku i wydawało się, że na tym się zakończy.
Ktoś jednak postanowił reanimować tytuł i niespodziewanie na początku roku otrzymaliśmy kolejną część. Choć to spore nadużycie. Pewnie dlatego polscy dystrybutorzy dopisali do tytułu tę nieszczęsną „Genezę”. Bo to żadna geneza, a film nie ma nic wspólnego z poprzednimi odsłonami serii. Ba, o zgrozo, nie opowiada nawet o mutantach-kanibalach!
Do niewielkiego miasteczka w Appalachach przyjeżdża pewien dojrzały mężczyzna, który wszystkich rozpytuje o zaginioną córkę. Mieszkańcy zwodzą go, unikając odpowiedzi. Nim dobrze rozeznamy się w okolicy, następuje przeskok czasowy o kilka tygodni wstecz, kiedy to spotykamy zaginioną i jej przyjaciół. Wybierają się na wyprawę w góry. Choć miejscowi ostrzegają ich, by nie zbaczali z wyznaczonych szlaków, ci skręcają w bok przy pierwszej okazji. O tym, że była to fatalna decyzja, przekonują się, kiedy w wyniku wypadku ginie jeden z nastolatków. A to tylko początek nieszczęść, ponieważ w lesie ukrywa się jeszcze ktoś, kto najwyraźniej nie ma zamiaru puścić ich wolno.
Krótko mówiąc, jeśli chodzi o oś fabularną, otrzymujemy standard. Może z tą różnicą, że tym razem najbardziej zblazowaną parą nie jest osiłek z blondynką, a dwóch gejów. Jednak każdy, kto decyduje się sięgnąć po siódmą część kiczowatego slashera, jest na to przygotowany. Trudno więc mówić tu o jakimś rozczarowaniu. To przychodzi w momencie, kiedy okazuje się, że dybiącymi na życie wędrowców nie są mutanci, a zwykli ludzie z założonej 200 lat temu komuny ukrytej głęboko w lesie. Informację tę można traktować jako spoiler, ale myślę, że świadomość tego, co nas czeka w trakcie seansu jest w tym wypadku istotna, by nie skończyło się dosadniejszym wypluciem z siebie żalu: „co to ma być”.
Tak, drodzy Państwo, postanowiono zrobić nas w bambuko, bo zamiast obiecanej bezmyślnej rozrywki w towarzystwie Trzypalcego i jego rodzinki otrzymujemy historię całkowicie z nimi niezwiązaną. A przecież wystarczyło zmienić tytuł i wszystko byłoby ok. Tyle tylko, że nikt by się wtedy tą produkcją nie zainteresował. Jeśli zatem nawet twórcy nie wierzyli w powodzenie swojego „dzieła”, to wiedzcie, że coś się dzieje.
A dzieje się tyle, że jako osobny film „Droga bez powrotu. Geneza” też niezbyt się sprawdza. Jest po prostu nudna, rozwlekła i niespójna, zaś główni bohaterowie zupełnie nie budzą sympatii (nie, nie dlatego, że są wśród nich geje). Myślę, że duża w tym „zasługa” reżysera Mike′a P. Nelsona, który niegdyś zrealizował bardzo przyzwoity film z gatunku postapokaliptycznego „Domownicy”. Wtedy udało mu się wytworzyć ciekawy klimat i zaskoczyć kilkoma szokującymi scenami. Wydawało się, że może potrzebuje nieco wprawy, by poskromić artystyczne zapędy i przemienić je w żywą akcję. Tak się jednak nie stało i ponownie otrzymaliśmy coś, co z założenia miało chyba pobudzać nas do głębszej refleksji. Otóż przywódca komuny nie jest zwyczajowym sadystą i kretynem, ale człowiekiem opanowanym i – zdawałoby się – inteligentnym. Z tym że tylko takie sprawia pierwsze wrażenie, bo po tym, co wyrabia później, powyższe nie ma zastosowania. W sumie więc osadnicy z jednej strony są portretowani jako ludzie z zasadami, choć twardymi, a z drugiej, niespecjalnie różnią się od mutantów z poprzednich odsłon „Drogi bez powrotu”.
Co najwyżej można docenić stroje i dekoracje, wykorzystane w filmie. Nelson chyba jest miłośnikiem polowań, bo w „Domownikach” też obficie korzystał z poroży jako rekwizytów. Wrażenie robi także scena archaicznego sądu w osadzie, ale to za mało, by uratować tę pozycję.
W związku z powyższym, o ci, którzy pokusicie się na seans przez sentyment do poprzednich części „Drogi bez powrotu”, porzućcie wszelką nadzieję, kiedy wciśniecie „play”. Wynudzicie się niemiłosiernie, albowiem spokojnie można było wyciąć z fabuły dwadzieścia minut, dla lepszego efektu. Rozczarujecie się, bo nie spotkacie dobrze znanych, zdeformowanych postaci. I w efekcie pomyślicie: „czemu nie posłuchałem/am tego gościa z „Esensji” i sięgnąłem po ten badziew”. Tylko nie mówcie, że nie ostrzegałem.
koniec
30 marca 2021

Komentarze

31 III 2021   22:47:28

A mnie się nawet podobało, miłe zaskoczenie. Może dlatego bo wiedziałem, że niewiele ma to wspólnego z poprzednimi filmami z serii. Nie jest to sequel, prequel, ani reebot, a nawet nie ma zdeformowanych kanibali. Jeszcze bardziej zaskakujący jest polski tytuł Droga bez powrotu - Geneza. Chyba że uzna się, iż ślepi, których pokazano w akcie trzecim to są kanibale z wcześniejszych filmów. Widać jak ciało zjadają, ale akcja filmu dzieje się współcześnie.

Do połowy to klasyczny film o dzieciakach, którzy idą tam gdzie im zakazano, gubią się w lesie, ale w drugiej połowie, od sceny sądu jest dość zaskakujący. Mam na myśli to, że jeśli nie licząc pułapek, jak spadające drzewo, itd (kazali im tam nie iść, więc ich wina), to w sumie ta społeczność miała rację.

Może naiwne, ale uwierzyłem im jak się tłumaczyli, że nieśli chłopaka, by mu pomóc, a nie chcieli zabić, a dzieciaków poniosło bo myśleli, że to mordercy przez to jak wyglądali i przez pułapki w lesie. Może trochę naciągane, ale da się to zaakceptować. No i pomysł z dzieciakami, które przystępują do społeczności, to może nic nowego, ale też mało spotykane w takich filmach. Zakończenie też jest świetne. Więc niby typowe kino gatunkowe, ale bawiące się trochę schematami gatunku i dla mnie to film na 6/10.

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Klasyka kina radzieckiego: Odcięta głowa Jima Clarka
Sebastian Chosiński

17 IV 2024

Niby powinny cieszyć nas wielkie sukcesy odnoszone przez polskich artystów poza granicami kraju. A powieść Brunona Jasieńskiego „Człowiek zmienia skórę” bez wątpienia taki sukces odniosła. Tyle że to sukces bardzo gorzki: po pierwsze – książka była typowym przejawem literatury socrealistycznej, po drugie – nie uchroniła autora przed rozstrzelaniem przez NKWD. Cztery dekady po jego śmierci na jej podstawie powstał w sowieckim Tadżykistanie telewizyjny serial.

więcej »

Co nam w kinie gra: Perfect Days
Kamil Witek

16 IV 2024

„Proza życia według klozetowego dziada” może nie brzmi za zbyt chwytliwy filmowy tagline, ale Wimowi Wendersowi chyba coraz mniej zależy, aby jego filmy cechowały się przede wszystkim potencjałem na komercyjny sukces. Zresztą przepełnione nostalgią „Perfect Days” koresponduje całkiem nieźle z powoli podsumowującym swoją twórczość Niemcem, który jak wielu starych mistrzów, powoli zaczyna odchodzić do filmowego lamusa. Nie znaczy to jednak, że zasłużony reżyser żegna się z kinem. Tym bardziej że (...)

więcej »

Fallout: Odc. 1. Odkrywanie realiów zniszczonego świata
Marcin Mroziuk

15 IV 2024

Po obejrzeniu pierwszego odcinka z jednej strony możemy poczuć się zafascynowani wizją postapokaliptycznego świata, w którym funkcjonują bardzo zróżnicowane, mocno od siebie odizolowane społeczności, z drugiej strony trudno nie ulec lekkiej dezorientacji, gdyż na razie brakuje jeszcze połączenia pomiędzy poszczególnymi wątkami.

więcej »

Polecamy

Bo biblioteka była zamknięta

Z filmu wyjęte:

Bo biblioteka była zamknięta
— Jarosław Loretz

Wilkołaki wciąż modne
— Jarosław Loretz

Precyzja z dawnych wieków
— Jarosław Loretz

Migrujące polskie płynne złoto
— Jarosław Loretz

Eksport w kierunku nieoczywistym
— Jarosław Loretz

Eksport niejedno ma imię
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy – kontynuacja
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy
— Jarosław Loretz

Zemsty szpon
— Jarosław Loretz

Taśmowa robota
— Jarosław Loretz

Zobacz też

Inne recenzje

A w lesie ciągle zabijają
— Jarosław Loretz

Tegoż autora

I ty możesz być Kubą Rozpruwaczem
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

My i Oni
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Wielki mały finał
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Piołun w sercu a w słowach brak miodu, czyli 10 utworów do tekstów Ernesta Brylla
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Kim był Józef J.?
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Ilu scenarzystów potrzea by wkręcić steampunkową żarówkę?
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Baldwin Trędowaty na tropie
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Nie należy mylić zagubienia się w masie z tkwieniem w gównie
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Diabeł rozbiera się u Prady
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Kobieta ich bije
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.