Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 19 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Ki-duk Kim
‹Łuk›

EKSTRAKT:40%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułŁuk
Tytuł oryginalnyHwal
Dystrybutor SPI
Data premiery3 marca 2006
ReżyseriaKi-duk Kim
ZdjęciaSeong-back Jang
Scenariusz
ObsadaMin-jeong Seo, Si-jeok Seo, Gook-hwan Jeon, Seong-hwang Jeon
MuzykaEun-il Kang
Rok produkcji2005
Kraj produkcjiJaponia, Korea Południowa
Czas trwania90 min
Gatunekdramat
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup

Stary człowiek i może
[Ki-duk Kim „Łuk” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
Przy pierwszym spotkaniu Kim Ki-duk może uwieść. Przy drugim – prawdopodobnie wzbudzi wątpliwości. Natomiast trzecie widzenie z Kimem, to szczepionka przeciw jego urokom. Choć relacjonuję osobiste doświadczenie, liczę, że nie chybia ono zbytnio celu jako uogólnienie. Z drugiej strony, kolejność w kontaktach z filmowymi dokonaniami Koreańczyka pewnie nie jest bez znaczenia. Na niezaznajomionych z dorobkiem twórcy „Pustego domu”, jego najnowsze świecidełko, „Łuk”, może z miejsca podziałać jak szczepionka.

Przemysław Ćwik

Stary człowiek i może
[Ki-duk Kim „Łuk” - recenzja]

Przy pierwszym spotkaniu Kim Ki-duk może uwieść. Przy drugim – prawdopodobnie wzbudzi wątpliwości. Natomiast trzecie widzenie z Kimem, to szczepionka przeciw jego urokom. Choć relacjonuję osobiste doświadczenie, liczę, że nie chybia ono zbytnio celu jako uogólnienie. Z drugiej strony, kolejność w kontaktach z filmowymi dokonaniami Koreańczyka pewnie nie jest bez znaczenia. Na niezaznajomionych z dorobkiem twórcy „Pustego domu”, jego najnowsze świecidełko, „Łuk”, może z miejsca podziałać jak szczepionka.

Ki-duk Kim
‹Łuk›

EKSTRAKT:40%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułŁuk
Tytuł oryginalnyHwal
Dystrybutor SPI
Data premiery3 marca 2006
ReżyseriaKi-duk Kim
ZdjęciaSeong-back Jang
Scenariusz
ObsadaMin-jeong Seo, Si-jeok Seo, Gook-hwan Jeon, Seong-hwang Jeon
MuzykaEun-il Kang
Rok produkcji2005
Kraj produkcjiJaponia, Korea Południowa
Czas trwania90 min
Gatunekdramat
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup
Określenie „świecidełko” pod adresem filmu artystycznego, to, oczywiście, afront. Znaczy to, że uwodzicielsko błyska, ale żadnej ponadto funkcji nie spełnia. Pytanie o charakter takiej funkcji pachnie akademickimi roztrząsaniami, te z kolei grożą migreną. Żeby jednak nie robić uników, wypada stwierdzić tyle: funkcja, której „Łuk” jako film o pretensjach artystycznych nie realizuje, choć powinien, to stawianie tez, bądź sianie inspirujących wątpliwości, w kwestiach humanistycznie doniosłych. Dająca się gdzieniegdzie słyszeć gadka-szmatka o tym, że subtelny i niejasny „Łuk” można interpretować na wiele sposobów, brzmi trochę jak propozycja wlewania wody do studni, zamiast czerpania z niej owej życiodajnej cieczy.
Ki-duk, znany w polskich kinach z dwóch tytułów: „Wiosna, lato, jesień, zima i… wiosna” oraz „Pusty dom”, snuje urocze fabularnie i wizualnie historie, w warstwie filozoficznej odsyłające do duchowości Dalekiego Wschodu. Oczywiście taka informacja zawiera mniej więcej tyle treści, co stwierdzenie, że filmom Bergmana towarzyszą odwołania do protestantyzmu. Problem w tym, że za pomocą natchnionych i mętnych metafor (w „Łuku” te właściwości objawiają się w pełnej krasie), Koreańczyk zdaje się raczej asekurować przed popadnięciem w banał, niż przekazywać nam ważkie spostrzeżenia. O tym, że poezji Ki-duka patronuje komunał, przekonujemy się choćby na podstawie zwieńczających jego filmy maksym, bądź to oznajmiających, że życie jest jak sen („Pusty dom”), bądź, że winno ono być jak napięta cięciwa („Łuk”). Mimo tych odautorskich podpowiedzi, nasuwające się w trakcie seansu interpretacje Ki-dukowej symboliki pozostają ostatecznie w sferze możliwości, ponieważ każdej z nich brak przekonujących argumentów na swoje poparcie. Przed tym zarzutem częściowo broni się jedynie pierwszy z wyżej wymienionych filmów, będący buddyjską parabolką na temat cykliczności życia i poszukiwania wewnętrznej harmonii. Ale niezupełnie wiadomo, czy Ki-duk optował w tym filmie za mnisią ascezą, samospaleniem (którego dokonuje jeden z bohaterów), czy nakreślił pewien ideał godny naśladowania, bądź próbował ująć życie ludzkie „w ogóle” za pomocą figur retorycznych.
W koreańskiej wersji Robin Hooda postawiono na wierność pierwowzorowi literackiemu - widać zielony kolor strojów Wesołej Drużyny...
W koreańskiej wersji Robin Hooda postawiono na wierność pierwowzorowi literackiemu - widać zielony kolor strojów Wesołej Drużyny...
Charakterystyczną cechą filmów koreańskiego „wizjonera” jest znaczne ograniczenie przekazu werbalnego. Celował w tym „Pusty dom”, którego główni bohaterowie nie zamienili ze sobą ani jednego zdania. Podobnie rzecz ma się w „Łuku”, choć postacie drugoplanowe są tu bardziej gadatliwe. Kulturę buddyjską, z której Koreańczyk zdaje się czerpać siły twórcze, cechuje kategoria „wysokiego kontekstu” – zgodnie z nią większość komunikatów ustnych stanowi zbędne powtórzenie tego, co powinno być zrozumiałe samo przez się na mocy okoliczności. Ale reżyser „Łuku” niemal wymusza milczenie swoich bohaterów, podporządkowując je z góry założonej tezie, która zabrania postaciom odzywać się nawet wtedy, kiedy zabranie głosu jest wielce wskazane. Zamiast bezsłownego porozumienia pojawia się irytujący manieryzm, zbędna powtórka z „niemego” pomysłu wykorzystanego w „Pustym domu”.
W „Łuku” Ki-duk połączył „zmową milczenia” starego rybaka i nieletnią krasawicę. Oboje mieszkają na łajbie, której pokład odnajmują wędkarzom. Klienci nie ukrywają zainteresowania atrakcyjną dziewczyną, lecz jej uroków strzeże łuk i sokole oko właściciela łodzi. Starzec reaguje agresywnie na wszelkie lubieżne gesty pod adresem młodej panny i śle ostrzegawcze strzały w kierunku intruzów. Jednak w łuczniku jest o wiele mniej rycerza niż zazdrośnika, traktującego niewiastę jak swoją własność. Przygarnął on bowiem dziewczę przed laty i całkowicie odizolował od świata lądowego. Na domiar złego, starzec postanowił poślubić swoją „wychowankę” i skrupulatnie odlicza w kalendarzu dni dzielące ich od uroczystości zawarcia małżeństwa. Dziewczynie zaczyna jednak doskwierać brak swobody, szczególnie gdy wpada jej w oko młody bywalec łodzi. Stary, szybko miarkując rodzące się w nastoletnich rówieśnikach uczucie, sieje strzały niemal bez opamiętania i próbuje pozbyć się konkurenta.
...choć z umiejętnościami wirtuozerskiej gry na skrzypcach Marion chyba jednak przesadzono...
...choć z umiejętnościami wirtuozerskiej gry na skrzypcach Marion chyba jednak przesadzono...
Nawet pobieżne streszczenie fabuły musi zrodzić pewne wątpliwości co do logiki wydarzeń. Podczas seansu ten sceptycyzm rośnie jak na drożdżach. Dlaczego przez te wszystkie lata nikt nie zainteresował się losem dziewczyny i nie zainterweniował w jej sprawie? Dlaczego żyła ona tak długo ze starym w znakomitej komitywie i nie zachciało jej się stąpać po suchym lądzie, aż tu nagle i gwałtownie rodzi się w niej bunt? Dlaczego wędkarze wracają na łódź, choć rybak szaleje z łukiem, zagrażając ich życiu? Dlaczego zauroczony dziewczyną młodzieniec nie zadzwonił po policję, ani nawet sam (lub z pomocą ojca, jeśli nie miał kumpli) nie obezwładnił starego, tylko poprzestał na pokazaniu mu ogłoszenia rodziców dziewczyny o jej zaginięciu?
Ki-duk, z uszczerbkiem dla spójnej narracji, nie mówiąc już o wyrazistości i sile przekazu, stawia na stylistyczno-metaforyczne igraszki. Na przykład każe staremu wróżyć dla gości w dość kuriozalny sposób: strzelając z łuku w burtę łodzi, podczas gdy dziewczyna bezstresowo dynda na huśtawce na linii „ognia”. Przewijają się yin-yangi, oprawione w uroczą kolorystykę symbole i aluzje, finał filmu to niemal symboliczne szczytowanie – również w tym nieprzyzwoitym sensie. Sam łuk, oprócz tego, że służy jako broń i wróżbiarski rekwizyt, pełni także funkcję instrumentu muzycznego. Pytanie, czy tytułowy przedmiot stanowi znaczeniową łamigłówkę mającą satysfakcjonujące rozwiązanie, czy jest li tylko znaczeniową zabawką, której nie sposób przypisać konkretnego sensu, wolę pozostawić bez odpowiedzi – mógłbym strzelać, ale ta kwestia zwyczajnie mnie nie frapuje (za to – punkt karny dla reżysera). Natomiast idąc tropem motta, w które Ki-duk zaopatrzył film, z punktu widzenia metaforyki istotna jest przede wszystkim cięciwa – jej naprężenie i właściwości akustyczne symbolizujące chyba pełnię i piękno życia. By dopełnić relację, z rozwiązań formalnych „Łuku” przytoczę jeszcze pikantny szczegół, który w pewnym stopniu jest „spoilerem”, więc uwaga! Zwieńczeniem miłosnych perypetii bohaterów filmu jest defloracja dziewczyny, dokonująca się za sprawą… strzały z tytułowego łuku. Kto chce i potrafi, niech tę piękną scenę uwzniośli za pomocą subtelnej interpretacji, ja mówię: pas.
Fakt, że „Łuk” naszpikowany jest retorycznymi akrobacjami, które sugerują paraboliczne odczytanie filmu, nie zwalnia reżysera z obowiązku przestrzegania wewnętrznej logiki wydarzeń. Zarówno metaforyczne „kwiatki”, jak i zwykłe fabularne lapsusy w „Łuku” irytują, bo nie wynikają z mechanizmów świata przedstawionego i z wiarygodnej autorskiej wizji. Zamiast tej ostatniej, Ki-duk wykoncypował niecodzienną, lecz nudnawą historię, przyprawioną wschodnią ornamentyką i marsjańskimi przenośniami.
koniec
23 marca 2006

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Fallout: Odc. 2. Elementy układanki zaczynają do siebie pasować
Marcin Mroziuk

19 IV 2024

Z jednej strony trudno nam zachować powagę, gdy obserwujemy, jak bardzo zachowanie Lucy nie pasuje do zwyczajów i warunków panujących na powierzchni. Z drugiej strony w miarę rozwoju wydarzeń wygląda na to, że właśnie ta młoda kobieta ma szansę wykonać z powodzeniem misję, która na pierwszy rzut oka jest ponad jej siły.

więcej »

Klasyka kina radzieckiego: Odcięta głowa Jima Clarka
Sebastian Chosiński

17 IV 2024

Niby powinny cieszyć nas wielkie sukcesy odnoszone przez polskich artystów poza granicami kraju. A powieść Brunona Jasieńskiego „Człowiek zmienia skórę” bez wątpienia taki sukces odniosła. Tyle że to sukces bardzo gorzki: po pierwsze – książka była typowym przejawem literatury socrealistycznej, po drugie – nie uchroniła autora przed rozstrzelaniem przez NKWD. Cztery dekady po jego śmierci na jej podstawie powstał w sowieckim Tadżykistanie telewizyjny serial.

więcej »

Co nam w kinie gra: Perfect Days
Kamil Witek

16 IV 2024

„Proza życia według klozetowego dziada” może nie brzmi za zbyt chwytliwy filmowy tagline, ale Wimowi Wendersowi chyba coraz mniej zależy, aby jego filmy cechowały się przede wszystkim potencjałem na komercyjny sukces. Zresztą przepełnione nostalgią „Perfect Days” koresponduje całkiem nieźle z powoli podsumowującym swoją twórczość Niemcem, który jak wielu starych mistrzów, powoli zaczyna odchodzić do filmowego lamusa. Nie znaczy to jednak, że zasłużony reżyser żegna się z kinem. Tym bardziej że (...)

więcej »

Polecamy

Bo biblioteka była zamknięta

Z filmu wyjęte:

Bo biblioteka była zamknięta
— Jarosław Loretz

Wilkołaki wciąż modne
— Jarosław Loretz

Precyzja z dawnych wieków
— Jarosław Loretz

Migrujące polskie płynne złoto
— Jarosław Loretz

Eksport w kierunku nieoczywistym
— Jarosław Loretz

Eksport niejedno ma imię
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy – kontynuacja
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy
— Jarosław Loretz

Zemsty szpon
— Jarosław Loretz

Taśmowa robota
— Jarosław Loretz

Zobacz też

Tegoż twórcy

Co nam w kinie gra: Pieta
— Sebastian Chosiński, Gabriel Krawczyk

Esensja ogląda: Kwiecień 2013 (2)
— Ewa Drab, Gabriel Krawczyk

W oku kamery
— Ewa Drab

Filmy Nowych Horyzontów 2011 (1/3)
— Ewa Drab, Karol Kućmierz, Urszula Lipińska, Patrycja Rojek, Konrad Wągrowski, Kamil Witek, Zuzanna Witulska

Lekcja plastyki
— Przemysław Ćwik

Tegoż autora

Homo bohemicus
— Przemysław Ćwik

Nieładne kwiatki
— Przemysław Ćwik

Złoty strzał
— Przemysław Ćwik

Koncept art
— Przemysław Ćwik

Lekcja plastyki
— Przemysław Ćwik

Bloodywood
— Przemysław Ćwik

Człowiek, który śmiał się nie za dużo
— Przemysław Ćwik

Królowa Śnieżka i 32 zęby premiera
— Przemysław Ćwik, Urszula Lipińska

Jajka niespodzianki
— Przemysław Ćwik

Million dollar fortel
— Przemysław Ćwik

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.