East Side Story: Gdy w iluzji brak… iluzji [Oleg Asadulin „Śmiertelne iluzje” - recenzja]Esensja.pl Esensja.pl Oleg Asadulin jest jednym z tych reżyserów rosyjskich, którzy tworzą filmy idealnie przycięte pod gusta najmniej wymagającej publiczności. „Śmiertelne iluzje” to thriller, który może przypaść do gustu tym wszystkim, którzy z zapałem oglądają w telewizji programy typu talent-show. Inni, jeśli cenią swój czas, powinni trzymać się od niego z daleka.
East Side Story: Gdy w iluzji brak… iluzji [Oleg Asadulin „Śmiertelne iluzje” - recenzja]Oleg Asadulin jest jednym z tych reżyserów rosyjskich, którzy tworzą filmy idealnie przycięte pod gusta najmniej wymagającej publiczności. „Śmiertelne iluzje” to thriller, który może przypaść do gustu tym wszystkim, którzy z zapałem oglądają w telewizji programy typu talent-show. Inni, jeśli cenią swój czas, powinni trzymać się od niego z daleka.
Oleg Asadulin ‹Śmiertelne iluzje›EKSTRAKT: | 30% |
---|
WASZ EKSTRAKT: 0,0 %  |
---|
Zaloguj, aby ocenić |
---|
| Tytuł | Śmiertelne iluzje | Tytuł oryginalny | Смертельные иллюзии | Reżyseria | Oleg Asadulin | Zdjęcia | Jurij Kokoszkin | Scenariusz | Michaił Zubko, Siergiej Czetwieruchin | Obsada | Andriej Burkowski, Daniła Jakuszew, Paweł Czinariow, Agłaja Tarasowa, Aleksiej Krawczenko, Siemion Trieskunow, Andris Lielais, Siergiej Safronow, Marina Pietrenko, Irina Biezriadnowa, Aleksandr Galibin | Muzyka | Jewgienij Rudin | Rok produkcji | 2020 | Kraj produkcji | Rosja | Czas trwania | 108 min | Gatunek | thriller | Zobacz w | Kulturowskazie | Wyszukaj w | Skąpiec.pl | Wyszukaj w | Amazon.co.uk |
Mający tatarskie korzenie Oleg Rawiljewicz Asadulin (rocznik 1971) zalicza się do najbardziej pracowitych reżyserów filmowych w Rosji, choć fachu uczył się akurat w Niemczech i tam zaczynał profesjonalną karierę. Kilkanaście lat temu zdecydował się jednak na powrót do ojczyzny, a wejście do zawodu miał wyjątkowo mocne. Choć niekoniecznie, co w przypadku tego artysty wydaje się normą, wysokich lotów. Mimo to jego młodzieżowy horror „Fobos. Klub strachu” (2010) oraz – będący przeróbką hiszpańskiej produkcji telewizyjnej – serial „Szkoła zamknięta” (2011) cieszyły się niemałą popularność. Którą następnie Asadulin postanowił zdyskontować, kręcąc między innymi horror fantasy „ Mroczny świat: Równowaga” (2013), dramat „ Zielona kareta” (2015) oraz kolejny film grozy – „ Trasa wybrana” (2016). A potem, zamiast wziąć głęboki oddech, podkręcił tempo pracy. Rok 2017 przyniósł dwa melodramatyczne seriale Olega Rawiljewicza: „Porcelanowy dom” oraz „Test ciążowy 2”, lecz prawdziwy amok twórczy ogarnął go, kiedy nastąpiła pandemia koronawirusa. W ciągu zaledwie dwóch lat (2020-2021) – a należy pamiętać, że do końca tego roku pozostał jeszcze kwartał – premiery miało pięć pełnometrażowych filmów Asadulina: przygodówka dla dzieci „MiniMaks” (2020), dramat science fiction „Domniemanie winy” (2020), omawiany dzisiaj thriller „Śmiertelne iluzje” (2020) oraz komedie „Bułki” (2021) i „Stand-up pod przykrywką” (2021). Ile z nich będzie na tyle wartościowymi dziełami, by wybrać się do kina bądź zapłacić za oglądanie w streamingu? Mam pewne obawy. W każdym razie ruble czy złotówki wydane na oglądnięcie „Śmiertelnych iluzji”, których oficjalna premiera miała miejsce 19 listopada ubiegłego roku, można uznać za wyjątkowo źle ulokowane pieniądze. Jakby Asadulin w ogóle nie wziął sobie do serca katastrofy artystycznej dwóch innych, tematycznie zbliżonych obrazów: „ Mafia: Gra o przeżycie” (2015) Ormianina Sarika Andreasiana i „ Spadkobiercy” (2015) Władimira Chotinienki. Co je wszystkie łączy? Studio telewizyjne! Fakt, że filmy te są w zasadzie prezentacją telewizyjnego show, co już samo w sobie każe powątpiewać, czy na pewno to dobrze wypadnie na wielkim ekranie. Wiele w takim przypadku zależy od scenariusza (za który odpowiadał przede wszystkim Michaił Zubko, współtwórca fatalnego „ Poza rzeczywistością”, co już samo w sobie było złą wróżbą), talentu reżysera (z tym bywało w karierze Olega Rawiljewicza różnie) oraz umiejętności aktorów (tu powodów do narzekania jest stosunkowo najmniej). Introdukcja do właściwej opowieści rozgrywa się na początku XX wieku. W czasie popisu iluzjonistycznego w Paryżu ginie przebity kolcami słynny magik. Z pozoru wygląda to na wyjątkowo nieszczęśliwy wypadek, lecz zachowanie kilku osób tuż po zdarzenia każe w to mimo wszystko powątpiewać. Skoro więc nie przypadkowy incydent, to może… morderstwo? Tylko na czyje zlecenie i z jakiego powodu? Na wyjaśnienie tych zagadek przyjdzie poczekać aż do finału „Śmiertelnych iluzji”.  Po tym skoku w przeszłość akcja przenosi się do współczesnej Moskwy. Trzej bracia Romanowowie – Denis, Wiktor i Ilja – są iluzjonistami. Najlepszymi w kraju. Nic więc dziwnego, że marzy im się wielki telewizyjny show. Ale taki, który podbiłby się tylko rodzimą publikę, lecz także zagościł w światowych kanałach. Postanawiają więc zorganizować dla publiczności popis, jakiego nikt jeszcze nie widział. Jednocześnie zapraszają na niego amerykańskiego menedżera i inwestora Johna Stone’a. Bracia mają nadzieję, że po tym, co zobaczy, Jankes z miejsca zainwestuje w ich karierę na Zachodzie. Ze swoimi współpracownikami i asystentką Katią, która prywatnie jest narzeczoną Denisa, dopinają najdrobniejsze szczegóły, by wieczór, który ich czeka, wypadł jak najokazalej. A jest się nad czym głowić: do prezentacji wybrali bowiem siedem – tytułowych – śmiertelnych iluzji, a więc takich tricków, które znani magicy w przeszłości przypłacili życiem. Ósmy, jaki ma pojawić się w finale, jest z kolei ich autorskim pomysłem. Pytanie tylko, czy dotrwają do niego w pełnym składzie? Podekscytowana publiczność szczelnie wypełnia widownię; Stone ze swoją sekretarką obserwują show z reżyserki, a bracia Romanowowie stają dosłownie na rzęsach, by ukontentować gościa z zagranicy. Niestety dla nich, plan zaczyna się sypać, kiedy okazuje się, że w czasie drugiego tricku nagle i niespodziewanie… znika Katia, którą w finale sztuczki zastępuje Liza. Zaniepokojony Denis zaczyna szukać narzeczonej i wtedy przez słuchawki z całą trójką łączy się tajemniczy mężczyzna – porywacz i szantażysta, który grozi śmiercią kobiety, jeżeli oni nie wypełnią jego poleceń. Wszystko wskazuje na to, że w gronie ich najbliższych współpracowników jest sabotażysta, który ma zamiar w spektakularny sposób zniweczyć ich trud. Co gorsza, show musi trwać dalej, publiczność do samego końca nie może zorientować się, co dzieje się za kulisami przedstawienia. Czy to się uda? czy wytrzymają nerwy? W końcu: czy bracia spełnią żądania porywacza i poświęcą czyjeś życie dla ratowania narzeczonej jednego z nich? Z opisu wcale nie musi wynikać, że „Śmiertelne iluzje” to zły film, prawda? Ale cóż… od takiego dzieła widz oczekuje przede wszystkim, że będzie ono trzymało w napięciu do ostatniej minuty, a tutaj tak się nie dzieje. Z ekranu przez ponad półtorej godziny wieje nudą. Owszem, prezentowane na ekranie sztuczki mogą robić wrażenie, ale aby je pokazać, wcale nie trzeba było wydawać milionów rubli i ściągać ludzi do kin; wystarczył prawdziwy telewizyjny show, który na pewno kosztowałby dużo mniej, a wcale by nie musiał być tak nieciekawy. Mimo że Asadulin w końcówce wciska do fabuły zwroty akcji, na niewiele się one zdają, ponieważ od całego dzieła wieje sztucznością. Ani przez moment nie odczuwa się, że taka historia mogłaby zdarzyć się naprawdę. Mówiąc najprościej, choć dla Olega Rawiljewicza jest to zabójcza konstatacja: w jego filmie zawiodła nade wszystko – iluzja! Zwłaszcza że tylko ona miała możliwość przykrycia miałkości scenariusza. W braci Romanowów – Denisa, Wiktora i Ilję (którzy akurat, jakby na złość reżyserowi, na ekranie wypadli przekonująco) – wcielili się odpowiednio Andriej Burkowski („ Doktor Liza”, „ Godzinę przed świtem”), Daniła Jakuszew („ Chandra”, „ Bieg”) i Paweł Czinariow („ Strefa zakazana”, „ Diewiatajew”). Katię zagrała Agłaja Tarasowa („ Czołgi”), szefa ochrony Igora Nikołajewicza – Aleksiej Krawczenko („ Ślad tygrysa”, „ Lew Jaszyn. Bramkarz moich marzeń”), a pełniącego rolę administratora planu Jegora – Siemion Trieskunow („ Rubież”, „ T-34”). Za zdjęcia odpowiadał – i trzeba przyznać, że pracę miał wcale niełatwą – Jurij Kokoszkin („ Jedynka”), natomiast dynamiczna, pełna elektronicznych brzmień ścieżka dźwiękowa wyszła spod ręki ukrywającego się pod pseudonimem DJ Groove Jewgienija Rudina, etatowego współpracownika Olega Asadulina. 
|