Klasyka kina radzieckiego: Wzruszony Breżniew – bezcenne! [Siergiej Mikaelian „Wdowy” - recenzja]Esensja.pl Esensja.pl Po „neoprodukcyjnej”, opartej na scenariuszu Aleksandra Gelmana, „Premii” Siergiej Mikaleian postanowił nakręcić film zupełnie inny. W tym celu nawiązał kontakt z dziennikarzem Lwem Arkadjewem, który dekadę wcześniej napisał artykuł o trudnym losie wojennych wdów. On właśnie stał się podstawą kolejnego dzieła Ormianina – dramatu… „Wdowy”.
Klasyka kina radzieckiego: Wzruszony Breżniew – bezcenne! [Siergiej Mikaelian „Wdowy” - recenzja]Po „neoprodukcyjnej”, opartej na scenariuszu Aleksandra Gelmana, „Premii” Siergiej Mikaleian postanowił nakręcić film zupełnie inny. W tym celu nawiązał kontakt z dziennikarzem Lwem Arkadjewem, który dekadę wcześniej napisał artykuł o trudnym losie wojennych wdów. On właśnie stał się podstawą kolejnego dzieła Ormianina – dramatu… „Wdowy”.
Siergiej Mikaelian ‹Wdowy›EKSTRAKT: | 70% |
---|
WASZ EKSTRAKT: 0,0 % |
---|
Zaloguj, aby ocenić |
---|
| Tytuł | Wdowy | Tytuł oryginalny | Вдовы | Reżyseria | Siergiej Mikaelian | Zdjęcia | Władimir Czumak | Scenariusz | Julij Dunski, Walerij Frid | Obsada | Galina Makarowa, Galina Skorobogatowa, Giennadij Łożkin, Borisław Brondukow, Nina Mazajewa, Nina Mamajewa, Raisa Maksimowa, Michaił Pogorżelski, Władimir Picek, Łarisa Czikurowa, Boris Morozow, Jurij Kajurow, Paweł Kormunin, Jelena Cypłakowa, Jurij Dubrowin | Rok produkcji | 1976 | Kraj produkcji | ZSRR | Czas trwania | 85 min | Gatunek | dramat | Zobacz w | Kulturowskazie | Wyszukaj w | Skąpiec.pl | Wyszukaj w | Amazon.co.uk |
Dwa lata po realizacji „Premii” Siergiej Gierasimowicz Mikaelian (1923-2016) zabrał się za pracę nad kolejnym pełnometrażowym filmem – ósmym w swojej karierze – dramatem obyczajowo-psychologicznym „Wdowy”. Pomysł zrodził się w połowie lat 60. ubiegłego wieku po przeczytaniu opublikowanego z okazji dwudziestolecia zwycięstwa nad faszyzmem artykułu dziennikarza, prozaika i scenarzysty Lwa Arkadjewicza Arkadjewa (1924-2003). Opisana została w nim historia dwóch niemłodych już kobiet, które straciwszy mężów na wojnie, zaopiekowały się grobami nieznanych żołnierzy-czerwonoarmistów i dbały o nie, jakby spoczywali w nich ich najbliżsi. Okrągła rocznica zakończenia Wielkiej Wojny Ojczyźnianej skłoniła żurnalistów do wszczęcia akcji poszukiwania krewnych bezimiennych bohaterów. Ta zaś stała się głośna na cały Związek Radziecki. I to właśnie ze szczegółami opisał Arkadjew. Pierwszą wersję scenariusza przygotowali Siergiej Gierasimowicz i sam autor artykułu, ale widocznie wariant ten nie przypadł zbytnio do gustu szefostwu leningradzkiej wytwórni „Lenfilm”, które zdecydowało, że nad tekstem mają jeszcze popracować bardziej doświadczeni autorzy. W efekcie jego dopieszczeniem zajęli się pracujący w duecie Julij Teodorowicz Dunski (1922-1982) i Walerij Siemionowicz Frid (1922-1998), mający już na koncie „ Był sobie dziad i baba” (1964), a przed sobą dopiero między innymi wielki hit radzieckich kin – dramat katastroficzny „ Samolot w płomieniach” (1979). Gotowy w 1976 roku obraz nie został jednak skierowany od razu do kin, o czym zdecydował ówczesny dyrektor Goskina, to jest Państwowego Komitetu Kinematografii, Filip Timofiejewicz Jermasz (1923-2002), zresztą weteran wojenny. I być może „Wdowy” czekałyby na premierę jeszcze dekadę, aż do czasu pieriestrojki, gdyby nie przypadek. Leonid Breżniew – sekretarz generalny Komunistycznej Partii Związku Radzieckiego – był, jak wielu dyktatorów (przed nim zarówno Józef Stalin, jak i Nikita Chruszczow), zapalonym kinomanem i regularnie kazał sobie wyświetlać nowe produkcje, także te zakazane. Oglądnąwszy dzieło ormiańskiego reżysera, podobno wzruszył się tak bardzo, że wydał natychmiastowe polecenie skierowania go do dystrybucji. Więcej nawet! Zdecydował o podniesieniu wdowom wojennym emerytury o… całe pięć rubli. Breżniewa ujęło to, co wcześniej sprawiło, że Jermasz skierował film na półkę: pokazana na ekranie bieda, w jakiej teraz już trzydzieści lat po wojnie żyją staruszki czczące pamięć zabitych przez Niemców krasnoarmiejców. Premiera „Wdów” miała miejsce 13 lutego 1978 roku. Do końca roku obejrzało je w Kraju Rad ponad dwanaście milionów widzów. Ilu w Polsce Ludowej, dokąd film również trafił – nie wiem. Głównymi bohaterkami filmu są dwie mieszkające w kołchozowej wsi samotne staruszki: Aleksandra (Szura) Matwiejewna Gromowa i Jelizawieta (Liza) Jegorowna Pietiunina. W czasie wojny straciły wszystkich bliskich sobie mężczyzn: mężów, braci i synów. Jedynym sensem ich życia jest opieka nad grobem, w którym jesienią 1941 roku, a więc w czasie kiedy Armia Czerwona była w odwrocie na całej linii frontu, pochowały dwóch młodych, bezimiennych żołnierzy. Przy zabitych nie znaleziono żadnych dokumentów; zaledwie jedno – poplamione krwią – zdjęcie, które przechowują jak najświętszą relikwię. Całe życie przepracowały w kołchozie, teraz są już na emeryturze i klepią niewyobrażalną biedę. Ich drewniane chaty trzymają się na słowo honoru, dachy przeciekają. Zimą nie mają czym palić w piecach, więc jedna przenosi się do drugiej, bo w takim nieszczęściu łatwiej przetrwać we dwie niż w pojedynkę. Mimo to nie narzekają. Swój ciężki los przyjmują z pokorą. Jedynym ich kontaktem ze światem jest nieprawdopodobnie trzeszczący „kołchoźnik”, czyli głośnik podłączony do zakładowego radiowęzła. Życie Szury i Lizy zmienia się w dniu, kiedy ich były kołchozowy brygadier Boris Jemieljanowicz postanawia pożyczyć od nich zdjęcie jednego z pogrzebanych za wsią żołnierzy. Zbliża się kolejna okrągła rocznica zakończenia wojny, dziennikarze chętnie więc opiszą tę historię, opublikują fotografię. Bóg da, że ktoś rozpozna chłopaka, tym samym pozna los krewnego. Artykuł o Gromowej i Pietuninie rzeczywiście ukazuje się w gazecie – i to ogólnopaństwowej! – czego efektem są pisane do staruszek listy. Zgłaszają się żony, siostry, narzeczone, które wciąż nie mają żadnych wiadomości o swoich bliskich zaginionych na wojnie. Zbiega się to czasowo z planami władz rejonowych, które w miasteczku nieopodal chcą stworzyć park pamięci. Sekretarz rajkomu (komitetu rejonowego partii) Giennadij Wierietiennikow chce przenieść tam ciała nieznanych żołnierzy. Wszystko to spada na staruszki jak grom z jasnego nieba. Nagle znajdują się w centrum zainteresowania. Czują się w tym zagubione i osaczone. Ich spokojne, choć wcale nie dostatnie, życie zamienia się w emocjonalną karuzelę. Nie dziwota, że Breżniew wzruszył się na „Wdowach”. Mimo że to film bardzo skromny, wręcz niepozorny, jego ładunek emocjonalny jest ogromny. Nie sposób nie uronić łzy nad losem Szury i Lizy, które symbolizują tysiące takich powojennych wdów – pozostawionych samym sobie, często żyjących na skraju nędzy, o których władze przypominają sobie tylko przy okazji kolejnych rocznic. A potem ponownie na lata zapominają… W głównych rolach Mikaelian obsadził aktorki wiekowe i doświadczone, lecz mało rozpoznawalne. Szurę zagrała Białorusinka Galina Makarowa (1919-1993), a Lizę – Galina Skorobogatowa (1918-1998). Dla obu rola we „Wdowach” była największym osiągnięciem artystycznym. Bardziej znane twarze pojawiają się na drugim planie. Borisa Jemieljanowicza zagrał na przykład Giennadij Łożkin („ Zajczik [Nieśmiały w akcji]”), a Nikołaja Gałkina, który na zdjęciu w gazecie rozpoznał swego frontowego kolegę – Borisław Brondukow („ Łzy płynęły”, „ Stworzył nas jazz”, „ Gorzki romans”). Na uwagę zasługuje też niewielka rola młodziutkiej Jeleny Cypłakowej (rocznik 1958), która chwilę później pojawiła się w „ Kluczu bez prawa przekazania” (1976) i „ Szkolnym walcu” (1977). Dla Siergieja Mikaeliana „Wdowy” nie były przełomem. Nie awansował do pierwszej ligi, nie spadł do niższej. Kręcił filmy jeszcze przez trzydzieści lat. Ostatnim jego dziełem w latach 70. XX wieku był – wyprodukowany do spółki z kinematografią bułgarską – melodramat „Miłość na pół” (1979). Potem jeszcze trzykrotnie wracał do tego gatunku: w „Zakochanym na własne życzenie” (1982) oraz zrealizowanych już po upadku Kraju Rad „Francuskim walcu” (1995) i „Mojej ukochanej gwiazdeczce” (2000). Poza tym ma na koncie także dramat polityczny „Rejs 222” (1985), wojenne „Stu żołnierzy i dwie dziewczyny” (1989), komedię „Wybredny pan młody” (1993), historyczne „Głodujące Powołże” (1994), wreszcie – ostatni w swoim dorobku – dramat „Zimowy wiatr” (2006). Żadne z jego dzieł nakręconych po 1991 roku nie zyskało rozgłosu. To, co najistotniejsze, dokonał w czasach komunistycznych. Zmarł w 2016 roku, dożywszy pięknego wieku – dziewięćdziesięciu trzech lat.
|