Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 19 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Karen Geworkian
‹Łaciaty pies biegnący brzegiem morza›

EKSTRAKT:80%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułŁaciaty pies biegnący brzegiem morza
Tytuł oryginalnyПегий пёс, бегущий краем моря
ReżyseriaKaren Geworkian
ZdjęciaIgor Bieliakow, Rudolf Watinian, Karen Geworkian, Andriej Danilenko
Scenariusz
ObsadaBajarto Dambajew, Aleksandr Sasykow, Doschan Żołżaksynow, Tokon Dajyrbekow, Andriej Moroz, Ludmiła Iwanowa, Olga Enzak
MuzykaSándor Kallós
Rok produkcji1990
Kraj produkcjiNiemcy, ZSRR
Czas trwania132 min
Gatunekdramat
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup

Klasyka kina radzieckiego: Nad brzegiem złowrogiego morza
[Karen Geworkian „Łaciaty pies biegnący brzegiem morza” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
Ani powieść Czingiza Ajtmatowa z 1977 roku „Łaciaty pies biegnący brzegiem morza”, ani powstały na jej motywach trzynaście lat później film Karena Geworkiana nie są łatwymi lekturami. Mimo to warto obu dziełom poświęcić czas, bo chociaż opowiadają o egzotycznym dla Polaków azjatyckim ludzie Niwchów – tak naprawdę dotyczą i nas: naszej gotowości do poświęcenia się dla innych.

Sebastian Chosiński

Klasyka kina radzieckiego: Nad brzegiem złowrogiego morza
[Karen Geworkian „Łaciaty pies biegnący brzegiem morza” - recenzja]

Ani powieść Czingiza Ajtmatowa z 1977 roku „Łaciaty pies biegnący brzegiem morza”, ani powstały na jej motywach trzynaście lat później film Karena Geworkiana nie są łatwymi lekturami. Mimo to warto obu dziełom poświęcić czas, bo chociaż opowiadają o egzotycznym dla Polaków azjatyckim ludzie Niwchów – tak naprawdę dotyczą i nas: naszej gotowości do poświęcenia się dla innych.

Karen Geworkian
‹Łaciaty pies biegnący brzegiem morza›

EKSTRAKT:80%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułŁaciaty pies biegnący brzegiem morza
Tytuł oryginalnyПегий пёс, бегущий краем моря
ReżyseriaKaren Geworkian
ZdjęciaIgor Bieliakow, Rudolf Watinian, Karen Geworkian, Andriej Danilenko
Scenariusz
ObsadaBajarto Dambajew, Aleksandr Sasykow, Doschan Żołżaksynow, Tokon Dajyrbekow, Andriej Moroz, Ludmiła Iwanowa, Olga Enzak
MuzykaSándor Kallós
Rok produkcji1990
Kraj produkcjiNiemcy, ZSRR
Czas trwania132 min
Gatunekdramat
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup
Akcja przytłaczającej większości powieści i opowiadań Czingiza Torekułowicza Ajtmatowa (1928-2008) rozgrywa się w jego ojczystej Kirgizji (vide omawiane dotąd w rubryce „Perły ze skazą” takie książki, jak „Twarzą w twarz”, „Dżamila”, „Moja dziewczyna” czy „Pierwszy nauczyciel”). Czasami jednak pisarz ten opuszczał – w znaczeniu symbolicznym – rodzinne strony i przenosił się w inne regiony Związku Radzieckiego. Tak stało się chociażby w przypadku wydanej w 1977 roku słynnej powieści „Łaciaty pies biegnący brzegiem morza”, której głównymi bohaterami Ajtmatow uczynił… Niwchów. To mieszkający po dziś dzień na rosyjskim Dalekim Wschodzie (u ujścia Amuru do Morza Ochockiego), wyspie Sachalin oraz częściowo w Japonii autochtoniczny lud pochodzenia paleozjatyckiego. Pierwsze wzmianki o nich pojawiły się w źródłach chińskich już w VI wieku. Przetrwali do dzisiaj (choć ich współczesna populacja jest bardzo nieliczna), zachowując, mimo rusyfikacji, swój specyficzny język i kulturę.
Powieść zyskała spory rozgłos, więc nikogo nie dziwił fakt, że – jak wieloma innymi książkami Czingiza Torekułowicza – zainteresowali się nią filmowcy. Początkowo adaptacja „Łaciatego psa…” miała powstać w leningradzkim „Lenfilmie”, lecz ostatecznie jej rada artystyczna odrzuciła projekt. Na szczęście pomocną dłoń wyciągnęła wówczas kijowska Wytwórnia Filmowa imienia Ołeksandra Dowżenki (a dorzucił się producent z Berlina Zachodniego i zachodnioniemiecka telewizja publiczna ZDF). Miało to zresztą drugorzędne dla samego obrazu znaczenia, ponieważ zdjęcia do niego i tak powstawały w naturalnych plenerach, czyli na Sachalinie. Po premierze, jaka miała miejsce 15 lipca 1991 roku, szefostwo „Lenfilmu” mogło pluć sobie w brodę, bo choć dzieło nie stało się kinowym hitem, to jednak zdobyło wiele nagród i wyróżnień. Z tych najważniejszych należy wymienić statuetkę „Złotego Jerzego” (za najlepszy film) oraz nagrody FIPRESCI i jury ekumenicznego podczas Międzynarodowego Festiwalu Filmowego w Moskwie, główną nagrodę w konkursie „Filmy dla wybranych” na Kinotawrze w Soczi, wreszcie – gdy w 1993 roku obraz pokazano za granicą – Grand Prix na festiwalach we włoskim San Remo i francuskim Valenciennes.
A kim był reżyser tak chętnie wyróżnianego dzieła? Karen Sarkisowicz Geworkian przyszedł na świat w 1941 roku w Erywaniu, wówczas będącym stolicą sowieckiej Armenii. Tam ukończył szkołę muzyczną, po której rozpoczął studia na wydziale operatorskim moskiewskiego Wszechzwiązkowego Państwowego Instytutu Kinematografii (WGIK). Nauczyciela fachu miał nadzwyczajnego, ponieważ był nim sam Boris Wołczek. Zdobywszy dyplom, wrócił w rodzinne strony i przez rok pracował w wytwórni „Armenfilm”. Przekonał się wówczas, że większe szanse na zrobienie kariery w kinematografii miałby, gdyby zdobył jeszcze dyplom… reżysera. Ponownie więc wyjechał do Moskwy, aby zaliczyć – organizowane w „Mosfilmie” – Wyższe Kursy Reżyserskie (1967). Później dość często zmieniał miejsca pracy: z „Mosfilmu” przeniósł się do specjalizującej się w realizacji obrazów oświatowych wytwórni „Centrnauczfilm”, a potem do erywańskiego Studia Filmów Dokumentalnych, by w 1970 roku ponownie wylądować w „Armenfilmie”.
Tam wreszcie mógł zadebiutować jako reżyser, kręcąc dramaty „Na skrzyżowaniu ulic” (1974), „Sierpień” (1978) oraz „Przekroczenie granic” (1981). Ten ostatni ściągnął na głowę Geworkiana spore kłopoty. Z przyczyn politycznych dystrybucję gotowego już filmu wstrzymano, a samego Karena Sarkisowicza wyrzucono z pracy. By znaleźć nowy etat, musiał przeprowadzić się z Erywania do Leningradu, gdzie najpierw – w wytwórni „Lentelefilm” – nakręcił serial biograficzno-historyczny „Iwan Pawłow. Poszukiwanie prawdy” (1984), a potem – już w „Lenfilmie” – dramat „Wiem tylko ja” (1987). Niejako po drodze został drugim reżyserem kultowej komedii fantastycznonaukowej Gieorgija Danieliji „Kin-dza-dza!” (1986). A potem, o czym była już mowa powyżej, z powodu odrzucenia scenariusza „Łaciatego psa…” Geworkian zaliczył kolejną przeprowadzkę – do Kijowa. Po upadku Związku Radzieckiego, nie licząc dokumentów, Ormianin zrealizował jedynie dwa filmy fabularne: dramat społeczny z życia górników w rosyjskiej części Donbasu „Cała nasza nadzieja… Kronika rodzinna” (2016) oraz czekający na premierę, oparty na poemacie Aleksandra Twardowskiego, dramat wojenny „Wasilij Tiorkin” (2022).
Trwający ponad dwie godziny film Karena Geworkiana nie bez powodu podzielony został na dwie części. Różnią się one bowiem od siebie znacząco: rozgrywająca się na lądzie część pierwsza nie nawiązuje praktycznie w ogóle do dzieła Ajtmatowa, jest w zasadzie impresją dokumentalną na temat codziennego życia i obyczajów Niwchów, dopiero w części drugiej – nazwijmy ją „morską” – twórcy czerpią z fabuły powieści. Obie mają zresztą ogromną wartość. Ta pierwsza jest podróżą do zupełnie innego świata – pod względem mentalnym i kulturowym, kamera towarzyszy mieszkającym na Sachalinie Niwchom, podglądając ich w najróżniejszych sytuacjach – niekiedy bardzo intymnych (scena, w której starzec kładzie się obok młodej dziewczyny, licząc na seks), to znów ważnych z powodów religijnych (składanie ofiar bogom) bądź istotnych dla przetrwania całej wspólnoty (vide polowanie). W obu częściach nie brakuje też scen skrajnie naturalistycznych, wręcz brutalnych, zwłaszcza pokazujących stosunek ludzi wobec zwierząt. Cóż, dla wegan i wegetarian niektóre fragmenty dzieło mogą okazać się nadzwyczaj bolesne.
Wspólnym mianownikiem obu części „Łaciatego psa…” jest Kirisk – niwchijski chłopiec, z czasem wyrastający na główną postać dramatu. W części pierwszej towarzyszymy jego narodzinom, widzimy radość jego ojca, w drugiej – przeżywamy wraz z nim inicjację, która oznacza dla niego zamknięcie okresu dzieciństwa i wejście w dorosłość. Chociaż wciąż jest on – z perspektywy europejskiej – dzieckiem. Ojciec, stryj Munduk i dziadek zabierają Kiriska na pierwsze w jego życiu polowanie na nerpy (to żyjący między innymi w Oceanie Arktycznym gatunek foki). Płyną przez morze łódką-dłubanką, jak pływali przed wiekami ich przodkowie. Dorośli wierzą w to, że podpatrując ich, młodzian zdobędzie wiedzę i umiejętności niezbędne w dojrzałym życiu, kiedy już sam założy rodzinę i będzie odpowiedzialny za jej wyżywienie. Dla chłopaka to początkowo przygoda życia, która jednak z czasem zamienia się w koszmar. Ajtmatow, chociaż uczynił bohaterami niszowy azjatycki lud, opowiedział historię nadzwyczaj uniwersalną, a Geworkian przeniósł to w sposób perfekcyjny na ekran.
Z opowieści stricte antropologicznej (vide część pierwsza) „Łaciaty pies biegnący brzegiem morza” zamienia się więc w dramat, w którym na plan pierwszy wybijają się przyjaźń i lojalność, odpowiedzialność za drugiego człowieka, wreszcie przekonanie o tym, że śmierć tak naprawdę prowadzi do… odrodzenia. To odwieczne prawo natury: jedne pokolenia umierają, by zrobić miejsce następnym. Śmierć w kontekście tego jest jedynie przejściem do innego bytu, jest nieuchronną koleją losu. Nie ma się więc na nią co zżymać ani przesadnie rozpaczać. Takie podejście – dla niektórych może nawet szokujące – ma głębokie uzasadnienie w kulturze Niwchów, którzy, żyjąc jak ich przodkowie z zgodzie z przyrodą, wciąż pielęgnują tradycje sprzed wieków. Ale można na „Łaciatego psa…” patrzeć także jak na film o bezbrzeżnej, jak Morze Ochockie czy Ocean Arktyczny, miłości: dziadka do wnuka, stryja do bratanka, ojca do syna. Tak zapewne odczytywali dzieło Geworkiana zachodni krytycy, dostrzegając w nim monumentalną opowieść o sile ludzkiego charakteru i gotowości do poświęcenia się.
„Łaciaty pies biegnący brzegiem morza” to prawdziwie międzynarodowa produkcja. Powstała w wytwórni ukraińskiej za – częściowo – (zachodnio)niemieckie pieniądze. Jest adaptacją powieści kirgiskiego autora, a wyreżyserował ją Ormianin. Współscenarzystą był Kirgiz Tołomusz Okiejew, który piętnaście lat wcześniej przeniósł na ekran inne dzieło Ajtmatowa – wczesną nowelę „Czerwone jabłko”. Za podniosłą ścieżkę dźwiękową, obficie wykorzystującą muzykę ludową, odpowiadał z kolei urodzony w rumuńskich Czerniowcach (potem w granicach radzieckiej Ukrainy) węgierski kompozytor Sándor Kallós, a za zdjęcia -poza Geworkianem – między innymi Ukrainiec Igor Bieliakow („Chcę wierzyć”) i pochodzący z azerskiego Baku Ormianin Rudolf Watinian. Nie mniej zróżnicowana etnicznie była obsada filmu. Wcielający się w Kiriska Bajarto Dambajew, dzisiaj baletmistrz, z pochodzenia jest Buriatem; Aleksandr Sasykow (filmowy dziadek) – Kałmukiem, Doschan Żołżaksynow (ojciec chłopca) – Kazachem (patrz: „Lavé”, „Sprawiedliwość wilków”, ), natomiast Tokon Dajyrbekow (stryj) – Kirgizem.
koniec
20 kwietnia 2022

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Fallout: Odc. 2. Elementy układanki zaczynają do siebie pasować
Marcin Mroziuk

19 IV 2024

Z jednej strony trudno nam zachować powagę, gdy obserwujemy, jak bardzo zachowanie Lucy nie pasuje do zwyczajów i warunków panujących na powierzchni. Z drugiej strony w miarę rozwoju wydarzeń wygląda na to, że właśnie ta młoda kobieta ma szansę wykonać z powodzeniem misję, która na pierwszy rzut oka jest ponad jej siły.

więcej »

Klasyka kina radzieckiego: Odcięta głowa Jima Clarka
Sebastian Chosiński

17 IV 2024

Niby powinny cieszyć nas wielkie sukcesy odnoszone przez polskich artystów poza granicami kraju. A powieść Brunona Jasieńskiego „Człowiek zmienia skórę” bez wątpienia taki sukces odniosła. Tyle że to sukces bardzo gorzki: po pierwsze – książka była typowym przejawem literatury socrealistycznej, po drugie – nie uchroniła autora przed rozstrzelaniem przez NKWD. Cztery dekady po jego śmierci na jej podstawie powstał w sowieckim Tadżykistanie telewizyjny serial.

więcej »

Co nam w kinie gra: Perfect Days
Kamil Witek

16 IV 2024

„Proza życia według klozetowego dziada” może nie brzmi za zbyt chwytliwy filmowy tagline, ale Wimowi Wendersowi chyba coraz mniej zależy, aby jego filmy cechowały się przede wszystkim potencjałem na komercyjny sukces. Zresztą przepełnione nostalgią „Perfect Days” koresponduje całkiem nieźle z powoli podsumowującym swoją twórczość Niemcem, który jak wielu starych mistrzów, powoli zaczyna odchodzić do filmowego lamusa. Nie znaczy to jednak, że zasłużony reżyser żegna się z kinem. Tym bardziej że (...)

więcej »

Polecamy

Bo biblioteka była zamknięta

Z filmu wyjęte:

Bo biblioteka była zamknięta
— Jarosław Loretz

Wilkołaki wciąż modne
— Jarosław Loretz

Precyzja z dawnych wieków
— Jarosław Loretz

Migrujące polskie płynne złoto
— Jarosław Loretz

Eksport w kierunku nieoczywistym
— Jarosław Loretz

Eksport niejedno ma imię
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy – kontynuacja
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy
— Jarosław Loretz

Zemsty szpon
— Jarosław Loretz

Taśmowa robota
— Jarosław Loretz

Zobacz też

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.