East Side Story: Na najwyższym stopniu podium [Murat Bidosow „Bekzat” - recenzja]Esensja.pl Esensja.pl Żył tylko dwadzieścia lat. W tym czasie w boksie (amatorskim) wspiął się na szczyt, zostając złotym medalistą olimpijskim i bohaterem narodowym Kazachstanu. Pewnie potem przeszedłby na zawodowstwo i osiągnął jeszcze niejeden sukces, ale nie było mu to już dane. O kogo chodzi? O Bekzata Sattarchanowa, któremu reżyser Murat Bidosow poświęcił serial telewizyjny i wykrojony z tego samego materiału film kinowy „Bekzat”.
East Side Story: Na najwyższym stopniu podium [Murat Bidosow „Bekzat” - recenzja]Żył tylko dwadzieścia lat. W tym czasie w boksie (amatorskim) wspiął się na szczyt, zostając złotym medalistą olimpijskim i bohaterem narodowym Kazachstanu. Pewnie potem przeszedłby na zawodowstwo i osiągnął jeszcze niejeden sukces, ale nie było mu to już dane. O kogo chodzi? O Bekzata Sattarchanowa, któremu reżyser Murat Bidosow poświęcił serial telewizyjny i wykrojony z tego samego materiału film kinowy „Bekzat”.
Murat Bidosow ‹Bekzat›EKSTRAKT: | 50% |
---|
WASZ EKSTRAKT: 0,0 % |
---|
Zaloguj, aby ocenić |
---|
| Tytuł | Bekzat | Tytuł oryginalny | Бекзат | Reżyseria | Murat Bidosow | Zdjęcia | Żanat Omirały | Scenariusz | Serżan Zakeruły, Murat Bidosow, Dauren Abajew | Obsada | Samat Azymkułow, Dułyga Akmołda, Daryn Szynybek, Otarali Kołżan, Anuar Koszerbajew, Erkebułan Karżauow, Ajbek Serikchanow, Asłan Sapargalijew, Aliszer Bałtabajew, Arczil Paszajew, Machambet Bałtabajew, Ajdana Elemes | Muzyka | Akbała Turgynbaj | Rok produkcji | 2018 | Kraj produkcji | Kazachstan | Czas trwania | 100 min | Gatunek | dramat, sensacja, sportowy | Zobacz w | Kulturowskazie | Wyszukaj w | Skąpiec.pl | Wyszukaj w | Amazon.co.uk |
Po kilku tygodniach przyglądania się dziejom Wielkiego Stepu w starożytności („ Tomyris”), w czasach wczesnonowożytnych („ Chanat Kazachski: Diamentowy miecz”, „ Chanat Kazachski: Złoty tron”, „ Wojownik”), w końcu okrutnego panowania sowieckiego („ Płacz Wielkiego Stepu”) nadszedł czas na historię najnowszą, sprzed dwóch-trzech dekad. Tak się składa, że jednocześnie będzie to opowieść o szalonych latach 90. XX wieku, kiedy to Kazachstan borykał się ze swoją postkomunistyczną spuścizną (czy sobie z nią do dzisiaj poradził, to zupełnie inna kwestia) i intensywnie poszukiwał nowej tożsamości. By ją odnaleźć potrzebował nie tylko odpowiednio prowadzonej (czytaj: podporządkowanej wymogom nowej propagandy) polityki historycznej, ale także współczesnych sukcesów, na przykład sportowych. Takie – na skalę międzynarodową – pojawiły się dopiero w 2000 roku, kiedy to czterech kazachskich bokserów wywalczyło medale – dwa złote i dwa srebrne – na letnich Igrzyskach Olimpijskich w Sydney. Jednym z nich był walczący w wadze piórkowej, a więc do 57 kilogramów, zaledwie dwudziestoletni Bekzat Sattarchanow, skromny chłopak rodem z położonego na południu kraju Turkiestanu. Jego biografię postanowił w wersji filmowej przedstawić Murat Bidosow, jeden z najbardziej zapracowanych w Kazachstanie twórców telewizyjnych. Nie stroni on chyba od żadnego gatunku; ma na swoim koncie seriale: sensacyjny („Agent Z”, 2012), komediowy („Nasz wujaszek”, 2015), historyczne („Klucz do umysłu”, 2015-2016; „Abaj”, 2020) oraz obyczajowo-polityczny („Pisarz”, 2019). Przed czterema laty dorzucił do tego zestawienia jeszcze dramat biograficzno-sportowy „Bekzat”, który doczekał się również wersji kinowej. Po raz pierwszy pokazano go na dużym ekranie pod koniec września 2019 roku podczas zamkniętych pokazów w stołecznym Nur-Sułtanie (który jeszcze pół rok wcześniej był Astaną) i Turkiestanie, czyli rodzinnym mieście Sattarchanowa, natomiast do szerokiej dystrybucji trafił on na początku października. Film kinowy Bidosowa nie jest, w przeciwieństwie do serialu, pełną biografią kazachskiego sportowca; skupia się jedynie na dwóch ostatnich latach jego życia, kiedy to z utalentowanego i dobrze rokującego młodego boksera stał się on złotym medalistą olimpijskim i prawdziwym bohaterem narodowym. A potem – tak chciał los – zginął tragicznie. Bekzat (w którego na ekranie wciela się Samat Azymkułow) pochodził z prostej i biednej rodziny kazachskiej. Miał trzech braci, więc w domu się nie przelewało. Był chłopcem słabowitym i chorowitym, dlatego ojciec uznał, że byłoby dobrze, gdyby trenował jakiś sport walki – dzięki temu, zaatakowany, mógłby się bronić. Zapisał go więc na zajęcia z zapasów, ale chłopca ta akurat dyscyplina nie zainteresowała i niebawem zaczął ćwiczyć boks. Za początek profesjonalnej kariery można uznać moment, w którym Sattarchanow poznaje trenera Nurłana Żumabajewa (Daryn Szynybek) i pod jego okiem zaczyna odnosić lokalne sukcesy. A jest to połowa lat 90., Bekzat ma wtedy piętnaście lat. Bekzat Sattarchanow W Kazachstanie to, podobnie zresztą jak w innych niepodległych państwach powstałych na gruzach Związku Radzieckiego, czasy rodzącego się kapitalizmu i wyrastającej na nim jak rak przestępczości zorganizowanej, co świetnie uchwycił między innymi reżyser Akan Satajew w dwóch „ Rekieterach” (2007 i 2015) i „ Biznesmenach” (2018). Nie inaczej dzieje się w prowincjalnym Turkiestanie, gdzie do niedawna jeszcze drobni przestępcy wyrastają na mafiosów walczących o wpływy w mieście (głównie chodzi o haracze). Jako że konkurencja nie śpi, muszą oni dbać o swoje bezpieczeństwo – otaczają się więc młodymi chłopakami, którzy są silni, wysportowani i bezwzględni. W cenie są ci, którzy dobrze boksują. A że zarobek dla nich jest szybki i względnie łatwy, wielu chętnie przechodzi do branży niewiele mającej wspólnego z honorową rywalizacją. W mieście nie ma praktycznie interesu, którego właściciel nie musi komuś płacić za „bezpieczeństwo”. W przeciwnym wypadku lepiej, aby jak najszybciej zwinął interes i wyprowadził się z miasta. Od takich znajomości nie jest też wolny Nurłan, który stara się jednak za wszelką cenę wyplątać z tych zależności i, gdyby to tylko było możliwe, nie dopuścić do tego, aby młodzi utalentowani bokserzy skończyli jako uliczni bandyci. Idzie więc na pewien układ z Sawą (Machambet Bałtabajew), chcąc zdobyć pieniądze na wynajem sali sportowej, w której mógłby prowadzić treningi. Jednym z jego podopiecznych jest nastoletni Bekzat – chłopak ambitny i marzący o tym, w przeciwieństwie do jego przyjaciela Alego, by wyrwać się z turkiestańskiej beznadziei. Staje się to możliwe, kiedy na jego drodze staje Anatolij Wiziriakin (Andriej Bieławin), działacz sportowy z Szymkentu, wysłany w teren, aby szukać talentów. Szczególnie zależy na nich Beketowi Machmudowowi (Otarali Kołżan), odpowiedzialnemu za przygotowanie drużyny bokserskiej na zbliżające się wielkimi krokami igrzyska w Sydney. Wprawdzie na olimpiadzie w Atlancie (w 1996 roku) złoto w boksie wywalczył dla Kazachstanu Wasilij Żyrow (w wadze półciężkiej, do 81 kilogramów), ale nie był on rodowitym Kazachem. Podobnie rzecz miała się ze zwycięzcami w pięcioboju nowoczesnym Aleksandrem Paryginem i zapasach w stylu klasycznym Jurijem Mielniczenko. Co oczywiście w niczym nie umniejszało ich sukcesów. Władzom republiki zależało jednak na tym, aby wreszcie na najwyższym stopniu podium stanął Kazach. A wszystko wskazywało na to, że w boksie jest to najbardziej prawdopodobne. Wiziriakin za radą Żumabajewa zabiera więc młodego Bekzata do Szymkentu i oddaje w ręce trenera kadry juniorskiej, a później także dorosłej, Aleksandra Apaczynskiego (Arczil Paszajew) i kierownika drużyny Tursuna Jediłowa (znany z „ Wojownika” i „ Płaczu Wielkiego Stepu” Dułyga Akmołda). Od tej pory cel jest już jasny i wyraźny! A biorąc jeszcze pod uwagę fakt, że kilka miesięcy później główny bohater opowieści ginie w wypadku samochodowym – na kwadrans przed wkroczeniem świata w nowe tysiąclecie – można powiedzieć, że los dopisał do jego biografii odpowiednio dramatyczną puentę. Czy to zostało wykorzystane w filmie? W kinowym – niestety, nie. Nie znam wersji serialowej; na pewno, co zrozumiałe, jest dokładniejsza, być może inaczej rozłożone są akcenty. „Bekzat” oglądany na dużym ekranie wygląda trochę jak duży skrót, wiele wątków zostało całkowicie pominiętych (jak chociażby fakt, że Sattarchanow podjął studia – najpierw z wychowania fizycznego, a następnie prawnicze – w Turkiestanie). Ale to nie znaczy, że nie warto go w ogóle oglądać. Mimo że – i to chyba najpoważniejszy zarzut, jaki można wysunąć pod adresem Murata Bidosowa – brak w nim dramaturgii. Nawet zmagania olimpijskie Bekzata pokazane są tak, jakby chciano je jedynie „odfajkować”. A przecież tu było największe pole do popisu! Dobrze pokazane walki bokserskie mogłyby podnieść jakość filmu, a zadziałały odwrotnie – wyprały go z emocji. Zabrakło chyba pieniędzy (choć, jak wiadomo, władze Kazachstanu przykładają dużą wagę do produkcji kinematograficznej, ale widocznie ten temat z jakiegoś powodu nie zyskał priorytetu), zapewne wiele rzeczy istotnych umknęło również w montażu.
|