Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 25 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Cate Shortland
‹Salto›

EKSTRAKT:60%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułSalto
Tytuł oryginalnySomersault
Dystrybutor Solopan
Data premiery7 kwietnia 2006
ReżyseriaCate Shortland
ZdjęciaRobert Humphreys
Scenariusz
ObsadaAbbie Cornish, Sam Worthington, Lynette Curran
MuzykaDecoderring, Norman Parkhill
Rok produkcji2004
Kraj produkcjiAustralia
Czas trwania106 min
WWW
Gatunekdramat
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup

Pamiętnik nimfomanki
[Cate Shortland „Salto” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
Utrapienia dojrzewania to temat, który może zniechęcić widza mieniącego się „mentalnie ukształtowanym”. „Salto” nie dostarcza mocnych argumentów do obalenia tego typu uprzedzeń, ale jest filmem dość wdzięcznym: wiarygodnym, zręcznie zagranym i nienagannie sfotografowanym. Mimo to fabularnie spójny, lecz problemowo mglisty długometrażowy debiut Cate Shortland należy raczej do obrazów szybko wietrzejących z pamięci.

Przemysław Ćwik

Pamiętnik nimfomanki
[Cate Shortland „Salto” - recenzja]

Utrapienia dojrzewania to temat, który może zniechęcić widza mieniącego się „mentalnie ukształtowanym”. „Salto” nie dostarcza mocnych argumentów do obalenia tego typu uprzedzeń, ale jest filmem dość wdzięcznym: wiarygodnym, zręcznie zagranym i nienagannie sfotografowanym. Mimo to fabularnie spójny, lecz problemowo mglisty długometrażowy debiut Cate Shortland należy raczej do obrazów szybko wietrzejących z pamięci.

Cate Shortland
‹Salto›

EKSTRAKT:60%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułSalto
Tytuł oryginalnySomersault
Dystrybutor Solopan
Data premiery7 kwietnia 2006
ReżyseriaCate Shortland
ZdjęciaRobert Humphreys
Scenariusz
ObsadaAbbie Cornish, Sam Worthington, Lynette Curran
MuzykaDecoderring, Norman Parkhill
Rok produkcji2004
Kraj produkcjiAustralia
Czas trwania106 min
WWW
Gatunekdramat
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup
O dorastaniu, jak o wszystkim, można opowiadać mniej lub bardziej zajmująco i mniej lub bardziej głęboko. W zestawieniu ze swoim ocierającym się o podobną problematykę rówieśnikiem „Moje lato miłości” czy o rok młodszym „Noi Albinoi”, „Salto” nie wypada imponująco – z punktu widzenia obu kryteriów: głębi i budzenia zainteresowania. Film Pawlikowskiego elektryzował napięciem emocjonalnym i nawarstwieniem znaczeń. Islandzka produkcja, oprócz walorów krajobrazowych, odznaczała się sporym ładunkiem tragikomizmu oraz wyrazistą i sympatyczną postacią głównego bohatera. „Salto” nie posiada równie mocnych atutów. Poniekąd funkcję taką spełnia znakomita kreacja Abbie Cornish w roli głównej bohaterki Heidi, która dzieli z Noim niedobór pigmentu i pewnego rodzaju młodzieńcze zblazowanie. Jednak odgrywana przez Cornish postać tyleż intryguje, co irytuje nieracjonalnym zachowaniem i życiową ułomnością.
Przyznam, abstrahując od treści właściwej filmu, że zwykle przyciągają moją uwagę produkcje z miejsc, na temat których nie zdołałem sobie wytworzyć dostatecznej ilości „porządkujących” wyobrażeń (na przykład wspomniany „Noi Albinoi”). I nie chodzi tu o zasób łatwo dostępnych informacji geograficzno-kulturowych, a raczej wścibską chęć wglądu w koloryt lokalny – naoczne zaspokojenie banalnej ciekawości, jak się żyje tu i ówdzie. Zrealizowane w Australii „Salto” zapewne nie jest treściwą pożywką dla fotelowej „etnologii”, ale ukazuje nam pejzaż Antypodów słabo znany z widokówek.
Akcja rozgrywa się bowiem – że się wysilę na kalambur – na antypodach Antypodów: w Jindabyne, niewielkim kurorcie narciarskim w Nowej Południowej Walii. Górsko-jeziorny, chłodny krajobraz przywodzi na myśl okolice Alp, tudzież północnej Europy, zupełnie odbiegając od pogodnie plażowego stereotypu Australii. Zimna panorama otoczenia koresponduje ze stłumionymi emocjami i samotnością bohaterów filmu oraz z jego leniwie poetyckim tempem i wyciszoną, umiarkowanie angażującą narracją.
„Hałaśliwe” momenty pojawiają się okazjonalnie, na przykład we wstępie: Heidi zostaje z hukiem przepędzona z domu przez matkę, która nakryła swą pociechę w sytuacji intymnej z własnym konkubentem. Biorąc choćby pod uwagę późniejsze perypetie Heidi, jej chwilę słabości należy tłumaczyć raczej żarem ciała niż uczuć. Niedopieszczona nastolatka udaje się na banicję do wspomnianego Jindabyne w poszukiwaniu pracy, a przy okazji również męskiego ramienia (no, powiedzmy). Dzięki uprzejmości pewnej starszej pani zakwaterowanie otrzymuje na kredyt. Już po pierwszym sowicie zakrapianym posiedzeniu w pubie wpada w oko (zresztą z wzajemnością) synowi lokalnego farmera. Do konsumpcji znajomości dochodzi wnet po jej zawarciu, głównie z inicjatywy Heidi – Joe, mimo że lubi zakląć i wypić, jest raczej przyzwoitym chłopcem. Poza tym oboje są nieco przytłumieni, rozmawiają ze sobą niewiele i mało konkretnie, próbując określić wzajemne relacje. Być może jest to zamierzony zabieg, który sugeruje kłębiące się w bohaterach emocjonalne napięcie, ale zalatuje mi to raczej deficytem autorskiej wyobraźni.
Formalnie ładne „Salto” cierpi na pewną beztreściowość. Oprócz ogólnego przygaszenia i smutactwa bohaterów oraz malowniczych kadrów Roberta Humphreysa, niewiele do widza z ekranu dociera. Ciężko zreferować istotne wydarzenia, ponieważ większość z nich to bezbarwna proza życia. Może poza końcowym ekscesem seksualnym Heidi, który przemilczę, chcąc uniknąć wypieków na twarzy. Poza tym, grzechem byłoby ujawniać najbardziej sensacyjny epizod filmu. Fakt, że Heidi jest nimfomanką, pewnie nie byłby szczególnie irytujący, gdyby nie wrażenie, że owa przypadłość została przez reżyserkę wprzęgnięta w tryby problematycznej młodości bohaterki, dostarczając zarazem łatwego usprawiedliwienia dla nastoletniego lekkoduchostwa. Nawiasem mówiąc, niezdrowa skłonność postaci jest filarem dramaturgii dzieła Shortland, na którym opiera się zawiązanie akcji i ów pikantny „punkt kulminacyjny”.
Zastanawiam się, czy Shortland chciała podrążyć temat seksualności i wysnuć z niego jakieś bardziej uniwersalne wnioski (typu: przygodne figle kompensują nam samotność). Byłoby to chyba pewnym uzasadnieniem przeciągłego pocałunku, jakim Joe obdarza znajomego homoseksualistę. W końcu Joe, tak jak Heidi, cierpi na spleen. Tylko skąd ten spleen i jak się od niego uwolnić? Pozostaje domniemywać, że jego przyczyną jest samotność w małym mieście. Noiemu marzyły się ciepłe kraje, co w sytuacji mieszkańca islandzkiej osady akurat nie dziwi. Bohaterowie Shortland mieszkają w chłodnym regionie ciepłego kraju, ale nie fantazjują o podróżach – zadowalają się kursami na trasie pub-sypialnia. Przyznam z lekkim zaambarasowaniem, że nie do końca załapałem ich frustracje, a reżyserka pozostawiła mnie z tymi wątpliwościami na lodzie.
Mimo dość niskiego stężenia fabuły i braku angażujących treści, film Shortland ogląda się dość płynnie i bez szczególnego znużenia. Zawdzięczamy to między innymi naturalności całej historii – zarówno w warstwie fabuły, jak i wykonania – wiarygodnej również dlatego, że zupełnie zwyczajnej. Z drugiej strony, gdyby Shortland zaopatrzyła swoją zwyczajną historię w autorski komentarz, może uniknąłbym poczucia, że film przeciekł mi przez palce tuż po seansie.
koniec
26 maja 2006

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Klasyka kina radzieckiego: Said – kochanek i zdrajca
Sebastian Chosiński

24 IV 2024

W trzeciej części tadżyckiego miniserialu „Człowiek zmienia skórę” Bension Kimiagarow na krótko rezygnuje z socrealistycznej formuły opowieści i przywołuje dobre wzorce środkowoazjatyckich easternów. Na ekranie pojawiają się bowiem basmacze, których celem jest zakłócenie budowy kanału. Ten wątek służy również scenarzystom do tego, by ściągnąć kłopoty na głowę głównego inżyniera Saida Urtabajewa.

więcej »

Fallout: Odc. 3. Oko w oko z potworem
Marcin Mroziuk

22 IV 2024

Nie da się ukryć, że pozbawione głowy ciało Wilziga nie prezentuje się najlepiej, jednak ważne okazuje się to, że wciąż można zidentyfikować poszukiwanego zbiega z Enklawy. Obserwując rozwój wydarzeń, możemy zaś dojść do wniosku, że przynajmniej chwilowo szczęście opuszcza Lucy, natomiast Maximus ląduje raz na wozie, raz pod wozem.

więcej »

East Side Story: Czy można mieć nadzieję w Piekle?
Sebastian Chosiński

21 IV 2024

Mariupol to prawdopodobnie najboleśniej doświadczone przez los ukraińskie miasto w toczonej od ponad dwóch lat wojnie. Oblężone przez wojska rosyjskie, przez wiele tygodni sukcesywnie niszczone ostrzałami z lądu, powietrza i morza. Miasto zamordowane po to, by złamać opór jego mieszkańców i ukarać ich za odrzucenie „ruskiego miru”. O tym opowiada dokument Maksyma Litwinowa „Mariupol. Niestracona nadzieja”.

więcej »

Polecamy

Knajpa na szybciutko

Z filmu wyjęte:

Knajpa na szybciutko
— Jarosław Loretz

Bo biblioteka była zamknięta
— Jarosław Loretz

Wilkołaki wciąż modne
— Jarosław Loretz

Precyzja z dawnych wieków
— Jarosław Loretz

Migrujące polskie płynne złoto
— Jarosław Loretz

Eksport w kierunku nieoczywistym
— Jarosław Loretz

Eksport niejedno ma imię
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy – kontynuacja
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy
— Jarosław Loretz

Zemsty szpon
— Jarosław Loretz

Zobacz też

Tegoż twórcy

Siła Sióstr
— Damian Szyma

Marvel w sosie dostojewskim, czyli co się stało w Budapeszcie
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

Po trupie III Rzeszy, czyli Tam, lecz bez powrotu
— Sebastian Chosiński

Tegoż autora

Homo bohemicus
— Przemysław Ćwik

Nieładne kwiatki
— Przemysław Ćwik

Złoty strzał
— Przemysław Ćwik

Koncept art
— Przemysław Ćwik

Lekcja plastyki
— Przemysław Ćwik

Bloodywood
— Przemysław Ćwik

Człowiek, który śmiał się nie za dużo
— Przemysław Ćwik

Królowa Śnieżka i 32 zęby premiera
— Przemysław Ćwik, Urszula Lipińska

Jajka niespodzianki
— Przemysław Ćwik

Million dollar fortel
— Przemysław Ćwik

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.