Klasyka kina radzieckiego: Nigdy nie ufaj Timurydom! [Kamil Jarmatow „Jeźdźcy rewolucji” - recenzja]Esensja.pl Esensja.pl „Jeźdźcy rewolucji” to druga – po „Burzy nad Azją” – odsłona nakręconej w Uzbekistanie historyczno-rewolucyjnej trylogii tadżyckiego reżysera Kamila Jarmatowa. Jej zbiorowymi bohaterami są dzielni czekiści, którzy w czasie wojny domowej w Rosji z narażeniem życia zaprowadzają władzę komunistyczną w środkowoazjatyckim Turkiestanie. A przeciwnika mają nie byle jakiego – ostatniego emira Buchary.
Klasyka kina radzieckiego: Nigdy nie ufaj Timurydom! [Kamil Jarmatow „Jeźdźcy rewolucji” - recenzja]„Jeźdźcy rewolucji” to druga – po „Burzy nad Azją” – odsłona nakręconej w Uzbekistanie historyczno-rewolucyjnej trylogii tadżyckiego reżysera Kamila Jarmatowa. Jej zbiorowymi bohaterami są dzielni czekiści, którzy w czasie wojny domowej w Rosji z narażeniem życia zaprowadzają władzę komunistyczną w środkowoazjatyckim Turkiestanie. A przeciwnika mają nie byle jakiego – ostatniego emira Buchary.
Kamil Jarmatow ‹Jeźdźcy rewolucji›EKSTRAKT: | 60% |
---|
WASZ EKSTRAKT: 0,0 % |
---|
Zaloguj, aby ocenić |
---|
| Tytuł | Jeźdźcy rewolucji | Tytuł oryginalny | Inqilob chavandozlari [Всадники революции] | Reżyseria | Kamil Jarmatow | Zdjęcia | Miron Penson | Scenariusz | Michaił Miełkumow, Kamil Jarmatow | Obsada | Muchtar Aga-Mirzajew, Szukur Burchanow, Abbas Bakirow, Chamza Umarow, Władimir Jemieljanow, Jurij Diedowicz, Arkadij Tołbuzin, Baken Kydykiejewa, Artyk Dżałłyjew, Radżab Adaszew, Tugan Redżemetow, Dżawłon Chamrajew | Rok produkcji | 1968 | Kraj produkcji | ZSRR | Czas trwania | 97 min | Gatunek | dramat, historyczny, western | Zobacz w | Kulturowskazie | Wyszukaj w | Skąpiec.pl | Wyszukaj w | Amazon.co.uk |
Tadżycki, choć przez prawie cztery dekady pracujący w sowieckim Uzbekistanie, reżyser Kamil Jarmatowicz Jarmatow (1903-1978) był komunistą oddanym całym sercem ideom Włodzimierza Iljicza Lenina. Walczył o zwycięstwo tego ustroju w republikach Azji Środkowej nie tylko jako artysta, ale również – w czasach młodości – z bronią w ręku, bijąc się z „białymi” i basmaczami. Czy może zatem dziwić się, że po latach, będąc już wykwalifikowanym reżyserem filmowym, gros swojej twórczości poświęcił właśnie temu zagadnieniu? Stał się tym samym dla tego regionu komunistycznego świata jednym z ikonicznych twórców eposów historyczno-rewolucyjnych, którym, aby zwiększyć ich atrakcyjność dla widza, nakładał kostium easternu, czyli opowieści z Dzikiego Wschodu. „ Burza nad Azją” (1964) otworzyła słynną trylogię, której kolejnymi odsłonami byli „Jeźdźcy rewolucji” (1968) oraz „Upadek Czarnego Konsula” (1971). Dzisiaj przyjrzymy się drugiemu z tych filmów. Chociaż obrazy te uznaje się za trylogię, nie są one ze sobą powiązane fabularnie; nie pojawiają się w nich te same postaci (mimo że powtarzają się aktorzy), aczkolwiek wspólnym mianownikiem są czas i miejsce akcji oraz tematyka – zaprowadzania władzy komunistycznej w ówczesnym tak zwanym Turkiestanie. Przystępując do pracy nad „Jeźdźcami rewolucji”, Jarmatow skorzystał w dużej mierze z pomocy tych samych współpracowników, co przy pierwszym rozdziale tej (a raczej tych) historii: scenarzystą był, obok samego Kamila Jarmatowicza, Ormianin Michaił Miełkumow, a twórcą ścieżki dźwiękowej – Uzbek Ikram Akbarow. Zmienił się jedynie operator: Nikołaja Riadowa zastąpił Żyd z pochodzenia Miron Penson (1928-2018) – od 1957 roku związany z wytwórnią „Uzbekfilm”, a od końca lat 90. ubiegłego wieku, aż do śmierci w bardzo podeszłym wieku, mieszkający na emigracji w Stanach Zjednoczonych. Premiera „Jeźdźców rewolucji” odbyła się w Moskwie w lutym 1969 roku; sam film natomiast poświęcono – uwaga! uwaga! – „czekistom lat 20.”. Brakowało jeszcze tylko, aby na ekranie pokazać Feliksa Dzierżyńskiego! I chociaż o twórcy osławionej CzeKa nie ma w obrazie Jarmatowa mowy (na szczęście!), to pojawia się inna ważna postać historyczna. Nie jednak w sensie dosłownym, a symbolicznym – jest często wspominana i służy do napędzenia akcji. To ostatni emir Buchary Said Mir Muhammed Alim Chan (1880-1944), który władał emiratem w latach 1910-1920, to jest w czasach, kiedy znajdował się on pod oficjalnym protektoratem rosyjskim. Kiedy na teren państwa wkroczyła Armia Czerwona pod dowództwem – również wspominanego – Michaiła Frunzego, Alim Chan stanął do walki z nim. Przegrawszy, rok później udał się na emigrację do Afganistanu, gdzie nieco ponad dwie dekady później zmarł. W „Jeźdźcach rewolucji” emir Buchary – znany zresztą ze słynnego kolorowego zdjęcia wykonanego przez legendarnego rosyjskiego podróżnika i fotografa Siergieja Michajłowicza Prokudina-Gorskiego (1863-1944) – pojawia się jako postać złowroga, główny organizator oporu przeciwko bolszewikom, której mroczny cień zawisa nad całym Turkiestanem. Środkowa część trylogii Jarmatowa tym różni się od poprzedzającej ją „ Burza nad Azją”, że jest nie tylko easternem historyczno-rewolucyjnym, ale również filmem sensacyjno-szpiegowskim. Ten ostatni wątek odgrywa zresztą bardzo istotną rolę. Głównym bohaterem „Jeźdźców rewolucji” jest Kamil Jułdaszew (w tej roli uzbecki aktor i reżyser Muchtar Aga-Mirzajew) – przed pierwszą wojną światową zwykły kupiec z Margʻilonu, który w 1916 roku wziął udział w antyrosyjskim powstaniu w Turkiestanie i został za to skazany na śmierć. Poznajemy go w momencie, w którym – po wyroku trybunału wojennego 1. Dywizji Turkiestańskiej – ma zostać powieszony. I niechybnie doszłoby do tego, gdyby nie dywersja miejscowych komunistów, którzy w ostatniej chwili wydzierają go z rąk kata. Kilka lat później Jułdaszew, jako nieustraszony bojownik, dowodzi szwadronem środkowoazjatyckich czekistów. To właśnie jemu i jego ludziom zostaje powierzona do wykonania bardzo niebezpieczna, ale i nadzwyczaj ważna misja. Przywódca lokalnych basmaczy, Abdułła Kurbaszy, ma przetransportować do Buchary i oddać w ręce Alim Chana grupę byłych carskich oficerów, którzy mają zająć się organizacją walk z „czerwonymi”. Chcąc nie dopuścić do rozlania się antykomunistycznego powstania na cały Turkiestan, bandę Kurbaszy należy jak najszybciej zlikwidować. Zadanie wydaje się proste, ale Jułdaszew musi pamiętać o tym, że w CzeKa znajduje się zdrajca; jeden z komisarzy jest bowiem tak naprawdę wtyczką wroga. Nie tylko przekazuje wszystkie informacje Alim Chanowi, ale także dezorganizuje działania czekistów. Inna sprawa, że oni sami też nie zawsze wykazują się stuprocentowym profesjonalizmem, czego najlepszym przykładem scena, w której Jułdaszew i jego adiutant Aznawur-pałwan (filmowy Jałantusz z „ Burza nad Azją”), podając się za wysłanników emira Buchary, wpadają w Samarkandzie w pułapkę zastawioną przez innego czekistę, Fomicza. Na szczęście od czasu do czasu potrafią też wyprowadzić wroga w pole. A prym wiedzie w tym tajny agent „czerwonych”, któremu udaje się przeniknąć do grupy Chudojarowa (grający Kafłanbeka w poprzednim easternie Jarmatowa – Abbas Bakirow), przywódcy spisku antykomunistycznego, na usługach którego jest czekista-zdrajca posługujący się pseudonimem „Timuryd”. Trzeba przyznać, że scenarzysta Michaił Miełkumow mocno „zakręcił” fabułę. Nie zachowując należytej uwagi podczas seansu, można się łatwo pogubić w tym, kto dla kogo służy i którą stronę konliktu reprezentuje. Zwłaszcza że w pewnym momencie (to już drugi raz!) także sam Jułdaszew wciela się w rolę basmackiego watażki Mustafy Farida-paszy. Jedno jest w każdym razie oczywiste: nie można wierzyć nikomu, judaszem może okazać się każdy (poza towarzyszami Leninem, Frunzem i Dzierżyńskim), a skrytobójczy strzał – paść zewsząd. Nawet z pistoletu znajdującego się w ręku, zdawałoby się, lojalnego wobec władzy… nauczyciela. Dzieje się w „Jeźdźcach rewolucji” sporo. Może nawet odrobinę za dużo. Czasami przydałaby się chwila wytchnienia, nieco poetyckiej refleksji. Tymczasem gdy Jarmatow decyduje się już na to, aby na moment spowolnić tempo, robi to głównie po to, by umożliwić bohaterom wygłoszenie arcyważnej politycznej deklaracji, w której sławią oni komunizm i Lenina. Ten propagandowy wydźwięk filmu rekompensuje na pewno dobre aktorstwo. Ale też pojawili się na drugim planie artyści, których można cenić za ich dorobek: w zdrajcę „Timuryda” wcielił się kirgiski aktor Chamza Umarow („ Bez strachu”, „ Siódma kula”), w przysłaną z Moskwy komisarkę Chadyczy Aminową – jego rodaczka Baken Kydykiejewa („ Przełęcz”, „ Wystrzał na przełęczy Karasz”), w tajemniczego pułkownika Brawickiego – Rosjanin Jurij Diedowicz („ Cichy Don”), natomiast w bolszewika Kartaszewa – również przysłany z Moskwy Władimir Jemieljanow (Dzierżyński z „ Wrogich żywiołów”, „ Nieśmiertelny garnizon”).
|