East Side Story: Jeden przeciwko bandzie [Tułegen Bajtukenow „Satasz” - recenzja]Esensja.pl Esensja.pl Nawet najbardziej przemyślany plan złodziejski może posypać się przez przypadek. Wystarczy, że jadąca przez step ciężarówka odmówi posłuszeństwa. By ją naprawić, trzeba dostać się do osady, wezwać telefonicznie wsparcie, zapewnić sobie na kilka dni dach nad głową. I zmusić mieszkańców, aby nikogo nie powiadomili o tym, co się u nich dzieje. Taki jest punkt wyjścia sensacyjnego easternu „Satasz” Kazacha Tułegena Bajtukenowa.
East Side Story: Jeden przeciwko bandzie [Tułegen Bajtukenow „Satasz” - recenzja]Nawet najbardziej przemyślany plan złodziejski może posypać się przez przypadek. Wystarczy, że jadąca przez step ciężarówka odmówi posłuszeństwa. By ją naprawić, trzeba dostać się do osady, wezwać telefonicznie wsparcie, zapewnić sobie na kilka dni dach nad głową. I zmusić mieszkańców, aby nikogo nie powiadomili o tym, co się u nich dzieje. Taki jest punkt wyjścia sensacyjnego easternu „Satasz” Kazacha Tułegena Bajtukenowa.
Tułegen Bajtukenow ‹Satasz›EKSTRAKT: | 70% |
---|
WASZ EKSTRAKT: 0,0 %  |
---|
Zaloguj, aby ocenić |
---|
| Tytuł | Satasz | Tytuł oryginalny | Саташ | Reżyseria | Tułegen Bajtukenow | Zdjęcia | Aleksandr Rubanow | Scenariusz | Tułegen Bajtukenow, Inna Bajtukenowa, Andriej Ten | Obsada | Akyłchan Ałmasow, Czingiz Kapin, Erżan Nusipakynow, Dina Tasbołatowa, Erkebułan Tasynow, Marat Inerbajew, Ałdabek Szałbajew, Anar Kajyrbekowa, Selim Bałgazin, Boranbaj Achanow, Miras Isajew, Żekis Bajgubekow, Nurłan Żumagali, Rauan Auganbajew | Muzyka | Ilja Garijew | Rok produkcji | 2018 | Kraj produkcji | Kazachstan | Czas trwania | 91 min | Gatunek | dramat, sensacja, western | Zobacz w | Kulturowskazie | Wyszukaj w | Skąpiec.pl | Wyszukaj w | Amazon.co.uk |
Czy to przypadek, że w czasach Związku Radzieckiego to właśnie w republikach środkowoazjatyckich (w Kazachstanie, Tadżykistanie czy Uzbekistanie) kręcono najwięcej filmów odwołujących się do stylistyki opowieści z Dzikiego Zachodu? Tak zwane easterny nierzadko wywoływały uśmiech politowania (często zresztą niesłusznie), lecz nie zmienia to faktu, że cieszyły się ogromną popularnością. Zwłaszcza w państwie, którego mieszkańcy nie mogli – z przyczyn politycznych – poznać klasyki amerykańskiego westernu (ani nawet jego europejskiej odmiany spaghetti). Easterny sowieckie najczęściej były jednocześnie filmami historyczno-rewolucyjnymi; ich tematyka ograniczała się do walki z kontrrewolucyjnymi basmaczami, rzadko też wykraczała czasowo poza lata 20. XX wieku. W komunistycznym Kazachstanie powstały wówczas między innymi takie obrazy, jak arcypopularny „ Koniec atamana” (1970) Szakena Ajmanowa, „ Szary okrutnik” (1973) Tołomusza Okiejewa, „ Ekspres transsyberyjski” (1977) Eldora Urazbajewa oraz „ Krew i pot” (1978) Azerbajżana Mambetowa i Jurija Mastiugina. Gdy dzisiaj twórcy filmowi z tego stepowego kraju wykorzystują kostium easternu (a czynią to wciąż nader chętnie), robią to głównie po to, aby opowiadać o walce samotnych i sprawiedliwych policjantów z przestępczością zorganizowaną. Tak było w przypadku kilku filmów Adilchana Jerżanowa (vide „ Ciemny, ciemny typ”, 2019; „ Szturm”, 2021; przede wszystkim „ Goliat”, 2022), jak również „ Grabieży” (2017) Bołata Kałymbetowa. Tą samą drogą postanowił podążyć Tułegen Bajtukenow, kręcąc przed pięcioma laty „Satasza”, którego premiera w Kazachstanie miała miejsce 1 listopada 2018 roku (trzy tygodnie wcześniej dzieło Kazacha zaprezentowano podczas Międzynarodowego Festiwalu Filmowego w Warszawie). Bajtukenow urodził się w Ałma-Acie w 1979 roku; jest absolwentem Narodowego Kazachstańskiego Uniwersytetu Pedagogicznego (wydział filologii rosyjskiej). Po studiach został dziennikarzem i krytykiem filmowym; w pewnym momencie swojej kariery uznał jednak, że może warto byłoby samemu nakręcić jakiś obraz. W pełnym metrażu zadebiutował w 2011 roku komedią superbohaterską – zrealizowaną do spółki z Timurem Kasymżanowem – „Super Bacha” (to imię jednego z bohaterów). Na kolejne jego dzieło trzeba było czekać siedem lat – i był to właśnie „Satasz”. Po jego premierze skupił się natomiast głównie na pracy producenckiej; w tym zakresie miał swój współudział w powstaniu przynajmniej dwóch filmów Jerżanowa – „ Ciemnego, ciemnego typa” oraz „ Żółtego kota” (2020). Czy sam jeszcze kiedyś wróci za kamerę w roli reżysera – zapewne nie oprze się tej pokusie, aczkolwiek trudno liczyć na to, aby jeszcze kiedykolwiek okazał się autorem tak płodnym, jak wspomniany Adilchan Jerżanow czy niedawny jeszcze szef „Kazachfilmu” Akan Satajew. Tytuł dzieła Tułegena Bajtukenowa to imię głównego bohatera dramatu – policjanta Satasza Daukenbajewa (wciela się w niego Akyłchan Ałmasow, który kilka lat później zagrał we wstrząsającym „ Płaczu Wielkiego Stepu”). Pełni on służbę w zapomnianym przez boga stepowym aule, gdzie tropi przede wszystkim drobnych złodziei bądź koniokradów. Film zaczyna się właśnie od takiej sceny, kiedy to Satasz łapie jednego z takich przestępców – sprawiającego wrażenie upośledzonego umysłowo Amana (Marat Inerbajew); drugi, niestety, ucieka. Stróż prawa zabiera go ze sobą i zamyka w murowanej szopce, po czym z mieszkania starca Kanysza (Ałdabek Szałbajew), który jako jedyny dysponuje w osadzie telefonem stacjonarnym, dzwoni do swoich przełożonych w mieście rejonowym. Zapowiada, że dostarczy im samodzielnie złodzieja koni, ma tam bowiem do załatwienia jeszcze jedną sprawę – musi kupić lekarstwa dla swojej żony Ajny (Dina Tasbołatowa). Zaniepokojony całą sytuacją jest jednak Kanysz, który ostrzega Daukenbajewa. Policjant jest zasadniczy, nie przymyka oka na dziejące się wokół zło, na popełniane – często z biedy – przestępstwa. Okoliczni mieszkańcy nie przepadają za nim z tego powodu; poza tym on jest sam – gdyby ktoś chciał się na nim zemścić, nie miałby z tym większego problemu. Ale starzec nie wie o najważniejszym. Siedem lat wcześniej podczas służby zginął podczas strzelaniny z bandytami ojciec Satasza. Uhonorowano go za to pośmiertnie. Ale czy słusznie? Daukenbajew i Danaguł (w tej roli Anar Kajyrbekowa), wdowa po drugim zabitym w tamtym wydarzeniu ochroniarzu fabryki, znają prawdę i wiedzą, że nie wszystko wyglądało tak, jak to przedstawiono później. Chcąc zamieść sprawę pod dywan, szefostwo kombinatu i policja wolały uczynić z zabitych bohaterów; przynajmniej sprawa stała się jasna i nikt nie zadawał zbędnych pytań. Ale Satasz wciąż nosi na swoim sumieniu brzemię ojca – chce zmyć jego hańbę. I właśnie teraz nadarza się okazja. Z okolicznej fabryki młody inżynier Dastan (Czingiz Kapin, znany z „ Samotnej”) wykrada cenny towar, warty przynajmniej milion dolarów napromieniowany uranem złoty piasek. Planował to przez długich pięć lat, traktując z jednej strony jako odwet na społeczeństwie za to, że musiał wychowywać się wraz ze swoim bratem Malikiem (Erkebułan Tasynow) w domu dziecka, z drugiej – jako zabezpieczenie beztroskiej przyszłości gdzieś z dala od Kazachstanu, nad brzegiem oceanu. Dastan dogadał się już z kupcami, trzeba jedynie ładunek przewieźć przez step w uzgodnione miejsce. A że na stepie często zdarzają się napady, inżynier dogaduje się z lokalnym bandziorem Kajsarem (zagrał go Erżan Nusipakynow – patrz: „ Starzec”), którego ludzie mają zapewnić im bezpieczeństwo. Nie wszystko jednak idzie tak, jak miało. Ciężarówka psuje się i trzeba ją naprawić; by jednak to zrobić, trzeba wypakować towar i wezwać pomoc, co może potrwać dwa, może nawet trzy dni. Można ten czas przeczekać w położonym nieopodal aule. Dobrze się domyślacie – tym samym, w którym mieszka Satasz. Kiedy policjant dowiaduje się, że wieś została opanowana przez bezwzględnych bandytów (Kajsar nie ma najmniejszych obiekcji przed zabiciem niewygodnych dla siebie ludzi), nie ma zamiaru uciekać ani tym bardziej poddawać się im. Zaczyna z nimi nierówną walkę. Film Tułegena Bajtukenowa pod każdym więc względem przypomina klasyczny western: mamy w nim uczciwego stróża porządku, który podejmuje nierówną walkę z przestępcami panoszącymi się w jego rodzinnej osadzie; mamy istotny wątek miłosny i tajemnicę z przeszłości, która kładzie się cieniem na głównym bohaterze. Mamy też step i konie. Tyle że wszystko to zostało przeniesione z XIX w końcówkę XX bądź początek XXI wieku (dokładny czas akcji trudno określić). Lata mijają, a stylistyka westernu, jak się okazuje, wciąż jest dla wielu reżyserów atrakcyjna. Tradycje kinematografii kazachskiej (a szerzej: środkowoazjatyckiej) sprawiają, że miejscowi twórcy także dzisiaj chętnie sięgają po „opowieści z Dzikiego Wschodu”, czemu ewidentnie sprzyjają środowisko naturalne i problemy społeczne, z jakimi boryka się ten kraj. „Satasz” nie jest wprawdzie arcydziełem, ale zachowuje wszelkie prawidła gatunku, co sprawia, że wielbiciele mocnego kina gatunkowego przyjmą jego seans, jak sądzę, z ukontentowaniem. Do tego dochodzą świetne zdjęcia doświadczonego operatora Aleksandra Rubanowa (vide „ Żegnaj, Gulsary!” oraz „ Wilczy ślad”). Niby step to filmowy samograj, ale trzeba mimo wszystko mieć sporo wyczucia, aby go właściwie „ograć”. Rubanow wie, jak to robić intrygująco, jest więc nieocenionym wsparciem dla każdego reżysera, z którym współpracuje. 
|