Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 20 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Paul Greengrass
‹Ultimatum Bourne’a›

EKSTRAKT:90%
WASZ EKSTRAKT:
90,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułUltimatum Bourne’a
Tytuł oryginalnyThe Bourne Ultimatum
Dystrybutor UIP
Data premiery7 września 2007
ReżyseriaPaul Greengrass
ZdjęciaOliver Wood
Scenariusz
ObsadaMatt Damon, Joan Allen, Julia Stiles, David Strathairn, Scott Glenn, Paddy Considine, Edgar Ramirez, Albert Finney, Corey Johnson, Daniel Brühl, Chris Cooper, Brian Cox
MuzykaJohn Powell
Rok produkcji2007
Kraj produkcjiUSA
CyklBourne
Czas trwania111 min
WWW
Gatuneksensacja
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup

Nie ma już dobrych facetów
[Paul Greengrass „Ultimatum Bourne’a” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
„Ultimatum Bourne’a” godnie wieńczy znakomitą trylogię. Trylogię, która przypomniała nam, że nadal można opowiadać fabuły szpiegowskie w poważnej tonacji. Trylogię, która udowodniła, że kino sensacyjne najlepiej sprawdza się, gdy wyraziście mówi o naszej rzeczywistości.

Konrad Wągrowski

Nie ma już dobrych facetów
[Paul Greengrass „Ultimatum Bourne’a” - recenzja]

„Ultimatum Bourne’a” godnie wieńczy znakomitą trylogię. Trylogię, która przypomniała nam, że nadal można opowiadać fabuły szpiegowskie w poważnej tonacji. Trylogię, która udowodniła, że kino sensacyjne najlepiej sprawdza się, gdy wyraziście mówi o naszej rzeczywistości.

Paul Greengrass
‹Ultimatum Bourne’a›

EKSTRAKT:90%
WASZ EKSTRAKT:
90,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułUltimatum Bourne’a
Tytuł oryginalnyThe Bourne Ultimatum
Dystrybutor UIP
Data premiery7 września 2007
ReżyseriaPaul Greengrass
ZdjęciaOliver Wood
Scenariusz
ObsadaMatt Damon, Joan Allen, Julia Stiles, David Strathairn, Scott Glenn, Paddy Considine, Edgar Ramirez, Albert Finney, Corey Johnson, Daniel Brühl, Chris Cooper, Brian Cox
MuzykaJohn Powell
Rok produkcji2007
Kraj produkcjiUSA
CyklBourne
Czas trwania111 min
WWW
Gatuneksensacja
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup
Nie do końca prawdą jest podawana przez recenzentów wszelakich informacja, że „Ultimatum Bourne’a” zaczyna się tam, gdzie kończy „Krucjata” (i nie jest to bez znaczenia dla całej fabuły). Powracamy do przedostatniej sceny poprzedniego filmu. Ranny Bourne ucieka przed milicją ulicami Moskwy, która stała się pierwszym etapem podróży mającej być jego odkupieniem. Odkupienie owo obejmuje nie tylko próbę zadośćuczynienia swych win (np. poprzez wyjaśnienie córce zabitego rosyjskiego biznesmena, jak zginął jej ojciec), ale przede wszystkim wyjaśnienie do końca tego, kim jest on sam i odzyskania utraconych wspomnień. Odkrycia własnej tożsamości. Bourne chciałby też ostatecznie pomścić śmierć swej ukochanej Marie, zabitej kulą przeznaczoną dla niego w Indiach na początku „Krucjaty”.
Eks-agent-zabójca z problemami mentalnymi jest jednak nadal potencjalnym zagrożeniem dla Agencji. Co więcej – odkrycie prawdy o pochodzeniu Jasona Bourne’a może być dla niektórych niebezpieczne. Dlatego pojedynek między agentem i jego mocodawcami musi trwać. To właśnie główna treść „Ultimatum”, a akcja przenosi nas dynamicznie między Anglią, Hiszpanią, Marokiem i Stanami Zjednoczonymi.
Formuła filmu nie zaskakuje tych, którzy pamiętają „Krucjatę Bourne’a”. Za kamerą po raz kolejny stanął Paul Greengrass, twórca fabuł z zacięciem publicystycznym („Krwawa niedziela”, „Lot 93”), i po raz kolejny pokazał kino szpiegowskie na serio, bez przymrużenia oka (uważni widzowie mogą jedynie dostrzec oblicze eks-Bourne’a Richarda Chamberlaina na liście zlikwidowanych agentów), filmowane w scenach akcji kamerą z ręki, co nadaje całości wrażenie dokumentalnej relacji. Zadbał przy tym o dynamikę – montaż jest agresywny, praktycznie nie ma zbędnych scen, każda niesie konkretną informację, film wymaga od widza ciągłej koncentracji. Co ważne jednak, nie powoduje to wrażenia chaosu – częste montażowe cięcia i rozchwiana kamera nie przeszkadzają w odbiorze scen pościgów i pojedynków, bo wszystkie ich ważne elementy są dla widza ewidentne. „Ultimatum Bourne’a” to bez dwóch zdań kino akcji, ale w nieco innej formie niż w filmach Baya i Bruckheimera czy niedawnej „Szklanej pułapce 4.0” – nie nastawione na efekciarstwo (zobaczcie choćby, w jaki sposób Bourne zabija przeciwnika w Tangerze), ale efektowne, dynamiczne i w pełni angażujące. Nie ma tu eksplozji, walących się autostrad i pojedynków na skrzydle myśliwca – są brutalne walki wręcz i wciskające widza w fotel pościgi samochodowe po ulicach zatłoczonych miast. W porównaniu do „Tożsamości” i „Krucjaty” mniej w „Ultimatum” wytchnienia dla widza – akcja nie ustaje ani na chwilę, a podobną dynamikę mają zarówno sceny walk i pościgów, jak i sceny operacyjnej pracy centrów wywiadowczych.
Cholerne autobusy. Czekam jeszcze 15 min i biegnę do metra.
Cholerne autobusy. Czekam jeszcze 15 min i biegnę do metra.
Chlubną tradycją serii jest powierzanie ról drugoplanowych pierwszorzędnym aktorom. W „Tożsamości” mieliśmy Clive’a Owena w roli rządowego zabójcy i Chrisa Coopera jako szefa komórki Treadstone. W „Krucjacie” pojawiła się Joan Allen jako kierownik jednostki CIA, Karel Roden jako rosyjski biznesmen, rozwinięto też postać Braina Coxa znaną już z „Tożsamości”. Nie gorzej jest w „Ultimatum”. Na ekranie bryluje rewelacyjny David Strathairn jako kolejny przedstawiciel kierownictwa CIA, mamy Paddy’ego Considine w roli brytyjskiego dziennikarza, a mały epizodzik w swoim stylu „przyjacielski-ale-fałszywy” otrzymuje Albert Finney. To znów pierwszy garnitur aktorski. Najważniejszy nadal jednak jest Matt Damon, niepozorny, ale zabójczy – a jego uczciwa, szczera twarz ma ogromne znaczenie w scenie retrospekcji, kluczowej dla całego filmu.
Nowa trylogia Bourne’a nie byłaby uznawana za odświeżenie gatunku kina sensacyjno-szpiegowskiego tylko ze względu na formułę. Najważniejsze jest mocne umiejscowienie fabuły w naszej rzeczywistości – rzeczywistości post-zimnowojennej i post-9/11. Widać tu najlepiej, jak seria ewoluowała. „Tożsamość Bourne’a” Limana już bardzo odbiega od powieści Ludluma (i filmu z Chamberlainem na jej podstawie). W książce Bourne dowiadywał się, że jest agentem rządowym, ścigającym niebezpiecznego terrorystę, autentyczną postać Iljicza Ramiereza Sancheza „Carlosa”, będącego zresztą na usługach Moskwy. Nie było wątpliwości, kto jest tu dobry, a kto zły. W filmie Douga Limana czarne już nie była czarnym, a białe białym – wszystko nabierało odcieni szarości. Nie ma już porządnych facetów. Bourne dowiadywał się, że jest zabójcą na usługach CIA, a jego akcje były bardzo wątpliwe moralnie. Nie ma już jasnej osi wschód-zachód, demokracja-komunizm. Są różne interesy.
Chyba za długo czekałem...
Chyba za długo czekałem...
„Krucjata” i „Ultimatum” z mocno niedzisiejszym cyklem Ludluma nie ma już praktycznie nic wspólnego (nie wiedział o tym chyba tylko polski dystrybutor, przez długie miesiące reklamując „Ultimatum” jako opowieść o ostatecznym pojedynku między Bournem i Carlosem…). W „Krucjacie” dalej rozwijano motyw nowej rzeczywistości po zakończeniu Zimnej Wojny. Wątek moskiewski wprowadza postać rosyjskiego biznesmena, który nie jest przeciwnikiem politycznym – jest przeciwnikiem biznesowym. Geopolityka została zamieniona na interesy, a służby specjalne, chcąc nie chcąc, muszą brać w owych interesach udział. Często wbrew oczekiwaniom swych mocodawców.
„Ultimatum” zamyka wątek post-zimnowojenny w początkowej scenie o jasnej symbolice. Bourne mówi do przestraszonego rosyjskiego milicjanta: „Nie zabiję cię. Nic do was nie mam”. Nie chodzi oczywiście o tego milicjanta. Nie ma już konfliktu z Rosją, układ sił się zmienił. Znacząca jest podana w filmie data urodzin Bourne’a – 13 września. Tuż po jedenastym…
Zamachy na WTC zmieniły cały świat – w tym, oczywiście, pracę jednostek specjalnych. Po ogromnej kompromitacji CIA położono wielki nacisk na skuteczność, walczący z terroryzmem zyskali niespotykane uprawnienia i przywileje. Twórców „Ultimatum Bourne’a” nie martwi jednak terroryzm – dużo bardziej obawiają się owych przywilejów…
Cholera. No i z akcji nici...
Cholera. No i z akcji nici...
Służby specjalne w filmie dysponują nie tylko ogromnymi uprawnieniami, ale też najnowszymi osiągnięciami techniki. Rozmieszczone wszędzie kamery przemysłowe pozwalają na – jak to ładnie niegdyś ujął w słowa bohater „Seksmisji” – permanentną inwigilację wszystkich podejrzanych. Ogromne bazy danych gromadzą wszelkie informacje o obywatelach – nie tylko tych podejrzanych. Szalony rozwój telefonii komórkowej i wykorzystania kart kredytowych dał szereg nowych możliwości śledczych – jak wiadomo, komórka identyfikuje w każdym momencie miejsce pobytu właściciela, można ją podsłuchiwać i śledzić SMS-y, karty płatnicze dają też pełen wgląd w transakcje wykorzystujących je osób. Służby specjalne uzyskały nieograniczony dostęp do tych danych, a przez to możliwość wnikania w prywatne życie obywateli. Co gorsza, uzyskały też prawo – w imię bezpieczeństwa państwa, rzecz jasna – do podejmowania niezwykle istotnych decyzji w ciągu krótkiego czasu, w momencie operacyjnego chaosu…
Ludzie nie są doskonali, zdaje się mówić Greengrass. Coś, co zostało ustanowione w być może szlachetnym celu, łatwo może zostać wykorzystane w celach już dużo mniej szlachetnych. Ogromna władza jest ogromną pokusą. To właśnie przekazuje „Ultimatum Bourne’a” – jakże łatwo zacząć wykorzystywać otrzymane uprawnienia w celach prywatnych. Jakże łatwo wykorzystywać szlachetny, patriotyczny zapał naiwnych nieraz młodych ludzi (zapał zwykle zresztą nakręcony przez media). Żadne terrorystyczne zagrożenie nie daje prawa we współczesnej zachodniej demokracji do wydzielania struktur poza powszechnie przyjętymi zasadami owej demokracji, bo to prędzej czy później musi zaowocować wykorzystaniem nowych możliwości do prywatnych interesów. Świat, w którym urzędnik państwowy może w ułamku sekundy podjąć decyzję o życiu lub śmierci zwyczajnego obywatela bez konieczności odpowiadania za tę decyzję, gdy na podstawie wątpliwych przesłanek można zadecydować o wyeliminowaniu własnego podwładnego – to świat, w którym ewidentnie coś poszło nie tak. To najważniejsza konkluzja wynikająca z nowej trylogii Jasona Bourne’a.
koniec
11 września 2007

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Fallout: Odc. 2. Elementy układanki zaczynają do siebie pasować
Marcin Mroziuk

19 IV 2024

Z jednej strony trudno nam zachować powagę, gdy obserwujemy, jak bardzo zachowanie Lucy nie pasuje do zwyczajów i warunków panujących na powierzchni. Z drugiej strony w miarę rozwoju wydarzeń wygląda na to, że właśnie ta młoda kobieta ma szansę wykonać z powodzeniem misję, która na pierwszy rzut oka jest ponad jej siły.

więcej »

Klasyka kina radzieckiego: Odcięta głowa Jima Clarka
Sebastian Chosiński

17 IV 2024

Niby powinny cieszyć nas wielkie sukcesy odnoszone przez polskich artystów poza granicami kraju. A powieść Brunona Jasieńskiego „Człowiek zmienia skórę” bez wątpienia taki sukces odniosła. Tyle że to sukces bardzo gorzki: po pierwsze – książka była typowym przejawem literatury socrealistycznej, po drugie – nie uchroniła autora przed rozstrzelaniem przez NKWD. Cztery dekady po jego śmierci na jej podstawie powstał w sowieckim Tadżykistanie telewizyjny serial.

więcej »

Co nam w kinie gra: Perfect Days
Kamil Witek

16 IV 2024

„Proza życia według klozetowego dziada” może nie brzmi za zbyt chwytliwy filmowy tagline, ale Wimowi Wendersowi chyba coraz mniej zależy, aby jego filmy cechowały się przede wszystkim potencjałem na komercyjny sukces. Zresztą przepełnione nostalgią „Perfect Days” koresponduje całkiem nieźle z powoli podsumowującym swoją twórczość Niemcem, który jak wielu starych mistrzów, powoli zaczyna odchodzić do filmowego lamusa. Nie znaczy to jednak, że zasłużony reżyser żegna się z kinem. Tym bardziej że (...)

więcej »

Polecamy

Bo biblioteka była zamknięta

Z filmu wyjęte:

Bo biblioteka była zamknięta
— Jarosław Loretz

Wilkołaki wciąż modne
— Jarosław Loretz

Precyzja z dawnych wieków
— Jarosław Loretz

Migrujące polskie płynne złoto
— Jarosław Loretz

Eksport w kierunku nieoczywistym
— Jarosław Loretz

Eksport niejedno ma imię
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy – kontynuacja
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy
— Jarosław Loretz

Zemsty szpon
— Jarosław Loretz

Taśmowa robota
— Jarosław Loretz

Zobacz też

Inne recenzje

Bourne ‘em all
— Marcin Łuczyński

Tegoż twórcy

Bourne przechodzony
— Jarosław Robak

Esensja ogląda: Luty 2014
— Sebastian Chosiński, Karolina Ćwiek-Rogalska, Piotr Dobry, Grzegorz Fortuna, Jarosław Loretz

Piraci XXI wieku
— Konrad Wągrowski

Flaga na maszt, Irak jest nasz!
— Konrad Wągrowski

W imię Boga?
— Ewa Drab

Noc w Berlinie
— Konrad Wągrowski

Tegoż autora

Kosmiczny redaktor
— Konrad Wągrowski

Statek szalony
— Konrad Wągrowski

Kobieta na szczycie
— Konrad Wągrowski

Przygody Galów za Wielkim Murem
— Konrad Wągrowski

Potwór i cudowna istota
— Konrad Wągrowski

Migające światła
— Konrad Wągrowski

Śladami Hitchcocka
— Konrad Wągrowski

Miliony sześć stóp pod ziemią
— Konrad Wągrowski

Tak bardzo chciałbym (po)zostać kumplem twym
— Konrad Wągrowski

Kac Vegas w Zakopanem
— Konrad Wągrowski

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.