Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 19 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Stanley Kubrick
‹2001: Odyseja kosmiczna›

EKSTRAKT:100%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Tytuł2001: Odyseja kosmiczna
Tytuł oryginalny2001: A Space Odyssey
Dystrybutor Warner Home Video
ReżyseriaStanley Kubrick
ZdjęciaGeoffrey Unsworth
Scenariusz
ObsadaKeir Dullea, Gary Lockwood, William Sylvester
Rok produkcji1968
Kraj produkcjiUSA
Czas trwania139 min
GatunekSF
EAN7321909650008
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup

Klasyka pod lupę: Jak Kubrick stworzył ekranowy mit
[Stanley Kubrick „2001: Odyseja kosmiczna” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
1 2 3 12 »
Z końcem 2001 roku postanowiliśmy w „Esensji” oddać hołd jednemu z kluczowych filmów kina SF i kina w ogóle, „2001: Odysei kosmicznej” Stanleya Kubricka. Do niedawna zanosiło się, że mimo znakomitej okazji polscy dystrybutorzy nie dadzą nam możliwości obejrzeć filmu na dużym ekranie, ale na szczęście obawy były przedwczesne. Film nie został wprawdzie wprowadzony do regularnego rozpowszechniania, ale w większych miastach można go było obejrzeć na specjalnych pokazach. Nowa, odrestaurowana kopia filmu pozwoliła na nowo poczuć to, co powoli było już trudne do wyczucia przy kontakcie z prezentowaną na DKF-ach zniszczoną kopią „2001” – całą skalę, rozmach i piękno filmu. Równolegle dostępne stało się nowe, panoramiczne wydanie filmu na DVD. Z tej okazji wszystkim, którzy mieli okazję na nowo doświadczyć „2001: Odysei kosmicznej” na wielkim ekranie, wszystkim, którzy z braku takiej możliwości oglądają film w domu, i po prostu wszystkim nowym i starym widzom filmu proponujemy dokładniejszy rzut oka na historię produkcji „2001”.

Michał Chaciński

Klasyka pod lupę: Jak Kubrick stworzył ekranowy mit
[Stanley Kubrick „2001: Odyseja kosmiczna” - recenzja]

Z końcem 2001 roku postanowiliśmy w „Esensji” oddać hołd jednemu z kluczowych filmów kina SF i kina w ogóle, „2001: Odysei kosmicznej” Stanleya Kubricka. Do niedawna zanosiło się, że mimo znakomitej okazji polscy dystrybutorzy nie dadzą nam możliwości obejrzeć filmu na dużym ekranie, ale na szczęście obawy były przedwczesne. Film nie został wprawdzie wprowadzony do regularnego rozpowszechniania, ale w większych miastach można go było obejrzeć na specjalnych pokazach. Nowa, odrestaurowana kopia filmu pozwoliła na nowo poczuć to, co powoli było już trudne do wyczucia przy kontakcie z prezentowaną na DKF-ach zniszczoną kopią „2001” – całą skalę, rozmach i piękno filmu. Równolegle dostępne stało się nowe, panoramiczne wydanie filmu na DVD. Z tej okazji wszystkim, którzy mieli okazję na nowo doświadczyć „2001: Odysei kosmicznej” na wielkim ekranie, wszystkim, którzy z braku takiej możliwości oglądają film w domu, i po prostu wszystkim nowym i starym widzom filmu proponujemy dokładniejszy rzut oka na historię produkcji „2001”.

Stanley Kubrick
‹2001: Odyseja kosmiczna›

EKSTRAKT:100%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Tytuł2001: Odyseja kosmiczna
Tytuł oryginalny2001: A Space Odyssey
Dystrybutor Warner Home Video
ReżyseriaStanley Kubrick
ZdjęciaGeoffrey Unsworth
Scenariusz
ObsadaKeir Dullea, Gary Lockwood, William Sylvester
Rok produkcji1968
Kraj produkcjiUSA
Czas trwania139 min
GatunekSF
EAN7321909650008
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup
Reżyser tworzący film musi podchodzić do niego tak, jak rodzic do wychowania dziecka – można dołożyć wszelkich starań i zrobić wszystko, aby wyrobić w małym człowieku charakter, kręgosłup moralny i społeczny i dostarczyć odpowiedniej wiedzy, ale po zakończeniu etapu kształtowania pozostaje tylko mieć nadzieję, że wszystko to na coś się przyda. Artysta tworzy dzieło według swojej najlepszej wiedzy i umiejętności, ale po zakończeniu pozostaje mu już tylko nadzieja, że to co stworzył dotrze do swojej widowni. Są w historii kina filmy wielkie, genialne, które jednak nie miały szczęścia do swoich czasów i na długie dekady zniknęły z pamięci widzów. Czasami po długich latach oddawana im jest sprawiedliwość przez jakiegoś wpływowego wielbiciela, który doprowadzi do rehabilitacji filmu (jak w przypadku „Podglądacza” Michaela Powella, uratowanego przez Martina Scorsese), czasami samo studio posiadające film zdecyduje się pod naciskiem krytyków na wydobycie go z sejfu (jak zdarzyło się z „Zawrotem głowy” i „Oknem na podwórze” Hitchcocka czy „Przeżyliśmy wojnę” Johna Frankenheimera), innym razem niestety dalej czekają na rehabilitację, czy nawet choćby tylko na skompletowanie zaginionych fragmentów (jak „Wspaniałość Ambersonów” Wellesa). Są też jednak filmy, które trafiają w swój czas i zupełnie poza kontrolą swoich twórców, czasem wręcz wbrew ich woli, stają się wydarzeniami wykraczającymi poza granice kina – rewolucjonizują formę, modyfikują gatunki, zmieniają oblicze kina i stają się symbolem kulturowym. Kubrick trafił ze swoim filmem w taki czas. Aby to zrozumieć, musimy jednak rozpocząć od przyjrzenia się kolejno sytuacji trzech kluczowych elementów, związanych z „2001: Odyseją kosmiczną” – sytuacji Hollywood, sytuacji kina SF i sytuacji Kubricka w przededniu realizacji filmu.
TŁO
Sytuację Hollywood w drugiej połowie lat 60. można najprościej określić jednym słowem: kryzys. Kończyła się powoli zmiana struktury właścicieli wielkich studiów. Od początku istnienia Hollywood studia były czymś na kształt rodzinnych interesów. Na czele każdego z nich stała łatwo identyfikowalna osobowość, podejmująca wszystkie ważne decyzje. Mniej więcej od początku lat 50. kluczowi hollywoodzcy gracze zaczęli być odsuwani od swoich pozycji (jak Louis B. Meyer w MGM), umierali (jak Harry Cohn w przypadku Columbii w 1958 roku) lub sami decydowali się na odejście (jak Darryl F. Zanuck, który na początku lat 60. opuścił 20th Century Fox i został producentem niezależnym, albo jak Jack Warner, który kilka lat później po prostu sprzedał swoje udziały w studio z zamiarem spędzenia reszty życia na słonecznej riwierze). Hollywood zdołało wprawdzie znaleźć metodę współistnienia z telewizją, ale nie nadążało za zmianami politycznymi i społecznymi, jakie przyniosły ze sobą lata 60. Ameryka przeżywała największą społeczno-polityczną rewolucję wieku, zapoczątkowaną przez gwałt na amerykańskiej psychice, związany z morderstwem JFK i wojną w Wietnamie. Tymczasem niektóre hollywoodzkie studia wciąż proponowały widzom radosne musicale i tradycyjne romanse (a Akademia zawzięcie wyróżniała te filmy rok po roku Oscarami lub nominacjami). Lukę po części wypełniali niezależni producenci, wprowadzający na rynek tanie filmy eksploatujące gorące w danym momencie tematy i typowe tematy kina B, ignorowane przez wielkie wytwórnie, a przeznaczone dla młodej widowni kin samochodowych – horrory, filmy fantastyczne, produkcje dla subkultury motocyklistów (tzw. biker movies), imprezowe beach-movies itd. Na tego typu produkcjach zbudowali w tym okresie całe kariery (i fortuny) William Castle, Roger Corman, a przede wszystkim Samuel Z. Arkoff i James H. Nicholson – twórcy bodaj najbardziej utytułowanej amerykańskiej wytwórni filmów klasy B, American International Pictures (AIP). Brak zrozumienia wymagań nowej młodej widowni przez nowych szefów Hollywood, kradnące im widzów wytwórnie niezależne i popularyzacja telewizji doprowadziły do potężnego spadku liczby widzów hollywoodzkich produkcji. O ile pod koniec lat 50. frekwencja kinowa w USA wynosiła każdego tygodnia grubo powyżej 80 milionów widzów, zaledwie dziesięć lat później spadła do rekordowo niskiego poziomu 15 milionów widzów. Hollywood popadało w coraz głębszy kryzys i jasne było, że w fabryce snów coś musi się wydarzyć.
Jak wyglądało w połowie lat 60. kino fantastycznonaukowe? Tutaj również da się znaleźć prostą frazę na określenie sytuacji: wyjście z getta. Lata 50. były w historii filmu SF okresem próby – hollywoodzkie studia przekonały się wówczas, że kino fantastycznonaukowe ma swoją widownię i może być dochodowe… pod warunkiem, że nie będzie wiele kosztować. Praktycznie każde studio zaczęło w latach 50. produkować tanie filmy SF, przeznaczone dla młodzieżowej widowni. Niski koszt oznaczał, że w filmach tych z reguły nie występowały gwiazdy i rzadko kiedy maczał w nich palce utytułowany reżyser, choć gatunek oczywiście zdołał wypromować własne minigwiazdy po obu stronach kamery. Kwestia prestiżu produkcji zaczęła powoli zmieniać się od przełomu lat 50. i 60., gdy na ekrany wchodzić zaczęły tytuły z pogranicza kina fantastycznego. Z pogranicza, bo wciąż pozostawiały jednak typowemu kinowemu widzowi świadomość, że to nadal „poważne kino”, a nie jakieś tam fantastyczne głupoty dla młodzieży. Chodzi o takie filmy jak „Ostatni brzeg” Stanleya Kramera, „Ptaki” Hitchcocka, „Czerwona linia” Sidneya Lumeta czy „Dr. Strangelove” Kubricka. Nie było to jeszcze oczywiście prawdziwe kino fantastyczne, a raczej, w większości przypadków, historie spod znaku alternatywnej ścieżki historycznej, zawierające ledwie elementy fantastyki. Ważne jednak, że w każdym z tych filmów pojawili się aktorzy z pierwszoplanowych produkcji Hollywood, sygnalizując, że kino mniej realistyczne, a bardziej fantastyczne, przestaje być produktem dla młodzieży. Dodatkowo, co ważne, kwestia podróży kosmicznych stała się na początku lat 60. gorącym, choć drażliwym tematem – Rosjanie raz za razem wygrywali z Amerykanami kolejne etapy wyścigu w kosmos, w związku z czym prezydent Kennedy złożył słynną deklarację „podjęcia wszelkich działań, aby przed końcem dekady wysłać człowieka na Księżyc i bezpiecznie sprowadzić z powrotem na Ziemię”. „Twarde” SF aż do połowy dekady wciąż nie mogło liczyć na przyzwoity budżet i na duże poparcie studiów, ale sposób traktowania fantastyki powoli ulegał zmianie.
Jak wyglądała w połowie lat 60. kariera Stanleya Kubricka? Jeszcze jedno proste określenie: wreszcie niezależność. Po nieprzyjemnych doświadczeniach na planie „Spartakusa”, gdzie Kubrick grał drugie skrzypce w stosunku do gwiazdy i motoru produkcji, Kirka Douglasa, reżyser postanowił dążyć do sytuacji, w której będzie miał możliwość kontrolować dosłownie każdy etap pracy nad filmem. Realizacja tego celu zabrała mu kilka następnych lat i dwa kolejne filmy. Podczas prac nad „Lolitą” Nabokova, z oczywistych względów, cenzorzy i producenci wymusili na Kubricku zmiany jego koncepcji jeszcze na etapie tworzenia scenariusza. Kubrick zgodził się również usunąć kilka drobnych ujęć z końcowej wersji filmu i zmienić pojedyncze kwestie aktorów. Podczas pracy nad „Dr. Strangelove” Kubrick pracował już w pełni swobodnie, ale to właśnie ten film był dla hollywoodzkich obserwatorów pod każdym względem ostateczną próbą jego talentu reżyserskiego i umiejętności zapanowania nad realizacją filmu. „Spartakus” był wielkoformatową produkcją dużego studia, kontrolowaną przez wielką gwiazdę i Kubrick nie miał na planie prawa decydującego głosu. „Lolita” była filmem kameralnym, w którym kontrola całości produkcji nie była wielkim wyzwaniem. „Dr. Strangelove” był produkcją znacznie bardziej skomplikowaną, wymagającą zastosowania szeregu najróżniejszych technik, od zdjęć trickowych, przez sceny kręcone w bardzo ograniczonej przestrzeni (kokpit samolotu) do scen grupowych w dużych pomieszczeniach. Kubrick zdał egzamin doskonale, potwierdzając swoje umiejętności na każdym etapie pracy. Pomimo znanej już wówczas reputacji perfekcjonisty, zrealizował film przy przyzwoitych kosztach i w przyzwoitym terminie. Szefowie studia Columbia, dla którego film został nakręcony, przyjęli wprawdzie „Dr. Strangelove” fatalnie (podobnie jak część bardziej utytułowanych krytyków), ale Kubrick potwierdził to, co mówiono o nim w hollywoodzkich kuluarach: że wie o współczesnej widowni coś więcej niż szefowie dużych studiów. Film zarobił na siebie z nawiązką, podobnie jak poprzednie „studyjne” obrazy sygnowane nazwiskiem Kubricka. „Dr. Strangelove” uzyskał też cztery nominacje do Oscara, włącznie z nominacją dla najlepszego filmu roku i z pierwszą nominacją dla Kubricka jako najlepszego reżysera. Hollywood uznało, że Kubrick jest człowiekiem, z którym warto współpracować na jego warunkach, niezależnie od tego jak ryzykowny materiał zaproponuje. W wieku 36 lat reżyser dopracował się zaufania, które gwarantowało mu pełną kontrolę nad każdym aspektem produkcji filmu. Drzwi dla „2001” zostały otwarte.
PRZYGOTOWANIA
Kubrick planował film fantastycznonaukowy wiele lat wcześniej. Nie miał pojęcia o czym film miałby opowiadać i nie miał pomysłu na materiał. Nie miał też jeszcze możliwości zebrania odpowiednich funduszy. Wiedział jednak, że kino SF oferuje ogromny potencjał, ignorowany dotychczas przez Hollywood. Wiadomo dziś na pewno, że już w 1957 roku zbierał materiały i przyglądał się produkcjom SF z całego świata. Jeden z najlepiej poinformowanych o życiu Kubricka ludzi i jego wieloletni przyjaciel wśród dziennikarzy, Alexander Walker, utrzymujący z reżyserem kontakt od początków kariery, przeprowadzał w 1957 roku wywiad z Kubrickiem na temat jego nowego wówczas filmu, „Ścieżki chwały”. Opuszczając mieszkanie reżysera, Walker zauważył dostarczaną właśnie paczkę filmów, które Kubrick planował niebawem obejrzeć. Walker rzucił okiem na tytuły i ze zdziwieniem odkrył, że to zbiór japońskich filmów fantastycznonaukowych. Na pytanie, czy planuje nakręcić film SF, Kubrick odpowiedział tylko prośbą, aby Walker był ostrożny w tym, co napisze.
1 2 3 12 »

Komentarze

« 1 2
24 I 2013   00:01:36

Świetny artykuł! Naświetlenie okoliczności powstania Odysei pomaga w jej zrozumieniu.

08 VIII 2013   02:29:54

2013, a ja wciąż oglądam Odyseję. Dziękuję autorze tekstu. Jest to jeden z najlepiej napisanych i przedstawiających największy zakres wiedzy o filmie artykuł jaki jaki czytałem. Ave!

27 XII 2013   10:39:48

tomaszu czy ci nie żal .... zmierz sobie ciśnienie po projekcji. pamiętaj, 120 na 90 i ani pulsu więcej.

22 III 2014   22:26:12

"Biorąc pod uwagę, że piszę te słowa w roku 2001, trudno odmówić, że w swoich przypuszczeniach Kubrick trafił w dziesiątkę." - patrząc z perspektywy roku 2014 przypuszczenia Stanley'a jak i obawy zdają się być jeszcze bardziej trafne

09 XII 2014   00:41:49

Cudowny i rzetelny artykuł! Dziękuję :)

02 VI 2016   01:52:14

Taki artykuł to rzadkość! Wspaniale się czyta - Dziękuje i Pozdrawiam.
PRO

09 IV 2017   00:06:47

Jest 2017 rok a temat wciąż aktualny. Podejrzewam, że za kolejne 10 - 15 lat kolejna osoba trafi na ten tekst zafascynowana dziełem Kubricka i znów podzieli zdania poprzedników. Za rok mija PÓŁ WIEKU od powstania tego filmu! Fenomen!

04 VI 2017   15:55:28

Wspaniały tekst! Niestety coraz mniej takich w internetach.

07 VII 2018   00:44:36

Gratulacje za wspaniały artykuł.
50 lat - to robi wrażenie.

« 1 2

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Klasyka kina radzieckiego: Odcięta głowa Jima Clarka
Sebastian Chosiński

17 IV 2024

Niby powinny cieszyć nas wielkie sukcesy odnoszone przez polskich artystów poza granicami kraju. A powieść Brunona Jasieńskiego „Człowiek zmienia skórę” bez wątpienia taki sukces odniosła. Tyle że to sukces bardzo gorzki: po pierwsze – książka była typowym przejawem literatury socrealistycznej, po drugie – nie uchroniła autora przed rozstrzelaniem przez NKWD. Cztery dekady po jego śmierci na jej podstawie powstał w sowieckim Tadżykistanie telewizyjny serial.

więcej »

Co nam w kinie gra: Perfect Days
Kamil Witek

16 IV 2024

„Proza życia według klozetowego dziada” może nie brzmi za zbyt chwytliwy filmowy tagline, ale Wimowi Wendersowi chyba coraz mniej zależy, aby jego filmy cechowały się przede wszystkim potencjałem na komercyjny sukces. Zresztą przepełnione nostalgią „Perfect Days” koresponduje całkiem nieźle z powoli podsumowującym swoją twórczość Niemcem, który jak wielu starych mistrzów, powoli zaczyna odchodzić do filmowego lamusa. Nie znaczy to jednak, że zasłużony reżyser żegna się z kinem. Tym bardziej że (...)

więcej »

Fallout: Odc. 1. Odkrywanie realiów zniszczonego świata
Marcin Mroziuk

15 IV 2024

Po obejrzeniu pierwszego odcinka z jednej strony możemy poczuć się zafascynowani wizją postapokaliptycznego świata, w którym funkcjonują bardzo zróżnicowane, mocno od siebie odizolowane społeczności, z drugiej strony trudno nie ulec lekkiej dezorientacji, gdyż na razie brakuje jeszcze połączenia pomiędzy poszczególnymi wątkami.

więcej »

Polecamy

Bo biblioteka była zamknięta

Z filmu wyjęte:

Bo biblioteka była zamknięta
— Jarosław Loretz

Wilkołaki wciąż modne
— Jarosław Loretz

Precyzja z dawnych wieków
— Jarosław Loretz

Migrujące polskie płynne złoto
— Jarosław Loretz

Eksport w kierunku nieoczywistym
— Jarosław Loretz

Eksport niejedno ma imię
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy – kontynuacja
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy
— Jarosław Loretz

Zemsty szpon
— Jarosław Loretz

Taśmowa robota
— Jarosław Loretz

Zobacz też

Inne recenzje

Co nam w kinie gra: 2001: Odyseja kosmiczna
— Konrad Wągrowski, Michał Chaciński

Z tego cyklu

Biegnij, Blady, biegnij czyli legenda Blade Runnera
— Michał Chaciński, Konrad Wągrowski

Jak Lucas zmienił wszystko
— Michał Chaciński

Tegoż autora

Co nam w kinie gra: 2001: Odyseja kosmiczna
— Konrad Wągrowski, Michał Chaciński

Tydzień z Wesem Andersonem: Tragikomedie dla dziwaków, czyli „Genialny klan”
— Michał Chaciński

Tydzień z Wesem Andersonem: Danie dla smakoszy, czyli „Rushmore”
— Michał Chaciński, Konrad Wągrowski

„Ten film był dnem dna”, czyli historia ekranizacji prozy Stanisława Lema
— Michał Chaciński, Sebastian Chosiński, Krystian Fred, Jarosław Loretz, Konrad Wągrowski

Great Scott!
— Michał Chaciński, Sebastian Chosiński, Piotr Dobry, Alicja Kuciel, Jarosław Loretz, Konrad Wągrowski, Kamil Witek

Władca Pierś Ceni, czyli edycja specjalna alternatywnych ekranizacji
— Michał Chaciński

Z Archiwum X: Spisek, mumbo-jumbo i potwory tygodnia
— Urszula Baluta, Michał Chaciński, Jakub Gałka, Anna Kańtoch, Michał Kubalski, Konrad Wągrowski

Porażki i sukcesy A.D. 2007
— Michał Chaciński, Piotr Dobry, Ewa Drab, Urszula Lipińska, Łukasz Twaróg, Kamil Witek, Konrad Wągrowski

Strach siedzi w nas, czyli kino grozy pod lupą (2)
— Michał Chaciński, Sebastian Chosiński, Piotr Dobry, Michał Kubalski, Jarosław Loretz, Konrad Wągrowski

Strach siedzi w nas, czyli kino grozy pod lupą (1)
— Michał Chaciński, Sebastian Chosiński, Piotr Dobry, Michał Kubalski, Jarosław Loretz, Konrad Wągrowski

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.