Klasyka pod lupę: Jak Kubrick stworzył ekranowy mit
[Stanley Kubrick „2001: Odyseja kosmiczna” - recenzja]
Clarke od pewnego czasu podsuwał Kubrickowi inne swoje opowiadania, z nadzieją zainspirowania reżysera kolejnymi pomysłami. Ostatecznie w ciągu serii spotkań w maju 1964 roku doszło do formalnego podpisania kontraktu o współpracy obu twórców. Kontrakt przewidywał, że obok „Strażnika”, Kubrick nabywa prawa do pięciu innych opowiadań Clarke′a. Pisarz miał zainkasować sumę 30 000 dolarów za wstępny materiał, tzw. treatment scenariusza, przygotowany na podstawie „Strażnika”. W ramach kontraktu, Kubrick zagwarantował sobie procentowy udział ze wszystkich przychodów związanych z kontynuacjami literackimi i filmowymi produkcji, jaką miał sfinalizować z pisarzem. Plan realizacji przygotowany przez reżysera przewidywał również w przybliżeniu ilość czasu, poświęcaną na każdy element produkcji filmu. Całość realizacji miała zabrać dokładnie 82 tygodnie. Wraz z końcowym „polerowaniem” przed premierą, film miał być gotowy po 92 tygodniach od rozpoczęcia pracy.
Pierwszą pozycją w planie było przygotowanie scenariusza, na który zaplanowano dokładnie 12 tygodni. Od razu w tej wstępnej fazie pojawiły się pierwsze nieporozumienia z producentem i dystrybutorem filmu, firmą MGM. Szefowie studia sygnalizowali Kubrickowi wyraźna potrzebę obejrzenia gotowego, zwartego scenariusza filmu. Kubrick i Clarke mieli inny plan. Reżyser odmówił początkowo dostarczenia zwykłego scenariusza komentując, że scenariusze są „najbardziej niezrozumiałą formą komunikacji, jaką zna”. Plan ustalony z Clarkiem zakładał wymyślenie najpierw gotowej historii, następnie ujęcie jej przez Clarke′a w formie powieści, która z kolei stanie się dla Kubricka wyjściowym materiałem, na podstawie którego reżyser opracuje skrypt. Kubrick zgadzał się z Clarkiem, że w ten sposób obaj będą pracować w warunkach znacznie bardziej komfortowych, bez konieczności natychmiastowej wizualizacji tego, co wspólnie wymyślą. Clarke będzie pracować w medium, w którym czuje się jak ryba w wodzie, podczas gdy Kubrick będzie mógł bez ograniczeń angażować wyobraźnię, nieskrępowany myślą „jak to pokazać na ekranie”. Kubrick umieścił Clarke′a w jednym z wynajmowanych przez siebie biur w nadziei, że będzie mógł dokładnie kontrolować kierunek i rozwój prac pisarza. Clarke wytrzymał to dokładnie przez jeden dzień, przeprosił reżysera i wyniósł się do hotelu daleko od biur Kubricka. Warto dodać, że nie był to pierwszy lepszy hotel. Chodziło o Chelsea Hotel, który w tamtym okresie bez żadnej przesady uchodzić mógł za jedno z centralnych dla amerykańskiej kultury miejsc w kraju. Trudno powiedzieć, czy chodziło o atmosferę miejsca, dobre towarzystwo, czy może o jakieś szczególne specyfiki oferowane przez barmana stałym klientom. Dość powiedzieć, że obok Clarke′a rezydowali wówczas w Chelsea tacy twórcy jak Arthur Miller, Allen Ginsberg czy William Burroughs. To właśnie tutaj Borroughs napisał „Nagi lunch”. To właśnie tutaj zamieszkiwali również najróżniejsi współpracownicy i przyjaciele Andy′ego Warhola. I to tutaj Clarke na długi czas zajął pokój numer 1008.
Prosta sztuczka optyczna. Pióro przyczepione zostało do szyby, poruszanej przed kamerą. Przy dokładniejszym rzucie oka widać, że stewardessa musi włożyć odrobinę siły w oderwanie pióra od szyby.
Szybko okazało się, że harmonogram prac jest zbyt optymistyczny. Clarke mógł pracować nad materiałem stosunkowo szybko (standardowo potrafił podobno napisać do 2000 słów gotowego tekstu dziennie), jednak w rozmowach z Kubrickiem większość ustalonych szczegółów prędzej czy później była odrzucana. Po długich dyskusjach dwaj twórcy zdecydowali, że „Strażnik” nie będzie kręgosłupem filmu, tylko jedną z jego części. Kubrick uznał również, że nie chce wykorzystać żadnych ważniejszych pomysłów z pozostałych zakupionych opowiadań. Clarke odkupił z powrotem prawa do tych tekstów kilka miesięcy później.
Do końca roku 1964 praca nad tekstem posuwała się powoli, co nie oznacza, że poświęcano mu niewiele czasu. Arthur Clarke pisze we wspomnieniach z tego okresu: „presja pracy była tak ogromna, że 12 godzin spędzonych nad tekstem oznaczało w zasadzie dzień wolny od pracy”. Clarke prowadził wówczas dokładny dziennik wydarzeń, w których zapisywał kolejne koncepcje opracowywane, odrzucane, przyjmowane i rozważane wspólnie z Kubrickiem. Na początku lat 70. opublikował ten materiał pod tytułem „Lost Worlds of 2001” (Zaginione światy 2001). Obok uwag dotyczących samego filmu można tu znaleźć mnóstwo drobiazgów rzucających znacznie więcej światła na przyczyny powolnego tempa prac. W tekście pojawiają się wpisy typu:
9 czerwca. Większość popołudnia spędziłem ucząc Stanleya, jak używać licznika logarytmicznego. Jest tym zafascynowany.
11 czerwca. Spotkaliśmy się ze Stanleyem w celu omówienia szczegółów fabuły, ale prawie cały czas poświęciliśmy na dyskusję o teorii mnogości Cantora. Stanley próbuje odrzucić paradoks „część równa się całości”, argumentując, że doskonały kwadrat niekoniecznie jest równy liczbie całkowitej o tej samej wartości. Stwierdziłem, że siedzi w nim potencjalny geniusz matematyczny.
12 czerwca. Mam już wszystko. Poza fabułą.
29 września. Śniło mi się, że zaczęliśmy zdjęcia. Wokół stało mnóstwo aktorów, a ja nadal nie znałem fabuły filmu.
Kubrick pracował z Clarkiem w standardowym dla siebie trybie – omawiając każdy najmniejszy szczegół, jaki przyszedł mu do głowy. Po ustaleniu z pisarzem grubszych kwestii dotyczących głównych bohaterów i ich imion (trzech astronautów i jeden komputer, noszący początkowo kobiece imię Athena), potrafił wręczyć pisarzowi stustronicowy kwestionariusz dotyczący szczegółów życia astronautów – np. tego czy śpią w piżamach, czy czytają książki itd. W międzyczasie obaj twórcy zasypywali się wspólnie inspiracjami do dalszych dyskusji i poszukiwań fabuły. Wśród najważniejszych pozycji, przekazywanych w obie strony, Clarke i biografowie Kubricka wymieniają takie tytuły jak „The Hero with a Thousand Faces” Josepha Campbella („Bohater o tysiącu twarzy” – pozycja, która zainspirowała później George′a Lucasa do pracy nad „Gwiezdnymi wojnami”), „African Genesis” Roberta Ardreya („Afrykańskie pochodzenie” – książka, pod wpływem której Sam Peckinpah nakręcił później „Nędzne psy”), czy „Adam′s Ancestors” (Potomkowie Adama) Louisa Leakeya. Clarke przedstawił Kubrickowi również młodego naukowca Carla Sagana, później autora m.in. ekranizowanego niedawno „Kontaktu”. Kubrick spędził z Saganem kilka godzin dyskutując na temat potencjalnego wyglądu i budowy kosmitów. Sagan storpedował wówczas jedno z założeń Kubricka – że należy pokazać na ekranie kosmitów. Zamiast tego namawiał, aby ewentualne istnienie pozaziemskich istot w najlepszym razie zasugerować.
Powoli powieść Clarke′a nabierała kształtów. W grudniu pisarz doszedł do wniosku, że będzie w stanie wręczyć Kubrickowi gotowy materiał jako bożonarodzeniowy prezent. Rzeczywiście, w święta reżyser trzymał w rękach ukończony skrypt. Jak wspomina Clarke w pamiętniku, Kubrick był z materiału bardzo zadowolony i przekonany, że w tym co wspólnie stworzyli udało się rozszerzyć granice fantastyki naukowej. Trzeba tu jednak wspomnieć, że fabularnie nie było to „2001” znane nam dziś. Kubrick z Clarkiem doprowadzili historię do najważniejszego momentu i… zakończyli tekst. Materiał kończył się odnalezieniem przez Bowmana wejścia do gwiezdnych wrót, czyli mniej więcej w 2/3 znanej historii. Za wyjątkiem bardzo szerokich ogólników, żaden z twórców nie wiedział co powinno wydarzyć się później. Niemniej tak przygotowany manuskrypt wystarczył do przekonania MGM przez Kubricka, że planowany film ma już jakiś kształt.
Astronauta Bowman, kubrickowski Odyseusz. Ironia Kubricka - w jego opowieści Odyseusz nie wie, dokąd zmierza i nie zna nawet przyczyn podróży. Na domiar złego własny statek obraca się przeciw niemu.
Prawnik Kubricka, Louis Blau, zaprezentował szefom studia MGM manuskrypt wraz z dodatkowymi materiałami przygotowanymi przez reżysera. Po krótkiej weryfikacji materiału (Hollywood nie jest miejscem, w którym książki się czyta – producenci zadowalają się „weryfikacją materiału”) podjęto decyzję o oficjalnym rozpoczęciu produkcji. 23 lutego 1965 roku MGM ogłosiło, że prezes Robert H. O′Brien podjął właśnie decyzję o rozpoczęciu nowego projektu Stanleya Kubricka pod tytułem „Journey Beyond the Stars” (Podróż poza gwiazdy). Projekt miał być realizowany w brytyjskich studiach MGM w Londynie. O′Brien zatwierdził budżet filmu na poziomie 6 milionów dolarów. Dla porównania, przeciętny hollywoodzki budżet wynosił w tym okresie ok. 1-1,5 mln dolarów. „Dr. Strangelove” kosztował poniżej 2 mln dolarów (z czego połowę zainkasowała największa gwiazda ekipy, Peter Sellers). Film Kubricka miał być jednym z najdroższych hollywoodzkich produkcji tego okresu. Decyzja na takim poziomie finansowym była na tyle ważna, że akcjonariusze studia natychmiast skrytykowali koncepcję wydawania dużych pieniędzy na produkcję fantastyczną, co jednak nie zmieniło nic w podejściu studia do współpracy z Kubrickiem. Premierę filmu O′Brien zaplanował najpóźniej na wiosnę 1967 roku.
Świetny artykuł! Naświetlenie okoliczności powstania Odysei pomaga w jej zrozumieniu.