Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 23 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Konstantin Lopushansky
‹Pora deszczów›

EKSTRAKT:70%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułPora deszczów
Tytuł oryginalnyГадкие лебеди
ReżyseriaKonstantin Lopushansky
ZdjęciaWładysław Gurczyn
Scenariusz
ObsadaGregory Hlady, Leonid Mozgowoj, Aleksei Kortnev
MuzykaAndriej Sigle
Rok produkcji2006
Kraj produkcjiRosja
Czas trwania105 min
Gatunekdramat, groza / horror, SF
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup

East Side Story: Kolejny najazd… Marsjan?
[Konstantin Lopushansky „Pora deszczów” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
Z książką braci Strugackich, na podstawie której Konstantin Łopuszanski nakręcił „Gadkie lebedi”, zawsze był kłopot. Ukazywała się w Rosji (a potem także w Polsce) w różnych formach i pod różnymi tytułami – a to „Pora deszczów”, a to „Kulawy los”. Tymczasem tłumaczenie oryginalnego tytułu, którym posłużyli się również twórcy filmu, powinno brzmieć: „Brzydkie łabędzie” (czy też w jeszcze bliższej nam formie: „Brzydkie kaczątka”). I to właśnie ono chyba najlepiej oddaje charakter i przesłanie tego fantastycznonaukowego dramatu.

Sebastian Chosiński

East Side Story: Kolejny najazd… Marsjan?
[Konstantin Lopushansky „Pora deszczów” - recenzja]

Z książką braci Strugackich, na podstawie której Konstantin Łopuszanski nakręcił „Gadkie lebedi”, zawsze był kłopot. Ukazywała się w Rosji (a potem także w Polsce) w różnych formach i pod różnymi tytułami – a to „Pora deszczów”, a to „Kulawy los”. Tymczasem tłumaczenie oryginalnego tytułu, którym posłużyli się również twórcy filmu, powinno brzmieć: „Brzydkie łabędzie” (czy też w jeszcze bliższej nam formie: „Brzydkie kaczątka”). I to właśnie ono chyba najlepiej oddaje charakter i przesłanie tego fantastycznonaukowego dramatu.

Konstantin Lopushansky
‹Pora deszczów›

EKSTRAKT:70%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułPora deszczów
Tytuł oryginalnyГадкие лебеди
ReżyseriaKonstantin Lopushansky
ZdjęciaWładysław Gurczyn
Scenariusz
ObsadaGregory Hlady, Leonid Mozgowoj, Aleksei Kortnev
MuzykaAndriej Sigle
Rok produkcji2006
Kraj produkcjiRosja
Czas trwania105 min
Gatunekdramat, groza / horror, SF
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup
Biorąc pod uwagę bogaty dorobek literacki braci Strugackich, trzeba szczerze przyznać, że filmowcy nie potrafią zbytnio z niego korzystać. „Gadkie lebedi” to bowiem dopiero siódmy obraz nakręcony na podstawie ich twórczości. Co więcej: wciąż jeszcze niedościgłym wzorem pozostaje film, którym Strugaccy „zadebiutowali” na ekranie przed prawie trzydziestoma laty, czyli ekranizacja „Pikniku na skraju drogi” („Stalker”, 1979) dokonana przez Andrieja Tarnowskiego. Warto też przy okazji wspomnieć, że do ciekawszych adaptacji zalicza się radziecko-francusko-niemiecka wersja „Trudno być bogiem” (1990), w której realizacji czynny udział brali również Polacy. Główną rolę – progresora Rumaty – w tym prawie zupełnie nieznanym w naszym kraju filmie zagrał Edward Żentara, natomiast drugim reżyserem, u boku Niemca Petera Fleischmanna, był sam Jerzy Hoffman.
Adaptację „Pory deszczów” zapowiadano od kilku dobrych lat. Za scenariusz zabrali się Konstantin Łopuszanski do spółki z Wiaczesławem Rybakowem, orientalistą i pisarzem science fiction, znanym w Polsce chociażby z powieści „Grawilot «Cesarzewicz»”. Panowie nie po raz pierwszy zresztą współpracowali na planie filmowym, można więc było mieć nadzieję, że – rozumiejąc się doskonale – stworzą dzieło nieprzeciętne. Tym bardziej że i materiał wyjściowy był niezwykły. Powieść braci Strugackich, choć zahaczała o fantastykę socjologiczną, była także dyskursem filozoficznym nad powinnościami dorosłych wobec dzieci oraz obowiązków młodego pokolenia wobec świata, którym w przyszłości będzie władać. Na to wszystko nakładał się jeszcze, bardzo aktualny w czasie, kiedy powieść powstawała, motyw totalitarnego państwa znajdującego się u progu rewolucji. W efekcie powstała wielowątkowa opowieść, w której kostium fantastyczny idealnie współgrał z wizją sowieckiego świata widzianego przez pisarzy za oknem. Związek Radziecki jednak w międzyczasie przeszedł do historii i przynajmniej ten jeden wątek nieco się zdezaktualizował. Ale, jak się okazało, nawet po przykrojeniu powieści do nowych wymagań i czasu autorzy scenariusza wyszli ze swojego zadania obronną ręką.
Głównym bohaterem filmu jest znany rosyjski pisarz Wiktor Baniew (w tej roli Grigorij Gładij), który po latach spędzonych na emigracji postanowił wrócić do kraju. Nie jest to jednak powrót spowodowany nagłym przypływem sentymentów do dawno niewidzianej ojczyzny, wymusiła go sytuacja osobista. Otóż dociera do Baniewa informacja o przedziwnych wydarzeniach, do jakich doszło w jego rodzinnym Taszlinsku. Z uwagi na swoją pozycję w świecie literackim i znajomość realiów pisarz zostaje wybrany na członka oenzetowskiej komisji mającej na miejscu zbadać tajemnicze zdarzenia. Po drodze do Rosji odwiedza jeszcze (co ciekawe – w Polsce!) enigmatycznego karła, niejakiego Pilmana, który – sądząc, że rozgryzł taszlinską zagadkę – postanowił jak najszybciej opuścić kraj. Uzbrojony w nową wiedzę, a raczej w hipotezy przedstawione przez uciekiniera z Rosji, Baniew dociera w końcu do miasta, dostając się od razu w samo oko cyklonu. Skąpanym w strugach lejącego od długiego już czasu deszczu Taszlinskiem rządzą faktycznie mokrzaki. Kim one są? Efektem zmian genetycznych, spowodowanych nagłą zmianą klimatu, a może przybyszami z kosmosu, którzy właśnie w trochę nietypowy sposób przystąpili do podboju planety – nie wiadomo. Wiadomo natomiast, że w ich ręku znajduje się grupa bardzo zdolnych dzieci, dla których założyli specjalną szkołę z internatem. W tej hodowli „wunderkindów” znalazła się również córka Baniewa, nastoletnia Ira (grana przez Rimmę Sarkisjan). Od chwili przybycia do Taszlinska głównym celem Wiktora będzie więc odzyskanie dziewczynki i wywiezienie jej z miasta, zanim wojsko przejdzie do ostatecznej rozprawy z mokrzakami.
W ogólnym zarysie scenariusz filmu zgodny jest z powieścią. Różni się w szczegółach. Strugaccy nasycili „Porę deszczów” (a raczej „Kulawy los”, ponieważ miałem okazję przeczytać tę właśnie wersję książki) wieloma obrazkami obyczajowymi; dostrzegalny jest w niej zarówno typowy dla nich dystans do bohaterów i przedstawianego świata, jak i swoisty sarkazm. W filmie Łopuszanskiego wszystko to zeszło na dalszy plan. Reżyser uwypuklił natomiast apokaliptyczną wizję miasta i gatunku – czytaj: mokrzaków – skazanych na zagładę. Stąd wszechobecny deszcz i mrok, obrazy totalnego zniszczenia i upadku. Wizualnie obraz przywodzi na myśl „Blade Runnera”, choć nie należy z tego faktu wyciągać zbyt daleko idących wniosków. Akcja toczy się wolno, bohaterowie lubią pogadać, nie zawsze na temat. To znaczy w pierwszej chwili wydaje nam się, że nie na temat. W rzeczywistości jednak dzięki rozbudowanym dialogom reżyserowi udaje się stworzyć kilka interesujących portretów psychologicznych, dalekich od jednoznaczności. Poza Baniewem najciekawszą postacią jest Paweł Sumak (rola Aleksieja Kortniewa) – zasiadający w tej samej co Wiktor komisji, będący orędownikiem twardego rozprawienia się z mokrzakami. Sumak w niczym jednak nie przypomina typowego „jastrzębia” z amerykańskiego kina akcji. Nie jest budzącym grozę wojskowym, miażdżącym wzrokiem każdego, kto ma odwagę myśleć inaczej od niego. Wręcz przeciwnie – raczej wzbudza litość niż strach. Ale przecież od dawna już wiadomo, że zło jest niezwykle banalne.
Film Łopuszanskiego kosztował 2,5 miliona dolarów. Za taką kwotę trudno wyprodukować obraz zachwycający efektami specjalnymi. Tych w „Porze deszczów” nie ma więc prawie w ogóle. Jest za to klimat, osiągnięty dość prostymi zresztą metodami – odpowiednim oświetleniem (a raczej jego brakiem) i grą barw (czerwienie, brązy). Jest też leniwie tocząca się akcja, która pozwala przynajmniej na zgłębienie psychiki bohaterów. Niestety, o ile dość dobrze poznajemy motywy postępowania Baniewa, o tyle do samego finału w mroku tajemnicy pozostają mokrzaki. Niewiele się o nich dowiadujemy, nawet wtedy gdy pośrednio „przemawiają” ustami swoich wychowanków, a więc również ustami córki Wiktora. Nie jestem za tym, aby scenarzyści wykładali kawę na ławę, ale zepchnięcie tak ważnych postaci na margines spowodowało zachwianie niezbędnej równowagi w filmie – jako alter ego rodzaju ludzkiego należało im się nieco więcej czasu na ekranie. Choćby po to, by szerzej przedstawić ich racje. Na tle Sumaka, konsekwentnie dążącego do ostatecznego rozwiązania problemu, Zinowij, przywódca mokrzaków, jawi się jako pogodzony z losem nieudacznik. A gdyby w rzeczywistości tak było, czy udałoby mu się przejąć kontrolę nad najzdolniejszymi dziećmi w okolicy i uczynić je swoim narzędziem w nadchodzącej rewolucji?
Mimo wad film robi niemałe wrażenie. W pamięci pozostają przede wszystkim widoki zrujnowanego miasta; obojętnym nie pozostawia widza również ostatnia, niema scena z Irą Baniew w roli głównej. Reżyser stawia w ten sposób pytanie, na które sam odpowiedzi nie udzielił. Ale to dobrze, pozostawił tym samym pole do domysłów, będąc wiernym przesłaniu literackiego pierwowzoru. Filmowa „Pora deszczów”, choć arcydziełem na pewno nie jest, nie wyrządza braciom Strugackim krzywdy. Co więcej, jej powstanie sprowokowało innych rosyjskich filmowców do szukania inspiracji w dziełach Arkadija i Borysa. W nadchodzącym roku na ekranach pojawi się kolejna adaptacja „Trudno być bogiem” (za którą odpowiedzialny będzie Aleksiej German), natomiast na 2009 rok Fiodor Bondarczuk zapowiada dwuczęściową adaptację „Przenicowanego świata”. Tylko zacierać ręce!
koniec
10 lutego 2008

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Fallout: Odc. 3. Oko w oko z potworem
Marcin Mroziuk

22 IV 2024

Nie da się ukryć, że pozbawione głowy ciało Wilziga nie prezentuje się najlepiej, jednak ważne okazuje się to, że wciąż można zidentyfikować poszukiwanego zbiega z Enklawy. Obserwując rozwój wydarzeń, możemy zaś dojść do wniosku, że przynajmniej chwilowo szczęście opuszcza Lucy, natomiast Maximus ląduje raz na wozie, raz pod wozem.

więcej »

East Side Story: Czy można mieć nadzieję w Piekle?
Sebastian Chosiński

21 IV 2024

Mariupol to prawdopodobnie najboleśniej doświadczone przez los ukraińskie miasto w toczonej od ponad dwóch lat wojnie. Oblężone przez wojska rosyjskie, przez wiele tygodni sukcesywnie niszczone ostrzałami z lądu, powietrza i morza. Miasto zamordowane po to, by złamać opór jego mieszkańców i ukarać ich za odrzucenie „ruskiego miru”. O tym opowiada dokument Maksyma Litwinowa „Mariupol. Niestracona nadzieja”.

więcej »

Fallout: Odc. 2. Elementy układanki zaczynają do siebie pasować
Marcin Mroziuk

19 IV 2024

Z jednej strony trudno nam zachować powagę, gdy obserwujemy, jak bardzo zachowanie Lucy nie pasuje do zwyczajów i warunków panujących na powierzchni. Z drugiej strony w miarę rozwoju wydarzeń wygląda na to, że właśnie ta młoda kobieta ma szansę wykonać z powodzeniem misję, która na pierwszy rzut oka jest ponad jej siły.

więcej »

Polecamy

Bo biblioteka była zamknięta

Z filmu wyjęte:

Bo biblioteka była zamknięta
— Jarosław Loretz

Wilkołaki wciąż modne
— Jarosław Loretz

Precyzja z dawnych wieków
— Jarosław Loretz

Migrujące polskie płynne złoto
— Jarosław Loretz

Eksport w kierunku nieoczywistym
— Jarosław Loretz

Eksport niejedno ma imię
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy – kontynuacja
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy
— Jarosław Loretz

Zemsty szpon
— Jarosław Loretz

Taśmowa robota
— Jarosław Loretz

Zobacz też

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.