East Side Story: Terrorysta numer jeden [Karen Szachnazarow „Jeździec o imieniu Śmierć” - recenzja]Esensja.pl Esensja.pl Biografia słynnego dwudziestowiecznego rosyjskiego terrorysty, polityka i pisarza Borysa Sawinkowa parokrotnie już stawała się kanwą filmów fabularnych. W 2004 roku jedną z jego powieści („Koń blady”), opartą zresztą na wydarzeniach z życia autora, postanowił przenieść na ekran pochodzący z Kraju Krasnodarskiego Karen Szachnazarow. Obraz otrzymał nawiązujący do „Apokalipsy świętego Jana” tytuł: „Jeździec o imieniu Śmierć”.
East Side Story: Terrorysta numer jeden [Karen Szachnazarow „Jeździec o imieniu Śmierć” - recenzja]Biografia słynnego dwudziestowiecznego rosyjskiego terrorysty, polityka i pisarza Borysa Sawinkowa parokrotnie już stawała się kanwą filmów fabularnych. W 2004 roku jedną z jego powieści („Koń blady”), opartą zresztą na wydarzeniach z życia autora, postanowił przenieść na ekran pochodzący z Kraju Krasnodarskiego Karen Szachnazarow. Obraz otrzymał nawiązujący do „Apokalipsy świętego Jana” tytuł: „Jeździec o imieniu Śmierć”.
Karen Szachnazarow ‹Jeździec o imieniu Śmierć›Borys Sawinkow jest postacią legendarną. O ile w ogóle może stać się legendą terrorysta mający na rękach krew niewinnych często ludzi. Jakby go jednak nie oceniać – był człowiekiem niezwykłym, którego biografię czyta się jak najwyższej próby dzieło mistrza sensacji. Nie dziwi więc, że filmowcy – zwłaszcza w byłym Związku Radzieckim – chętnie do tej postaci się odwoływali. Inna sprawa, że niemożliwym wręcz było nakręcenie w miarę prawdziwego i przyzwoitego filmu o upadku caratu bez Sawinkowa (choćby i na drugim planie). Chociaż zaczynał polityczną działalność w szeregach socjaldemokratów, szybko zmienił przynależność partyjną – podczas pobytu na emigracji, w Genewie, wstąpił do Partii Socjalistów-Rewolucjonistów (popularnych eserowców 1)) i został jednym z najbardziej aktywnych członków jej Organizacji Bojowej. Po powrocie do Rosji zabrał się za przygotowywanie zamachów terrorystycznych, których ofiarami mieli padać wysoko postawieni funkcjonariusze administracji carskiej. Za sprawą Sawinkowa Rosja pogrążyła się wkrótce w krwawym terrorze. Do najsłynniejszych przygotowanych przez niego akcji należało zabójstwo powszechnie znienawidzonego ministra spraw wewnętrznych i jednocześnie szefa Ochrany 2) Wiaczesława Plehwego (w 1904 roku) oraz generała-gubernatora Moskwy, wielkiego księcia Siergieja Aleksandrowicza Romanowa (rok później), syna cara Aleksandra II i stryja Mikołaja II, ostatniego władcy z dynastii Romanowów. Po drugim ze wspomnianych mordów Sawinkow został ujęty i skazany na śmierć przez powieszenie. Udało mu się jednak uciec z celi śmierci i przez Rumunię dotrzeć do Paryża. Na emigracji postanowił dorobić do pensji rewolucjonisty i zaczął spisywać swoje przeżycia. W ten sposób powstały „Wspomnienia terrorysty” i powieść „Koń blady” (opublikowana pod pseudonimem Wiktor Ropszyn), które stały się kanwą nakręconego w 2004 roku obrazu Karena Szachnazarowa. „Jeździec o imieniu Śmierć” nie jest więc ekranizacją literackiej fikcji, chociaż nie wszystko, co zostało w nim przedstawione, ma potwierdzenie w faktach historycznych. Osią dramatu są przygotowania do zamachu na wielkiego księcia Siergieja Aleksandrowicza – w filmie jednak wyraźnie jest mowa, że akcja rozgrywa się w 1906 roku, podczas gdy brata Aleksandra III zabito rok wcześniej. Głównym bohaterem jest przybyły do Moskwy z zagranicy Żorż ( alter ego Sawinkowa, fenomenalnie wręcz zagrany przez Andrieja Panina), którego zadaniem jest właśnie ostateczne wyeliminowanie z politycznej gry generała-gubernatora Moskwy. Żorż jest fanatykiem, całkowicie oddanym sprawie rewolucji, podporządkowującym jej wszystko, włącznie z życiem osobistym. Szybko też skupia wokół siebie podobnych sobie desperatów, którzy mają mu pomóc w przeprowadzeniu zamachu. Różne kierują nimi motywy, ale cel mają niezmiennie ten sam. Wania (Artiom Siemakin) to student, idealista, niczym praktycznie nieróżniący się od młodych gniewnych, którzy niespełna siedem dekad później zasilą szeregi Czerwonych Brygad i Frakcji Czerwonej Armii. Fiodor (Rostisław Bierszauer) to z kolei zwykły robotnik, który przez wzięcie udziału w akcji chce pomścić śmierć swojej żony. I jest mu dokładnie wszystko jedno, czy zabije tylko wielkiego księcia, czy też wraz z nim wyśle w zaświaty dziesiątki innych ludzi. W opozycji do Fiodora stoi Henryk (Aleksiej Kazakow) – możemy się domyślać, że jest Polakiem, a do eserowców przystał, chcąc walczyć o niepodległą ojczyznę. Ważną rolę w całej grupie odgrywa także kobieta – Erna (Ksenia Rappoport), odpowiedzialna za przemyt dynamitu do Rosji i konstruowanie bomb. Polityka wcale jej nie obchodzi, ale kocha Żorża wielką, choć nieodwzajemnioną miłością i gotowa jest dla niego na największe nawet poświęcenie. Między tą piątką toczy się bardzo zawiła gra psychologiczna, którą umiejętnie podsyca i steruje emigracyjny emisariusz. W odpowiednich momentach pociąga on za sznurki, bez zmrużenia oka wysyłając na pewną śmierć kolejnych ludzi. Ale przecież – to stara zasada rewolucjonistów – rewolucja ma swoje prawa i nie znosi tych, którzy mają jakiekolwiek wątpliwości. Żorż nie ma ich na pewno 3). Chociaż scenariusz autorstwa Aleksandra Borodiańskiego nawiązuje bezpośrednio do książek Sawinkowa, nie sposób pominąć jego głównego źródła inspiracji, którym bezsprzecznie były „Biesy” Fiodora Dostojewskiego. Nad całym zresztą filmem unosi się duch rosyjskiego klasyka. Postać Żorża wprost przywodzi na myśl Piotra Wierchowieńskiego 4), cynicznego i sprytnego intelektualistę, który tak potrafił omotać młodych entuzjastów rewolucji, że doprowadził ich do zamordowania studenta Szatowa. W przekonaniu tym utwierdzają także nader liczne monologi wewnętrzne głównego bohatera, stanowiące wstrząsającą wiwisekcję umysłu terrorysty – i to każdego terrorysty, bez względu na czas i miejsce jego działania. Żorż zarazem fascynuje i przeraża. Jest jednak postacią tak silną i wyrazistą, że nie sposób nie poddać się jego magnetyzmowi. Widz bardzo umiejętnie zostaje przez reżysera wciągnięty do prowadzonej przez terrorystę gry, zaczyna mu wręcz kibicować i w pewnym momencie łapie się na myśli, że pragnie z całego serca, aby kolejny przygotowywany przez niego zamach zakończył się sukcesem 5). Ta swoista fascynacja złem również ma swoje źródło w rosyjskiej – i nie tylko – tradycji literackiej. Wystarczy sięgnąć po „Zbrodnię i karę” bądź „Braci Karamazow”, by nieopatrznie poddać się czarowi Rodiona Raskolnikowa lub Dymitra Karamazowa. Żorż alias Sawinkow wpisuje się idealnie w tę galerię postaci tak złych, że aż ekscytujących. Akcja „Jeźdźca…” nie gna na złamanie karku. Wręcz przeciwnie – obserwujemy żmudne przygotowania do zamachu, pierwsze nieudane próby terrorystów, wreszcie rozwijający się powoli, ale zmierzający prostą drogą do tragicznego końca, wątek miłosny. A wszystko to na tle niezwykle udanie zainscenizowanej Moskwy z początku XX wieku. Scenograf wykonał świetną robotę; pewnie co nieco dodali też od siebie specjaliści od efektów specjalnych, chociaż akurat rezultaty ich pracy nie rzucają się, na szczęście, zbytnio w oczy. Znakomicie spisali się również aktorzy – i to zarówno ci grający główne role, jak i epizodyczni (Anastazja Makiejewa jako Elena, niespełniona miłość Żorża, Wasilij Zotow w roli wielkiego księcia, wreszcie Anna Groszkowa, czyli terrorystka Rogoznikowa). W efekcie otrzymaliśmy nadzwyczaj sprawnie zrealizowany psychologiczno-sensacyjny thriller w historycznym kostiumie. Na tyle uniwersalny jednak, że z dużym zainteresowaniem obejrzeć go mogą także osoby, które za historią nie przepadają. Inna sprawa, że przydałby się w końcu film biograficzny poświęcony tylko i wyłącznie postaci Sawinkowa 6). Choć nie ma co ukrywać, że musiałby to być wieloodcinkowy serial… 1) Partia Socjalistów-Rewolucjonistów została założona w 1901 roku. Głosiła poglądy demokratyczne, co jednak nie przeszkadzało jej stosować w walce z przeciwnikami politycznymi (czyli caratem) terroru indywidualnego, za który odpowiedzialna była właśnie Organizacja Bojowa. Eserowcy odegrali znaczącą rolę w rewolucji 1905 roku. Ich prawdziwa kariera polityczna rozpoczęła się jednak dopiero po kolejnym przewrocie – rewolucji lutowej 1917 roku. Po obaleniu cara weszli nawet do rządu, a kiedy latem do dymisji podał się książę Georgij Lwow, jego następcą na stanowisku premiera republiki został właśnie eserowiec – Aleksander Kiereński (wcześniej między innymi minister sprawiedliwości i minister wojny w rządzie Lwowa). To on otworzył Sawinkowowi drogę na polityczne salony – były zamachowiec został (o, ironio!) wiceministrem spraw wewnętrznych. Rewolucja październikowa 1917 roku podzieliła eserowców – ich lewe skrzydło poparło Lenina, prawe wystąpiło przeciwko bolszewikom. Ale przyszli władcy sowieckiej Rosji wszystkim socjalistom-rewolucjonistom przygotowali jednaki los: więzienia, łagry i śmierć. Ostatnich wybito jesienią 1941 roku, już po agresji Hitlera na ZSRR.
2) Ochrana to carski odpowiednik późniejszego Czeka, NKWD i KGB, czyli po prostu tajna policja państwowa. Powołano ją do życia po zamordowaniu cara Aleksandra II w 1881 roku. Między innymi po to, aby przeciwdziała kolejnym tego typu aktom terroru. I choć jej funkcjonariusze – wraz z bardzo licznym zastępem szpicli i donosicieli – uchodzili za niezłych w swym fachu, nie potrafili rozprawić się z rewolucjonistami różnej maści. Ulubioną metodą działania Ochrany były prowokacje – za najsłynniejszą z nich uchodzą „Protokoły Mędrców Syjonu”, fałszywka, która miała usprawiedliwić prześladowania Żydów w Rosji na początku XX wieku.
3) „Był jedynym w swoim rodzaju, jaskrawym i – nie znajduję innego wyrażenia – jadowitym kwiatkiem naszego podziemia. Prawo? Podziemie nie znało go. Moralność? Gdzie jej granica, skoro obalono przykazanie »nie zabijaj«. Wola większości? Sawinkow nie oczekiwał wyjawienia tej woli, gdy szedł samotnie do walki w imieniu ludu. Kto ma prawo teraz żądać od niego, żeby podporządkował swoje rozumienie dobra narodu woli ludu. Wie jedno: w chwili niebezpieczeństwa trzeba działać zdecydowanie i nie cofać się przed niczym” – tak opisał Sawinkowa w swoich „Wspomnieniach” Włodzimierz Stankiewicz, który zetknął się z byłym terrorystą w 1917 roku. (Cytat za: Andrzej Stanisław Kowalczyk, „Sawinkow”, Wydawnictwo LNB, Warszawa 1992, s. 118). Opis ten idealnie wręcz pasuje do postaci filmowego Żorża.
4) Gwoli ścisłości: Wierchowieński też nie był oryginalnym „tworem” Dostojewskiego. Autor „Biesów” stworzył jego postać, wzorując się na Siergieju Nieczajewie – rosyjskim rewolucjoniście, który stworzył terrorystyczną organizację „Zemsta Ludu”.
5) I zakończy się. Prawda odbiegała jednak trochę od wersji przedstawionej w filmie. Wielki książę Siergiej Aleksandrowicz w rzeczywistości został zabity 4 lutego 1905 roku. Ładunek wybuchowy do przewożącej generała-gubernatora dorożki wrzucił dwudziestoośmioletni – choć na fotografiach wygląda na znacznie starszego – Iwan Kaplajew, za co zresztą został powieszony trzy miesiące później. Co ciekawe: podobna scena znajdzie się w filmie, choć nie zakończy się śmiercią Romanowa. Ale takie są już prawa filmowej dramaturgii.
6) Po wybuchu rewolucji październikowej Sawinkow podjął walkę z bolszewikami. Gdy został zmuszony do opuszczenia Rosji, kontynuował ją w Polsce, w wojnie polsko-bolszewickiej opowiadając się po stronie Piłsudskiego. Po zakończeniu wojny w 1920 roku pozostał na emigracji. Wrócił do ojczyzny na początku sierpnia 1924 roku i od razu został aresztowany. Jak to było możliwe? Wpadł w misterną pułapkę zastawioną przez czekistę, który idealnie odegrał rolę emisariusza rewolucjonistów rosyjskich wzywających Sawinkowa do powrotu po to, aby objął dowództwo nad zbliżającym się wielkimi krokami antybolszewickim powstaniem. Sowiecki sąd skazał go na rozstrzelanie, choć później zamieniono mu karę na dziesięć lat więzienia. Ta „pobłażliwość” była jednak tylko zasłoną dymną. 7 maja 1925 roku były terrorysta – jak głosi oficjalna wersja wydarzeń – popełnił samobójstwo, wyskakując z okna gmachu Czeka na Łubiance. Zupełnie inaczej przedstawia to Aleksander Sołżenicyn w „Archipelagu GUŁag” – jego zdaniem Sawinkowa wypchnięto, pozorując w ten sposób samobójstwo.
|