Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 25 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Mark Osborne, John Stevenson
‹Kung Fu Panda›

EKSTRAKT:90%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułKung Fu Panda
Dystrybutor Imperial, UIP
Data premiery4 lipca 2008
ReżyseriaMark Osborne, John Stevenson
ZdjęciaYong Duk Jhun
Scenariusz
MuzykaJohn Powell, Hans Zimmer
Rok produkcji2008
Kraj produkcjiUSA
CyklKung Fu Panda
Czas trwania92 min
ParametryDolby Digital 5.1; format: 1,85:1
WWW
Gatunekakcja, animacja, familijny, komedia
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup

Wielka panda
[Mark Osborne, John Stevenson „Kung Fu Panda” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
Jest fajny pomysł, znakomita animacja, mnóstwo świetnego humoru, szczypta dydaktyzmu – czego chcieć więcej? Niczego. „Kung Fu Panda” to w swoim gatunku widowisko doskonałe.

Jakub Gałka

Wielka panda
[Mark Osborne, John Stevenson „Kung Fu Panda” - recenzja]

Jest fajny pomysł, znakomita animacja, mnóstwo świetnego humoru, szczypta dydaktyzmu – czego chcieć więcej? Niczego. „Kung Fu Panda” to w swoim gatunku widowisko doskonałe.

Mark Osborne, John Stevenson
‹Kung Fu Panda›

EKSTRAKT:90%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułKung Fu Panda
Dystrybutor Imperial, UIP
Data premiery4 lipca 2008
ReżyseriaMark Osborne, John Stevenson
ZdjęciaYong Duk Jhun
Scenariusz
MuzykaJohn Powell, Hans Zimmer
Rok produkcji2008
Kraj produkcjiUSA
CyklKung Fu Panda
Czas trwania92 min
ParametryDolby Digital 5.1; format: 1,85:1
WWW
Gatunekakcja, animacja, familijny, komedia
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup
Kucharz Po, olbrzymia panda wielka, jest mistrzem gotowania – choć nie tak doskonałym jak jego ojciec – ale nieszczególnie widzi swoją przyszłość związaną z kluskami. Marzeniem Po jest bowiem, zgodnie z tytułem filmu, kung fu. Panda jest wielkim fanem mistrza Shifu i jego pięciu uczniów-wojowników: Tygrysicy, Modliszki, Żurawia, Małpy i Węża (Wężycy właściwie). Gruby, niezgrabny i niezbyt rozgarnięty Po ma mało wspólnego ze swoimi idolami, ale to właśnie jemu przypadnie rola Smoczego Wojownika, mistrza nad mistrzami, który będzie musiał zmierzyć się z olbrzymim zagrożeniem w postaci dawnego ucznia mistrza Shifu. Co prawda wybór pandy jest tyleż zaskakujący co przypadkowy, a Po zdaje się zupełnie nie dostrzegać powagi sytuacji, ale właśnie dzięki temu widzowie mają świetną zabawę.
Agnieszka Szady chciała ponarzekać w swojej recenzji na „Kung Fu Pandę”, tyle tylko, że zamiast wytykać wady filmu, mozolnie boksuje się z konwencją. Oczywiście wszystko, co recenzentka wymieniała w swoim tekście, jest prawdą. Jest w filmie sztampowa fabuła o realizacji marzeń, jest slapstickowy humor, są uproszczenia fabularno-animacyjne, a finałowy pojedynek rzeczywiście jest rozstrzygnięty na zasadzie deus ex machina. Tyle tylko, że wszystkie te elementy można by uznać za wady chyba tylko wtedy, gdy się zapomina, co się ogląda.
A zapomnieć ciężko, bo już na pierwszy rzut oka (na przykład na plakat jak chce recenzentka) widać, że „Kung Fu Panda” to po pierwsze bajka, po drugie film młodzieżowy o sztukach walki jako sposobie na samorealizację w rodzaju „Kumpli” Chucka Norrisa czy serii „Karate Kid”, a po trzecie delikatna parodia kina kung fu (i trochę wuxia). Nic więc dziwnego, że zły tygrys szczerzy kły, a dobry tygrys uśmiecha się siekaczami i w ogóle ma przyjemniejszą fizjonomię (i nie jest to wielkie odkrycie ani mechanizm przypisany do bajek – w filmach aktorskich bohaterowie też są zwykle ładniejsi niż czarne charaktery). Nic dziwnego, że Po najpierw dostaje manto, przechodzi załamanie, ale później przystępuje do treningu i w efekcie rozprawia się łatwo z czarnym charakterem. Nic dziwnego, że humor jest slapstickowy, bo dzięki temu nie ma sytuacji rodem z sequeli „Shreka”, że rodzice rechoczą, a dzieci się nudzą. Nic dziwnego, że bohaterowie drugoplanowi1) nazywają się tak jak najpopularniejsze – przynajmniej w hongkońskim kinie akcji – style walki ani że finałowe uderzenie ma idiotyczną nazwę i równie szalone konsekwencje.
Ech ty miśku, złośniku, świnko ty...
Ech ty miśku, złośniku, świnko ty...
To ostatnie jest szczególnie miłe – „Kung Fu Panda” to bowiem zgrywa, ale ciepła i łagodna, z szacunkiem do pierwowzorów i bez przekraczania granic dobrego smaku. Humorystyczny hołd dla azjatyckiego kina sztuk walki. Bo czymże innym jest walka o kluski (w ramach treningu oczywiście) niż nawiązaniem do słynnej sceny z Jackiem Chanem z „Nieustraszonej hieny”? A jest tego dużo, dużo więcej. Od prześlicznego prologu w konwencji teatru cieni, przez stereotypowe, „chińskie” wątki w ścieżce dźwiękowej, po monstrualnej długości skoki bohaterów. Od wspomnianej obsady postaci (genialna jest scena wprowadzająca najwyższego mistrza, którym jest oczywiście stary żółw), przez ich zachowanie (medytują w pozycjach urągających prawom fizyki), po nazwy w rodzaju Niewidzialny Trójząb Przeznaczenia.2)
Ale nie tylko w nawiązaniach siła tego filmu. Podobać się musi prześliczna animacja i bardzo dobre, realistycznie a niektóre żarty – niekoniecznie odnoszące się do filmów walki – powodują długotrwały ból brzucha. Jak choćby scena z akupunkturą, bez dwóch zdań jeden z najśmieszniejszych filmowych momentów ostatnich lat. Przyznaję, potrzeba odrobinę „wczucia się” w film, co może być na początku trudne. Widza atakują bowiem dowcipy rodem z „Kevina samego w domu” z pandą spadającym ze schodów i walącym z rozpędu głową w ścianę, a sam bohater odrobinę irytuje. Ale to mija już po kilku minutach. Akcja nabiera tempa, humor wchodzi na wyższe obroty, a Po staje się autentycznie zabawny w swojej niekłamanej fascynacji i entuzjazmie dla wszystkiego, co związane z kung fu.
A ponieważ „Kung Fu Panda” jest świetną rozrywką, ostatecznie „kupiłem” film całkowicie, nie zwracając zupełnie uwagi na schematyzm i uproszczenia. Podobnie jak nie zwracałem uwagi na niekończące się naboje w „Commando”, nienaturalne odzyskiwanie sił pod koniec pojedynku w „Rockym” czy – to przykład specjalnie dla Agnieszki – zaledwie kilkudniowe szkolenia bohaterów w „Pijanym mistrzu”, „Kickboxerze”, „Krwawym sporcie”, „Amerykańskim wojowniku” i milionie innych filmów. A dla malkontentów mam tylko trawestację klasyka: jeśli nie kręci was Jackie Chan walczący sprzętami domowego użytku, to „Kung Fu Pandy” też nie zrozumiecie i nie chce mi się z wami gadać. Mogę wam co najwyżej zaprezentować Technikę Palca Zagłady.
koniec
14 lipca 2008
1) A naprawdę są w cieniu, więc nie ma co żałować plejady gwiazd z oryginału – Angelina Jolie, Lucy Liu, Jackie Chan – tym bardziej, że dubbing jest na bardzo dobrym poziomie.
2) Motyw zresztą bardzo nośny, bo udziwnione nazwy stylów walki lub broni wyśmiewał też – i był to najlepszy moment tego kiepskiego filmu – „Forbidden Kingdom”, pierwszy wspólny film Jackie Chana i Jeta Li (też zresztą oparty na pomyśle fascynata-laika znającego kung-fu tylko z widzenia).

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Klasyka kina radzieckiego: Said – kochanek i zdrajca
Sebastian Chosiński

24 IV 2024

W trzeciej części tadżyckiego miniserialu „Człowiek zmienia skórę” Bension Kimiagarow na krótko rezygnuje z socrealistycznej formuły opowieści i przywołuje dobre wzorce środkowoazjatyckich easternów. Na ekranie pojawiają się bowiem basmacze, których celem jest zakłócenie budowy kanału. Ten wątek służy również scenarzystom do tego, by ściągnąć kłopoty na głowę głównego inżyniera Saida Urtabajewa.

więcej »

Fallout: Odc. 3. Oko w oko z potworem
Marcin Mroziuk

22 IV 2024

Nie da się ukryć, że pozbawione głowy ciało Wilziga nie prezentuje się najlepiej, jednak ważne okazuje się to, że wciąż można zidentyfikować poszukiwanego zbiega z Enklawy. Obserwując rozwój wydarzeń, możemy zaś dojść do wniosku, że przynajmniej chwilowo szczęście opuszcza Lucy, natomiast Maximus ląduje raz na wozie, raz pod wozem.

więcej »

East Side Story: Czy można mieć nadzieję w Piekle?
Sebastian Chosiński

21 IV 2024

Mariupol to prawdopodobnie najboleśniej doświadczone przez los ukraińskie miasto w toczonej od ponad dwóch lat wojnie. Oblężone przez wojska rosyjskie, przez wiele tygodni sukcesywnie niszczone ostrzałami z lądu, powietrza i morza. Miasto zamordowane po to, by złamać opór jego mieszkańców i ukarać ich za odrzucenie „ruskiego miru”. O tym opowiada dokument Maksyma Litwinowa „Mariupol. Niestracona nadzieja”.

więcej »

Polecamy

Knajpa na szybciutko

Z filmu wyjęte:

Knajpa na szybciutko
— Jarosław Loretz

Bo biblioteka była zamknięta
— Jarosław Loretz

Wilkołaki wciąż modne
— Jarosław Loretz

Precyzja z dawnych wieków
— Jarosław Loretz

Migrujące polskie płynne złoto
— Jarosław Loretz

Eksport w kierunku nieoczywistym
— Jarosław Loretz

Eksport niejedno ma imię
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy – kontynuacja
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy
— Jarosław Loretz

Zemsty szpon
— Jarosław Loretz

Zobacz też

Inne recenzje

Kung fu p(ropag)anda
— Agnieszka Szady

Tegoż twórcy

Cannes 2015: Gwiezdny przybysz
— Marta Bałaga

Tegoż autora

Więcej wszystkiego co błyszczy, buczy i wybucha?
— Miłosz Cybowski, Jakub Gałka, Wojciech Gołąbowski, Adam Kordaś, Michał Kubalski, Marcin Osuch, Agnieszka ‘Achika’ Szady, Konrad Wągrowski

Nieprawdziwi detektywi
— Jakub Gałka

O tych, co z kosmosu
— Paweł Ciołkiewicz, Jakub Gałka, Jacek Jaciubek, Adam Kordaś, Michał Kubalski, Marcin Osuch, Konrad Wągrowski

Wszyscy za jednego
— Jakub Gałka

Pacjent zmarł, po czym wstał jako zombie
— Adam Kordaś, Michał Kubalski, Jakub Gałka, Piotr ‘Pi’ Gołębiewski, Jarosław Robak, Beatrycze Nowicka, Łukasz Bodurka

Przygody drugoplanowe
— Jakub Gałka

Ranking, który spadł na Ziemię
— Sebastian Chosiński, Artur Chruściel, Jakub Gałka, Jacek Jaciubek, Michał Kubalski, Jarosław Loretz, Konrad Wągrowski, Kamil Witek

Ludzie jak krewetki
— Jakub Gałka

Katana zamiast pazurów
— Jakub Gałka

Trzy siostry Thorgala
— Jakub Gałka

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.