Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 19 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Jerzy Hoffman
‹Stara Baśń. Kiedy słońce było bogiem›

EKSTRAKT:40%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułStara Baśń. Kiedy słońce było bogiem
Dystrybutor Syrena
Data premiery19 września 2003
ReżyseriaJerzy Hoffman
ZdjęciaPaweł Lebieszew, Jerzy Gościk
Scenariusz
ObsadaBohdan Stupka, Ryszard Filipski, Jerzy Trela, Ewa Wiśniewska, Anna Dymna, Małgorzata Foremniak, Maciej Kozłowski, Michał Żebrowski, Katarzyna Bujakiewicz, Daniel Olbrychski, Maria Niklińska, Marina Aleksandrowa, Andrzej Krukowski, Maciej Zakościelny, Marcin Mroczek, Rafał Mroczek, Wiktor Zborowski, Krystyna Feldman, Jan Prochyra, Eryk Lubos
MuzykaKrzesimir Dębski
Rok produkcji2003
Kraj produkcjiPolska
Czas trwania107 min
WWW
Gatunekhistoryczny, przygodowy
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup

Smoła, rzeczywiście, ładna
[Jerzy Hoffman „Stara Baśń. Kiedy słońce było bogiem” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
Ma film Hoffmana spore problemy z narracją. Nie ma w "Starej Baśni" swobodnego "dziania się", nie ma bezbolesnego przechodzenia od jednej sceny do drugiej, nie ma łącznika, który sceny te splatałby w narracyjny ciąg. Oto wodzowie plemion słowiańskich zbierają się by poczynić plany odparcia najazdu Wikingów. Zaraz po tym Hoffman uracza nas widokiem rączo galopujących przez łąkę Wikingów wpadających w zawczasu przygotowane wilcze doły. Skąd na tym właśnie polu, o tej konkretnej porze wzięli się Słowianie, Wikingowie i wilcze doły? Światowid raczy wiedzieć.

Łukasz Kustrzyński

Smoła, rzeczywiście, ładna
[Jerzy Hoffman „Stara Baśń. Kiedy słońce było bogiem” - recenzja]

Ma film Hoffmana spore problemy z narracją. Nie ma w "Starej Baśni" swobodnego "dziania się", nie ma bezbolesnego przechodzenia od jednej sceny do drugiej, nie ma łącznika, który sceny te splatałby w narracyjny ciąg. Oto wodzowie plemion słowiańskich zbierają się by poczynić plany odparcia najazdu Wikingów. Zaraz po tym Hoffman uracza nas widokiem rączo galopujących przez łąkę Wikingów wpadających w zawczasu przygotowane wilcze doły. Skąd na tym właśnie polu, o tej konkretnej porze wzięli się Słowianie, Wikingowie i wilcze doły? Światowid raczy wiedzieć.

Jerzy Hoffman
‹Stara Baśń. Kiedy słońce było bogiem›

EKSTRAKT:40%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułStara Baśń. Kiedy słońce było bogiem
Dystrybutor Syrena
Data premiery19 września 2003
ReżyseriaJerzy Hoffman
ZdjęciaPaweł Lebieszew, Jerzy Gościk
Scenariusz
ObsadaBohdan Stupka, Ryszard Filipski, Jerzy Trela, Ewa Wiśniewska, Anna Dymna, Małgorzata Foremniak, Maciej Kozłowski, Michał Żebrowski, Katarzyna Bujakiewicz, Daniel Olbrychski, Maria Niklińska, Marina Aleksandrowa, Andrzej Krukowski, Maciej Zakościelny, Marcin Mroczek, Rafał Mroczek, Wiktor Zborowski, Krystyna Feldman, Jan Prochyra, Eryk Lubos
MuzykaKrzesimir Dębski
Rok produkcji2003
Kraj produkcjiPolska
Czas trwania107 min
WWW
Gatunekhistoryczny, przygodowy
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup
Mam słabość do łuków, mieczy i wielkich drewnianych tarcz gustownie obszarpanych w boju; mam słabość do koni i do drutu tak zmyślnie skręconego, że tworzy materię kolczą; i jeszcze do tłuszczu z pieczonej dziczyzny spływającego po brodzie. Lecz by w kinie dostatecznie mocno się tym nacieszyć, by zanurzyć się w wykreowanym przez reżysera wczesnośredniowiecznym, trochę historycznym, trochę baśniowym klimacie, by to zrobić, potrzeba filmu co najmniej dobrego, przemyślanego, starannie nakręconego.
Ma film Hoffmana spore problemy z narracją. Nie ma w "Starej Baśni" swobodnego "dziania się", nie ma bezbolesnego przechodzenia od jednej sceny do drugiej, nie ma łącznika, który sceny te splatałby w narracyjny ciąg. Oto wodzowie plemion słowiańskich zbierają się by poczynić plany odparcia najazdu Wikingów. Zaraz po tym Hoffman uracza nas widokiem rączo galopujących przez łąkę Wikingów wpadających w zawczasu przygotowane wilcze doły. Skąd na tym właśnie polu, o tej konkretnej porze wzięli się Słowianie, Wikingowie i wilcze doły? Światowid raczy wiedzieć.
Dominują w filmie sceny kluczowe. Pisze o tym Paweł Pluta w swojej recenzji, jednak po chwili tłumaczy to niemożnością opowiedzenia pokaźnych rozmiarów powieści Kraszewskiego w przeciągu niespełna 2 godzin. Czyżby to był powód? Czy te 2 godziny w istocie są tak przerażająco naładowane ową kluczową treścią, że nic więcej nie można by tam zmieścić? Bo mam niemiłe wrażenie, że Hoffman de facto pokazuje nam w filmie niewiele. Tak jakby reżyser potrzebował za dużo czasu do opowiedzenia konkretnej partii materiału, tak jakby zawierał w filmie elementy zbędne, zaś te, które mogłyby fabule dodać nieco naturalnego powabu pozostawia w odstawce. Kto by się obraził gdyby, wracając do wspomnianej bitwy, ukazał nam reżyser przygotowania do niej? Nic ambitnego, nic trudnego, ot, kilka scen, wzorem choćby tych z "Walecznego serca" (Gibson wpada na pomysł by przeciwko angielskiej jeździe użyć długich pik - krótka scena, a nadająca całości jakiś ciąg przyczynowo-skutkowy).
Uchowaj mnie Boże od jakiejkolwiek krytyki reżyserskiego warsztatu twórcy "Jarmarku cudów" czy "Pana Wołodyjowskiego"! Abstrahując jednak od rzemieślniczych umiejętności, można mu zarzucić brak pomysłu, brak artystycznego, ba, logicznego konceptu na całość swojego dzieła, w końcu, co najbardziej dla mnie, widza, bolesne, brak umiejętności opowiadania, brak wieszczych przymiotów, które sprawiają, że dana historia wzbudza zainteresowanie, intryguje, zamierzenie śmieszy. Opowieść Hoffmana jedyne co robi, to irytuje manierą suchego sprawozdania z obrad Sejmu.
Scenariusz "Starej baśni" ceduje na barki widza powinności i zadania scenarzysty. Widz sam sobie musi rozbudowywać w wyobraźni niektóre sceny, by nadać im fabularnie uzasadniony sens, jak ma to miejsce choćby w przytoczonej przez Pawła Plutę scenie wiecu. Ze swojej strony dodam jeszcze cały motyw wewnętrznej przemiany Dziwy. W książce jasno i klarownie wyłuszczone są skomplikowane motywy córki Wisza, jej wątpliwości i wahania, jej umiłowanie dziewiczej wolności i boskiej służby, w końcu dojrzewanie w jej sercu miłości do Domana. W filmie Dziwa najpierw posyła swojemu adoratorowi niedwuznaczne spojrzenia, następnie bezlitośnie go zarzyna, by potem, ni z gruszki ni z pietruszki, rzucić mu się na szyję. Na litość, do kina przychodzę oglądać, a nie domyślać się, co też reżyser chciał tu pokazać, a nie mógł, bo pieniędzy nie starczyło na taśmę filmową czy gaże dla aktorów. Bo i co mnie ta taśma i te gaże obchodzą...
Żeby choć wizualnie film Hoffmana na dłużej pozostawał w pamięci. Niestety. Na ten przykład - dynamiczny montaż w czasie potyczek czy bitwy, którym tak chełpi się reżyser, jako żywo przeradza się w mało efektowną sieczkę, w której rozeznanie się kto kogo bije jest cokolwiek mało prawdopodobne, zaś rozpoznanie konkretnych postaci (a co za tym idzie nadanie samemu starciu jakiegoś ludzkiego wymiaru) graniczy z cudem. Bitwy w takiej "Joannie d′Arc" (tak telewizyjnej Duguay′a jak i kinowej Bessona), czy we wspomnianym już "Walecznym sercu" Gibsona, mimo całkiem dosłownego okropieństwa, miały w sobie poetykę, miały przerażające piękno. Były, po prostu, jakieś. Mogły straszyć, mogły śmieszyć (zamierzenie!), mogły odpychać, ale trudno było przejść koło nich obojętnie. I nawet nie idzie tu o inscenizacyjny rozmach i grube miliony włożone w ich produkcje!
Bitwę "skręconą" przez Hoffmana ogląda się jak jakiś kolaż wycinków z kolorowych czasopism popaćkanych tu i ówdzie czerwoną farbą imitującą krew, ewentualnie farbą burą robiącą za rozgrzaną smołę. Sam zresztą Hoffman w wywiadzie zachwala "Starą Baśń" opisując jak to ładnie i efektownie rozlewa się tam gorącą smołę. Reklama zaprawdę godna samego filmu.
koniec
1 października 2003

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Klasyka kina radzieckiego: Odcięta głowa Jima Clarka
Sebastian Chosiński

17 IV 2024

Niby powinny cieszyć nas wielkie sukcesy odnoszone przez polskich artystów poza granicami kraju. A powieść Brunona Jasieńskiego „Człowiek zmienia skórę” bez wątpienia taki sukces odniosła. Tyle że to sukces bardzo gorzki: po pierwsze – książka była typowym przejawem literatury socrealistycznej, po drugie – nie uchroniła autora przed rozstrzelaniem przez NKWD. Cztery dekady po jego śmierci na jej podstawie powstał w sowieckim Tadżykistanie telewizyjny serial.

więcej »

Co nam w kinie gra: Perfect Days
Kamil Witek

16 IV 2024

„Proza życia według klozetowego dziada” może nie brzmi za zbyt chwytliwy filmowy tagline, ale Wimowi Wendersowi chyba coraz mniej zależy, aby jego filmy cechowały się przede wszystkim potencjałem na komercyjny sukces. Zresztą przepełnione nostalgią „Perfect Days” koresponduje całkiem nieźle z powoli podsumowującym swoją twórczość Niemcem, który jak wielu starych mistrzów, powoli zaczyna odchodzić do filmowego lamusa. Nie znaczy to jednak, że zasłużony reżyser żegna się z kinem. Tym bardziej że (...)

więcej »

Fallout: Odc. 1. Odkrywanie realiów zniszczonego świata
Marcin Mroziuk

15 IV 2024

Po obejrzeniu pierwszego odcinka z jednej strony możemy poczuć się zafascynowani wizją postapokaliptycznego świata, w którym funkcjonują bardzo zróżnicowane, mocno od siebie odizolowane społeczności, z drugiej strony trudno nie ulec lekkiej dezorientacji, gdyż na razie brakuje jeszcze połączenia pomiędzy poszczególnymi wątkami.

więcej »

Polecamy

Bo biblioteka była zamknięta

Z filmu wyjęte:

Bo biblioteka była zamknięta
— Jarosław Loretz

Wilkołaki wciąż modne
— Jarosław Loretz

Precyzja z dawnych wieków
— Jarosław Loretz

Migrujące polskie płynne złoto
— Jarosław Loretz

Eksport w kierunku nieoczywistym
— Jarosław Loretz

Eksport niejedno ma imię
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy – kontynuacja
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy
— Jarosław Loretz

Zemsty szpon
— Jarosław Loretz

Taśmowa robota
— Jarosław Loretz

Zobacz też

Inne recenzje

My też mamy Makoare
— Paweł Pluta

Tegoż twórcy

Po co my tę bitwę wygraliśmy? By teraz cierpieć katusze?
— Sebastian Chosiński

Dlaczego robisz mi to, Polsko
— Michał R. Wiśniewski

Tegoż autora

Prawie magia w prawie świecie
— Łukasz Kustrzyński

Tego ciemny lud nie kupi
— Łukasz Kustrzyński

Sztuka wybaczania
— Łukasz Kustrzyński

Niewidoczny POPiS reżysera
— Łukasz Kustrzyński

Bigos z zepsutą kiełbasa i morze słowackiej wódki
— Łukasz Kustrzyński

Ci wspaniali mężczyźni w swych latających strojach Batmana
— Łukasz Kustrzyński

Obcy jest w nas
— Łukasz Kustrzyński

Posłyszałem szum w ciemności
— Łukasz Kustrzyński

A co by było gdyby…
— Łukasz Kustrzyński

Prowincjonalne ciasteczko, czyli bracia Coen trzymają poziom
— Łukasz Kustrzyński

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.